Niedziela, 8 grudnia 2013
Marcinka
Niby spadł śnieg, ale co to za śnieg, skoro prawie go nie ma.
Przynajmniej u nas, bo gdzieś tam w Polsce może i jest.
Ksawery ucichł, więc można było pomyśleć o jakimś wyjściu na zewnątrz.
Wybór padł na Marcinkę, chociaż niektórzy się wyłamali i poszli gdzieś w siną dal, bo im się dzisiaj po górach chodzić nie chciało.
Ho, ho… po górach… I kto to powiedział? Ten co za góry uważa dopiero Tatry.
No, ale ok, każdy potrzebuje czasem chwili samotności, pewnie to była ta chwila.
Więc dalej poszliśmy naszą Gomolową trójką.
Dotarliśmy na Marcinkę a potem zielonym szlakiem do Kruka, z Kruka do Skrzyszowa, a stamtąd wzdłuż obwodnicy na Marcinkę.
Z tejże Marcinki zeszłam do miasta, bo było mi już zimno dość i chciałam po prostu wsiąść do autobusu.
Więcej nie napiszę, bo miałam dzisiaj jakiś taki cichy dzień sama ze sobą i nic mi się nie chciało, ani chodzić, ani rozmawiać ani nawet zdjęć robić.
Jak nie ja, prawda? Bywa.
( przy okazji udało nam się podejrzeć jak trenuje Czarnovia, trzeba przyznać , że ma zapał żeby jeździć po obwodnicy w tej nieco niesprzyjającej temperaturze).
Trasa: Mościce – Marcinka – Kruk- Skrzyszów- Marcinka – Tarnów
Sporo kilometrów, w drodze jakieś 4, 5 h.
Bufet z Gomolątkiem:)© lemuriza1972
Marcinka nieco zimowa© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!