Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2013
Dystans całkowity: | 15.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 00:42 |
Średnia prędkość: | 21.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 26.00 km/h |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 15.00 km i 0h 42m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 28 lutego 2013
Pierwsze kilometry
Ubogie sportowo moje ostatnie tygodnie.
Siatkówka zaledwie dwa razy, ale za to naprawdę fajna:).
Dzisiaj zrobiłam pierwsze kilometry w tym roku. Pogoda była sprzyjająca, więc wykorzystałam rower jako środek lokomocji ( stąd też taka mizerna ilość tych kilometrów).
No cóż.. nogi kręcić za bardzo nie chcą, pupa musi na nowo przyzwyczajać się do siodełka.
Nic dziwnego skoro zima była jaka była, czyli aktywność sportowa niestety nikła:(.
No ale powolutku, powolutku wdrożymy się do pedałowania.
Wiosna idzie, czuć ją w powietrzu, a i fiołek na moim parapecie zaczyna kwitnąć, więc znaczy się, że wiosnę czuje:).
Dobrze... zimę lubię, ale tęsknie do wycieczek rowerowych, zapachów wiosny i zieleni.
Póki co zima jeszcze a przynajmniej sportowy zimowe. Kamil nam się pięknie spisał dzisiaj.
Wielkie dzięki za te wielkie sportowe emocje.
Justyna też wspaniale pobiegła w sztafecie, co zapowiada, że w sobotę tanio skóry nie sprzeda.
Czekamy więc na sobotę:).
Siatkówka zaledwie dwa razy, ale za to naprawdę fajna:).
Dzisiaj zrobiłam pierwsze kilometry w tym roku. Pogoda była sprzyjająca, więc wykorzystałam rower jako środek lokomocji ( stąd też taka mizerna ilość tych kilometrów).
No cóż.. nogi kręcić za bardzo nie chcą, pupa musi na nowo przyzwyczajać się do siodełka.
Nic dziwnego skoro zima była jaka była, czyli aktywność sportowa niestety nikła:(.
No ale powolutku, powolutku wdrożymy się do pedałowania.
Wiosna idzie, czuć ją w powietrzu, a i fiołek na moim parapecie zaczyna kwitnąć, więc znaczy się, że wiosnę czuje:).
Dobrze... zimę lubię, ale tęsknie do wycieczek rowerowych, zapachów wiosny i zieleni.
Póki co zima jeszcze a przynajmniej sportowy zimowe. Kamil nam się pięknie spisał dzisiaj.
Wielkie dzięki za te wielkie sportowe emocje.
Justyna też wspaniale pobiegła w sztafecie, co zapowiada, że w sobotę tanio skóry nie sprzeda.
Czekamy więc na sobotę:).
- DST 15.00km
- Czas 00:42
- VAVG 21.43km/h
- VMAX 26.00km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lutego 2013
Czarodziejska Góra czyli Jamna - część druga sobotniej wycieczki
„ Nie znajdziesz jej na żadnej z wielkich map, wznosi się tylko w tych pisanych sercem, otulona szumem borów i psalmów. Moja góra, Boża góra - Jamna.
Zanim na horyzoncie wyłoni się Jamna, jest niekończąca się droga między wsiami, porozrzucanymi po połaciach ziemi. Przed oczyma przesuwają się kolejne kobierce pól. Koła odciskają ślady na asfalcie, bruku, aż w końcu na piasku, gubiąc za sobą wszystko to, co zwykliśmy nazywać normalnym życiem. Później jest już tylko gęsta mgła i ciemność, w której ginie droga.”
Kaja Cudak, tekst pochodzi z tygodnika „Idziemy”
&feature=youtu.be
Tak jak wspominałam, druga część naszej sobotniej wycieczki zaprowadziła nas do kolejnego bliskiemu memu sercu miejsca, czyli na Jamną.
Trafiliśmy więcej jednego dnia na dwa Pogórza, po Pogórzu Ciężkowickim, przyszedł czas na Pogórze Rożnowskie.
Jamna, to obok Brzanki takie wyjątkowe miejsce dla bikerów z Tarnowa i okolic, ponieważ aby dotrzeć na te dwie górki trzeba przyszykować się na nieco dłuższą wyprawę.
Więc to są cele zazwyczaj wycieczek weekendowych.
Jamna w dużo większym chyba stopniu niż Brzanka, oferuje możliwość poczucia mtb, ale pod jednym warunkiem – że chociaż raz pojedzie się na wyprawę z Krysią i Adamem ponieważ oni znają zupełnie niezwykłe ścieżki , poza szlakami pieszymi i rowerowymi. Ścieżki z prawdziwe górskim charakterem i technicznymi trudnościami.
Jamna to naprawdę miejsce wyjątkowe. Jeżeli ktoś chciałby odpocząć z dala od rzesz turystów , w ciszy, mając naokoło lasy i piękne górskie widoki – to to jest miejsce doskonałe.
Pamiętam swoje wrażenie, kiedy po raz pierwszy trafiłam na Jamną ( na rowerze rzecz jasna).
Miałam poczucie, że trafiłam w miejsce, w którym przebywając ma się ogromne poczucie, że całe zło świata zostało za nami.
Jamna naładowuję pozytywną energię na bardzo długo. Ciężko mi wytłumaczyć jej fenomen, ale to miejsce ma jakąś magię.
Emanuje niezwykłością.
Kraina czarów.. tak zdecydowanie tak.
Planując dłuższy pobyt na Jamnej, można zatrzymać się w Bacówce na Jamnej, albo w Ośrodku Rekolekcyjnym ( ale tu nie wiem jakie są warunki pobytu).
Ja polecam Jamną o każdej porze roku, ale szczególnie piękna jest jesienią, ponieważ pokrywają ją w znacznej części lasy liściaste, więc feeria kolorów jest nieprawdopodobna.
Zapraszam do obejrzenia filmików ( zwłaszcza filmu nr 3, bo tam jest pewna niespodzianka ) i zdjęć.
Pogórze Rożnowskie (513.61) – mezoregion geograficzny w południowej Polsce.
Pogórze Rożnowskie leży bezpośrednio na północ od zachodniej części Beskidu Niskiego. Maksymalna szerokość pogórza dochodzi do 40 km, a jego powierzchnia wynosi około 800 km²[1]. Czasami zaliczane jest do Pogórza Ciężkowickiego
Od zachodu graniczy z Pogórzem Wiśnickim (granicę stanowi dolina Dunajca), od wschodu z Pogórzem Ciężkowickim (rozdziela je dolina Białej). Granicę północną i południową trudniej wyznaczyć jednoznacznie, dlatego umownie przyjmuje się, że granica północna przebiega wzdłuż linii kolejowej Kraków – Tarnów, a południowa linii kolejowej Grybów – Nowy Sącz. Do większych wzniesień należą[3]:
• rozróg Wału (na północy),
• pasmo Mogiły i Styru na osi Czchów – Gromnik,
• grupa Jamnej,
• masyw Rosochatki na południu.
Region cechuje się urozmaiconą rzeźbą, z garbami dochodzącymi do 550 m n.p.m., głęboko wciętymi dolinami Dunajca, Białej i ich dopływów. W użytkowaniu przeważają pola uprawne i łąki, lasy zachowały się na bardzo stromych stokach[1].
W obrębie regionu znajdują się dwa zbiorniki wodne: Jezioro Rożnowskie (16,9 km²) i Jezioro Czchowskie (3,5 km²), ich lokalizacje w krętej, przełomowej dolinie Dunajca nadaje regionowi szczególne walory krajobrazowe. Ważniejsze miejscowości: Tuchów i Ciężkowice nad Białą oraz Rożnów (ośrodek sportów wodnych) nad Dunajcem. Przyroda należy do średnio przekształconych w wyniku działalności człowieka. Na najlepiej zachowanych obszarach regionu utworzono Ciężkowicko-Rożnowski Park Krajobrazowy. Istnieją dwa rezerwaty przyrody: Rezerwat przyrody Cisy w Mogilnie i rezerwat przyrody Diable Skały[3].
&feature=youtu.be
„ I taka jest właśnie Jamna. Miejsce szczególne, ukochane, wrastające w serce i wzrastające w nim z każdym dniem rozłąki. Miejsce o którym się myśli, marzy i śni. Miejsce, do którego tęsknię.”
Kaja Cudak
Tekst pochodzi z tygodnika „Idziemy”
&feature=youtu.be
Oprócz jezior, Pogórze Rożnowskie to jeszcze wzgórza. I tak poza wspomnianymi wzniesieniami, mamy tutaj m.in.: Majdan (512 m), Wał (523 m), Styr (427 m), Ostryż (447 m). Z ich wierzchołków można podziwiać wspaniałe widoki na Beskid Niski, Beskid Sądecki, Beskid Wyspowy, a niekiedy nawet Tatry. Bardzo ciekawą górą jest Jamna (490 m), gdzie w latach 70-tych XX w. z inicjatywy Edwarda Moskały zbudowano drewnianą bacówkę. Z Jamnej warto przejść na Bukowiec (530 m), do „Rezerwatu Diable Skały”, w którym można podziwiać fascynujące formacje skalne.
Odbyliśmy 2,5 godzinną wycieczkę , oczywiście na chwilę zatrzymując się na szczycie góry, w Dom św. Jacka.
Piękny spacer, zwłaszcza w tych momentach, kiedy szliśmy przez las.
„Gienek, opiekun ośrodka, opowiada o zimach na Jamnej. Wykład o sektach się skończył, chłód i deszcz nie zachęcają do spacerów, siedzimy więc w pustej sali i rozmawiamy o zaletach łazika UAZ, mocnego choć nawet on nie poradzi sobie z metrowym śniegiem. Jamna bywa zimą odcięta od świata, dlatego w lodówkach zawsze jest zapas chleba. Droga do najbliższej miejscowości, Paleśnicy, prowadzi przez przełęcz. Jeśli silny wiatr nawieje śniegu na siodło przełęczy, staje się nieprzejezdna. Bywało, że dało się pojechać na dół, do sklepu, a wrócić już nie byłoby jak, gdyby nie przezornie zabrane łopaty.”
( www.jamna.dominikanie.pl)
Zanim na horyzoncie wyłoni się Jamna, jest niekończąca się droga między wsiami, porozrzucanymi po połaciach ziemi. Przed oczyma przesuwają się kolejne kobierce pól. Koła odciskają ślady na asfalcie, bruku, aż w końcu na piasku, gubiąc za sobą wszystko to, co zwykliśmy nazywać normalnym życiem. Później jest już tylko gęsta mgła i ciemność, w której ginie droga.”
Kaja Cudak, tekst pochodzi z tygodnika „Idziemy”
&feature=youtu.be
Tak jak wspominałam, druga część naszej sobotniej wycieczki zaprowadziła nas do kolejnego bliskiemu memu sercu miejsca, czyli na Jamną.
Trafiliśmy więcej jednego dnia na dwa Pogórza, po Pogórzu Ciężkowickim, przyszedł czas na Pogórze Rożnowskie.
Jamna, to obok Brzanki takie wyjątkowe miejsce dla bikerów z Tarnowa i okolic, ponieważ aby dotrzeć na te dwie górki trzeba przyszykować się na nieco dłuższą wyprawę.
Więc to są cele zazwyczaj wycieczek weekendowych.
Jamna w dużo większym chyba stopniu niż Brzanka, oferuje możliwość poczucia mtb, ale pod jednym warunkiem – że chociaż raz pojedzie się na wyprawę z Krysią i Adamem ponieważ oni znają zupełnie niezwykłe ścieżki , poza szlakami pieszymi i rowerowymi. Ścieżki z prawdziwe górskim charakterem i technicznymi trudnościami.
Jamna to naprawdę miejsce wyjątkowe. Jeżeli ktoś chciałby odpocząć z dala od rzesz turystów , w ciszy, mając naokoło lasy i piękne górskie widoki – to to jest miejsce doskonałe.
Pamiętam swoje wrażenie, kiedy po raz pierwszy trafiłam na Jamną ( na rowerze rzecz jasna).
Miałam poczucie, że trafiłam w miejsce, w którym przebywając ma się ogromne poczucie, że całe zło świata zostało za nami.
Jamna naładowuję pozytywną energię na bardzo długo. Ciężko mi wytłumaczyć jej fenomen, ale to miejsce ma jakąś magię.
Emanuje niezwykłością.
Kraina czarów.. tak zdecydowanie tak.
Planując dłuższy pobyt na Jamnej, można zatrzymać się w Bacówce na Jamnej, albo w Ośrodku Rekolekcyjnym ( ale tu nie wiem jakie są warunki pobytu).
Ja polecam Jamną o każdej porze roku, ale szczególnie piękna jest jesienią, ponieważ pokrywają ją w znacznej części lasy liściaste, więc feeria kolorów jest nieprawdopodobna.
Zapraszam do obejrzenia filmików ( zwłaszcza filmu nr 3, bo tam jest pewna niespodzianka ) i zdjęć.
Pogórze Rożnowskie (513.61) – mezoregion geograficzny w południowej Polsce.
Pogórze Rożnowskie leży bezpośrednio na północ od zachodniej części Beskidu Niskiego. Maksymalna szerokość pogórza dochodzi do 40 km, a jego powierzchnia wynosi około 800 km²[1]. Czasami zaliczane jest do Pogórza Ciężkowickiego
Od zachodu graniczy z Pogórzem Wiśnickim (granicę stanowi dolina Dunajca), od wschodu z Pogórzem Ciężkowickim (rozdziela je dolina Białej). Granicę północną i południową trudniej wyznaczyć jednoznacznie, dlatego umownie przyjmuje się, że granica północna przebiega wzdłuż linii kolejowej Kraków – Tarnów, a południowa linii kolejowej Grybów – Nowy Sącz. Do większych wzniesień należą[3]:
• rozróg Wału (na północy),
• pasmo Mogiły i Styru na osi Czchów – Gromnik,
• grupa Jamnej,
• masyw Rosochatki na południu.
Region cechuje się urozmaiconą rzeźbą, z garbami dochodzącymi do 550 m n.p.m., głęboko wciętymi dolinami Dunajca, Białej i ich dopływów. W użytkowaniu przeważają pola uprawne i łąki, lasy zachowały się na bardzo stromych stokach[1].
W obrębie regionu znajdują się dwa zbiorniki wodne: Jezioro Rożnowskie (16,9 km²) i Jezioro Czchowskie (3,5 km²), ich lokalizacje w krętej, przełomowej dolinie Dunajca nadaje regionowi szczególne walory krajobrazowe. Ważniejsze miejscowości: Tuchów i Ciężkowice nad Białą oraz Rożnów (ośrodek sportów wodnych) nad Dunajcem. Przyroda należy do średnio przekształconych w wyniku działalności człowieka. Na najlepiej zachowanych obszarach regionu utworzono Ciężkowicko-Rożnowski Park Krajobrazowy. Istnieją dwa rezerwaty przyrody: Rezerwat przyrody Cisy w Mogilnie i rezerwat przyrody Diable Skały[3].
&feature=youtu.be
„ I taka jest właśnie Jamna. Miejsce szczególne, ukochane, wrastające w serce i wzrastające w nim z każdym dniem rozłąki. Miejsce o którym się myśli, marzy i śni. Miejsce, do którego tęsknię.”
Kaja Cudak
Tekst pochodzi z tygodnika „Idziemy”
&feature=youtu.be
Oprócz jezior, Pogórze Rożnowskie to jeszcze wzgórza. I tak poza wspomnianymi wzniesieniami, mamy tutaj m.in.: Majdan (512 m), Wał (523 m), Styr (427 m), Ostryż (447 m). Z ich wierzchołków można podziwiać wspaniałe widoki na Beskid Niski, Beskid Sądecki, Beskid Wyspowy, a niekiedy nawet Tatry. Bardzo ciekawą górą jest Jamna (490 m), gdzie w latach 70-tych XX w. z inicjatywy Edwarda Moskały zbudowano drewnianą bacówkę. Z Jamnej warto przejść na Bukowiec (530 m), do „Rezerwatu Diable Skały”, w którym można podziwiać fascynujące formacje skalne.
Adam, Krysia i Agnieszka wędrują© lemuriza1972
Odbyliśmy 2,5 godzinną wycieczkę , oczywiście na chwilę zatrzymując się na szczycie góry, w Dom św. Jacka.
Piękny spacer, zwłaszcza w tych momentach, kiedy szliśmy przez las.
Jeziorko© lemuriza1972
Las na Jamnej© lemuriza1972
Widoczki© lemuriza1972
Górki po drodze© lemuriza1972
Gdzieś po drodze© lemuriza1972
Górki© lemuriza1972
Kapliczka© lemuriza1972
„Gienek, opiekun ośrodka, opowiada o zimach na Jamnej. Wykład o sektach się skończył, chłód i deszcz nie zachęcają do spacerów, siedzimy więc w pustej sali i rozmawiamy o zaletach łazika UAZ, mocnego choć nawet on nie poradzi sobie z metrowym śniegiem. Jamna bywa zimą odcięta od świata, dlatego w lodówkach zawsze jest zapas chleba. Droga do najbliższej miejscowości, Paleśnicy, prowadzi przez przełęcz. Jeśli silny wiatr nawieje śniegu na siodło przełęczy, staje się nieprzejezdna. Bywało, że dało się pojechać na dół, do sklepu, a wrócić już nie byłoby jak, gdyby nie przezornie zabrane łopaty.”
( www.jamna.dominikanie.pl)
Bieli bezkres© lemuriza1972
Jamna z oddali© lemuriza1972
W drodze© lemuriza1972
Górki© lemuriza1972
Kulig spotkany w Jastrzębiej© lemuriza1972
Na Jamnej© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 lutego 2013
Skamieniałe Miasto w Ciężkowicach
Krysia zaproponowała wycieczkę do Ciężkowic, w nadziei, że jak przed dwoma laty uda nam się obejrzeć cudowny lodospad w Skamieniałym Mieście.
Skamieniałe Miasto jest wyjątkowym miejscem na terenie powiatu tarnowskiego, które polecam obejrzeć wszystkim, którzy jeszcze go nie widzieli.
Wejście do Rezerwatu znajduje się tuż przy drodze prowadzącej od Tarnowa do Krynicy, więc gdyby ktoś do Krynicy jechał od strony Tarnowa, to warto zrezygnować z drogi przez Wojnicz, Czchów, a pojechać właśnie drogą Tarnów- Krynica ( jest też dużo bezpieczniejsza i chyba mniej ruchliwa).
Warto poświęcić kilka godzin, żeby zobaczyć właśnie ten Rezerwat. W moich filmikach pokazałam tylko nieznaczną część Rezerwatu. Mam nadzieję, że jeszcze ( np. latem) uda mi się pokazać inne jego miejsca.
Niestety ani filmiki ani zdjęcia nie spełniły moich oczekiwań, bo było dzisiaj dość pochmurno. Poza tym zabrakło dzisiaj mojego operatora i to wpłynęło na jakość filmów. Nie mogłam skupić się tylko na opowieściach, więc nie są one takie jak bym chciała.
Mimo wszystko zapraszam do obejrzenia i oczywiście do odwiedzenia Skamieniałego Miasta.
&feature=youtu.be
Ciężkowice są w ogóle wartym obejrzenia miasteczkiem.
Pierwsze wzmianki o nim pojawiły się już w 1125 roku. Prawa miejskie nadał miastu Kazimierz wielki. Utraciło je w 1934, by ponownie odzyskać w 1998r.
Skamieniałe Miasto to jedna z wizytówek naszego Powiatu.
Rezerwat położony w obrębie wzgórza Skała, rozciąga się w pięknym lesie, obfituje w piękne widoki i pojedyncze skały. Każda ze skał ma osobną , ciekawą legendę.
Czarownica, która do złudzenia rzeczywiście ją przypomina, to podobno kobieta zaklęta w skałę przez Pana Boga, z powodu złorzeczenia księdzu spieszącemu z komunią do chorego.
Niestety nie było nas dzisiaj w rejonie, gdzie znajduje się Czarownica. Może innym razem będzie okazja ją zaprezentować.
Celem naszej dzisiejsze podróży był lodospad.
Dwa lata temu udało nam się trafić do Skamieniałego Miasta w momencie, kiedy lodospad wyglądał naprawdę imponująco.
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
Po pobycie u stóp lodospadu wybraliśmy się jeszcze na wycieczkę na Jamną, ale o tym jutro bo Jamna warta jest poświęcenia jej osobnego wpisu, a poza tym byłby znaczny przesyt zarówno zdjęć jak i filmików.
I jeszcze kilka zdjęć ze Skamieniałego Miasta
A tutaj mapka , jak dojechać w to urocze miejsce
znalazłam na YT. Kiedy byliśmy tu dwa lata temu lodospad wyglądał znacznie bardziej imponująco
Skamieniałe Miasto jest wyjątkowym miejscem na terenie powiatu tarnowskiego, które polecam obejrzeć wszystkim, którzy jeszcze go nie widzieli.
Wejście do Rezerwatu znajduje się tuż przy drodze prowadzącej od Tarnowa do Krynicy, więc gdyby ktoś do Krynicy jechał od strony Tarnowa, to warto zrezygnować z drogi przez Wojnicz, Czchów, a pojechać właśnie drogą Tarnów- Krynica ( jest też dużo bezpieczniejsza i chyba mniej ruchliwa).
Warto poświęcić kilka godzin, żeby zobaczyć właśnie ten Rezerwat. W moich filmikach pokazałam tylko nieznaczną część Rezerwatu. Mam nadzieję, że jeszcze ( np. latem) uda mi się pokazać inne jego miejsca.
Niestety ani filmiki ani zdjęcia nie spełniły moich oczekiwań, bo było dzisiaj dość pochmurno. Poza tym zabrakło dzisiaj mojego operatora i to wpłynęło na jakość filmów. Nie mogłam skupić się tylko na opowieściach, więc nie są one takie jak bym chciała.
Mimo wszystko zapraszam do obejrzenia i oczywiście do odwiedzenia Skamieniałego Miasta.
&feature=youtu.be
Ciężkowice są w ogóle wartym obejrzenia miasteczkiem.
Pierwsze wzmianki o nim pojawiły się już w 1125 roku. Prawa miejskie nadał miastu Kazimierz wielki. Utraciło je w 1934, by ponownie odzyskać w 1998r.
Skamieniałe Miasto to jedna z wizytówek naszego Powiatu.
Rezerwat położony w obrębie wzgórza Skała, rozciąga się w pięknym lesie, obfituje w piękne widoki i pojedyncze skały. Każda ze skał ma osobną , ciekawą legendę.
Czarownica, która do złudzenia rzeczywiście ją przypomina, to podobno kobieta zaklęta w skałę przez Pana Boga, z powodu złorzeczenia księdzu spieszącemu z komunią do chorego.
Niestety nie było nas dzisiaj w rejonie, gdzie znajduje się Czarownica. Może innym razem będzie okazja ją zaprezentować.
Celem naszej dzisiejsze podróży był lodospad.
Dwa lata temu udało nam się trafić do Skamieniałego Miasta w momencie, kiedy lodospad wyglądał naprawdę imponująco.
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
Po pobycie u stóp lodospadu wybraliśmy się jeszcze na wycieczkę na Jamną, ale o tym jutro bo Jamna warta jest poświęcenia jej osobnego wpisu, a poza tym byłby znaczny przesyt zarówno zdjęć jak i filmików.
I jeszcze kilka zdjęć ze Skamieniałego Miasta
PO drodze do wodospadu© lemuriza1972
Z moją flagą powiatową:)© lemuriza1972
Wodospad to pomnik przyrody jak głosi tabliczka© lemuriza1972
Wąwóz© lemuriza1972
Moje szpileczki© lemuriza1972
Adam, Krysia i ja© lemuriza1972
Z Krysią w Skamieniałym Mieście© lemuriza1972
A tutaj mapka , jak dojechać w to urocze miejsce
Mapka© lemuriza1972
znalazłam na YT. Kiedy byliśmy tu dwa lata temu lodospad wyglądał znacznie bardziej imponująco
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 lutego 2013
Nartki (4)
Byłam na nartkach we wtorek.
Jakoś wpisu nie zdązyłam zrobić, bo.. obowiązki, dużo obowiązków i praca w domu i w związku z tym zmęczenie, z którym jakoś kiepsko sobie radzę. Chyba już się nie potrafię regenerować jak dawniej.
Czekam na weekend, żeby odetchnąć trochę.
A nartkach było niespecjalnie, bo tory rozjeżdżone , więc dość cięzko.
4 pętle zrobiłam , a większość czasu poświeciłam zakrętowi.
Uparta jestem, więc było 18:4 dla mnie.
Ale jakoś pokracznie go pokonywałam.
No i jeden upadek na zjeździe.
Spektakularny.
Jak się uda, to być moze w weekend będzie kolejny filmik pokazujący coś pięknego z naszej Ziemi Tarnowskiej.
Jakoś wpisu nie zdązyłam zrobić, bo.. obowiązki, dużo obowiązków i praca w domu i w związku z tym zmęczenie, z którym jakoś kiepsko sobie radzę. Chyba już się nie potrafię regenerować jak dawniej.
Czekam na weekend, żeby odetchnąć trochę.
A nartkach było niespecjalnie, bo tory rozjeżdżone , więc dość cięzko.
4 pętle zrobiłam , a większość czasu poświeciłam zakrętowi.
Uparta jestem, więc było 18:4 dla mnie.
Ale jakoś pokracznie go pokonywałam.
No i jeden upadek na zjeździe.
Spektakularny.
Jak się uda, to być moze w weekend będzie kolejny filmik pokazujący coś pięknego z naszej Ziemi Tarnowskiej.
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 lutego 2013
Lubinka i Dolina Izy czyli prezentacja Powiatu Tarnowskiego cz. 2
Obiecałam dalszą część zwiedzania Doliny Izy, jest więc dzisiaj dalsza część.
Myślę, że słowa są zbędne, pozwólmy przemawiać obrazom.
Tak wygląda Dolinka „ u samego dołu”
Tych, którzy zjeżdżają tu na rowerze i powracają w górę tą samą drogą, chciałam poinformować, że znacznie ciekawsza jest opcja, którą przedstawiam na filmiku ( oczywiście latem , wiosną, jesienią, wygląda to nieco inaczej i jest naprawdę przejezdne). Fajny , ciekawy szlak, mocno pod górę, który wyprowadzi nas do ściany lasu i szlabanu.
A po wyjściu z Doliny są takie widoki:
Spotkała nas jeszcze przygoda
No i jeszcze trochę zdjęć
Myślę, że słowa są zbędne, pozwólmy przemawiać obrazom.
Tak wygląda Dolinka „ u samego dołu”
Tych, którzy zjeżdżają tu na rowerze i powracają w górę tą samą drogą, chciałam poinformować, że znacznie ciekawsza jest opcja, którą przedstawiam na filmiku ( oczywiście latem , wiosną, jesienią, wygląda to nieco inaczej i jest naprawdę przejezdne). Fajny , ciekawy szlak, mocno pod górę, który wyprowadzi nas do ściany lasu i szlabanu.
A po wyjściu z Doliny są takie widoki:
Spotkała nas jeszcze przygoda
No i jeszcze trochę zdjęć
Wejście do Doliny© lemuriza1972
Strumyk w Dolinie© lemuriza1972
Jeszcze raz strumyczek© lemuriza1972
W drodze© lemuriza1972
Śniegowo© lemuriza1972
Zachwyty nad pięknem przyrody:)© lemuriza1972
Śnieg to jest to!© lemuriza1972
Nasza traska© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lutego 2013
Lubinka i Dolina Izy czyli prezentacja Powiatu Tarnowskiego cz. 1
Jak powiedziałam w filmie – mam dzisiaj ogromną przyjemność zaprezentować mały fragmencik ziemi tarnowskiej. Mnie szczególnie bliski, bo to są górki, pagórki , w okolicach, których najczęściej bywam podczas rowerowych eskapad.
Czyli okolice Lubinki ( skądinąd chyba dużo prawdy jest w tym co mówiłam w filmie, jeśli chodzi o genezę nazwy LUBINKA, ponieważ dzisiaj widzieliśmy po drodze kilka samochodów wiozących myśliwych).
Opowiadając o Lubince w filmie, zapomniałam dodać, że oprócz masywu o tej nazwie w powiecie tarnowskim, jest również wieś LUBINKA. A zarówno pagórek jak i wieś znajdują się na terenie gminy Pleśna ( bardzo pięknej gminy, położonej w terenie pagórkowatym z mnóstwem atrakcji).
Krysia zadzwoniła wczoraj z propozycją wyjazdu na narty, ale jako , że ona miała czas tylko bardzo wcześnie rano, to zrezygnowałam, ponieważ chciałam chociaż jeden dzień podczas weekendu wyspać się.
Jak się okazało, nie był to zły pomysł. Myślę, że na nartki wybiorę się w tygodniu, a taki spacer zimowy , w takich okolicznościach przyrody to jest COŚ!
Nie wiem jak słowami oddać moje emocje, radość, kiedy przekroczyłam szlaban i weszłam w drogę prowadzącą do Doliny Izy.
Bo … hm.. tam jest po prostu niewyobrażalnie pięknie. Ani zdjęcia, ani filmiki nie oddadzą ( bo nie mogą) klimatu tego miejsca… bieli tego nienaruszonego śniegu.. tych wszystkich jarów, wąwozów , strumyków i innych fajnych rzeczy. Przepiękna zima…
Napadała cała masa śniegu.
Jak tak sobie szliśmy… i tylko achy i ochy było słychać, Alek powiedział: dla takich chwil się żyje.
Tak, zdecydowanie tak. Jestem bardzo szczęśliwa, że mam możliwość wyjścia z domu i takiego spaceru, w tak pięknych okolicznościach przyrody, że takie miejsca i takie widoki mam tak blisko domu. I że mam chęć, pragnienie wyjścia z domu i oglądania przyrody, bo rzeczywiście.. jak powiedział Alek.. dla takich chwil ( między innymi ) się żyje.
Pierwsze zachwyty to były już podczas jazdy samochodem, bo kiedy dojechaliśmy do Szczepanowic i zaczęły się pierwsze „górskie” widoki, no to po prostu nie sposób nie wyrażać emocji głośno.
Spacer był więc bardzo, bardzo udany. Temperatura bardzo przyjemna. Śniegu bardzo dużo, więc łatwo się nie szło, ale w tym była cała przyjemność.
W Dolince Izy śmigał sobie jakiś narciarz, nie wiem czy miał biegówki, czy toury.
Potem już wracając też widzieliśmy jakąś parę na biegówkach. Zastanawiałam się czy moje nartki dałyby radę w takim śniegu, obawiam się , że byłby problemy.
Sport ten robi się jak widać coraz bardziej popularny i dobrze, bo to naprawdę cudowny sport na zimę.
Ogromną przyjemność sprawia mi kręcenie tych filmików ( zwłaszcza tych , w których mam okazję pokazać moje okolice). Jakbym jakieś swoje powołanie odnalazła.
Może to kwestia tego, że to coś NOWEGO? A ja bardzo to lubię.. jak coś nowego odkryję, czegoś się mogę nauczyć, doświadczyć.
Rozmawialiśmy wczoraj z Mirkiem na temat naszych „karier” sportowych. Pytałam Mirka czy już nie będzie startował w rajdach. Powiedział, że raczej nie.
Zapytałam : czy to już koniec naszych startów Mirek?
Mirek: no pewnie tak… ale za to jak skończyliśmy?:) zwycięstwem w Odysei.
Powiedziałam: no tak.. trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść:).
Być może rzeczywiście nadszedł taki czas… czas, kiedy sportowej rywalizacji już nie będzie, a będzie większe podziwianie świata, wyprawy w góry itd.
Może tak to już musi być. Wszystko ma swoje miejsce i swój czas.
Może więc teraz nadszedł czas bardziej spokojnego sportowania, a wzmożonego oglądania świata?
Zobaczymy.
Dzisiejsze dwa pierwsze filmiki nieco nam nie wyszły, ale nastąpiło małe nieporozumienie. Następnym razem będzie lepiej.
Wycieczka zajęła nam 2 godzinki, myślę, że tak ok. 10 km przeszliśmy.
Średnie tętno – 136
Spalone kalorie - 741
Polecam długie, zimowe spacery. To naprawdę dodaje energii i pozwala zdystansować się od problemów.
I chyba już dużo przyjemniejsze niż jazda rowerem w zimie.
Jednak na rowerze za bardzo się marznie i co tu dużo mówić, do Doliny Izy w takich warunkach jak dzisiaj wjazd byłby niemożliwy.
Nakręcilismy kilka filmików. Niestety dzisiaj jest jakiś beznadziejny transfer i daje sobie spokój na dzisiaj, bo szkoda nerwów.
Zapraszam więc na jutro, bo jest kilka bardzo ciekawych ujęć z Dolinki.
k
I trochę zdjęć, żeby jeszcze mocniej podkreślić piękno Doliny
Wejście do Doliny Izy© lemuriza1972
W Dolinie© lemuriza1972
Było sporo śniegu...:)© lemuriza1972
Śnieg cieszy...:)© lemuriza1972
Punk kulminacyjny Dolinki© lemuriza1972
Iza w Dolinie Izy© lemuriza1972
I jeszcze kilka zdjęć z wczoraj
Krypta na Świętym Krzyżu© lemuriza1972
W drodze na szczyt© lemuriza1972
Idziemy© lemuriza1972
Na platformie widokowej© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lutego 2013
Święty Krzyż
Miał być Giewont, ale pogoda znowu spłatała nam figla. Spadły tony śniegu i Ratownicy odradzali nawet wypad w Beskidy. Nawet ostatnio na Przehybie była jakaś akcja ratunkowa.
Tak więc wyruszyliśmy na tereny w ogóle przez nas nie eksplorowane ( no z wyjątkiem zawodów rowerowych, bo ja byłam na maratonie w Daleszycach, Nowinach, no i to właśnie na Kielecczyźnie odnieśliśmy z Mirkiem nas spektakularny sukces w Odysei:)).
Góry Świętokrzyskie – to o nich mowa.
( Z Wikipedii Góry Świętokrzyskie (342.34) – masyw górski położony w południowo-wschodniej Polsce, w centralnej części Wyżyny Kieleckiej. Najwyższy szczyt to Łysica (612 m n.p.m.) w paśmie Łysogór. Nazwa gór pochodzi od relikwii Krzyża Świętego przechowywanych w klasztorze na Łysej Górze[1].
Góry Świętokrzyskie, obok Sudetów, są jednym z najstarszych pasm górskich w Polsce[2]. Wypiętrzyły się w czasie kaledońskich ruchów górotwórczych na granicy syluru i dewonu. Następnie zostały odmłodzone w czasie orogenezy hercyńskiej (dolny karbon) i ponownie podczasorogenezy alpejskiej.)
W samochodzie Mirek ma puszczoną niezawodną Trójkę i w pewnym momencie słyszymy…
Mówię do chłopaków – „przecież to o Was!!!
Już szron na głowie , już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj”.
Nieodmiennie jak zawsze kiedy jestem w tych stronach, bawią mnie nazwy miejscowości ( Szczaworyż, Grabki Małe, Grabki Duże, Wólka Żyzna itd.). Stwierdzam, że ludzie tutaj muszą mieć fantazję nie byle jaką. Ciekawe czy to samo dotyczy również imion?
Zmierzamy w kierunku Nowej Słupi. Tam rozpoczyna się szlak w kierunku Świętego Krzyża.
Byłam już tam, jako dziecko. Pamiętam to jednak dobrze, bo wspinaczka na tę górkę , kosztowała mnie wiele siły. Zapamiętałam też szczególnie kryptę i to co się w niej kryje. A co się kryje w krypcie, to będziecie mogli zobaczyć na filmiku.
( Z Wikipedii :Łysa Góra (Święty Krzyż, Łysiec, 594 m n.p.m.) – szczyt w Górach Świętokrzyskich, położony we wschodniej części pasma Łysogór, objęty ochroną w ramach Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Drugi szczyt (po Łysicy) pod względem wysokości w tych górach. Zbudowany zpiaskowców kwarcytowych zwanych niezbyt precyzyjnie "kwarcytami" i łupków kambryjskich.
Na szczycie znajdują się: skalne rumowisko, charakterystyczne dla Gór Świętokrzyskich, tzw. gołoborze, ścisły rezerwat przyrody obejmujący las jodłowo-bukowy, pozostałości pogańskiego wału kultowego, klasztor Misjonarzy Oblatów M.N. oraz muzeum parku narodowego (w jednym ze skrzydeł opactwa pobenedyktyńskiego) oraz Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Święty Krzyż o wysokości 157 m.)
U wejścia do Puszczy Jodłowej stoi posąg Emeryka, węgierskiego króla i świętego
( Z Wikipedii:Święty Emeryk (Imre), królewicz, węg. Szent Imre (ur. 1000 albo 1007, zm. 2 września 1031) – węgierski następca tronu, syn Stefana I Świętego i jego żony Gizeli, święty Kościoła katolickiego.
Z jego osobą związane jest podanie o przekazaniu relikwii Krzyża Świętego (enkolpion) benedyktynom na Łysej Górze. Fakt założenia klasztoru został ujęty w poetyckie opowiadanie o Św. Emeryku[4].)
Legenda głosi, że kiedy posąg przesunie się na szczyt góry i pocałuje drzewo, nastąpi koniec świata.
Nie martwcie się, jeszcze mu trochę zostało:).
Chociaż z drugiej strony droga na szczyt nie jest specjalnie wymagająca ani długa, więc kto wie? Wrażenia na szczycie gwarantowane.
Przepiękne opactwo, w krypcie… Jeremi Wiśniowiecki, a kawiarni w klasztorze pyszny napój korzenny i masa innych atrakcji, przecudne freski w z jednej z kaplic i nawet małe muzeum afrykańskie.
To jest miejsce klimatyczne. Zresztą ja mam słabość do klasztorów. Moja Mama miała Ciocię, która mieszkała w Jędrzejowie, więc ja przynajmniej raz do roku na Kielecczyźnie bywałam. W Jędrzejowie jest przepiękny klasztor Cystersów z relikwiami Wincentego Kadłubka .
Ale wróćmy do Świętego Krzyża.
Z Kroniki Jana Długosza:
„Na jej szczycie znajdować się miała bożnica w bałwochwalstwie żyjących Słowian, gdzie bożkom Lelum i Polelum ofiary czyniono i podług innych czczono tu bożyszcza: Świst, Poświst, Pogoda...”
„ Na tym też miejscu był kościół Trzech bałwanów, które zwano Łada, Boda, Leli. Do których prości ludzie schadzali się pierwszego dnia maja, modły im czyniś i ofiarować. Tedy Dąbrówka przerzeczona pokaziwszy im bożnicę, kazała zbudować kościół ku czci i chwale wielebnej Swiętej trójki”.
Wycieczka długa nie była, więc wstąpiliśmy w drodze powrotnej jeszcze do Pałacu w Kurozwękach, gdzie już z zawodową przewodniczką, zwiedziliśmy piękny pałac, w którym podobno bywał sam Stanisław August Poniatowski.
Udany dzień.. tylko jakaś taka refleksja mnie dopadła, że zaczynamy ze sportowców przeistaczać się w turystów ( no bo to spacer raczej był, a nie górska wędrówka).
Nakręciliśmy kilka filmików. Ich jakość jest kiepska ( mój telefon kręci kiepskiej jakości filmy), ale mimo wszystko zapraszam do obejrzenia, zwłaszcza tego pt Opowieści z krypty i tego pt Święty Krzyż.
Książe miał iście hoollywodzki uśmiech:)
I jeszcze trochę zdjęć
Zapytałam Mirka czy to dąb Bartek, a Mirek powiedział… „ tak, chyba odchudzony”:)
I nawet skitourowiec się trafił
Mirek powiedział, że żonie tej torebki nie pokaże, bo jeszcze zapragnęłaby
takiej.
Stefan Żeromski o Kurozwękach
„Na górze stromej i skalistej rozłożyło się miasteczko, jedno z tych, jakie Bóg wie za co noszą miano miasteczek. Kilkadziesiąt chat zbudowanych w czworokąt, chat nie włościańskich, gdyż mają staromieszczańskie portyki o oryginalnie (...) rzeźbionych słupach, studnia pośrodku rynku, bożnica, kościół i klasztor szarytek. Wójt, pan pisarz, ksiądz, nauczyciel – oto wielki świat Kurozwęk. Zstępując z góry – dopiero widzisz ogrody i gąszcze olbrzymich drzew, a wśród nich oblany dookoła wodą pałac”
Bardzo rzadki w Polsce gatunek drzew. Imponujące…
Tak więc wyruszyliśmy na tereny w ogóle przez nas nie eksplorowane ( no z wyjątkiem zawodów rowerowych, bo ja byłam na maratonie w Daleszycach, Nowinach, no i to właśnie na Kielecczyźnie odnieśliśmy z Mirkiem nas spektakularny sukces w Odysei:)).
Góry Świętokrzyskie – to o nich mowa.
( Z Wikipedii Góry Świętokrzyskie (342.34) – masyw górski położony w południowo-wschodniej Polsce, w centralnej części Wyżyny Kieleckiej. Najwyższy szczyt to Łysica (612 m n.p.m.) w paśmie Łysogór. Nazwa gór pochodzi od relikwii Krzyża Świętego przechowywanych w klasztorze na Łysej Górze[1].
Góry Świętokrzyskie, obok Sudetów, są jednym z najstarszych pasm górskich w Polsce[2]. Wypiętrzyły się w czasie kaledońskich ruchów górotwórczych na granicy syluru i dewonu. Następnie zostały odmłodzone w czasie orogenezy hercyńskiej (dolny karbon) i ponownie podczasorogenezy alpejskiej.)
W samochodzie Mirek ma puszczoną niezawodną Trójkę i w pewnym momencie słyszymy…
Mówię do chłopaków – „przecież to o Was!!!
Już szron na głowie , już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj”.
Nieodmiennie jak zawsze kiedy jestem w tych stronach, bawią mnie nazwy miejscowości ( Szczaworyż, Grabki Małe, Grabki Duże, Wólka Żyzna itd.). Stwierdzam, że ludzie tutaj muszą mieć fantazję nie byle jaką. Ciekawe czy to samo dotyczy również imion?
Zmierzamy w kierunku Nowej Słupi. Tam rozpoczyna się szlak w kierunku Świętego Krzyża.
Byłam już tam, jako dziecko. Pamiętam to jednak dobrze, bo wspinaczka na tę górkę , kosztowała mnie wiele siły. Zapamiętałam też szczególnie kryptę i to co się w niej kryje. A co się kryje w krypcie, to będziecie mogli zobaczyć na filmiku.
( Z Wikipedii :Łysa Góra (Święty Krzyż, Łysiec, 594 m n.p.m.) – szczyt w Górach Świętokrzyskich, położony we wschodniej części pasma Łysogór, objęty ochroną w ramach Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Drugi szczyt (po Łysicy) pod względem wysokości w tych górach. Zbudowany zpiaskowców kwarcytowych zwanych niezbyt precyzyjnie "kwarcytami" i łupków kambryjskich.
Na szczycie znajdują się: skalne rumowisko, charakterystyczne dla Gór Świętokrzyskich, tzw. gołoborze, ścisły rezerwat przyrody obejmujący las jodłowo-bukowy, pozostałości pogańskiego wału kultowego, klasztor Misjonarzy Oblatów M.N. oraz muzeum parku narodowego (w jednym ze skrzydeł opactwa pobenedyktyńskiego) oraz Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Święty Krzyż o wysokości 157 m.)
U wejścia do Puszczy Jodłowej stoi posąg Emeryka, węgierskiego króla i świętego
( Z Wikipedii:Święty Emeryk (Imre), królewicz, węg. Szent Imre (ur. 1000 albo 1007, zm. 2 września 1031) – węgierski następca tronu, syn Stefana I Świętego i jego żony Gizeli, święty Kościoła katolickiego.
Z jego osobą związane jest podanie o przekazaniu relikwii Krzyża Świętego (enkolpion) benedyktynom na Łysej Górze. Fakt założenia klasztoru został ujęty w poetyckie opowiadanie o Św. Emeryku[4].)
Legenda głosi, że kiedy posąg przesunie się na szczyt góry i pocałuje drzewo, nastąpi koniec świata.
Nie martwcie się, jeszcze mu trochę zostało:).
Chociaż z drugiej strony droga na szczyt nie jest specjalnie wymagająca ani długa, więc kto wie? Wrażenia na szczycie gwarantowane.
Przepiękne opactwo, w krypcie… Jeremi Wiśniowiecki, a kawiarni w klasztorze pyszny napój korzenny i masa innych atrakcji, przecudne freski w z jednej z kaplic i nawet małe muzeum afrykańskie.
To jest miejsce klimatyczne. Zresztą ja mam słabość do klasztorów. Moja Mama miała Ciocię, która mieszkała w Jędrzejowie, więc ja przynajmniej raz do roku na Kielecczyźnie bywałam. W Jędrzejowie jest przepiękny klasztor Cystersów z relikwiami Wincentego Kadłubka .
Ale wróćmy do Świętego Krzyża.
Z Kroniki Jana Długosza:
„Na jej szczycie znajdować się miała bożnica w bałwochwalstwie żyjących Słowian, gdzie bożkom Lelum i Polelum ofiary czyniono i podług innych czczono tu bożyszcza: Świst, Poświst, Pogoda...”
„ Na tym też miejscu był kościół Trzech bałwanów, które zwano Łada, Boda, Leli. Do których prości ludzie schadzali się pierwszego dnia maja, modły im czyniś i ofiarować. Tedy Dąbrówka przerzeczona pokaziwszy im bożnicę, kazała zbudować kościół ku czci i chwale wielebnej Swiętej trójki”.
Wycieczka długa nie była, więc wstąpiliśmy w drodze powrotnej jeszcze do Pałacu w Kurozwękach, gdzie już z zawodową przewodniczką, zwiedziliśmy piękny pałac, w którym podobno bywał sam Stanisław August Poniatowski.
Udany dzień.. tylko jakaś taka refleksja mnie dopadła, że zaczynamy ze sportowców przeistaczać się w turystów ( no bo to spacer raczej był, a nie górska wędrówka).
Nakręciliśmy kilka filmików. Ich jakość jest kiepska ( mój telefon kręci kiepskiej jakości filmy), ale mimo wszystko zapraszam do obejrzenia, zwłaszcza tego pt Opowieści z krypty i tego pt Święty Krzyż.
Książe miał iście hoollywodzki uśmiech:)
I jeszcze trochę zdjęć
Iza i Emeryk© lemuriza1972
Emeryk - singiel© lemuriza1972
Wejście do Puszczy Jodłowej© lemuriza1972
Stacja drogi krzyżowej© lemuriza1972
Na szlaku© lemuriza1972
Na szlaku 2© lemuriza1972
Zapytałam Mirka czy to dąb Bartek, a Mirek powiedział… „ tak, chyba odchudzony”:)
Dąb Bartek po kuracji odchudzającej:)© lemuriza1972
:)))© lemuriza1972
Mirek na szlaku© lemuriza1972
Śnieg kusił żeby naruszyć jego nietykalność© lemuriza1972
Czasami potrafił znaleźć się na ... nosie© lemuriza1972
Opactwo na Świętym Krzyżu© lemuriza1972
I nawet skitourowiec się trafił
Jeździec bez głowy© lemuriza1972
Widoczek zimowy© lemuriza1972
Z moją flagą powiatową:)))© lemuriza1972
Opactwo© lemuriza1972
Wewnątrz© lemuriza1972
Freski© lemuriza1972
Mirek powiedział, że żonie tej torebki nie pokaże, bo jeszcze zapragnęłaby
takiej.
Torebka z krodyla© lemuriza1972
Napój korzenny dla dorosłych:)© lemuriza1972
W kawiarni "aptecznej"© lemuriza1972
Poświst, Świst i Pogoda:)© lemuriza1972
Opactwo© lemuriza1972
Jeszcze jedno ujęcie© lemuriza1972
Zimowo© lemuriza1972
Mały szary punkcik czyli sarenka© lemuriza1972
Stefan Żeromski o Kurozwękach
„Na górze stromej i skalistej rozłożyło się miasteczko, jedno z tych, jakie Bóg wie za co noszą miano miasteczek. Kilkadziesiąt chat zbudowanych w czworokąt, chat nie włościańskich, gdyż mają staromieszczańskie portyki o oryginalnie (...) rzeźbionych słupach, studnia pośrodku rynku, bożnica, kościół i klasztor szarytek. Wójt, pan pisarz, ksiądz, nauczyciel – oto wielki świat Kurozwęk. Zstępując z góry – dopiero widzisz ogrody i gąszcze olbrzymich drzew, a wśród nich oblany dookoła wodą pałac”
Pałac w Kurozwękach© lemuriza1972
Bardzo rzadki w Polsce gatunek drzew. Imponujące…
Platan© lemuriza1972
Platan z bliska© lemuriza1972
Co jeszcze leci z góry???© lemuriza1972
I jeszcze raz z flagą powiatową© lemuriza1972
Góry nie te, ale jak nad Morskim Okiem:)© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 lutego 2013
Nartki - niezaliczone:(
I słowo stało się ciałem:).
Kiedy podniosłam dzisiaj rolety w kuchni i zobaczyłam to co za oknem ( " na całej połaci śnieg"), to uśmiechnęłam się.. do siebie, do śniegu , do zimy i dużo radośniejsza pobiegłam do łazienki, pomimo, że była 6 rano, a zwykle o tej porze, to raczej radosna nie jestem:).
Mirek napisał mi, że trzeba coś wieczorem podziałać, więc albo narty albo jakieś łażenie po górach i lasach.
Zdecydowanie wybrałam narty.
Bardzo mi się do nich zatęskniło, bardzo!
No i źle wybrałam.
Śnieg padał cały dzień i kiedy dotarliśmy na biegową łąkę na Marcince, było wiadomo, ze będzie ciężko.
Jakiś tam nikły ślad był.
Pierwsze ślizgi jako tako, ale po 500 m musiałam przejść na styl chodzony.
Śnieg przylepił się do nart, zero ślizgu i było jasne, że dzisiaj nic z tego nie będzie.
Mirek zrobił dwie pętle, ja przeczłapałam jedną i zrobilismy odwrót.
I tylko żal, że nie mieliśmy kurtek i trekkingowych butów, bo można było przynajmniej połazić po Marcince.
I nawet film mi nie wyszedł. Nie wiem na co liczyłam, bo przecież było już ciemno.
Myślałam, ze mimo wszystko, ze światłem czołówki uda się pokazać kawałek narciarskiej trasy.
Nie tym razem.
Ale trochę śniegu nakręcić się udało:).
Tej podwyżki to po dzisiejszym człapaniu Mirek na pewno by nie dostał:).
Kiedy podniosłam dzisiaj rolety w kuchni i zobaczyłam to co za oknem ( " na całej połaci śnieg"), to uśmiechnęłam się.. do siebie, do śniegu , do zimy i dużo radośniejsza pobiegłam do łazienki, pomimo, że była 6 rano, a zwykle o tej porze, to raczej radosna nie jestem:).
Mirek napisał mi, że trzeba coś wieczorem podziałać, więc albo narty albo jakieś łażenie po górach i lasach.
Zdecydowanie wybrałam narty.
Bardzo mi się do nich zatęskniło, bardzo!
No i źle wybrałam.
Śnieg padał cały dzień i kiedy dotarliśmy na biegową łąkę na Marcince, było wiadomo, ze będzie ciężko.
Jakiś tam nikły ślad był.
Pierwsze ślizgi jako tako, ale po 500 m musiałam przejść na styl chodzony.
Śnieg przylepił się do nart, zero ślizgu i było jasne, że dzisiaj nic z tego nie będzie.
Mirek zrobił dwie pętle, ja przeczłapałam jedną i zrobilismy odwrót.
I tylko żal, że nie mieliśmy kurtek i trekkingowych butów, bo można było przynajmniej połazić po Marcince.
I nawet film mi nie wyszedł. Nie wiem na co liczyłam, bo przecież było już ciemno.
Myślałam, ze mimo wszystko, ze światłem czołówki uda się pokazać kawałek narciarskiej trasy.
Nie tym razem.
Ale trochę śniegu nakręcić się udało:).
Tej podwyżki to po dzisiejszym człapaniu Mirek na pewno by nie dostał:).
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 lutego 2013
Siatkówka
Weekend w Mielcu, więc nie było sportu ( no tylko mecz piłkarzy ręcznych w mojej ukochanej hali).
Wczoraj trochę ćwiczeń domowych.
Krysia z Adamem byli na Kozim Wierchu..
Marzy mi się jakiś weekendowy wypad w góry. UOKP wyssysa ze mnie wszystkie siły. Codziennie rano mówię sobie: będziemy walczyć... a pod koniec dnia czuję się jakbym przejechała ciężki maraton.
Bardzo, bardzo potrzebuję odpoczynku.
Ale nie ma szans na urlop, tym bardziej, że znowu nas mniej.. dwie koleżanki chore.
Jakoś do końca tygodnia dociągniemy może:), a w weekend.. oby jakaś wycieczka w góry. Żeby zostawić to za sobą i naładować akumulatory.
Jak się uda, bo znowu jakieś niepokojące wieści nadciągają z Mielca. No i tak jest.
Zobaczymy.
A dzisiaj była siatkówka.
Leniwa znowu taka jakaś. Bez wigoru, energii i w ogóle.
Tyle, ze jak zwykle zagrywka mi wychodzi ( ale to zawsze była moja dość mocna strona) i jeden jedyny atak wyszedł mi.. no... można powiedzieć - jak za dawnych lat.
Przyjemność to była wielka!
Mirek dzisiaj mi napisał, że podobno na Wale jest śnieg ( hurra!!!) i jakaś traska biegowa.
Jak dobrze pójdzie, to może jutro pojedziemy zobaczyć.
Oj.. górki w śniegu zobaczyć, nawet jeśli tylko te przydomowe tarnowskie. Zawsze to coś.
Tak się paskudnie i brzydko i buro zrobiło za oknem.
A obiecywali, że spadnie śnieg.
Ja chcę jeszcze na nartach pobiegać. Po śniegu pochodzić po górach!
Tęsknię za rowerem, ale na niego przyjdzie czas.
Miejmy nadzieję, że to jednak nie jest koniec zimy.
Wczoraj trochę ćwiczeń domowych.
Krysia z Adamem byli na Kozim Wierchu..
Marzy mi się jakiś weekendowy wypad w góry. UOKP wyssysa ze mnie wszystkie siły. Codziennie rano mówię sobie: będziemy walczyć... a pod koniec dnia czuję się jakbym przejechała ciężki maraton.
Bardzo, bardzo potrzebuję odpoczynku.
Ale nie ma szans na urlop, tym bardziej, że znowu nas mniej.. dwie koleżanki chore.
Jakoś do końca tygodnia dociągniemy może:), a w weekend.. oby jakaś wycieczka w góry. Żeby zostawić to za sobą i naładować akumulatory.
Jak się uda, bo znowu jakieś niepokojące wieści nadciągają z Mielca. No i tak jest.
Zobaczymy.
A dzisiaj była siatkówka.
Leniwa znowu taka jakaś. Bez wigoru, energii i w ogóle.
Tyle, ze jak zwykle zagrywka mi wychodzi ( ale to zawsze była moja dość mocna strona) i jeden jedyny atak wyszedł mi.. no... można powiedzieć - jak za dawnych lat.
Przyjemność to była wielka!
Mirek dzisiaj mi napisał, że podobno na Wale jest śnieg ( hurra!!!) i jakaś traska biegowa.
Jak dobrze pójdzie, to może jutro pojedziemy zobaczyć.
Oj.. górki w śniegu zobaczyć, nawet jeśli tylko te przydomowe tarnowskie. Zawsze to coś.
Tak się paskudnie i brzydko i buro zrobiło za oknem.
A obiecywali, że spadnie śnieg.
Ja chcę jeszcze na nartach pobiegać. Po śniegu pochodzić po górach!
Tęsknię za rowerem, ale na niego przyjdzie czas.
Miejmy nadzieję, że to jednak nie jest koniec zimy.
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 lutego 2013
Beskid Niski - Rezerwat Kornuty
Dzisiaj tylko trochę ćwiczeń domowych.
Ale za to weekend i odpoczynek od ustawy o kierujących. Nie tykam jej do poniedziałku. Absolutnie!
a dzisiaj filmik.. nie z Powiatu Tarnowskiego, ale z absolutnych okolic czyli Beskidu Niskiego.
Jakość dźwięku kiepska, ale wiało wtedy bardzo.
Bardzo klimatyczne miejsce, gorąco polecam.
&feature=youtu.be
Ale za to weekend i odpoczynek od ustawy o kierujących. Nie tykam jej do poniedziałku. Absolutnie!
a dzisiaj filmik.. nie z Powiatu Tarnowskiego, ale z absolutnych okolic czyli Beskidu Niskiego.
Jakość dźwięku kiepska, ale wiało wtedy bardzo.
Bardzo klimatyczne miejsce, gorąco polecam.
&feature=youtu.be
- Aktywność Jazda na rowerze