Czwartek, 7 lutego 2013
Nartki - niezaliczone:(
I słowo stało się ciałem:).
Kiedy podniosłam dzisiaj rolety w kuchni i zobaczyłam to co za oknem ( " na całej połaci śnieg"), to uśmiechnęłam się.. do siebie, do śniegu , do zimy i dużo radośniejsza pobiegłam do łazienki, pomimo, że była 6 rano, a zwykle o tej porze, to raczej radosna nie jestem:).
Mirek napisał mi, że trzeba coś wieczorem podziałać, więc albo narty albo jakieś łażenie po górach i lasach.
Zdecydowanie wybrałam narty.
Bardzo mi się do nich zatęskniło, bardzo!
No i źle wybrałam.
Śnieg padał cały dzień i kiedy dotarliśmy na biegową łąkę na Marcince, było wiadomo, ze będzie ciężko.
Jakiś tam nikły ślad był.
Pierwsze ślizgi jako tako, ale po 500 m musiałam przejść na styl chodzony.
Śnieg przylepił się do nart, zero ślizgu i było jasne, że dzisiaj nic z tego nie będzie.
Mirek zrobił dwie pętle, ja przeczłapałam jedną i zrobilismy odwrót.
I tylko żal, że nie mieliśmy kurtek i trekkingowych butów, bo można było przynajmniej połazić po Marcince.
I nawet film mi nie wyszedł. Nie wiem na co liczyłam, bo przecież było już ciemno.
Myślałam, ze mimo wszystko, ze światłem czołówki uda się pokazać kawałek narciarskiej trasy.
Nie tym razem.
Ale trochę śniegu nakręcić się udało:).
Tej podwyżki to po dzisiejszym człapaniu Mirek na pewno by nie dostał:).
Kiedy podniosłam dzisiaj rolety w kuchni i zobaczyłam to co za oknem ( " na całej połaci śnieg"), to uśmiechnęłam się.. do siebie, do śniegu , do zimy i dużo radośniejsza pobiegłam do łazienki, pomimo, że była 6 rano, a zwykle o tej porze, to raczej radosna nie jestem:).
Mirek napisał mi, że trzeba coś wieczorem podziałać, więc albo narty albo jakieś łażenie po górach i lasach.
Zdecydowanie wybrałam narty.
Bardzo mi się do nich zatęskniło, bardzo!
No i źle wybrałam.
Śnieg padał cały dzień i kiedy dotarliśmy na biegową łąkę na Marcince, było wiadomo, ze będzie ciężko.
Jakiś tam nikły ślad był.
Pierwsze ślizgi jako tako, ale po 500 m musiałam przejść na styl chodzony.
Śnieg przylepił się do nart, zero ślizgu i było jasne, że dzisiaj nic z tego nie będzie.
Mirek zrobił dwie pętle, ja przeczłapałam jedną i zrobilismy odwrót.
I tylko żal, że nie mieliśmy kurtek i trekkingowych butów, bo można było przynajmniej połazić po Marcince.
I nawet film mi nie wyszedł. Nie wiem na co liczyłam, bo przecież było już ciemno.
Myślałam, ze mimo wszystko, ze światłem czołówki uda się pokazać kawałek narciarskiej trasy.
Nie tym razem.
Ale trochę śniegu nakręcić się udało:).
Tej podwyżki to po dzisiejszym człapaniu Mirek na pewno by nie dostał:).
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!