Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2013
Dystans całkowity: | 21.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 02:43 |
Średnia prędkość: | 10.24 km/h |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 7.00 km i 0h 40m |
Więcej statystyk |
Sobota, 30 listopada 2013
Gomola i przyjaciele
Mamy teamowego psa, od wczoraj również teamowego kota.
Kot ma na imię Leon.
Leon został mianowany teamoweym kotem podczas naszych pobasenowych małych Andrzejek, którym nadałam nazwę: Gomola i Przyjaciele.
Gościliśmy u Pana Adama i Pani Krystyny, a zanim do tego doszło, był basen.
Byłam zmęczona wczoraj i jakoś tak w ogóle bez wielkich chęci, ale popływałam trochę.
Ale mniej niż ostatnio i w zdecydowanie gorszym czasie.
43 min 54 baseny.
Poprawię się.
Kot ma na imię Leon.
Leon został mianowany teamoweym kotem podczas naszych pobasenowych małych Andrzejek, którym nadałam nazwę: Go
Teamowy kot© lemuriza1972
Gościliśmy u Pana Adama i Pani Krystyny, a zanim do tego doszło, był basen.
Byłam zmęczona wczoraj i jakoś tak w ogóle bez wielkich chęci, ale popływałam trochę.
Ale mniej niż ostatnio i w zdecydowanie gorszym czasie.
43 min 54 baseny.
Poprawię się.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 listopada 2013
Bieganie
Tę piosenkę śpiewała Kaśka na koncercie. Zawsze mi się bardzo podobała. Chyba po raz pierwszy usłyszałam ją będąc w kinie na filmie pt „Ile waży koń trojański?” . Znalazłam na YT, wsłuchałam się w słowa.
Kaśka jak to Kaśka poraża tekstami piosenek. Nie są banalne, prawda?
„ Lekkim, lekkim krokiem po szczęście”.
Świetny tekst, naprawdę świetny. Warto go sobie przeanalizować, bo czasem w stosunku do różnych sytuacji życiowych potrzeba nam nagłego olśnienia. Jak już nadejdzie, wiele się może zmienić. Na lepsze. Tylko trzeba chcieć to zmienić.
Gdy współzamieszkujący znów
w konkubentki oczach spadł.
Nad dna den dno najgłębsze.
Olśnienia dość nagłego błysk.
Umysł jej spowolniały,
wprawił w ruch niszczycielski.
Od kuchni gdzie dochodził żur,
szczędząc słów bytowi z kanapy,
poszła w świat konkubentka.
Z piersią, z piersią dumnie wypietą,
Lekkim, lekkim krokiem po szczęście.
Szczeście, lecz nie w duecie.
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się.
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się.
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się.
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się.
To tyle o Kaśce i o życiu, bo swoje trzeba robić.
Były dwa dni przerwy, ale wcale bynajmniej nie zmarnowane.
Dzisiaj wybrałam się na bieganie, po dość dużej przerwie. Na zewnątrz zimnoooo, wietrznie i ciemno. Nie chciało się wychodzić z domu, oj nie chciało.
Ale się zmusiłam, bo wiem, że trzeba. Bo chcę.
Cięzko się biegło bo wiatr dawał popalić, ale jakoś dałam radę i wróciłam.. szczęśliwsza, jak to zwykle bywa jak człowiek trochę „posportuje”
W drodze powrotnej wiatr wiał mi w plecy, więc czułam się jakby ktoś mi delikatnie pomagał. Fajne uczucie.
- Czas 00:40
- Aktywność Bieganie
Poniedziałek, 25 listopada 2013
Basen
I znowu basen.
Pobiłam swój "rekord" chociaż takiego zamiaru wcale nie miałam.
Tak jakoś wyszło.
60 basenów - 44 minuty.
Jak widać rekordy można bić w każdym wieku:).
Widać basenowy progres. Jakoś tak łatwo to idzie. Gdyby na rowerze szło tak łatwo..
Byłoby fajnie.
Pobiłam swój "rekord" chociaż takiego zamiaru wcale nie miałam.
Tak jakoś wyszło.
60 basenów - 44 minuty.
Jak widać rekordy można bić w każdym wieku:).
Widać basenowy progres. Jakoś tak łatwo to idzie. Gdyby na rowerze szło tak łatwo..
Byłoby fajnie.
- Aktywność Pływanie
Niedziela, 24 listopada 2013
Spontaniczna samozwańcza grupa basenowa GTA
To była ponura, listopadowa niedziela. Tak ponura, że od samego rana było ciemno. Wsiadając więc do samochodu Krysi, powiedziałam.. dobry wieczór, bo mi się już pory dnia pomyliły.
Wybraliśmy się w czwórkę ( Krysia, Marcin, Adam i ja) na basen. Rzecz jasna do Dąbrowy, bo tam jest gwarantowane pływanie w jako takim komforcie.
Tak też było, jak na niedzielę tłumów nie było, więc pływało się swobodnie.
Idzie mi coraz lepiej, 39 minut 50 basenów. Forma pływacka rośnie. Jak to się przełoży na rowerową okaże się w swoim czasie.
Popływałabym trochę dłużej, ale wezwały mnie obowiązki.
Efekty poniżej,
&feature=youtu.be
Zakupiłam w Krakowie płytę z muzyką z „Papuszy” . Naprawdę warto tego posłuchać. Kolosalne wrażenie robi jednak w połączeniu z filmem.
Kupiłam też książkę Andżeliki Kuźniak „Papusza”.
Fragment taki:
„ W majowym słońcu zbirałam jagody, czarne jak łzy cygańskie. Na gałązkach się huśtałam. Żyłam wodnym szumem i jego srzebrzystym dźwiękiem. Śpiewać nauczył mnie wiatr, ruczaje płakać. A jak lipy kwitły, to aż mnie tak zatykało, tak miód było czuć. W górach też cudnie. Jechalimy potokiem, pienił się ,skakał, chodził po kamieniach, w deszczu groźniał, rozlewał się, wszystkich potopić chciał. Cyganka zejszła z wozu i tańczyła. Czemu? Bo jej radość była. Kawałek chleba ugryzła suchego, wody się napiła i była szczęśliwa. Z gołymi ręcami człowiek jechał po świecie. Czasem tylko coś promieniał, parę groszy wziął. Wywróżył. I szedł dalej za tym chlebem żebraczym. Po pięćdziesiąt wozów jeździło u nas. Polskę znam od końca do końca.
To wszystko nie można wydrężyć z serca.
Ale kto to zrozumi? Może tylko ci co lubią przyrodę, świat, stare , dawne życie przepamiętują sobie”
I jeszcze piosenka z filmu
Wybraliśmy się w czwórkę ( Krysia, Marcin, Adam i ja) na basen. Rzecz jasna do Dąbrowy, bo tam jest gwarantowane pływanie w jako takim komforcie.
Tak też było, jak na niedzielę tłumów nie było, więc pływało się swobodnie.
Idzie mi coraz lepiej, 39 minut 50 basenów. Forma pływacka rośnie. Jak to się przełoży na rowerową okaże się w swoim czasie.
Popływałabym trochę dłużej, ale wezwały mnie obowiązki.
Efekty poniżej,
&feature=youtu.be
Na podbój basenu:)© lemuriza1972
W tym było za mało wody© lemuriza1972
Do boju Gomolo:)© lemuriza1972
Skarpetki muszą być:)© lemuriza1972
No to ruszamy© lemuriza1972
Zakupiłam w Krakowie płytę z muzyką z „Papuszy” . Naprawdę warto tego posłuchać. Kolosalne wrażenie robi jednak w połączeniu z filmem.
Kupiłam też książkę Andżeliki Kuźniak „Papusza”.
Fragment taki:
„ W majowym słońcu zbirałam jagody, czarne jak łzy cygańskie. Na gałązkach się huśtałam. Żyłam wodnym szumem i jego srzebrzystym dźwiękiem. Śpiewać nauczył mnie wiatr, ruczaje płakać. A jak lipy kwitły, to aż mnie tak zatykało, tak miód było czuć. W górach też cudnie. Jechalimy potokiem, pienił się ,skakał, chodził po kamieniach, w deszczu groźniał, rozlewał się, wszystkich potopić chciał. Cyganka zejszła z wozu i tańczyła. Czemu? Bo jej radość była. Kawałek chleba ugryzła suchego, wody się napiła i była szczęśliwa. Z gołymi ręcami człowiek jechał po świecie. Czasem tylko coś promieniał, parę groszy wziął. Wywróżył. I szedł dalej za tym chlebem żebraczym. Po pięćdziesiąt wozów jeździło u nas. Polskę znam od końca do końca.
To wszystko nie można wydrężyć z serca.
Ale kto to zrozumi? Może tylko ci co lubią przyrodę, świat, stare , dawne życie przepamiętują sobie”
I jeszcze piosenka z filmu
- Aktywność Pływanie
Sobota, 23 listopada 2013
Królowa Katarzyna
Będzie prawie kompletnie niesportowo, ale po prostu … MUSZĘ.
Czekałam długo na to ponowne spotkanie.
Spotkanie na żywo z Kaśką Nosowską, która dla mnie jest KIMŚ, uważam ją za absolutnie wyjątkowo osobę, a raczej OSOBOWOŚĆ na naszej scenie muzycznej.
Lubię słuchać jej śpiewania, lubię czytać jej teksty, lubię czytać wywiady z nią, bo jest kobietą o niebywałej mądrości i KIMŚ, kto pomimo osiągnięcia sukcesu pozostał niezmieniony przez ten cały szołbiznes.
Wybrałam się więc na koncert do Krakowa. Moje koleżanki Ela i Bożena przyjęły zaproszenie, za co jestem im bardzo, bardzo wdzięczna.
I tak szłyśmy sobie Reymonta ulicą w Krakowie, ja w radosnym podnieceniu, że oto niebawem nastąpi spotkanie. Obok nas kibice podążający na mecz Wisły z Koroną, Ela zapytała:
Oni też wszyscy na koncert?:)
No tak, oni też koncertowali, ale po swojemu:).
Kiedy Kaśka pojawiła się na scenie, to łezka mi się zakręciła w oku. Tak już mam, czasem emocje sięgają zenitu.
Pięknie śpiewała ( mocny , czysty głos, jakby się słuchało piosenek z płyty, oj potrafi śpiewać ta kobieta.. potrafi). Piosenki z jej płyt solowych… piękne…
Pięknie zaśpiewała „ Na całych jeziorach ty” Osieckiej, pięknie zaśpiewała cover Dawida Bowie.
Energia, czysta energia.
I te tłumy na koncercie. Młodzi ludzie. Młodzi ludzie, którzy pięknie reagowali nawet na piosenki Osieckiej, wydawałoby się takie im odległe.
Kaśka powiedziała: to cudowne, że od 20 lat przychodzicie i chcecie mnie słuchać.
I będziemy przychodzić, póki będzie śpiewać.
A kiedy koncert się kończył, pomyślałam: o nie.. to już… trzeba wyjść z tego mikroświata, z takiej kompletnie innej rzeczywistości i wrócić do codzienności?
Jak? Jak to zrobić? Jak się odnaleźć w tym codziennym życiu?
Takie uczucie , zupełnie podobne kiedy wracam z gór przepełniona górami, emocjami , na niziny.
Falowanie i spadanie.
Dziękuję Kaśce za te emocje, za to , że przez dwie godziny można żyć INACZEJ, jakoś lepiej i pełniej.
To bardzo dużo. Bo takie chwile są bardzo ważne. Przynajmniej dla mnie.
A ze sportu to dzisiaj było 40 min ćwiczeń. Wróciłam późno, po dwudniowej nieobecności w domu i sił na więcej nie było.
A Kraków jak to Kraków niezmiennie piękny, jedyny w swoim rodzaju.
I do tego bezcenne towarzystwo moich współtowarzyszek.
Dobre dni, bardzo dobre. Oby takich więcej.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 listopada 2013
Tylko nie pal:)
Nie było dzisiaj ani basenu, ani biegania, a ćwiczenia domowe ( ale one też mi są potrzebne).
A piosenka taka.. bo tak:)
A jutro przerwa, bo jutro mam pewne spotkanie, na które czekam od miesięcy:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 listopada 2013
Pana Adama fotoreportaż ze schodzenia ze Szpiglasowego:)
Dzisiaj na początek i koniec moja ulubiona wykonawczyni w teledyskach, gdzie wykazała się również dużym kunsztem aktorskim ( zwłaszcza w tym teledysku na końcu wpisu – tym którzy nie widzieli polecam obejrzenie).
Dzisiaj był basen.
41 minut pływania – 50 basenów. No to nieźle było.
I jeszcze fotoreportaż ze schodzenia ze Szpiglasowego ( zrobiony przez Pana Adama)
Zaczynamy się.... bać:)© lemuriza1972
Pani Krystyna idzie śmiało© lemuriza1972
Ze mną już trochę gorzej© lemuriza1972
Przepiękne ujęcia Pana Adama© lemuriza1972
"Trzymam się trzymam:)"© lemuriza1972
- Aktywność Pływanie
Wtorek, 19 listopada 2013
Bieganie
„ Mija dzień, bo nie zdarza się żeby któryś nie minął”
Usłyszałam w Radiu Kraków. Spodobało mi się, ale dręczyła mi myśl, że ta piosenka przypomina mi bardzo jakąś inną piosenkę.
I przypomniałam sobie. Pewnie wiele tłumaczy osoba kompozytora jednej i drugiej piosenki. Ciekawe czy ktoś zgadnie o jaką piosenkę mi chodziło?
A teraz będzie o sporcie.
To były w zasadzie ostatnie chwile, żeby wziąć się porządnie do pracy mającej na celu przygotowanie do sezonu. Jak to będzie? Nie wiem. Dawno tego nie robiłam.
Wczoraj zaingurowałyśmy te przygotowania basenem, ale w zasadzie wielogodzinna niedzielna wędrówka też coś tam pewnie nam dała.
Na razie wszystko idzie zgodnie z „planem” . No, ale to dopiero drugi dzień.
Dzisiaj było sporo ćwiczeń domowych i 7 km biegu ( 42 minuty). Dość ciężko mi się biegło, ale to pewnie dlatego , że w niedzielę mięśnie dostały solidnie w kość.
I ostatnie zdjęcia z niedzieli.
The best of Marcin, tak to można powiedzieć.
Ładne zdjęcia robi, prawda?
Widoczek:)© lemuriza1972
Oto życie jest© lemuriza1972
Z Panią Krystyną© lemuriza1972
I raz jeszcze z Panią Krystyną© lemuriza1972
Zdjęcie by Marcin© lemuriza1972
Po prostu Tatry© lemuriza1972
Bufet:)© lemuriza1972
Bitwa :)© lemuriza1972
- DST 7.00km
- Czas 00:42
- VAVG 6:00km/h
- Aktywność Bieganie
Poniedziałek, 18 listopada 2013
Gomole w wodzie:)
Trochę wspomnień jeszcze. Tym razem z aparatu Marcina , co oczywiście widać. To nie to co moja „nędzna” komórka i moje zerowe umiejętności.
A na dobry początek wieczoru piosenka, która już była, ale w wersji koncertowej. Teraz jest w wersji „płytowej” i bardzo, bardzo polecam uważnie wsłuchanie się.
Piękna jest. Bezwzględnie piękna.
Jak to napisał Sufa, jest tekst a nie tylko słowa.
Więc jest tekst, jest dobra muzyka i dobry głos Gutka.
A dzisiaj z Panią Krystyną byłyśmy na basenie. Wybrałyśmy się do Dąbrowy Tarnowskiej, bo w Tarnowie na chwilę obecną jest czynny jeden basen, drugi jest remontowany.
W Dąbrowie nie było tłoczno, ale też nie tak pusto jak czasami bywało.
Całkiem fajnie się pływało, biorąc pod uwagę, że to pierwszy raz po dość długiej przerwie. Spokojny oddech, sił też nie brakowało ( a miało prawo brakować po wczorajszej wyczerpującej wędrówce).
37 min – 40 x 25 m.
Fajnie było.
No i jeszcze trochę wspomnień z wczoraj plus pamiątka z basenu.
Zejście ze Szpiglasowego© lemuriza1972
A na dobry początek wieczoru piosenka, która już była, ale w wersji koncertowej. Teraz jest w wersji „płytowej” i bardzo, bardzo polecam uważnie wsłuchanie się.
Piękna jest. Bezwzględnie piękna.
Jak to napisał Sufa, jest tekst a nie tylko słowa.
Więc jest tekst, jest dobra muzyka i dobry głos Gutka.
A dzisiaj z Panią Krystyną byłyśmy na basenie. Wybrałyśmy się do Dąbrowy Tarnowskiej, bo w Tarnowie na chwilę obecną jest czynny jeden basen, drugi jest remontowany.
W Dąbrowie nie było tłoczno, ale też nie tak pusto jak czasami bywało.
Całkiem fajnie się pływało, biorąc pod uwagę, że to pierwszy raz po dość długiej przerwie. Spokojny oddech, sił też nie brakowało ( a miało prawo brakować po wczorajszej wyczerpującej wędrówce).
37 min – 40 x 25 m.
Fajnie było.
No i jeszcze trochę wspomnień z wczoraj plus pamiątka z basenu.
Grupowo:)© lemuriza1972
Na Szpiglasowym© lemuriza1972
Pamiątka z basenu© lemuriza1972
- Aktywność Pływanie
Niedziela, 17 listopada 2013
Gomola na szczycie
Gomola na szczycie© lemuriza1972
Widok na Kozi Wierch© lemuriza1972
[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,446075,pani-krystyna-zapatrzona.html]
Pani Krystyna zapatrzona© lemuriza1972
Komentując naszą ostatnią imprezę na zakończenie sezonu, Sufa na FB napisał:
Sezon dawno się już skończył, a Gomola nadal bryluje.
Można powiedzieć: sezon w Tatrach dzisiaj się dla nas zaczął i Gomola znowu bryluje.
Wybraliśmy się dzisiaj w Tatry w 4-osobowym składzie ( Krysia, Adam, Marcin i ja). Trwały spory gdzie się udać, w końcu stanęło na tym, że idziemy na Szpiglasowy Wierch od Morskiego Oka. To mi odpowiadało bo ub roku szłam tędy w lecie tyle, że w odwrotną stronę ( od Piątki), więc wiedziałam czego się spodziewać.
No z tymże nie na pewno…:)
Bo warunki okazały się trudne. Mało śniegu jeszcze a sporo lodu. Ani to raki ubierać, ani bez nich iść.. ot taka pora.
Szło się więc stosunkowo ciężko. Adam gnał do przodu i żartował , że z nas jest grupa emerycka, no ale trochę tak było. W głównej mierze przeze mnie.
Szło mi dzisiaj bardzo ciężko, bo z tym moim „kulasem” musiałam uważać szczególnie. Były miejsca łatwiejsze i były miejsca trudniejsze.
Było jak zwykle sporo zabawy i żartowania i o to chodzi w tych naszych wyprawach. O towarzystwo i o Tatry.
W drodze na Szpiglasowy Wierch towarzyszyło nam piękne słońce, więc było stosunkowo ciepło. A może nawet bardzo ciepło?:)
Niektórym było nawet nadzwyczajnie ciepło. No ale ten Pan to był z Warszawy. To jakby wiele tłumaczy:)
Trochę śniegu© lemuriza1972
Na Szpiglasowym Wierchu trochę się polansowaliśmy:) w gomolowych ubraniach, no i w dół. No i tutaj było mi nadzwyczajnie ciężko. Łańcuchy, ślisko i ta moja noga.
No ale z pomocą Krysi dotarłam jakoś na dół. Szczerze jednak powiedziawszy : dzisiaj serdecznie dość miałam schodzenia. I nie był to zbyt dobry dzień dla mnie na chodzenie.
Jednak dużo łatwiej jest jak jest dużo śniegu i można ubrać raki.
Adam jak to Adam zafundował nam niespodziankę i kolejny skrót swojego imienia, więc zamiast dojść do schroniska w Dolinie 5 Stawów Polskich, poszliśmy przez Siklawę…
To był hm.. horror… no ślisko tam było bardzo. Nie byłam zadowolona, oj nie byłam, a moja noga wołała, że boli. Dobrze, że Pan Adam nie wie co sobie tam myślałam....
Ale udało się jakoś zejść , no i potem długa i żmudna droga do samochodu z Doliny . Kończyliśmy już w ciemnościach.
Generalnie to jakoś tak długo nam zeszło ( pewnie przez te warunki), w drodze od 8 – 17 .
W nagrodę pizza i grzane piwo w ulubionej pizzerii, ale dzisiaj pizza dobra specjalnie nie była.
Za to Tatry jak zwykle.. piękne.
No i to tyle, jakoś nie mam siły ani weny żeby dzisiaj pisać, resztę niech więc dopowiedzą moje zdjęcia.
Ale jak będą zdjęcia Marcina to dopiero będzie…
Tutaj było jeszcze zielono© lemuriza1972
Morskie oko późno jesienne© lemuriza1972
Krysia i Marcin na szlaku© lemuriza1972
Gdzieś tam w drodze na Szpiglasowy© lemuriza1972
Trochę śniegu© lemuriza1972
Gomola rządzi po raz pierwszy© lemuriza1972
Gomola rządzi po raz drugi© lemuriza1972
Gomola rządzi po raz trzeci© lemuriza1972
Gomola rządzi po raz czwarty© lemuriza1972
Błękitnie© lemuriza1972
Marcin i Krysia© lemuriza1972
Gomola rządzi po raz piąty© lemuriza1972
Gomola rządzi po raz szósty© lemuriza1972
Jeszcze bardziej błękitnie© lemuriza1972
Gryzia:)© lemuriza1972
Marcin na szlaku© lemuriza1972
Widok ze Szpiglasowego Wierchu© lemuriza1972
Pan Adam© lemuriza1972
Zdjęcie z Gomolątkiem.
Raz jeszcze Gomola na szczycie© lemuriza1972
- Aktywność Wędrówka