Sobota, 23 listopada 2013
Królowa Katarzyna
Będzie prawie kompletnie niesportowo, ale po prostu … MUSZĘ.
Czekałam długo na to ponowne spotkanie.
Spotkanie na żywo z Kaśką Nosowską, która dla mnie jest KIMŚ, uważam ją za absolutnie wyjątkowo osobę, a raczej OSOBOWOŚĆ na naszej scenie muzycznej.
Lubię słuchać jej śpiewania, lubię czytać jej teksty, lubię czytać wywiady z nią, bo jest kobietą o niebywałej mądrości i KIMŚ, kto pomimo osiągnięcia sukcesu pozostał niezmieniony przez ten cały szołbiznes.
Wybrałam się więc na koncert do Krakowa. Moje koleżanki Ela i Bożena przyjęły zaproszenie, za co jestem im bardzo, bardzo wdzięczna.
I tak szłyśmy sobie Reymonta ulicą w Krakowie, ja w radosnym podnieceniu, że oto niebawem nastąpi spotkanie. Obok nas kibice podążający na mecz Wisły z Koroną, Ela zapytała:
Oni też wszyscy na koncert?:)
No tak, oni też koncertowali, ale po swojemu:).
Kiedy Kaśka pojawiła się na scenie, to łezka mi się zakręciła w oku. Tak już mam, czasem emocje sięgają zenitu.
Pięknie śpiewała ( mocny , czysty głos, jakby się słuchało piosenek z płyty, oj potrafi śpiewać ta kobieta.. potrafi). Piosenki z jej płyt solowych… piękne…
Pięknie zaśpiewała „ Na całych jeziorach ty” Osieckiej, pięknie zaśpiewała cover Dawida Bowie.
Energia, czysta energia.
I te tłumy na koncercie. Młodzi ludzie. Młodzi ludzie, którzy pięknie reagowali nawet na piosenki Osieckiej, wydawałoby się takie im odległe.
Kaśka powiedziała: to cudowne, że od 20 lat przychodzicie i chcecie mnie słuchać.
I będziemy przychodzić, póki będzie śpiewać.
A kiedy koncert się kończył, pomyślałam: o nie.. to już… trzeba wyjść z tego mikroświata, z takiej kompletnie innej rzeczywistości i wrócić do codzienności?
Jak? Jak to zrobić? Jak się odnaleźć w tym codziennym życiu?
Takie uczucie , zupełnie podobne kiedy wracam z gór przepełniona górami, emocjami , na niziny.
Falowanie i spadanie.
Dziękuję Kaśce za te emocje, za to , że przez dwie godziny można żyć INACZEJ, jakoś lepiej i pełniej.
To bardzo dużo. Bo takie chwile są bardzo ważne. Przynajmniej dla mnie.
A ze sportu to dzisiaj było 40 min ćwiczeń. Wróciłam późno, po dwudniowej nieobecności w domu i sił na więcej nie było.
A Kraków jak to Kraków niezmiennie piękny, jedyny w swoim rodzaju.
I do tego bezcenne towarzystwo moich współtowarzyszek.
Dobre dni, bardzo dobre. Oby takich więcej.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!