Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2011
Dystans całkowity: | 74.00 km (w terenie 46.00 km; 62.16%) |
Czas w ruchu: | 13:43 |
Średnia prędkość: | 5.39 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 167 (88 %) |
Maks. tętno średnie: | 127 (67 %) |
Suma kalorii: | 3601 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 24.67 km i 4h 34m |
Więcej statystyk |
Środa, 30 listopada 2011
Basen i ćwiczenia
Wczoraj był basen.
40 długości, wiec przyzwoicie, ale też bez szału.
Ciężko się pływało, bo była masa osób, no i panie ćwiczące wodny aerobik, robiły ogromne fale:)
Dzisiaj trochę ćwiczeń.
Na basenie był Jacek Ł., zapytał czy chodzę na siłownię?
Hm... nie chodzę.. hm.. właściwie wcale nie przygotowuje się do sezonu.
Basen, trochę ćwiczeń, tyle.
I było dużo myśli na ten temat.
Bo to będzie sezon inny niz poprzednie, a moze w ogóle go nie będzie?
Z wielu względów będzie zupełnie inaczej. Zupełnie.
Jest kilka powodów.
Nie chciałabym całkowicie rezygnować z maratonów, mam nadzieję, że uda mi się w kilku wystartować, ale myślę, ze będą to starty zupełnie rekreacyjne.
No ale o tym innym razem.. bo to długi temat. Juz nie na dzisiaj.
Jakiś sen mnie morzy.
A jak u Was? Przygotowania idą pełną parą?
Jbike, Damian, Klosiu i inni?
na pewno:)
40 długości, wiec przyzwoicie, ale też bez szału.
Ciężko się pływało, bo była masa osób, no i panie ćwiczące wodny aerobik, robiły ogromne fale:)
Dzisiaj trochę ćwiczeń.
Na basenie był Jacek Ł., zapytał czy chodzę na siłownię?
Hm... nie chodzę.. hm.. właściwie wcale nie przygotowuje się do sezonu.
Basen, trochę ćwiczeń, tyle.
I było dużo myśli na ten temat.
Bo to będzie sezon inny niz poprzednie, a moze w ogóle go nie będzie?
Z wielu względów będzie zupełnie inaczej. Zupełnie.
Jest kilka powodów.
Nie chciałabym całkowicie rezygnować z maratonów, mam nadzieję, że uda mi się w kilku wystartować, ale myślę, ze będą to starty zupełnie rekreacyjne.
No ale o tym innym razem.. bo to długi temat. Juz nie na dzisiaj.
Jakiś sen mnie morzy.
A jak u Was? Przygotowania idą pełną parą?
Jbike, Damian, Klosiu i inni?
na pewno:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 listopada 2011
Andrzejki u stóp Babiej Góry:)
Pewnie nie przyszłoby mi do głowy jakiś czas temu, że kiedyś pojadę na Andrzejki w góry.
No ale tak to już w zyciu jest , ze życie lubi zaskakiwać.
Marzyłam zawsze o Sylwestrze w górach i mam nadzieję, że marzenie się ziśći.
Tymczasem były Andrzejki u stóp Babiej Góry czyli w Zawoi.
Towarzystwo z kręgów Wyższej Szkoły Biznesu czyli to z którym byłam kiedyś na Andrzejkach na Brzance i to z którym ostatnio byłam na Babiej.
Tym razem sporo nieznanych mi osób.
Wyjechalismy rano w sobotę, bo w planach oprócz wieczornej zabawy w karczmie , było krótkie wyjście w góry.
Zaczęlismy podobnie jak miesiąc temu na Babiej czyli pod schronisko w Markowych Szczawinach.
Niestety ani śladu sniegu:(
W schronisku odpoczynek.
Przy okazji „zwiedzilismy” z Krzyśkiem dyzurkę tamtejszych GOPROWCÓW, która wprawiła nas w niekłamany zachwyt:), nowa, pachnąca i świetnie wyposażona.
No i powrót do Krowiarek. Bardzo przyjemny spacerek. Pewnie cos około 3 godzin i około 15 km, jeśli dobrze policzylismy.
A wieczorem było hulanie w karczmie.
Dawno się tak nie wytanczyłam .
Naprawdę bardzo fajna impreza:)
I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, ze moje nieszczęsne kolano , nie wytrzymało jednego z tańców i zepsuło mi zabawę.
Dzisiaj jest zdecydowanie lepiej, ale i tak musiałam odpuścić proponowaną mi przez Mirka , jazdę na rowerze.
Spróbuję delikatnie coś poćwiczyć w domu, ale to na razie tyle:(
Jutro basen, na szczęscie na basenie kolano nie do konca sprawne, w ogóle mi nie przeszkadza.
Niestety nie ma widoków na snieg... a ja tak marze o pobieganiu na nartach.
I jeszcze kilka zdjęć. ich autorem jest Siergiej, któremu za podesłanie zdjęć, dziękuję:)
No ale tak to już w zyciu jest , ze życie lubi zaskakiwać.
Marzyłam zawsze o Sylwestrze w górach i mam nadzieję, że marzenie się ziśći.
Tymczasem były Andrzejki u stóp Babiej Góry czyli w Zawoi.
Towarzystwo z kręgów Wyższej Szkoły Biznesu czyli to z którym byłam kiedyś na Andrzejkach na Brzance i to z którym ostatnio byłam na Babiej.
Tym razem sporo nieznanych mi osób.
Wyjechalismy rano w sobotę, bo w planach oprócz wieczornej zabawy w karczmie , było krótkie wyjście w góry.
Zaczęlismy podobnie jak miesiąc temu na Babiej czyli pod schronisko w Markowych Szczawinach.
Niestety ani śladu sniegu:(
W schronisku odpoczynek.
Przy okazji „zwiedzilismy” z Krzyśkiem dyzurkę tamtejszych GOPROWCÓW, która wprawiła nas w niekłamany zachwyt:), nowa, pachnąca i świetnie wyposażona.
No i powrót do Krowiarek. Bardzo przyjemny spacerek. Pewnie cos około 3 godzin i około 15 km, jeśli dobrze policzylismy.
A wieczorem było hulanie w karczmie.
Dawno się tak nie wytanczyłam .
Naprawdę bardzo fajna impreza:)
I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, ze moje nieszczęsne kolano , nie wytrzymało jednego z tańców i zepsuło mi zabawę.
Dzisiaj jest zdecydowanie lepiej, ale i tak musiałam odpuścić proponowaną mi przez Mirka , jazdę na rowerze.
Spróbuję delikatnie coś poćwiczyć w domu, ale to na razie tyle:(
Jutro basen, na szczęscie na basenie kolano nie do konca sprawne, w ogóle mi nie przeszkadza.
Niestety nie ma widoków na snieg... a ja tak marze o pobieganiu na nartach.
I jeszcze kilka zdjęć. ich autorem jest Siergiej, któremu za podesłanie zdjęć, dziękuję:)
Cała grupa przed wyjściem na szlak© lemuriza1972
Przygotowania do drogi:)© lemuriza1972
No to ruszamy:)© lemuriza1972
Góry:)© lemuriza1972
Niebo błękitne© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 listopada 2011
Ćwiczenia
Dzisiaj 45 min ćwiczeń:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 listopada 2011
Basen
Dzisiaj basen.
Niestety nie pływało się dobrze, bo było bardzo duzo ludzi, a panie cwiczące wodny aerobik robiły potężne fale:)
No ale udało mi się przepłynąć tak ok 43 basenów.
Ciagle jednak odczuwam.. zbyt mało ruchu.
Liczę na śnieg.. a jeśli go nie będzie i nie będzie skutkiem tego nart, to trzeba będzie pomyśleć o siłowni, spinningu.
Niestety nie pływało się dobrze, bo było bardzo duzo ludzi, a panie cwiczące wodny aerobik robiły potężne fale:)
No ale udało mi się przepłynąć tak ok 43 basenów.
Ciagle jednak odczuwam.. zbyt mało ruchu.
Liczę na śnieg.. a jeśli go nie będzie i nie będzie skutkiem tego nart, to trzeba będzie pomyśleć o siłowni, spinningu.
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 listopada 2011
Aktywność niedzielna:)
Wciąż za mało sportowej aktywności, ale mam nadzieję, że to koniec tego lenistwa.
Przeziębienie zostało zduszone w zarodku ( trochę mi pokrzyżowało plany w ub tygodniu), więc teraz mozna przystąpić do działania:)
Wczoraj pogoda była ładna, więc był spacer 1, 5 godzinny po Marcince.
Jeszcze nigdy nie chodziłam po lesie na Marcince jesienią ( była tylko zima), no i rower ewentualnie w innych porach roku.
Fajna ta Marcinka ( mimo wszystko czyli mimo przekleństw, które miotam pod jej adresem , kiedy wjeżdżam na rowerze). Jak tak jednak idę sobie na piechotę brukiem, to myślę o tym jak ciezko się wyjeżdża.
jednak wchodzenie jest duzo, duzo łatwiejsze.
Tęsknię spoglądałam na łąkę, gdzie w zimie jest trasa biegowa:).... KIEDY TEN śNIEG SPADNIE???
Wieczorem był basen. Przepłynełam tradycjnie 40 basenów, ale trzeba będzie zwiększać to, bo 40 to jak dla mnie nie jest jakis wyczyn.
Pływało sie świetnie, razem z nami 4 osoby na całym basenie!
Komfort po prostu i dośc ciepła przyjemna woda.
dzisiaj ćwiczenia domowe, jutro basen.
W grudniu mam nadzieję na wizytę na ściance:))))
Przeziębienie zostało zduszone w zarodku ( trochę mi pokrzyżowało plany w ub tygodniu), więc teraz mozna przystąpić do działania:)
Wczoraj pogoda była ładna, więc był spacer 1, 5 godzinny po Marcince.
Jeszcze nigdy nie chodziłam po lesie na Marcince jesienią ( była tylko zima), no i rower ewentualnie w innych porach roku.
Fajna ta Marcinka ( mimo wszystko czyli mimo przekleństw, które miotam pod jej adresem , kiedy wjeżdżam na rowerze). Jak tak jednak idę sobie na piechotę brukiem, to myślę o tym jak ciezko się wyjeżdża.
jednak wchodzenie jest duzo, duzo łatwiejsze.
Tęsknię spoglądałam na łąkę, gdzie w zimie jest trasa biegowa:).... KIEDY TEN śNIEG SPADNIE???
Wieczorem był basen. Przepłynełam tradycjnie 40 basenów, ale trzeba będzie zwiększać to, bo 40 to jak dla mnie nie jest jakis wyczyn.
Pływało sie świetnie, razem z nami 4 osoby na całym basenie!
Komfort po prostu i dośc ciepła przyjemna woda.
dzisiaj ćwiczenia domowe, jutro basen.
W grudniu mam nadzieję na wizytę na ściance:))))
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 listopada 2011
Czwartek po prostu
Genialny tekst, genialne wykonanie Kaśki, genialna muzyka. Usłyszałam rano w Radiu Kraków i tak sobie chodziło za mną cały dzień.
Idzie sobota.. a ludzie w sobotę są dziwnie frywolni
Dzisiaj trochę ćwiczeń, jeszcze za wcześnie na basen, trochę jeszcze nie domagam, chociaż tragedii nie ma. Liczę na to, że w weekend uda się gdzieś po górkach powędrować albo popływać. Muszę.
Mam mocne postanowienie poprawy i na tyle na ile zdrowie pozwala, staram się to w tym tygodniu realizować.
No i zero słodyczy od poniedziałku.
Klosiu.. uwierz… ja też mogłabym być gruba:).Bardzo lubię słodycze. Gdybym pofolgowała swojemu łakomstwu i żadnego sportu nie uprawiała , byłoby strasznie.
Na szczęście sport lubię…
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 listopada 2011
W oczekiwaniu na śnieg...
W piątek oglądałam koncówkę filmu „Zakochany Anioł”. Film kończy się własnie tą piosenką.
Przypomniałam sobie, że mam płytę Doroty Miśkiewicz.
„Pod rzęsami”
To dobra, klimatyczna płyta.
Czekam na śnieg.
Czekam i czekam i doczekać się nie mogę. Ktoś widział śnieg???
Ja dzisiaj widziałam.. kilka nędznych płatków. W Tarnowie. Nędzne były, ale dają nadzieję.
Wczoraj musiałam zrezygnować z basenu… dopadła mnie jakaś infekcja gardła.
Dzisiaj było już lepiej, więc poćwiczyłam trochę znowu.
Ale.. patrzę tęsknię na rower.
Bardzo tęsknie…
Jak będę całkiem zdrowa , ubiorę się ciepło i pojadę. Chociaż na chwilę.
A tymczasem nadszedł czas herbatek... książek i długich wieczorów.
Wydawałoby się, ze będzie wiecej czasu, ale.. nie ma.
Czytam dalej "Siedlisko" i coraz bardziej marzę o chociażby najmniejszym domku.. gdzieś z widokiem na pagóry:)
O niedzielnym poranku na werandzie, filiżance kawy i .. widoku górek.
( a potem rzecz jasna wskoczymy na rowery na objazd okolicy:))
Takie marzenie mam.. na dzisiaj.
A potem... zamkniemy domek na czas jakiś.. i pojedziemy w Himalaje.
Kiedyś.
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 listopada 2011
Ćwiczenia
Posezonowe lenistwo trwa już trochę za długo.
I nawet nie chodzi o przygotowania do sezonu, bo sezon planuję raczej bardzo luźny, na zasadzie- pojadę tam gdzie będzie mi sie chciało i będę mieć czas, a z tym moze być gorzej z racji planowanych dłuższych wakacji ( raczej żadnej generalki robić nie będę), chodzi o to, ze ja tak nie mogę długo bez sportu być.
A basen raz na tydzień to jednak za mało.
Tak więc dzisiaj trochę ćwiczeń.
45 minut.
Niby niewiele, ale od czegoś trzeba zacząć.
takie tam.. brzuszki, hantle, pompki itp:)
I nawet nie chodzi o przygotowania do sezonu, bo sezon planuję raczej bardzo luźny, na zasadzie- pojadę tam gdzie będzie mi sie chciało i będę mieć czas, a z tym moze być gorzej z racji planowanych dłuższych wakacji ( raczej żadnej generalki robić nie będę), chodzi o to, ze ja tak nie mogę długo bez sportu być.
A basen raz na tydzień to jednak za mało.
Tak więc dzisiaj trochę ćwiczeń.
45 minut.
Niby niewiele, ale od czegoś trzeba zacząć.
takie tam.. brzuszki, hantle, pompki itp:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 listopada 2011
Beskid Sądecki - ciąg dalszy
Pamiątkowy film z Babiej Góry.
Bardzo dziękuję Siergiejowi za przesłanie mi linka. Będzie fajna pamiątka.
A teraz o niedzieli.
W niedzielę rano , kiedy spojrzałam przez okno.. zobaczyłam Tatry.
Czy może być piękniej?
Na dzień dobry zobaczyć Tatry przez okno?
I znowu słoneczny dzień, i znowu spokojna wędrówka 4 godzinna.
Potem jeszcze dwugodzinne zejście z Przehyby do Rytra. Już w ciemnościach, co też miało swój urok. Na szczęscie księżyc świecił tak jasno, że czołówki zostały w plecakach.
Cudowny weekend. Nawet bez roweru był cudowny.
A dzisiaj był basen.
Dobrze mi się pływało.
Gdzieś tam na szlaku... w słońcu© lemuriza1972
Góry jesienne© lemuriza1972
krótki odpoczynek© lemuriza1972
Może sie trochę poopalamy?:)© lemuriza1972
Schodzimy z Przehyby© lemuriza1972
- DST 25.00km
- Teren 23.00km
- Czas 05:58
- VAVG 4.19km/h
- HRmax 155 ( 82%)
- HRavg 107 ( 56%)
- Kalorie 1200kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 listopada 2011
Przehyba i Radziejowa
Nie bez powodu ta piosenka…
Chyba bardzo fajnie oddaje moje uczucia i emocje wobec gór i nie tylko wobec gór:)
Zawsze twierdziłam, że tam w górach jest zupełnie inny świat.
Dla mnie idealny.
Gdyby tak dało się zostać tam gdzieś na szczytach, w jakimś schronisku zycie sobie wieść…
Kiedy byłam małą dziewczynką, miasto było dla mnie wszystkim. Bo był basen, koleżanki, mecze piłki nożnej. Kiedy wyjeżdzałam na wakacje do babci do Rudnika n/Sanem , byłam nieszczęśliwa, że muszę to wszystko zostawiać.
Teraz dużo dałabym za takie wakacje u Babci.
Teraz duzo dałabym za takie życie jakie prowadzili Marianna i Krzysztof z serialu „Siedlisko”
Pamietacie?
Własnie wyszła książka. Czytam namiętnie, bo jest równie kojąca jak i serial.
Marianna i Krzysztof zostawili miasto, dla Mazur i zamieszkali w odziedziczonym domu.
Odkryli inny świat.
Ale do rzeczy – ten wyjazd w góry, był bardzo długo wyczekiwany. Bardzo.
Zaczęlismy od noclegu w Rytrze. Zajazd przyjemny, a Rytro.. Rytro ma dla mnie wartość sentymentalną.
Miałam 14 lat , kiedy przyjechałam do Nowego Sącza z siatkarską reprezentacją SP nr 7 z Mielca na mistrzostwa makroregionu. Byłam tylko rezerwową, bo grały starsze kolezanki, ale wygrałysmy wtedy:) i dostałam swój pierwszy złoty medal:)
Spałysmy w Rytrze, w Zajeździe Ryterskim.
Na I roku studiów byłam w Rytrze na obozie siatkarskim. Fajnie było, chociaż nie zapomnę swojego przerażenia, kiedy wysiadałam sama na stacji w Rytrze, było ciemno, a ja miałam znaleźć naszą kwaterę, bo reszta zespołu już tam była.
Potem byłam kilka razy w tych okolicach na rowerze. W początkach mojej mtbowskiej przygody.
Rano w sobotę wyruszylismy na Przehybę. Przyjemna trasa, chociaż niektóre podejścia z racji braku śniadania sprawily mi trochę trudności. Ja jednak muszę jeść. I to dużo. Nie wystarczą mi batoniki.
Na Przehybie byliśmy po ok. 2, 5 godzinie.
Tam rozpakowanie się i potem na Radziejową. Na Przehybie byłam już, na szczyt Radziejowej nie dotarłam wcześniej nigdy.
Na szlaku raczej pusto, więc bardzo przyjemnie. Cudowna pogoda, najlepsze towarzystwo, góry. Niczego więcej do szczęscia nie trzeba. No.. może momentami tęskniło mi się za rowerem.
To już jest jednak silna cykloza.
Po prostu …niby się cieszę, ze idę, ze mogę bardziej podziwiać widoki, a jednak.. tęskno za rowerem.
Kiedy wracalismy do schroniska, słońce już zachodziło.
Cudownie po prostu.
Tempo bardzo spacerowe, ale o to chodziło. O podziwianie gór, a nie wyścigi.
Posiłek w schronisku, grzane piwo, miły wieczór, a rano… rano kiedy się obudziłam…
Ale o tym już jutro:)
Krzysiek na szlaku:)© lemuriza1972
Ja na szlaku:)© lemuriza1972
Owieczki w porze lunchu:)© lemuriza1972
Widok z okna schroniska na Przehybie© lemuriza1972
Po prostu góry:)© lemuriza1972
Tatry w oddali© lemuriza1972
Zachód słońca w górach© lemuriza1972
- DST 25.00km
- Teren 23.00km
- Czas 06:35
- VAVG 3.80km/h
- HRmax 167 ( 88%)
- HRavg 127 ( 67%)
- Kalorie 2401kcal
- Aktywność Jazda na rowerze