Poniedziałek, 28 listopada 2011
Andrzejki u stóp Babiej Góry:)
Pewnie nie przyszłoby mi do głowy jakiś czas temu, że kiedyś pojadę na Andrzejki w góry.
No ale tak to już w zyciu jest , ze życie lubi zaskakiwać.
Marzyłam zawsze o Sylwestrze w górach i mam nadzieję, że marzenie się ziśći.
Tymczasem były Andrzejki u stóp Babiej Góry czyli w Zawoi.
Towarzystwo z kręgów Wyższej Szkoły Biznesu czyli to z którym byłam kiedyś na Andrzejkach na Brzance i to z którym ostatnio byłam na Babiej.
Tym razem sporo nieznanych mi osób.
Wyjechalismy rano w sobotę, bo w planach oprócz wieczornej zabawy w karczmie , było krótkie wyjście w góry.
Zaczęlismy podobnie jak miesiąc temu na Babiej czyli pod schronisko w Markowych Szczawinach.
Niestety ani śladu sniegu:(
W schronisku odpoczynek.
Przy okazji „zwiedzilismy” z Krzyśkiem dyzurkę tamtejszych GOPROWCÓW, która wprawiła nas w niekłamany zachwyt:), nowa, pachnąca i świetnie wyposażona.
No i powrót do Krowiarek. Bardzo przyjemny spacerek. Pewnie cos około 3 godzin i około 15 km, jeśli dobrze policzylismy.
A wieczorem było hulanie w karczmie.
Dawno się tak nie wytanczyłam .
Naprawdę bardzo fajna impreza:)
I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, ze moje nieszczęsne kolano , nie wytrzymało jednego z tańców i zepsuło mi zabawę.
Dzisiaj jest zdecydowanie lepiej, ale i tak musiałam odpuścić proponowaną mi przez Mirka , jazdę na rowerze.
Spróbuję delikatnie coś poćwiczyć w domu, ale to na razie tyle:(
Jutro basen, na szczęscie na basenie kolano nie do konca sprawne, w ogóle mi nie przeszkadza.
Niestety nie ma widoków na snieg... a ja tak marze o pobieganiu na nartach.
I jeszcze kilka zdjęć. ich autorem jest Siergiej, któremu za podesłanie zdjęć, dziękuję:)
No ale tak to już w zyciu jest , ze życie lubi zaskakiwać.
Marzyłam zawsze o Sylwestrze w górach i mam nadzieję, że marzenie się ziśći.
Tymczasem były Andrzejki u stóp Babiej Góry czyli w Zawoi.
Towarzystwo z kręgów Wyższej Szkoły Biznesu czyli to z którym byłam kiedyś na Andrzejkach na Brzance i to z którym ostatnio byłam na Babiej.
Tym razem sporo nieznanych mi osób.
Wyjechalismy rano w sobotę, bo w planach oprócz wieczornej zabawy w karczmie , było krótkie wyjście w góry.
Zaczęlismy podobnie jak miesiąc temu na Babiej czyli pod schronisko w Markowych Szczawinach.
Niestety ani śladu sniegu:(
W schronisku odpoczynek.
Przy okazji „zwiedzilismy” z Krzyśkiem dyzurkę tamtejszych GOPROWCÓW, która wprawiła nas w niekłamany zachwyt:), nowa, pachnąca i świetnie wyposażona.
No i powrót do Krowiarek. Bardzo przyjemny spacerek. Pewnie cos około 3 godzin i około 15 km, jeśli dobrze policzylismy.
A wieczorem było hulanie w karczmie.
Dawno się tak nie wytanczyłam .
Naprawdę bardzo fajna impreza:)
I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, ze moje nieszczęsne kolano , nie wytrzymało jednego z tańców i zepsuło mi zabawę.
Dzisiaj jest zdecydowanie lepiej, ale i tak musiałam odpuścić proponowaną mi przez Mirka , jazdę na rowerze.
Spróbuję delikatnie coś poćwiczyć w domu, ale to na razie tyle:(
Jutro basen, na szczęscie na basenie kolano nie do konca sprawne, w ogóle mi nie przeszkadza.
Niestety nie ma widoków na snieg... a ja tak marze o pobieganiu na nartach.
I jeszcze kilka zdjęć. ich autorem jest Siergiej, któremu za podesłanie zdjęć, dziękuję:)
Cała grupa przed wyjściem na szlak© lemuriza1972
Przygotowania do drogi:)© lemuriza1972
No to ruszamy:)© lemuriza1972
Góry:)© lemuriza1972
Niebo błękitne© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Słuszne podejście: to nie o to chodzi z tymi Andrzejkami i innymi cudownymi Sylwestrami żeby sobie je wróżyć i planować, tylko żeby je spełniać ;)
kubakmtb - 09:45 wtorek, 29 listopada 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!