Poniedziałek, 7 listopada 2011
Przehyba i Radziejowa
Nie bez powodu ta piosenka…
Chyba bardzo fajnie oddaje moje uczucia i emocje wobec gór i nie tylko wobec gór:)
Zawsze twierdziłam, że tam w górach jest zupełnie inny świat.
Dla mnie idealny.
Gdyby tak dało się zostać tam gdzieś na szczytach, w jakimś schronisku zycie sobie wieść…
Kiedy byłam małą dziewczynką, miasto było dla mnie wszystkim. Bo był basen, koleżanki, mecze piłki nożnej. Kiedy wyjeżdzałam na wakacje do babci do Rudnika n/Sanem , byłam nieszczęśliwa, że muszę to wszystko zostawiać.
Teraz dużo dałabym za takie wakacje u Babci.
Teraz duzo dałabym za takie życie jakie prowadzili Marianna i Krzysztof z serialu „Siedlisko”
Pamietacie?
Własnie wyszła książka. Czytam namiętnie, bo jest równie kojąca jak i serial.
Marianna i Krzysztof zostawili miasto, dla Mazur i zamieszkali w odziedziczonym domu.
Odkryli inny świat.
Ale do rzeczy – ten wyjazd w góry, był bardzo długo wyczekiwany. Bardzo.
Zaczęlismy od noclegu w Rytrze. Zajazd przyjemny, a Rytro.. Rytro ma dla mnie wartość sentymentalną.
Miałam 14 lat , kiedy przyjechałam do Nowego Sącza z siatkarską reprezentacją SP nr 7 z Mielca na mistrzostwa makroregionu. Byłam tylko rezerwową, bo grały starsze kolezanki, ale wygrałysmy wtedy:) i dostałam swój pierwszy złoty medal:)
Spałysmy w Rytrze, w Zajeździe Ryterskim.
Na I roku studiów byłam w Rytrze na obozie siatkarskim. Fajnie było, chociaż nie zapomnę swojego przerażenia, kiedy wysiadałam sama na stacji w Rytrze, było ciemno, a ja miałam znaleźć naszą kwaterę, bo reszta zespołu już tam była.
Potem byłam kilka razy w tych okolicach na rowerze. W początkach mojej mtbowskiej przygody.
Rano w sobotę wyruszylismy na Przehybę. Przyjemna trasa, chociaż niektóre podejścia z racji braku śniadania sprawily mi trochę trudności. Ja jednak muszę jeść. I to dużo. Nie wystarczą mi batoniki.
Na Przehybie byliśmy po ok. 2, 5 godzinie.
Tam rozpakowanie się i potem na Radziejową. Na Przehybie byłam już, na szczyt Radziejowej nie dotarłam wcześniej nigdy.
Na szlaku raczej pusto, więc bardzo przyjemnie. Cudowna pogoda, najlepsze towarzystwo, góry. Niczego więcej do szczęscia nie trzeba. No.. może momentami tęskniło mi się za rowerem.
To już jest jednak silna cykloza.
Po prostu …niby się cieszę, ze idę, ze mogę bardziej podziwiać widoki, a jednak.. tęskno za rowerem.
Kiedy wracalismy do schroniska, słońce już zachodziło.
Cudownie po prostu.
Tempo bardzo spacerowe, ale o to chodziło. O podziwianie gór, a nie wyścigi.
Posiłek w schronisku, grzane piwo, miły wieczór, a rano… rano kiedy się obudziłam…
Ale o tym już jutro:)
Krzysiek na szlaku:)© lemuriza1972
Ja na szlaku:)© lemuriza1972
Owieczki w porze lunchu:)© lemuriza1972
Widok z okna schroniska na Przehybie© lemuriza1972
Po prostu góry:)© lemuriza1972
Tatry w oddali© lemuriza1972
Zachód słońca w górach© lemuriza1972
- DST 25.00km
- Teren 23.00km
- Czas 06:35
- VAVG 3.80km/h
- HRmax 167 ( 88%)
- HRavg 127 ( 67%)
- Kalorie 2401kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Kiedyś często słuchałem piosenek Antoniny Krzysztoń, ale potem ten wspaniały głos i piękne teksty zagubiły mi się gdzieś w gąszczu bardziej "medialnej" muzyki. Trzeba będzie powrócić do korzeni :) Poszperać na YT i poczuć znowu ten klimat Krainy Łagodności.
Też zawsze uważałem, że niespieszne wycieczki po górach są najbardziej cenne. Nie wszyscy są tego zdania. Pośpiech nie sprzyja kontemplacji. Dzięki temu wspomnienia pozostają żywe bardzo długo. Tak jak Twoje wspomnienia z Rytra, o których tu napisałaś :) marusia - 21:55 środa, 9 listopada 2011 | linkuj
Też zawsze uważałem, że niespieszne wycieczki po górach są najbardziej cenne. Nie wszyscy są tego zdania. Pośpiech nie sprzyja kontemplacji. Dzięki temu wspomnienia pozostają żywe bardzo długo. Tak jak Twoje wspomnienia z Rytra, o których tu napisałaś :) marusia - 21:55 środa, 9 listopada 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!