Sobota, 13 czerwca 2015
Letnio
Generalnie, to powinnam dzisiaj być w Wiśle.
Doroczna impreza u Pawła, czyli naszego sponsora w jego pięknie położonym w górach domu.
Nie pojechałam z kilku powodów – główny to taki, że chciałam „zaliczyć” start w Strzyżowie. Zależy mi na tym, żeby jak najszybciej zrobić generalkę w CK, ponieważ sytuacja jest taka, że właściwie nie wiem czy nie będzie tak, że np. w drugiej części sezonu nie będę mogła startować.
Że nie startowałam w Wiśle – nie żal mi. Przy takim upale, tak ciężki kondycyjnie maraton, z otwartymi mega stromymi podjazdami to jest ciężkie przeżycie dla organizmu. Jechałam dwa razy, więc wiem. Ale bardzo mi żal imprezy, spotkania z drużyną i jutrzejszego polegiwania na leżaku i patrzenia na góry.
No ale w zamian to popatrzyłam sobie dzisiaj nad Dunajec. Pojechałam popróbować rower. Zmieniałam klocki itd., więc chciałam zobaczyć czy wszystko gra. Ukręciłam kilka km, posiedziałam nad rzeką, a w drodze powrotnej zebrałam taki bukiet.
Letni, polny bukiet © Iza
Dzisiejszy dzień… sprawił, że jakoś tak.. poczułam zapachy, aromaty dzieciństwa. Moja Mama często zabierała nas nad Wisłokę. Nieodłącznym punktem programu podczas drogi powrotnej było zbieranie polnych kwiatów. I tak jakoś mimochodem nauczyła mnie Mama zachwytu nad tymi niepozornymi roślinkami, cieszenia się ich zapachami.
Wróciły wspomnienia… przez chwilę poczułam się tak jakby czas się cofnął. Moja Mama miała dużą wrażliwość na naturę, na to co piękne. Dzisiaj kiedy już sama wyjść na zewnątrz nie może, przynoszę jej te ulubione kwiaty, te zwyczajnie ogrodowe.. nie te z kwiaciarni.. przynoszę konwalie, pachnące goździki itd.
A jutro, jutro łatwo nie będzie w upale. Ma być co prawda kilka stopni chłodniej, ale 28 stopni podczas wyścigu to i tak sporo. Mam nadzieję, że jakoś damy radę. KTM i ja. No i Pani Krystyna i jej Spec.
A teraz druga połowa meczu, nogi w górze… czyli odpoczywamy:).
A na koniec piosenka, która w takiej wersji znajduje się na nowej płycie Hey. Bardzo mi się podoba taka aranżacja.
Że nie startowałam w Wiśle – nie żal mi. Przy takim upale, tak ciężki kondycyjnie maraton, z otwartymi mega stromymi podjazdami to jest ciężkie przeżycie dla organizmu. Jechałam dwa razy, więc wiem. Ale bardzo mi żal imprezy, spotkania z drużyną i jutrzejszego polegiwania na leżaku i patrzenia na góry.
No ale w zamian to popatrzyłam sobie dzisiaj nad Dunajec. Pojechałam popróbować rower. Zmieniałam klocki itd., więc chciałam zobaczyć czy wszystko gra. Ukręciłam kilka km, posiedziałam nad rzeką, a w drodze powrotnej zebrałam taki bukiet.
Letni, polny bukiet © Iza
Dzisiejszy dzień… sprawił, że jakoś tak.. poczułam zapachy, aromaty dzieciństwa. Moja Mama często zabierała nas nad Wisłokę. Nieodłącznym punktem programu podczas drogi powrotnej było zbieranie polnych kwiatów. I tak jakoś mimochodem nauczyła mnie Mama zachwytu nad tymi niepozornymi roślinkami, cieszenia się ich zapachami.
Wróciły wspomnienia… przez chwilę poczułam się tak jakby czas się cofnął. Moja Mama miała dużą wrażliwość na naturę, na to co piękne. Dzisiaj kiedy już sama wyjść na zewnątrz nie może, przynoszę jej te ulubione kwiaty, te zwyczajnie ogrodowe.. nie te z kwiaciarni.. przynoszę konwalie, pachnące goździki itd.
A jutro, jutro łatwo nie będzie w upale. Ma być co prawda kilka stopni chłodniej, ale 28 stopni podczas wyścigu to i tak sporo. Mam nadzieję, że jakoś damy radę. KTM i ja. No i Pani Krystyna i jej Spec.
A teraz druga połowa meczu, nogi w górze… czyli odpoczywamy:).
A na koniec piosenka, która w takiej wersji znajduje się na nowej płycie Hey. Bardzo mi się podoba taka aranżacja.
- DST 12.00km
- Teren 6.00km
- Czas 00:47
- VAVG 15.32km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
dziś upał- jutro będzie padać ;p z początku przeczytałem że pojechałaś nad rzeke klocki zmieniać ale coś mi nie grało :P
labudu - 18:04 sobota, 13 czerwca 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!