Środa, 16 września 2015
Lubinkowo
W sobotę ostatni wyścig sezonu.
W zasadzie jechać go nie muszę, bo niczego to nie zmieni, ani dla mnie, ani dla drużyny. Zakończę ten sezon na 4 miejscu w K4. Mogę jeszcze walczyć o jak najlepsze miejsce w open kobiet. Tyle tylko, że nie za bardzo jest „czym”. Słabość jakaś mnie ogarnęła od kilku dni i nie mija. Mam nadzieję, że jednak pójdzie precz do soboty. Tą nadzieją żyję.
Póki co drugi dzisiejszy asfaltowy podjazd, doświadczył mnie tak mocno, że kiedy Ruda zapytała: to gdzie chcesz jechać?, odpowiedziałam: do domu.
Wszystko przez to, że w pewnym momencie spotkałyśmy na swojej drodze dwóch bikerów, a dokładnie przed nami jechali. Nie, nie, nie goniłyśmy. Oni jechali umiarkowanym tempem, my również, ale widocznie nasze umiarkowane tempo było jednak mniej umiarkowane niż ich i wyprzedziłyśmy. Wtedy w nich wstąpił duch ścigancki, a nam też jakoś głupio było odpuścić. I dlatego dwa pierwsze asfaltowe podjazdy nie były już podjeżdżane w umiarkowanym tempie (a taka miała to być jazda, bo dwa dni do zawodów zostały). Do tego bardzo mocny wiatr i kłopoty gotowe. Panowie pod górę nie dali rady, a ja myślałam, że umrę po tych podjazdach. Ruda coś tam mówiła, zagadywała, a ja milczałam jak zaklęta, bo nie byłam w stanie mówić. No jechałam tędy z Mirkiem tydzień temu i zupełnie inaczej mi się jechało… Cóż….
Potem od kościoła w Szczepanowicach i do lasu i pod szlaban na Lubince. Po wyjeździe z lasu na głównej drodze (powiatowej do Zakliczyna) napotkałyśmy lokalnego kolarza. Wyglądał jakby był po giga i to giga u GG. Słaniał się na nogach.Rower mu trochę ciążył, niczym mnie w Polańczyku:).
Doszłyśmy do wniosku, że ma za sobą finisz z Mironem i Krzysiem, ale że ich musiał gdzieś zgubić po drodze. Miron i Krzyś po finiszu wyglądają tak:
W zasadzie jechać go nie muszę, bo niczego to nie zmieni, ani dla mnie, ani dla drużyny. Zakończę ten sezon na 4 miejscu w K4. Mogę jeszcze walczyć o jak najlepsze miejsce w open kobiet. Tyle tylko, że nie za bardzo jest „czym”. Słabość jakaś mnie ogarnęła od kilku dni i nie mija. Mam nadzieję, że jednak pójdzie precz do soboty. Tą nadzieją żyję.
Póki co drugi dzisiejszy asfaltowy podjazd, doświadczył mnie tak mocno, że kiedy Ruda zapytała: to gdzie chcesz jechać?, odpowiedziałam: do domu.
Wszystko przez to, że w pewnym momencie spotkałyśmy na swojej drodze dwóch bikerów, a dokładnie przed nami jechali. Nie, nie, nie goniłyśmy. Oni jechali umiarkowanym tempem, my również, ale widocznie nasze umiarkowane tempo było jednak mniej umiarkowane niż ich i wyprzedziłyśmy. Wtedy w nich wstąpił duch ścigancki, a nam też jakoś głupio było odpuścić. I dlatego dwa pierwsze asfaltowe podjazdy nie były już podjeżdżane w umiarkowanym tempie (a taka miała to być jazda, bo dwa dni do zawodów zostały). Do tego bardzo mocny wiatr i kłopoty gotowe. Panowie pod górę nie dali rady, a ja myślałam, że umrę po tych podjazdach. Ruda coś tam mówiła, zagadywała, a ja milczałam jak zaklęta, bo nie byłam w stanie mówić. No jechałam tędy z Mirkiem tydzień temu i zupełnie inaczej mi się jechało… Cóż….
Potem od kościoła w Szczepanowicach i do lasu i pod szlaban na Lubince. Po wyjeździe z lasu na głównej drodze (powiatowej do Zakliczyna) napotkałyśmy lokalnego kolarza. Wyglądał jakby był po giga i to giga u GG. Słaniał się na nogach.Rower mu trochę ciążył, niczym mnie w Polańczyku:).
Doszłyśmy do wniosku, że ma za sobą finisz z Mironem i Krzysiem, ale że ich musiał gdzieś zgubić po drodze. Miron i Krzyś po finiszu wyglądają tak:
:
Miron i Krzyś po finiszu w Koninkach © Iza
Miron po finiszu © Iza
A potem zjazd do łącznika do zjazdu Staszka (tam trochę kłopotów, powietrze mi znowu zeszło z tylnej opony, kończy się sezon, sypię się ja, sypie się też KTM). Zjazd dzisiaj znowu suchy i mało bezpieczny, jak to powiedziała Ruda: błędów nie wybacza. Błędów nie było. Potem podjazd w kierunku żółtego, zjazd żółtym i do domu. A jutro jest nowy dzień i mam nadzieję, że moje nogi będą bardziej wypoczęte i „posłuszne”.
- DST 40.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:16
- VAVG 17.65km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!