Czwartek, 25 sierpnia 2016
Owocowo
Owocowym był wczorajszy dzień.
„ Jeżeli dzień i noc pozwalają człowiekowi, radośnie się z sobą witać, a życie rozsiewa woń podobną do zapachu kwiatów i słodkich ziół, jest bardziej prężne, promienne i bliższe nieśmiertelności – człowiek osiągnął sukces. Gratuluje mu cała Natura, on zaś w każdej sekundzie winien sobie błogosławieństwo”
Henry David Thoreau, Walden
Na moim dzisiejszym szlaku było mocno owocowo. Czuć było w powietrzu zapach malin, jabłek, śliwek… Maliny, śliwki, winogrona, gruszki, brzoskwinie, jabłka… Wegański raj. Moc moja na pstrym koniu jeździ. Ot co. Jeszcze w niedzielę, to łatwo i przyjemnie jechało się pod górę, a dziś.. dziś ok 5 km.. nagle uczucie jakby cały glikogen poszedł sobie precz. Dlaczego? Zjadłam obiad (nigdy nie wyjeżdżam bez obiadu) taki mocno kolarski.. ryż, warzywa, tuńczyk. Więc o co chodzi? Słabo mi było dosłownie. Myślałam przez chwilę o powrocie do domu, ale… taka piękna pogoda, końcówka lata. Pomyślałam: przetrwam ten kryzys… Łyknęłam trochę Litorsalu z bidonu i pojechałam. Przetrwałam. Niebieski naddunajcowy, a potem Dąbrówka Szczepanowska, Janowice i od krzyża do góry do Uroczyska i do winnicy. Tam te zapachy najbardziej intensywne.. malinowe, jabłkowe, śliwkowe…. Gdzieś nawet wydawało mi się, ze lubczyk poczułam. Raj. Szczęście. Spełnienie. Widoki. Zadzwonił mój kolega Alek, zapytał: gdzie jesteś? - W Dąbrówce Szczepanowskiej. - No tak, ty jak zwykle w tych swoich górkach. Tak, ja jak zwykle w tych moich górkach. Chłonę widoki, naładowuje się nimi jak najlepszym paliwem i nie wyobrażam sobie jazdy na rowerze bez nich. To mi potrzebne do życia, jak niektórych prozac. Jadę i myślę: to jest niemożliwe, że świat jest piękny aż tak, że ja to wszystko widzę, że 20 km od domu mojego, że 1,5 godziny po wyjściu z pracy a ja jestem w innym świecie. A potem zjazdem terenowym od szlabanu do Doliny Izy. Mokro dzisiaj dość. Ten zjazd dziwnie na mnie działa. Niby nic.. no jakoś ani specjalnie nastromiony… ani wielkich kolein, ale jakiś respekt we mnie budzi. Nie czuję się na nim pewnie. Przejazd przez strumyk i do góry. Szutrem. Szuter to już tylko z nazwy, bo go już tam nie ma. Ciężko było dzisiaj, bo mokro, więc pedałowanie było mozolne. Jadę sobie tą Doliną i myślę, że to cud. Że wszyscy z okolic Tarnowa powinni go zobaczyć, poczuć tę ciszę, te zapachy… pobyć tam. Koniecznie. I pomyśleć, że nikt mi jej nie pokazał, że kiedyś zaryzykowałam i samotnie odważyłam się zjechać. Nigdy nie zapomnę tamtego WIELKIEGO wrażenia, które wywarła na mnie DOLINA. A na koniec dnia upiekłam jakżeby inaczej mocno owocowe ciasto.. crumble… dzisiaj jabłkowe, co tak świetnie komponuje się z kardamonem i cynamonem i ten zapach w domu….
Nad Dunajcem © Iza
Malinowo © Iza
Dunajec © Iza
Śliwki © Iza
Jabłka © Iza
Maliny © Iza
Brzoskwinie © Iza
Winogrona © Iza
Gruszki © Iza
Widoki © Iza
Zjazd do Doliny © Iza
Dolina Izy © Iza
Na Lubince © Iza
„ Jeżeli dzień i noc pozwalają człowiekowi, radośnie się z sobą witać, a życie rozsiewa woń podobną do zapachu kwiatów i słodkich ziół, jest bardziej prężne, promienne i bliższe nieśmiertelności – człowiek osiągnął sukces. Gratuluje mu cała Natura, on zaś w każdej sekundzie winien sobie błogosławieństwo”
Henry David Thoreau, Walden
Na moim dzisiejszym szlaku było mocno owocowo. Czuć było w powietrzu zapach malin, jabłek, śliwek… Maliny, śliwki, winogrona, gruszki, brzoskwinie, jabłka… Wegański raj. Moc moja na pstrym koniu jeździ. Ot co. Jeszcze w niedzielę, to łatwo i przyjemnie jechało się pod górę, a dziś.. dziś ok 5 km.. nagle uczucie jakby cały glikogen poszedł sobie precz. Dlaczego? Zjadłam obiad (nigdy nie wyjeżdżam bez obiadu) taki mocno kolarski.. ryż, warzywa, tuńczyk. Więc o co chodzi? Słabo mi było dosłownie. Myślałam przez chwilę o powrocie do domu, ale… taka piękna pogoda, końcówka lata. Pomyślałam: przetrwam ten kryzys… Łyknęłam trochę Litorsalu z bidonu i pojechałam. Przetrwałam. Niebieski naddunajcowy, a potem Dąbrówka Szczepanowska, Janowice i od krzyża do góry do Uroczyska i do winnicy. Tam te zapachy najbardziej intensywne.. malinowe, jabłkowe, śliwkowe…. Gdzieś nawet wydawało mi się, ze lubczyk poczułam. Raj. Szczęście. Spełnienie. Widoki. Zadzwonił mój kolega Alek, zapytał: gdzie jesteś? - W Dąbrówce Szczepanowskiej. - No tak, ty jak zwykle w tych swoich górkach. Tak, ja jak zwykle w tych moich górkach. Chłonę widoki, naładowuje się nimi jak najlepszym paliwem i nie wyobrażam sobie jazdy na rowerze bez nich. To mi potrzebne do życia, jak niektórych prozac. Jadę i myślę: to jest niemożliwe, że świat jest piękny aż tak, że ja to wszystko widzę, że 20 km od domu mojego, że 1,5 godziny po wyjściu z pracy a ja jestem w innym świecie. A potem zjazdem terenowym od szlabanu do Doliny Izy. Mokro dzisiaj dość. Ten zjazd dziwnie na mnie działa. Niby nic.. no jakoś ani specjalnie nastromiony… ani wielkich kolein, ale jakiś respekt we mnie budzi. Nie czuję się na nim pewnie. Przejazd przez strumyk i do góry. Szutrem. Szuter to już tylko z nazwy, bo go już tam nie ma. Ciężko było dzisiaj, bo mokro, więc pedałowanie było mozolne. Jadę sobie tą Doliną i myślę, że to cud. Że wszyscy z okolic Tarnowa powinni go zobaczyć, poczuć tę ciszę, te zapachy… pobyć tam. Koniecznie. I pomyśleć, że nikt mi jej nie pokazał, że kiedyś zaryzykowałam i samotnie odważyłam się zjechać. Nigdy nie zapomnę tamtego WIELKIEGO wrażenia, które wywarła na mnie DOLINA. A na koniec dnia upiekłam jakżeby inaczej mocno owocowe ciasto.. crumble… dzisiaj jabłkowe, co tak świetnie komponuje się z kardamonem i cynamonem i ten zapach w domu….
Malinowo © Iza
Dunajec © Iza
Śliwki © Iza
Jabłka © Iza
Maliny © Iza
Brzoskwinie © Iza
Winogrona © Iza
Gruszki © Iza
Widoki © Iza
Zjazd do Doliny © Iza
Dolina Izy © Iza
Na Lubince © Iza
- DST 41.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:20
- VAVG 17.57km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zgadza się było wczoraj zapachowo, też prosto po pracy pojechałem na skróty Marcinka, Słona , Pleśna, Lubinka , zjazd z Uroczyska i "dunajcowym" do domu -))
grzesiekst999 - 06:11 piątek, 26 sierpnia 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!