Środa, 12 sierpnia 2009
Środa górki
Lubinka od Janowic - asfalt
Hm... jakby tu ocenić ten środowy mały trening.
Pogoda się udała, deszcz nie padał chociaż czarne chmury wisiały nad nami cały czas.
Jadąc prawie cały czas rozmawialismy z Mirkiem:).
Gdzieś po przejechaniu 1/3 trasy trafilismy na wypadek z udziałem rowerzysty, wiec była chwila przerwy.
Potem przy pierwszym podjeździe omskło mi sie koło z jezdni i .. maly upadeczek.
Potem podjazd na Lubinkę od Janowic, km ok 6, ale podjazd raczej z tych łagodnych. Od dłuzszego czasu wjeżdzam go juz z blatu i staram sie utrzymywac średnią tak w przedzale 20km/ha- 15 km/ha.
Spada mi rzecz jasna w okolicy tych najbardziej stromych fragmentów, ale dzisiaj do 15,5 km/ha.
Srednio jechałam tak ok. 18, 17 ale myślę, ze stać mnie zdecydowanie na wiecej. Nastepnym razem trzeba spróbować.
Po zjeżdzie z lubinki Mirek mnie pochwalil, ze lepiej zjezdzam.
No to tylko asfaltowy zjazd, ale dzisiaj warunki byly ciut gorsze, bo mokro.
Fakt.. Głuszyca wzmocniła mnie psychicznie pod wzgledem zjazdów . Uwierzyłam, ze cos tam potrafię.
Nie, ze duzo potrafię - na pewno nie, ale COŚ TAM.
Niestety, zeby nie bylo tak pieknie... smieszna sprawa przytrafiła mi sie na asfaltowym chodniku tuz przed domem.
Jechałam szybko, a było slisko.. moje opony prawie łyse i moja nadmierna prędkość i wyłozylam sie jak dluga. I pomyśleć , ze marzę o szosówce. Smiechu warte. Moze za lat 10 , jak technicznie bede juz podszkolona.
Efekt.. odrapana ręka, stluczone dość mocno udo. Znowu bedą siniaki haha:).
No ale za glupotę trzeba placić. Cóż..
ale uslyszalam własnie w radiu:
http://www.tekstowo.pl/piosenka,peter_gabriel___kate_bush,don_t_give_up.html
so don't give up Iza.
Jutro jest nowy dzień
Hm... jakby tu ocenić ten środowy mały trening.
Pogoda się udała, deszcz nie padał chociaż czarne chmury wisiały nad nami cały czas.
Jadąc prawie cały czas rozmawialismy z Mirkiem:).
Gdzieś po przejechaniu 1/3 trasy trafilismy na wypadek z udziałem rowerzysty, wiec była chwila przerwy.
Potem przy pierwszym podjeździe omskło mi sie koło z jezdni i .. maly upadeczek.
Potem podjazd na Lubinkę od Janowic, km ok 6, ale podjazd raczej z tych łagodnych. Od dłuzszego czasu wjeżdzam go juz z blatu i staram sie utrzymywac średnią tak w przedzale 20km/ha- 15 km/ha.
Spada mi rzecz jasna w okolicy tych najbardziej stromych fragmentów, ale dzisiaj do 15,5 km/ha.
Srednio jechałam tak ok. 18, 17 ale myślę, ze stać mnie zdecydowanie na wiecej. Nastepnym razem trzeba spróbować.
Po zjeżdzie z lubinki Mirek mnie pochwalil, ze lepiej zjezdzam.
No to tylko asfaltowy zjazd, ale dzisiaj warunki byly ciut gorsze, bo mokro.
Fakt.. Głuszyca wzmocniła mnie psychicznie pod wzgledem zjazdów . Uwierzyłam, ze cos tam potrafię.
Nie, ze duzo potrafię - na pewno nie, ale COŚ TAM.
Niestety, zeby nie bylo tak pieknie... smieszna sprawa przytrafiła mi sie na asfaltowym chodniku tuz przed domem.
Jechałam szybko, a było slisko.. moje opony prawie łyse i moja nadmierna prędkość i wyłozylam sie jak dluga. I pomyśleć , ze marzę o szosówce. Smiechu warte. Moze za lat 10 , jak technicznie bede juz podszkolona.
Efekt.. odrapana ręka, stluczone dość mocno udo. Znowu bedą siniaki haha:).
No ale za glupotę trzeba placić. Cóż..
ale uslyszalam własnie w radiu:
http://www.tekstowo.pl/piosenka,peter_gabriel___kate_bush,don_t_give_up.html
so don't give up Iza.
Jutro jest nowy dzień
- DST 42.00km
- Czas 01:41
- VAVG 24.95km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!