Czwartek, 18 lutego 2010
Wtorek rower Czwartek narty
Wtorek - 1 h stacjonarnego
Czwartek - biegam a raczej człapie na nartach!!!!
Nie mam już wielkich marzeń ( no moze oprócz tego zeby wynaleziono lek na jedną niezbyt fajną chorobe, to jest wielkie marzenie), wiec spelniam marzenia małe...
Z pomocą przyjaciół.
Dzisiaj pomógl Mirek .
Zabrał mnie autem na Marcinkę, pozyczyl narty,buty pokazał co i jak i kazał jechać:)
Naiwna jestem. Oglądając w tv myslałam ze to takie proste...
Okazało się ze nie jest to takie proste jak sie ma narty na nogach po raz pierwszy mając prawie 38 lat i tylko raz miało sie na nogach narty zjazdowe.
Myslę, ze doświadczenie ze zjazdówkami pomogłoby mi.
Na początku to w ogole nie mogłam skoordynować kijków z nartami, i taka rozpacz delikatna mnie ogarneła, ale .. jakos w koncu udało sie to opanować.
Musiałam wyglądać jak pokraka na tych nartach.
ale jak mawia Mirek: pierwsze koty za płoty.
Mialam kłopoty , bo wypadałam z torów, miałam kłopoty na leciutkich zjazdach, ktore sie przytrafiły po drodze.
Lezałam chyba ze 3 razy...
Ale zawsze chciałam sprobować...
Odkąd parę lat temu przeczytałam w jakiejs gazecie list kobiety, która zachwalała biegówki... to miałam to w głowie: spróbować!
No i spełniło sie to małe marzenie.
Mirek twierdzi, ze przebiegłam 5 km.
Nogi trochę bolą.
Pogoda była piękna, słonce, snieg i nasza Marcinka.
Wielki szacunek dla Justyny Kowalczyk!
Niełatwy sport sobie wybrała
Czwartek - biegam a raczej człapie na nartach!!!!
Nie mam już wielkich marzeń ( no moze oprócz tego zeby wynaleziono lek na jedną niezbyt fajną chorobe, to jest wielkie marzenie), wiec spelniam marzenia małe...
Z pomocą przyjaciół.
Dzisiaj pomógl Mirek .
Zabrał mnie autem na Marcinkę, pozyczyl narty,buty pokazał co i jak i kazał jechać:)
Naiwna jestem. Oglądając w tv myslałam ze to takie proste...
Okazało się ze nie jest to takie proste jak sie ma narty na nogach po raz pierwszy mając prawie 38 lat i tylko raz miało sie na nogach narty zjazdowe.
Myslę, ze doświadczenie ze zjazdówkami pomogłoby mi.
Na początku to w ogole nie mogłam skoordynować kijków z nartami, i taka rozpacz delikatna mnie ogarneła, ale .. jakos w koncu udało sie to opanować.
Musiałam wyglądać jak pokraka na tych nartach.
ale jak mawia Mirek: pierwsze koty za płoty.
Mialam kłopoty , bo wypadałam z torów, miałam kłopoty na leciutkich zjazdach, ktore sie przytrafiły po drodze.
Lezałam chyba ze 3 razy...
Ale zawsze chciałam sprobować...
Odkąd parę lat temu przeczytałam w jakiejs gazecie list kobiety, która zachwalała biegówki... to miałam to w głowie: spróbować!
No i spełniło sie to małe marzenie.
Mirek twierdzi, ze przebiegłam 5 km.
Nogi trochę bolą.
Pogoda była piękna, słonce, snieg i nasza Marcinka.
Wielki szacunek dla Justyny Kowalczyk!
Niełatwy sport sobie wybrała
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ja mam bardzo niewielkie doświadczenie z nartami biegowymi lecz przypuszczam, że trudność wynikała głównie z nieprzyjaznych warunków - mokry śnieg sprawia , że nawet tzw "łuski" wymagają jakiegoś smarowania, inaczej śnieg się do nich przylepia i stawia opór.
anwi - 17:52 piątek, 19 lutego 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!