Sobota, 1 października 2011
Odyseja dzień pierwszy. Prowadzimy open:)
Ot niespodzianka:). Jutro wyruszamy na trasę z 6 minutową chyba przewagą nad parą Bikeholików, więc jakby powiedzieć, będzie to trochę bratobójczy pojedynek:).
I wszystko byłoby super:))), gdyby nie to, że niestety nie jestem do konca sprawna, więc nie wiem jak to jutro bedzie.
Ale po kolei.
Podobało mi się bardzo:)))), chociaz trasa nieszczególnie ciekawa, bardzo duzo asfaltu, ale to tak akurat pode mnie bo na płaskim, po asfalcie radzę sobie nieźle.
No i wielka zasługa w naszym wyniku Mirka, naszego nawigatora. Moje zadanie było tylko takie, zeby jechać najmocniej jak mogę.
Łatwo nie było, bo bardzo wiało, bo momentami był okropny piach.
Troche pokrzyw, dziur, kolein i takie tam.
Motywowałam sie mocno. Przypominałam sobie to co Kuba mówił mi przed Murowaną: pamietaj... nie oszczędzaj się, odpoczniesz na mecie.
Mówiłam sobie też sama do siebie: daj z siebie maksium, wszystko, jak Włoszczowska na ostatnich mistrzostwach świata. Wykorzystaj wszystko co masz.
I byłoby świetnie gdyby nie nieszczęsliwy wypadek. Zjeżdzalismy po asfalcie, bardzo szybko, pewnie ponad 40 km/h. Było między nami kilka metrów przerwy, a ja nie wiedzieć czemu pomyślałam: musze dojechac do Mirka.
Dojechałam, a Mirek pewnie nie spodziewał się, ze jestem za nim. W ostatniej chwili spostrzegł dróżkę, w którą trzeba było skręcić i zahamował.
łatwo sie domyslić co sie stało.
Nie zdążyłam zrobić nic. Poleciałam na asfalt z wielkim imptetem. Kolano rozbite, łokieć. Bolało bardzo.
ale to nic... niestety poleciałam na prawy nadgarstek i on ucierpiał najbardziej.
To byl 33 km chyba.
Pojechalismy dalej, ale łatwo mi nie było. Cięzko utrzymać kierownicę.
Mam wyjątkowego pecha w tym sezonie.
Dojechalismy do mety, a tam pustka. Mirek pyta: a gdzie wszyscy , pochowali się?
Pan organizator z Compassu, znajomy Mirka mówi: skąd wziąłeś te dziewczynę?
Mirek: z maratonów.
Wiem, ze nie jestem gigantem maratonowym, ale miło było.
I co sie okazało? ze przyjechalismy pierwsi nie tylko jako mix, ale OPEN.
Czy wiecie jakie to uczucie przyjechać na metę jako pierwszy open?
Nie wiedziałam. teraz juz wiem.
Bardzo miło. warto było.
Reka boli. Bardzo. Nie wiem jak to będzie jutro, mam nadzieję, ze nie bedzie jakichs starsznych zjazdów, bo byłoby mi ciężko.
P.S. zapomniałam napisać, ze bałam sie tego startu rano, bo.. spałam w nocy 1 godzinę. poszlam poźno spać, dopadła mnie bezsenność.
no ale jakos sie udało
I wszystko byłoby super:))), gdyby nie to, że niestety nie jestem do konca sprawna, więc nie wiem jak to jutro bedzie.
Ale po kolei.
Podobało mi się bardzo:)))), chociaz trasa nieszczególnie ciekawa, bardzo duzo asfaltu, ale to tak akurat pode mnie bo na płaskim, po asfalcie radzę sobie nieźle.
No i wielka zasługa w naszym wyniku Mirka, naszego nawigatora. Moje zadanie było tylko takie, zeby jechać najmocniej jak mogę.
Łatwo nie było, bo bardzo wiało, bo momentami był okropny piach.
Troche pokrzyw, dziur, kolein i takie tam.
Motywowałam sie mocno. Przypominałam sobie to co Kuba mówił mi przed Murowaną: pamietaj... nie oszczędzaj się, odpoczniesz na mecie.
Mówiłam sobie też sama do siebie: daj z siebie maksium, wszystko, jak Włoszczowska na ostatnich mistrzostwach świata. Wykorzystaj wszystko co masz.
I byłoby świetnie gdyby nie nieszczęsliwy wypadek. Zjeżdzalismy po asfalcie, bardzo szybko, pewnie ponad 40 km/h. Było między nami kilka metrów przerwy, a ja nie wiedzieć czemu pomyślałam: musze dojechac do Mirka.
Dojechałam, a Mirek pewnie nie spodziewał się, ze jestem za nim. W ostatniej chwili spostrzegł dróżkę, w którą trzeba było skręcić i zahamował.
łatwo sie domyslić co sie stało.
Nie zdążyłam zrobić nic. Poleciałam na asfalt z wielkim imptetem. Kolano rozbite, łokieć. Bolało bardzo.
ale to nic... niestety poleciałam na prawy nadgarstek i on ucierpiał najbardziej.
To byl 33 km chyba.
Pojechalismy dalej, ale łatwo mi nie było. Cięzko utrzymać kierownicę.
Mam wyjątkowego pecha w tym sezonie.
Dojechalismy do mety, a tam pustka. Mirek pyta: a gdzie wszyscy , pochowali się?
Pan organizator z Compassu, znajomy Mirka mówi: skąd wziąłeś te dziewczynę?
Mirek: z maratonów.
Wiem, ze nie jestem gigantem maratonowym, ale miło było.
I co sie okazało? ze przyjechalismy pierwsi nie tylko jako mix, ale OPEN.
Czy wiecie jakie to uczucie przyjechać na metę jako pierwszy open?
Nie wiedziałam. teraz juz wiem.
Bardzo miło. warto było.
Reka boli. Bardzo. Nie wiem jak to będzie jutro, mam nadzieję, ze nie bedzie jakichs starsznych zjazdów, bo byłoby mi ciężko.
P.S. zapomniałam napisać, ze bałam sie tego startu rano, bo.. spałam w nocy 1 godzinę. poszlam poźno spać, dopadła mnie bezsenność.
no ale jakos sie udało
Przygotowania© lemuriza1972
Mirek i Versus - przygotowania z mapami© lemuriza1972
nazwalismy się Bikeholicy - Navigator Team:)© lemuriza1972
- DST 55.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:16
- VAVG 24.26km/h
- HRmax 177 ( 94%)
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Bikestatsowicze powinni się po prostu meldować przed każdą imprezą, bo potem się mijamy i nawet nie wiemy o swoim istnieniu, a zawsze to miło pogadać z kim kogo się wcześniej czytało :-)
Gratulacje :) djk71 - 20:47 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj
Gratulacje :) djk71 - 20:47 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj
P.S. Jesteśmy nawet na Twoim ostatnim zdjęciu - w tle, między Tobą a Twoim Partnerem - żółto - czerwona koszulka bikestats (ja) i biało-czerwona (Darek).
:-) kosma100 - 23:51 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
:-) kosma100 - 23:51 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
Gratuluję. Szkoda, że się nie poznałyśmy :(
Pozdrawiam kosma100 - 23:49 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
Pozdrawiam kosma100 - 23:49 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
Wszyscy mają ciężko. Ciebie boli, ale ich boli jeszcze bardziej, bo muszą gonić. Nie daj się. Powodzenia.
klosiu - 17:16 sobota, 1 października 2011 | linkuj
Gratki :)
Jak ostatnio nie spałaś to przynajmniej teraz się wyśpisz :). A jutro mocna tabletka przeciwbólowa i jedziesz dalej :). Teraz masz motywację, przecież nie zepsujesz partnerowi wyniku? klosiu - 16:46 sobota, 1 października 2011 | linkuj
Jak ostatnio nie spałaś to przynajmniej teraz się wyśpisz :). A jutro mocna tabletka przeciwbólowa i jedziesz dalej :). Teraz masz motywację, przecież nie zepsujesz partnerowi wyniku? klosiu - 16:46 sobota, 1 października 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!