Sobota, 24 marca 2012
W lesie na Lubince
Spokojny dzień, spokojna jazda , to i muzyka spokojna.
Zrobiłam sobie dzień ze Stingiem. Najpierw płyta ( mój ukochany koncert z Berlina), teraz dvd.
Piękny słoneczny, dość ciepły dzień.
Miałam właściwie już obmyśloną trasę, ale w ostatniej chwili zmieniłam ją. Tę pierwotnie dzisiejszą, zostawiam na jutro ( chyba, bo zawsze mi się może odmienić, jak to powiedziała Nosowska „ moim niezbywalnym prawem jest zmiana zdania”).
Zaczęłam więc moim ulubionym szlakiem przez Buczynę, potem wzdłuż Dunajca. Na skrzyżowaniu w Janowicach, skręciłam w lewo ( na wysokości Domu Weselnego), tam jest taki dość wymagający 2 km, asfaltowy podjazd.
Nie jest to może najtrudniejszy podjazd w okolicy, ale dosyć stromy i trzeba się nasiłować.
Wysiłek rzecz jasna rekompensują widoki, w dole Dunajec, panorama na Beskid Sadecki, a przy odrobinie szczęscia i na Tatry.
Dzisiaj niestety nie było dobrych widoków, pomimo słońca wszystko jakby za delikatną mgłą. Szkoda.
Dość dobrze mi się wjeżdzało, powoli, nie spieszyłam się, nie siłowałam ze sobą i nie było dramatów, głupich mysli pt zawracam.
Jest lepiej niż tydzien temu. Nie żeby nagle przybyło mi wiele mocy, ale jest lepiej. Czuję to.
Dojechałam do lasu na Lubince i skrzyżowania i skręciłam w lewo , w kierunku Dąbrówki Szczepanowskiej. Miałam chytry plan, chociaż biorąc pod uwagę, że byłam na Magnusie , a on taki nie do konca sprawny i opony ma wybitnie nieterenowe, plan był ambitny.
Skręciłam więc w prawo w zielony pieszy do lasu.
To jest rewelacyjny ( szkoda ze taki krótki ) szlak w lesie na Lubince. Cięzko tam jednak trafić samemu. Mnie na szczęscie pokazał go kiedyś Mirek.
Najpierw zjeżdża się dosyć długo szutrem z pieknym widokiem na Tarnów w dole, potem wjeżdża się do lasu i jest naprawdę dość wymagający , terenowy zjazd, który w połowie zamienia się w trudny ( naprawdę) podjazd.
Zjeżdzało mi się naprawde fajnie, jak na po zimie i jak na Magnusa. Nie mam żadnej blokady.
Popełniłam jeden mały błąd ( chwila zawahania niepotrzebnego), ale na szczescie bez upadku, tylko małe zatrzymanie się.
Zjechałam nawet do potoku i go przejechałam, co na Magnusie jest dla mnie sporym wyczynem.
Ale fajnie, było czuć tę zjazdową adrenalinę. Tyłek za siodełkiem, balans, wybieranie drogi. To lubię.
Nagle usłyszałam jakiś hałas. Myślę sobie: co to w środku lasu?
Potokiem jechały 4 quady.
Chłopaki coś do mnie mówili. Nie wszystko usłyszałam, bo byli w kaskach i ciężko było ich zrozumieć. Pytali czy trudno. Powiedziałam, że nie, bo przecież jakby nie było, nie z takimi szlakami miałam w życiu do czynienia.
Potem pojechałam do góry i zaczęły się schody.
Muszę przyznać ze spadłam dwa razy z roweru, bo tam jest trudny teren i stromo.
W ub roku przejechałam całość, ale na Kateemie.
Było trochę slisko i nie miałam dobrej przyczepności, ale też i siły jeszcze takiej nie ma na taki podjazd.
Tak sobie jechałam i myślałam, że to jest kwintesencja rowerowania. Podjazdy, zjazdy. Nie jazda po płaskim.
I myślałam sobie, ze ktoś kto nigdy nie zrobił na rowerze solidnego podjazdu, to nie wie naprawdę czym jest jazda na rowerze.
Ja dopiero jak popatrzę na świat ze szczytu jakiejs górki, to mam tę prawdziwą, czystą radość z jazdy na rowerze.
W lesie widziałam już trochę zawilców.
Zjechałam potem do Szczepanowic i znowu niebieskim nad Dunajcem. Tam usiadłam sobie.. w moim ulubionym miejscu , takie piękne zakole Dunajca, chyba najładnieszy znany mi fragment w poblizu Tarnowa.
Siedziałam, słuchałam szumu rzeki. Cisza i spokój.
Przypomniało mi się, jak za dawnych lat , kiedy jeszcze wiecej jeździłam na rowerze, a nie trenowałam, przyjeżdzałam nad Dunajec często. Siedziałam, słuchałam tego szumu, patrzyłam na wodę.
Tak się cieszę, ze mam go w pobliżu.
Jutro zmiana czasu, będzie można dłużej pojeździć w dzień powszedni, nie myśląc o oświetleniu/. Fajnie.
Zdjecia dzisiaj takie mało wyraźne, ale momentami słonce chowało się za chmury i było tak sobie.
Dunajec w Zgłobicach© lemuriza1972
Podjazd od Janowic, a w tle górki, niestety słabo dzisiaj widoczne© lemuriza1972
zaczyna się zielony pieszy szlak, gdzieś tam w dole Tarnów© lemuriza1972
Poczatek zjazdu, w dole Tarnów© lemuriza1972
Zjazd© lemuriza1972
Potoczek i trochę śniegu ( jeszcze)© lemuriza1972
Potoczek w lesie na Lubince© lemuriza1972
Quadowiec© lemuriza1972
Dunajec błękitny© lemuriza1972
- DST 44.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:28
- VAVG 17.84km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Świetnie tak podglądać zdjęcia z okolic Tarnowa :) Co wpis to jakieś extra miejsce, na Lubince mój wujek ma hodowlę Danieli. Po świętach może zawitamy w te strony.
Petroslavrz - 20:39 sobota, 24 marca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!