Środa, 30 stycznia 2013
Brzanka:)))) i trochę Pogórza Dynowskiego
Z aktywności sportowej był dzisiaj basen. Spokojne 40 długości basenu. Relaks, bardzo potrzebny po całym dniu obcowania z ustawą o kierujących pojazdami.
Obiecałam promocję Powiatu, więc dzisiaj kolejna prezentacja.
Jako, że na zewnątrz wszystko płynie, płacze, kapie …
rzewnie jakoś i nieładnie, to dzisiaj będzie trochę zimowych widoków, z których najważniejsze to będą te z okolic brzankowych, czyli króciutki filmik z naszej sobotniej wycieczki żółtym szlakiem pieszym od Lubaszowej. Do szlaku można się dostać np. od stacji PKP w Lubaszowej , idąc szlakiem czarnym pieszym.
Nie wszyscy pewnie wiedzą, ale Lubaszowa to jedna z najstarszych osad w Małopolsce. Za czasów Bolesława Chrobrego był tu mały gród strzegący szlaku handlowego prowadzącego do Bardejowa ( za przewodnikiem „ Ziemia Tarnowska. Przewodnik pieszy. Pogórze Karpackie między Dunajcem a Wisłoką).
Na szlaku jest jeszcze jedna ciekawa „miejscówka”, a mianowicie Ośrodek Redemptorystów, w którym mieści się dom rekolekcyjny i kaplica ( bardzo ładne otoczenie).
A potem idziemy sobie przez las, by dojść przez polany podszczytowe góry Morgi.
I dalej już na naszą ukochaną Brzankę ( przez niektórych tak ukochaną, że jak już wspominałam, poświęcają jej każdy wtorek mtb i to już stało się nową, świecką bardzo piękną tarnowską tradycją rowerową). Brzance mam nadzieję ja tym razem poświęcę:) na wiosnę osobny wpis, wraz z filmami, bo jest tego warta.
To taka nasza górka ukochana, niewiele mamy większych górek w okolicy, a Brzanka jest jedną z nich. W dodatku można znaleźć na niej trudne techniczne kawałki . Kto jechał bodajże trzeci tarnowski Bike Maraton, pamięta zapewne zjazd między drzewami, który trzeba było pokonywać z pupą na tylnej oponie. Fajnyyyyyyy....
To jest miejsce klimatyczne. Ja w sumie wolę Jamną, ale Brzanką też nie gardzę:).
Warto zaglądnąć do Bacówki na Brzance, która nie jest może szczytem luksusu i zapewne przydałby się jej lifting:), ma jednak swój urok i jak podaje wspomniany już przeze mnie przewodnik , stanowi jeden z kilkudziesięciu stylowych obiektów turystyki indywidualnej wybudowanych w Beskidach i na Pogórzu w latach 1975-85.
Okolice Bacówki to też przepiękna panorama na Beskid Niski, Pogórze Ciężkowickie i Grybowskie, Beskid Sądecki i Wyspowy , a przy dobrej pogodzie Tatry ( widziałam je z Brzanki, a jakże)
&feature=youtu.be
Jeśli ktoś czytał dokładnie mój sobotni wpis to wie, że jednak na Brzance zabłądziliśmy. Można jak widać, o czym zresztą byłam przekonana:).
I jeszcze dwa króciutkie „ujęcia” z ubiegłorocznej wycieczki na Pogórze Dynowskie. To nie jest co prawda nasz Powiat, ale widoki zimowe. I ten skrzypiący śniegggggg.......
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
Obiecałam promocję Powiatu, więc dzisiaj kolejna prezentacja.
Jako, że na zewnątrz wszystko płynie, płacze, kapie …
rzewnie jakoś i nieładnie, to dzisiaj będzie trochę zimowych widoków, z których najważniejsze to będą te z okolic brzankowych, czyli króciutki filmik z naszej sobotniej wycieczki żółtym szlakiem pieszym od Lubaszowej. Do szlaku można się dostać np. od stacji PKP w Lubaszowej , idąc szlakiem czarnym pieszym.
Nie wszyscy pewnie wiedzą, ale Lubaszowa to jedna z najstarszych osad w Małopolsce. Za czasów Bolesława Chrobrego był tu mały gród strzegący szlaku handlowego prowadzącego do Bardejowa ( za przewodnikiem „ Ziemia Tarnowska. Przewodnik pieszy. Pogórze Karpackie między Dunajcem a Wisłoką).
Na szlaku jest jeszcze jedna ciekawa „miejscówka”, a mianowicie Ośrodek Redemptorystów, w którym mieści się dom rekolekcyjny i kaplica ( bardzo ładne otoczenie).
A potem idziemy sobie przez las, by dojść przez polany podszczytowe góry Morgi.
I dalej już na naszą ukochaną Brzankę ( przez niektórych tak ukochaną, że jak już wspominałam, poświęcają jej każdy wtorek mtb i to już stało się nową, świecką bardzo piękną tarnowską tradycją rowerową). Brzance mam nadzieję ja tym razem poświęcę:) na wiosnę osobny wpis, wraz z filmami, bo jest tego warta.
To taka nasza górka ukochana, niewiele mamy większych górek w okolicy, a Brzanka jest jedną z nich. W dodatku można znaleźć na niej trudne techniczne kawałki . Kto jechał bodajże trzeci tarnowski Bike Maraton, pamięta zapewne zjazd między drzewami, który trzeba było pokonywać z pupą na tylnej oponie. Fajnyyyyyyy....
To jest miejsce klimatyczne. Ja w sumie wolę Jamną, ale Brzanką też nie gardzę:).
Warto zaglądnąć do Bacówki na Brzance, która nie jest może szczytem luksusu i zapewne przydałby się jej lifting:), ma jednak swój urok i jak podaje wspomniany już przeze mnie przewodnik , stanowi jeden z kilkudziesięciu stylowych obiektów turystyki indywidualnej wybudowanych w Beskidach i na Pogórzu w latach 1975-85.
Okolice Bacówki to też przepiękna panorama na Beskid Niski, Pogórze Ciężkowickie i Grybowskie, Beskid Sądecki i Wyspowy , a przy dobrej pogodzie Tatry ( widziałam je z Brzanki, a jakże)
&feature=youtu.be
Jeśli ktoś czytał dokładnie mój sobotni wpis to wie, że jednak na Brzance zabłądziliśmy. Można jak widać, o czym zresztą byłam przekonana:).
I jeszcze dwa króciutkie „ujęcia” z ubiegłorocznej wycieczki na Pogórze Dynowskie. To nie jest co prawda nasz Powiat, ale widoki zimowe. I ten skrzypiący śniegggggg.......
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Artykuł jednostronnie przedstawia sprawę, Iza masz rację. Dziennikarz wyraźnie cieszy się z rozwoju sytuacji. Że Piątek znowu góra a jego zbuntowane podopieczne będą się teraz tułać po świecie i trenować w gorszych warunkach, ale to się jeszcze okaże, przynajmniej w przypadku Mai, która bardzo cieszyła się z nowego miejsca pracy, że nareszcie będzie w profesjonalnym teamie.
Stosunki na linii trener – zawodniczka (zawodnik) bywają bardzo delikatne i napięte. Trener Piątek wpisał się do mojej pamięci jako ten, który po upadku zawodniczki, groźnie wyglądającym, kazał jej jechać dalej, mimo, że ta skręcała się z bólu. Ja wiem, w mtb jest tylko miejsce dla twardzieli, ale jakieś granice dopuszczalnego cierpienia muszą być dostrzegane, a także ryzyka - i uwzględniane w decyzjach trenera. Na tym konkretnym, jednym wyścigu kariera się nie kończy (i świat)!
Po zawodach okazało się, że dziewczyna (któraś bardzo znana) jechała posłusznie, tak jak nakazał trener, bagatela - z pęknięta kością strzałkową. Wiadomo co myślała - nie posłucham, zrezygnuję, mogę być posądzona o słabość i wylecieć z kadry - takie sa alternatywy. To nie jest oczywiście proste, ale może trener za bardzo katował dziewczyny? Wagnera "Kata" też nie bardzo lubili jego podopieczni – mistrzowie świata i olimpiady, szczególnie po osiągnietych już sukcesach. Gdzieś jest granica godzenia się na bardzo ciężki trening. Trener Niemczyk też w pewnym momencie okazał się dla naszych mistrzyń niewygodny.
Trzeba wreszcie wziąć pod uwagę relacje czysto ludzkie, z jednymi lubimy przebywać i dużo zniesiemy a innych ledwo znosimy. Maja ma prawo czuć się gwiazdą i tak powinna być traktowana.
A Justyna Kowalczyk? Potrafi ostro przemówić się z każdym z ekipy, włącznie z Wierietielnym. Ten ostatni wie jakie ma profity i zaszczyty z tytułu, ze trafiła się zawodniczka o rzadkim talencie. On to umie wykorzystywać, stary doświadczony praktyk. Nie będzie się obrażał, gdy mu Justysia nawtyka, słusznie czy niesłusznie. Ona tez wie co zawdzięcza Wierietielnemu i na razie go nie „zwalnia”.
Ale kto wie czy ten czas nie nadejdzie niezadługo? Justyna biega jakoś tak ciężko, może forma przyjdzie, ale ja stawiam raczej na to, ze na mistrzostwach świata zgarnie wszystko Marit, niestety. Jedna będzie miała poczwórne Tour de Ski a druga worek złotych medali z mistrzostw i olimpiad.
szczerba - 19:19 piątek, 1 lutego 2013 | linkuj
Stosunki na linii trener – zawodniczka (zawodnik) bywają bardzo delikatne i napięte. Trener Piątek wpisał się do mojej pamięci jako ten, który po upadku zawodniczki, groźnie wyglądającym, kazał jej jechać dalej, mimo, że ta skręcała się z bólu. Ja wiem, w mtb jest tylko miejsce dla twardzieli, ale jakieś granice dopuszczalnego cierpienia muszą być dostrzegane, a także ryzyka - i uwzględniane w decyzjach trenera. Na tym konkretnym, jednym wyścigu kariera się nie kończy (i świat)!
Po zawodach okazało się, że dziewczyna (któraś bardzo znana) jechała posłusznie, tak jak nakazał trener, bagatela - z pęknięta kością strzałkową. Wiadomo co myślała - nie posłucham, zrezygnuję, mogę być posądzona o słabość i wylecieć z kadry - takie sa alternatywy. To nie jest oczywiście proste, ale może trener za bardzo katował dziewczyny? Wagnera "Kata" też nie bardzo lubili jego podopieczni – mistrzowie świata i olimpiady, szczególnie po osiągnietych już sukcesach. Gdzieś jest granica godzenia się na bardzo ciężki trening. Trener Niemczyk też w pewnym momencie okazał się dla naszych mistrzyń niewygodny.
Trzeba wreszcie wziąć pod uwagę relacje czysto ludzkie, z jednymi lubimy przebywać i dużo zniesiemy a innych ledwo znosimy. Maja ma prawo czuć się gwiazdą i tak powinna być traktowana.
A Justyna Kowalczyk? Potrafi ostro przemówić się z każdym z ekipy, włącznie z Wierietielnym. Ten ostatni wie jakie ma profity i zaszczyty z tytułu, ze trafiła się zawodniczka o rzadkim talencie. On to umie wykorzystywać, stary doświadczony praktyk. Nie będzie się obrażał, gdy mu Justysia nawtyka, słusznie czy niesłusznie. Ona tez wie co zawdzięcza Wierietielnemu i na razie go nie „zwalnia”.
Ale kto wie czy ten czas nie nadejdzie niezadługo? Justyna biega jakoś tak ciężko, może forma przyjdzie, ale ja stawiam raczej na to, ze na mistrzostwach świata zgarnie wszystko Marit, niestety. Jedna będzie miała poczwórne Tour de Ski a druga worek złotych medali z mistrzostw i olimpiad.
szczerba - 19:19 piątek, 1 lutego 2013 | linkuj
Naszej ulubienicy?
Czyli czyjej?
Tak przeczytałam artykuł.
Czego oczekujesz? że odbędzie się tu publiczny lincz na Włoszczowskiej?
no to tak... po pierwsze artykuł wydaje mi się mocno tendencyjny , złośliwy ( te różne sformułowania..pt " jaśnie wielmożna mistrzyni globu" czy jakoś tak to było") Poziom gazety brukowej moim zdaniem.
Dwa: życie mnie nauczyło, żeby do różnych takich spekulacji medialnych podchodzić ostrożnie. Zbyt dużo rzeczy już czytałam , a wiedziałam jaka jest prawda.
Trzy: nie znam Mai Włoszczowskiej. Nie jest moją koleżanką, więc nie będę wystawiać jej cenzurek: fajna, niefajna.
Szanuję ją jako sportowca, który osiąga wiele. Szanuję przede wszystkim za tytaniczną pracę wykonywana na treningach.
Podobnie jak szanuję Justynę Kowalczyk, która "podobno" tez aniołkiem nie jest.
Co z tego?
Szanowałam bardzo trenera Piątka. Wydaje mi się, że był profesjonalistą w każdym calu.
I jeszcze jedno: zauważ , ze w tym artykule przedstawione są racje tylko jednej strony.
I ta wielka radość pana redaktora , że nasza najlepsza zawodniczka będzie teraz sobie sama prasowała ciuchy itd.
Czy Pan redaktor myśli, że to przysłuży się rozwojowi polskiego mtb? Lemuriza1972 - 06:30 piątek, 1 lutego 2013 | linkuj
Czyli czyjej?
Tak przeczytałam artykuł.
Czego oczekujesz? że odbędzie się tu publiczny lincz na Włoszczowskiej?
no to tak... po pierwsze artykuł wydaje mi się mocno tendencyjny , złośliwy ( te różne sformułowania..pt " jaśnie wielmożna mistrzyni globu" czy jakoś tak to było") Poziom gazety brukowej moim zdaniem.
Dwa: życie mnie nauczyło, żeby do różnych takich spekulacji medialnych podchodzić ostrożnie. Zbyt dużo rzeczy już czytałam , a wiedziałam jaka jest prawda.
Trzy: nie znam Mai Włoszczowskiej. Nie jest moją koleżanką, więc nie będę wystawiać jej cenzurek: fajna, niefajna.
Szanuję ją jako sportowca, który osiąga wiele. Szanuję przede wszystkim za tytaniczną pracę wykonywana na treningach.
Podobnie jak szanuję Justynę Kowalczyk, która "podobno" tez aniołkiem nie jest.
Co z tego?
Szanowałam bardzo trenera Piątka. Wydaje mi się, że był profesjonalistą w każdym calu.
I jeszcze jedno: zauważ , ze w tym artykule przedstawione są racje tylko jednej strony.
I ta wielka radość pana redaktora , że nasza najlepsza zawodniczka będzie teraz sobie sama prasowała ciuchy itd.
Czy Pan redaktor myśli, że to przysłuży się rozwojowi polskiego mtb? Lemuriza1972 - 06:30 piątek, 1 lutego 2013 | linkuj
podałem link o waszej ulubienicy, czy ktokolwiek czytał artykuł????
http://sport.tvp.pl/felietony/aleksander-dzieciolowski-prosto-z-mostu/chichot-losu/9921060
pozdrower właściwy Gość - 21:04 czwartek, 31 stycznia 2013 | linkuj
http://sport.tvp.pl/felietony/aleksander-dzieciolowski-prosto-z-mostu/chichot-losu/9921060
pozdrower właściwy Gość - 21:04 czwartek, 31 stycznia 2013 | linkuj
PS
Moja wypowiedź na ten temat , była formą żartu. Nie mam nic do lefebrystów, ani do Papieża:)
a jeśli ktoś jest zainteresowany to tutaj więcej informacji:
http://tarnowskikurierkulturalny.blox.pl/2009/02/Zagubione-owce.html Lemuriza1972 - 15:20 czwartek, 31 stycznia 2013 | linkuj
Moja wypowiedź na ten temat , była formą żartu. Nie mam nic do lefebrystów, ani do Papieża:)
a jeśli ktoś jest zainteresowany to tutaj więcej informacji:
http://tarnowskikurierkulturalny.blox.pl/2009/02/Zagubione-owce.html Lemuriza1972 - 15:20 czwartek, 31 stycznia 2013 | linkuj
Nie mam takiej fantazji, żeby zmyślać takie rzeczy, zresztą i po co?:)
" Kilka tygodni później tarnowska Kuria wydała oświadczenie stwierdzające, że kaplica nie jest kaplicą Kościoła rzymskokatolickiego, "należy do schizmatyckiego Bractwa św. Piusa X, które zerwało łączność ze Stolicą Apostolską, odrzuca postanowienia Soboru Watykańskiego II i nie przyjmuje poleceń Ojca Świętego".
Oświadczenie podkreśla, że uczestniczenie we Mszy św. i przyjmowanie Komunii Świętej podczas liturgii sprawowanej przez lefebrystów jest "niegodne" zaś uczestnictwo w nabożeństwach organizowanych w tuchowskiej kaplicy "stanowi poważne naruszeniem jedności Kościoła" jest nieposłuszeństwem wobec Stolicy Apostolskiej i biskupa diecezjalnego i grozi ekskomuniką."
Co do pytania nr 2, myślę, że wiesz, że nie chodzi o nikogo z tuchowskiego urzędu:), ale odpowiem...
"Benek" tak pieszczotliwie niektórzy nazywają swojego głównego szefa, mającego siedzibę w Watykanie.
I bynajmniej nic obraźliwego w tym nie ma:)
Lemuriza1972 - 15:11 czwartek, 31 stycznia 2013 | linkuj
" Kilka tygodni później tarnowska Kuria wydała oświadczenie stwierdzające, że kaplica nie jest kaplicą Kościoła rzymskokatolickiego, "należy do schizmatyckiego Bractwa św. Piusa X, które zerwało łączność ze Stolicą Apostolską, odrzuca postanowienia Soboru Watykańskiego II i nie przyjmuje poleceń Ojca Świętego".
Oświadczenie podkreśla, że uczestniczenie we Mszy św. i przyjmowanie Komunii Świętej podczas liturgii sprawowanej przez lefebrystów jest "niegodne" zaś uczestnictwo w nabożeństwach organizowanych w tuchowskiej kaplicy "stanowi poważne naruszeniem jedności Kościoła" jest nieposłuszeństwem wobec Stolicy Apostolskiej i biskupa diecezjalnego i grozi ekskomuniką."
Co do pytania nr 2, myślę, że wiesz, że nie chodzi o nikogo z tuchowskiego urzędu:), ale odpowiem...
"Benek" tak pieszczotliwie niektórzy nazywają swojego głównego szefa, mającego siedzibę w Watykanie.
I bynajmniej nic obraźliwego w tym nie ma:)
Lemuriza1972 - 15:11 czwartek, 31 stycznia 2013 | linkuj
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bractwo_Kap%C5%82a%C5%84skie_%C5%9Awi%C4%99tego_Piusa_X
- o zakazie jakoś nic nie pisze
Kto jest Benek ? Ktoś z urzędu w Tuchowie ? Gość - 08:40 czwartek, 31 stycznia 2013 | linkuj
- o zakazie jakoś nic nie pisze
Kto jest Benek ? Ktoś z urzędu w Tuchowie ? Gość - 08:40 czwartek, 31 stycznia 2013 | linkuj
miłej lektury!
http://sport.tvp.pl/felietony/aleksander-dzieciolowski-prosto-z-mostu/chichot-losu/9921060 Gość - 21:45 środa, 30 stycznia 2013 | linkuj
http://sport.tvp.pl/felietony/aleksander-dzieciolowski-prosto-z-mostu/chichot-losu/9921060 Gość - 21:45 środa, 30 stycznia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!