Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2011
Dystans całkowity: | 751.00 km (w terenie 277.00 km; 36.88%) |
Czas w ruchu: | 47:48 |
Średnia prędkość: | 18.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 149.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1900 m |
Maks. tętno maksymalne: | 178 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (82 %) |
Suma kalorii: | 19945 kcal |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 41.72 km i 2h 48m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Po Głuszycy
Kto był to wie, kto nie był.. to wieczorem wszystko opiszę z detalami, bo warto.
Głuszyca zawsze była b.trudnym maratonem.
Wczoraj zrobiła się jeszcze trudniejsza.
Wszystko za sprawą padającego całą sobotę ( i w nocy) deszczu, co uczyniło trasę.. trudniejszą.
Jeszcze w piątek się cieszyłam, w sobotę wieczorem słuchając padającego deszczu zaczęłam się bać.
Jakis zły sen w nocy… i to wystarczyło, ze rano psychicznie to tak do bani było..
Musiałam mocno walczyć z samą sobą, żeby się przekonać, ze dam radę.
Dałam radę. Bałam się warunków i bałam się tego jak po raz pierwszy w tym roku zniosę tak długą trasę. Bo ze spędzę na siodełku wiele godzin, to było pewne.
A ja w tym roku jeszcze nie przejechałam żadnej trasy około 5 godzinnej. Dramatycznie mało było długich tras, więc z wytrzymałościa kiepsko.
Wczoraj jechałam 5 godzin i 40 min. Długoooo…..
No ale wytrzymałam.
Nie pękłam też na zjazdach, a te wiadomo u GG.. zawsze są trudne. Wczoraj warunki uczyniły je ekstrelamlnie trudnymi, ale mnie one bardzo cieszyły. Cieszyły bo po prostu zjeżdzałam.. zaufałam rowerowi i sobie zjeżdzałam po kamieniach, korzeniach, błocie.
I nic się nie stało!
A było wiele wypadków. Mnie udało się cało dojechać do mety i to jest chyba mój największy sukces. No i to ze udało mi się samą siebie przekonać żeby jednak nie schodzić z trasy i się nie poddawać ( początek był ciezki dla mnie i przyznam , ze wiedząc co mnie czeka potem, miałam takie własnie mysli).
Ale zejścia z trasy nie wybaczyłabym sobie długo.. męczyłoby mnie to psychicznie. Wiec podjęłam tzw haha męską decyzje i wolałam się zmęczym fizycznie.
Cóż było… mokro, błotnie, było wszystko.. korzenie śliskie, kamienie sliskie, błociarko, kałuże.. długie podjazdy, trudne zjazdy, spore przewyższenia, duzo kilometrów. Mgła i mżawka. Po prostu mtb.
Reszta wieczorem, bo teraz muszę uprać ciuchy, spakować sie i jadę do Mielca.
Głuszyca zawsze była b.trudnym maratonem.
Wczoraj zrobiła się jeszcze trudniejsza.
Wszystko za sprawą padającego całą sobotę ( i w nocy) deszczu, co uczyniło trasę.. trudniejszą.
Jeszcze w piątek się cieszyłam, w sobotę wieczorem słuchając padającego deszczu zaczęłam się bać.
Jakis zły sen w nocy… i to wystarczyło, ze rano psychicznie to tak do bani było..
Musiałam mocno walczyć z samą sobą, żeby się przekonać, ze dam radę.
Dałam radę. Bałam się warunków i bałam się tego jak po raz pierwszy w tym roku zniosę tak długą trasę. Bo ze spędzę na siodełku wiele godzin, to było pewne.
A ja w tym roku jeszcze nie przejechałam żadnej trasy około 5 godzinnej. Dramatycznie mało było długich tras, więc z wytrzymałościa kiepsko.
Wczoraj jechałam 5 godzin i 40 min. Długoooo…..
No ale wytrzymałam.
Nie pękłam też na zjazdach, a te wiadomo u GG.. zawsze są trudne. Wczoraj warunki uczyniły je ekstrelamlnie trudnymi, ale mnie one bardzo cieszyły. Cieszyły bo po prostu zjeżdzałam.. zaufałam rowerowi i sobie zjeżdzałam po kamieniach, korzeniach, błocie.
I nic się nie stało!
A było wiele wypadków. Mnie udało się cało dojechać do mety i to jest chyba mój największy sukces. No i to ze udało mi się samą siebie przekonać żeby jednak nie schodzić z trasy i się nie poddawać ( początek był ciezki dla mnie i przyznam , ze wiedząc co mnie czeka potem, miałam takie własnie mysli).
Ale zejścia z trasy nie wybaczyłabym sobie długo.. męczyłoby mnie to psychicznie. Wiec podjęłam tzw haha męską decyzje i wolałam się zmęczym fizycznie.
Cóż było… mokro, błotnie, było wszystko.. korzenie śliskie, kamienie sliskie, błociarko, kałuże.. długie podjazdy, trudne zjazdy, spore przewyższenia, duzo kilometrów. Mgła i mżawka. Po prostu mtb.
Reszta wieczorem, bo teraz muszę uprać ciuchy, spakować sie i jadę do Mielca.
Kateemek po Głuszycy© lemuriza1972
Krysia myje rower w ..potoku:)© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze