Poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Rozjazd
Dwa filmiki z Wierchomli. Udało mi się " wystąpić" w obydwu ( na pierwszym ok 10 minuty i w 12, a na drugim zaraz na początku), a to dlatego, że Człowiek, który jest autorem filmu, pobłądził tak jak my, no to jechaliśmy momentami obok siebie. Towarzysze niedoli.
Przyjrzałam się dobrze filmowi i rozjazdowi, no i niestety.. był niedostatecznie oznaczony. Za małe te oznaczenia, biorąc pod uwagę fakt, że tam był zjazd.
O tyle to dziwne, że w innym, dużo „łatwiejszym” miejscu był wielki baner giga/mega.
Widać na filmie ile osób pojechało w dół i jak łatwo się było tym zasugerować. Widać też jak bardzo daleko zjechaliśmy w dół ( prawie do samego asfaltu).
No , ale było minęło. Przebolałam to. Mam nadzieję ( nikłą, biorąc pod uwagę zachowanie orga na forum – zero odpowiedzi w temacie, oraz zachowanie przy innej sprawie), ale mam, ze ktoś wyciągnie wnioski na następny maraton.
A dzisiaj dzień intensywny.
Przyszłam z pracy, ugotowałam obiad, zjadłam i w drogę, bo trzeba było rozjazd zrobić.
Koniecznie, bo nogi wczoraj bolały. Miałam się przejechać jakieś 30 km, wolno i spokojnie, to tylko po to , żeby po wczorajszym mięśnie rozruszać, a wyszło więcej i jakoś tak dość szybko, jak na moje obecne możliwości.
No tak… kiedyś to ja jeździłam dużo, dużo szybciej, ale teraz jest jak jest, więc uważam, że dzisiaj, jak na dzień po takiej intensywnej jeździe, zmusiłam się do niezłej jazdy.
Tak sobie jechałam przez Las Radłowski i myślałam, ze to już chyba 8 rok mojej jazdy, 5 rok startów i pomyślałam: aż się sama sobie dziwię, że jeszcze mi się chce.
No chce:)
A trasa: Mościce- Ostrów- Komorów - Wierzchosławice- Las Radłowski ( niebieski rowerowy) - Waryś- Bielcza- LAs - Wierzchosławice- Ostrów- Mościce.
A po jeździe wymyśliłam sobie jeszcze smażenie naleśników, więc chyba wróciła mi energia, po wczorajszych tragicznych ostatnich kilometrach:)
Przyjrzałam się dobrze filmowi i rozjazdowi, no i niestety.. był niedostatecznie oznaczony. Za małe te oznaczenia, biorąc pod uwagę fakt, że tam był zjazd.
O tyle to dziwne, że w innym, dużo „łatwiejszym” miejscu był wielki baner giga/mega.
Widać na filmie ile osób pojechało w dół i jak łatwo się było tym zasugerować. Widać też jak bardzo daleko zjechaliśmy w dół ( prawie do samego asfaltu).
No , ale było minęło. Przebolałam to. Mam nadzieję ( nikłą, biorąc pod uwagę zachowanie orga na forum – zero odpowiedzi w temacie, oraz zachowanie przy innej sprawie), ale mam, ze ktoś wyciągnie wnioski na następny maraton.
A dzisiaj dzień intensywny.
Przyszłam z pracy, ugotowałam obiad, zjadłam i w drogę, bo trzeba było rozjazd zrobić.
Koniecznie, bo nogi wczoraj bolały. Miałam się przejechać jakieś 30 km, wolno i spokojnie, to tylko po to , żeby po wczorajszym mięśnie rozruszać, a wyszło więcej i jakoś tak dość szybko, jak na moje obecne możliwości.
No tak… kiedyś to ja jeździłam dużo, dużo szybciej, ale teraz jest jak jest, więc uważam, że dzisiaj, jak na dzień po takiej intensywnej jeździe, zmusiłam się do niezłej jazdy.
Tak sobie jechałam przez Las Radłowski i myślałam, ze to już chyba 8 rok mojej jazdy, 5 rok startów i pomyślałam: aż się sama sobie dziwię, że jeszcze mi się chce.
No chce:)
A trasa: Mościce- Ostrów- Komorów - Wierzchosławice- Las Radłowski ( niebieski rowerowy) - Waryś- Bielcza- LAs - Wierzchosławice- Ostrów- Mościce.
A po jeździe wymyśliłam sobie jeszcze smażenie naleśników, więc chyba wróciła mi energia, po wczorajszych tragicznych ostatnich kilometrach:)
- DST 43.00km
- Teren 13.00km
- Czas 01:42
- VAVG 25.29km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Niestety tak nas traktują. Zarobić i spadajcie. Mają nas- dokładnie tam.
Po zawodach w Dukli mówię do znajomego- jakie FAJNE drewniane nagrody.
A on - drewniany wyścig to i drewniane nagrody :) Lechita - 19:09 wtorek, 27 sierpnia 2013 | linkuj
Po zawodach w Dukli mówię do znajomego- jakie FAJNE drewniane nagrody.
A on - drewniany wyścig to i drewniane nagrody :) Lechita - 19:09 wtorek, 27 sierpnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!