Niedziela, 25 sierpnia 2013
Piknik pod Wiszącą Skałą
Pod Wiszącą Skałą© lemuriza1972
Skała Diable Boisko na niebieskim pieszym szlaku© lemuriza1972
Cała ekipa ( z wyjątkiem Pana Adama)© lemuriza1972
Nowy rower Marcina, który w tajemniczych okolicznościach zniknął pod Wiszącą Skałą© lemuriza1972
Ten podjazd pokonał dzisiaj wszystkich© lemuriza1972
Uffff….
Nogi mnie bolą coś wyjątkowo po dzisiejszym wyjeździe.
Dlaczego? Nie mam pojęcia. Nie było przecież ciężej niż na Truskawkowej Pętli . Może dlatego, ze wczoraj na tym szlaku kambodżańskim jednak z wertepami trzeba się posiłować i nie zdążyłam się zregenerować.
A może za mocno pojechałam dzisiaj początek? Chociaż chyba nie. Jechałam raczej swoim normalnym tempem. Raczej spokojnym, na więcej to mnie nie stać na chwilę obecną.
No, ale wyszło dzisiaj sporo kilometrów, na liczniku mam ponad 80. Przewyższenie też niezłe, ponad 1800m. Było trochę tego podjeżdżania.
Miała być Jamna i jakieś tam po niej pętle, ale Jamna była na samym końcu, a my krążyliśmy sobie tak jakoś dziwnie dzisiaj… na bieżąco Adam modyfikował trasę. Takie.. wariacje.
Dzięki temu sporo nowych ścieżek, niektóre bardzo fajne naprawdę. Było też dużo szutrowych zjazdów, które niespecjalnie lubię. Tyle miałam na nich groźnych upadków, że lampka mi się czerwona włącza i jakoś wielkich prędkości na takich zjazdach rozwinąć nie chcę. Chociaż i tak mam wrażenie, że jadę na nich szybciej i pewniej niż kiedyś. „ Ćwiczenie” tych zjazdów akurat mi się przyda teraz, ale o tym innym razem.
Naszym pierwszym celem była skała Wieprzek, do której jakoś nie bardzo mogliśmy trafić.
Zanim jednak nastąpił Pikink pod Wieprzkiem, to Adam poprowadził nas w Jastrzębi pieszym szlakiem ( chyba czerwonym), który był tak „soczysty” i siłowy ( łąka i bardzo ostro pod górę), że soczyste przekleństwa cisnęły się na usta. Ostatecznie podjazd pokonał nas wszystkich, chociaż przy dużym samozaparciu i włożeniu w niego maksimum sił jest na pewno podjeżdżalny.
A widoki na Jastrzębią z góry.. piękne….
Potem był już wspomniany Wieprzek. Kiedy do niego dotarliśmy ( a imponująco wygląda), przypomniało mi się , że już tu byłam kiedyś w zimie, z Mirkiem, Sławkiem Nosalem i Alkiem.
No to sobie pochodziliśmy wokół Wieprzka ( wyczytałam w przewodniku, że obok gdzieś jest skała Świnka. Ciekawe skąd te nazwy?), no i wpadł nam do głowy diabelski a może wieprzkowaty , żeby nie powiedzieć świński pomysł i schowaliśmy Marcinowi rower ( dodam , że całkiem nowy rower).
Powiedziałam Marcinowi, że prosta sprawa.. że tu jest jak pod Wiszącą Skałą… Był rower, nie ma roweru… i tyle.
Dziewczynek z tamtego pikniku nie znaleźli. Zniknęły. Nie wiadomo jak, dlaczego. Widocznie tak to już jest pod wiszącymi skałami.
No, ale trzeba było ten rower chłopakowi oddać, bo czas było ruszać.
Daleko jednak nie ujechaliśmy, ponieważ las pokryty był mnóstwem patyczków, patyków, patoli… jak to powiedział Adam.. PATOLOGIA.
No… ja z wielkim przerażeniem patrzyłam na te patole, środowa trauma.
Tym razem jednak to Adam został poszkodowany. Coś tam z przerzutką, hak wykrzywiony. Chłopaki jednak wspólnymi siłami jakoś to doporwadzili do stanu używalności jechać dalej mógł.
No to pojechaliśmy. Ale ja nie jestem w stanie tej drogi odtworzyć, bo jakieś tajemne to były kręgi, pętle..
Koniec końców trafiliśmy na nowo wybudowaną platformę widokową w Bruśniku. Trzeba przyznać w fajnym miejscu jest usytuowana i widoki rzeczywiście fajne.
Potem zjechaliśmy do Kąśnej Dolnej, chyba niebieskim pieszym szlakiem, po drodze fajna skała była ( Diable boisko).
No i znowu jakimiś pętlami, zakosami…aż w końcu po długich „męczarniach” wjechaliśmy na Jamną ( a myślałam , że dzisiaj tam jednak nie dotrzemy).
Jak podjeżdżaliśmy na Jamną, poczułam, że tracę siły, no ale wtedy to już sporo kilometrów miałam w nogach.
A Pan Adam jak to Pan Adam , zaproponował jakąś mega długą wersję powrotu do Zakliczyna. Hm.. pomyślałam… bieda będzie. Powiedziałam Adamowi, że chyba będzie mnie musiał wziąć na hol.
( po drodze był jeden mega trudny zjazd, w dzisiejszych warunkach – sucho i pełno patyków, jak dla mnie nie do zjechania, obawiam się, że nigdy go nie zjadę.. chyba).
No faktycznie powrót trochę kilometrów miał i szybko pomimo zjedzonego żela, dopadł mnie kryzys.
Dawno nie miałam takiej odcinki prądu. Jechałam gdzieś na szarym końcu. Wrócił do mnie Adam, powiedział, żebym się nie przejmowała, że muszę pamiętać , ze jeżdżę z gigowcami i trochę na koniec sobie sił zostawić, no i że niejeden jadący z nimi na wycieczki w połowie dezerterował. Ot pocieszyciel.
A ja powiedziałam do Pana Adama, że walczę już ze sobą, z bólem nóg, ramion. Wszystkim.
I co na to Pan Adam? Patrz, widzisz, tam Piotrka przed nami. Gonimy go?
Tak… goniliśmy. Ostatnie swoje siły włożyłam w to gonienie i to mnie chyba zabiło, bo ostatni szutrowy podjazd w lesie to jechałam jak zombi, modląc się żeby prądu nie odcięło mi tak, że będę musiała po prostu się zatrzymać.
Ale gonitwa była fajna i wcale tam nie żałuję , że goniliśmy Piotrka.
I jeszcze na koniec jak mi odjechali, to stanęłam w lesie na rozdrożu, nie wiedząc gdzie dalej. Musiałam dzwonić do Krysi, która po mnie wróciła.
Reasumując.. fajnie było jak zwykle. Wesoło, fajne widoki itd.
Marcin kupił nowy rower. Kiedy zapytałam go „ co go tak wzięło na nowy rower”, powiedział: wszystko przez was, przez to , ze was poznałem.
Dobre.
I tak sobie dzisiaj w drodze jeszcze snuliśmy rozważania, że z Adama Małysza byłby dobry kolarz mtb. Lekki, nogi mocne, a jaka fantazja na zjazdach… Przecież on to nie bałyby się niczego, bo tylu lotach w życiu…
Początek trasy© lemuriza1972
Widok z platformy w Bruśniku© lemuriza1972
Rozbawienie© lemuriza1972
Gdzieś na szlaku© lemuriza1972
Odnalazłyśmy swoje miejsce:)© lemuriza1972
Marcin z lotu ptaka© lemuriza1972
Na platformie© lemuriza1972
Na platformie 2© lemuriza1972
Jedziemy© lemuriza1972
Adam myśli jakby tu pokonać Wieprzka© lemuriza1972
Wieprzek© lemuriza1972
Adam nie wytrzymał© lemuriza1972
Wieprzek© lemuriza1972
Wrzosy© lemuriza1972
Chwila odpoczynku© lemuriza1972
Tradycja zachowana - zielone kręcone© lemuriza1972
Tak jest po kręconych zielonych© lemuriza1972
Dworek Paderewskiego w Kąśnej Dolnej© lemuriza1972
- DST 81.00km
- Teren 45.00km
- Czas 05:38
- VAVG 14.38km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zgadza się trasa na Jaworz w odwrotnym kierunku do "Waszego" na szczęście -)) miałem zjechać do Laskowej, a wyszła Żmiąca czyli krótszy wariant zjazdu z Jaworza . Dobrze że zjeżdząłem tą trasą na dół , bo do góry to musiałbym się wymienić rolami w rowerem . Ale widoki rzeczywiście super zwłaszcza jeśli przejrzystość powietrza odpowiednia. Dobrze też jechać w grupie zwłaszcza w terenie z kamyczkami i nie wielkim ruchem turystycznym. A co do skałek rzeczywiście Diable boisko i Wieprzek spokojnie do zrobienia z domu podczas jednej wycieczki całkiem mozliwe że przy najbliższej okazji-) Miłego dnia.
grzesiekst999 - 07:17 wtorek, 27 sierpnia 2013 | linkuj
Zgadza się trasa na Jaworz w odwrotnym kierunku do "Waszego" na szczęście -)) miałem zjechać do Laskowej, a wyszła Żmiąca czyli krótszy wariant zjazdu z Jaworza . Dobrze że zjeżdząłem tą trasą na dół , bo do góry to musiałbym się wymienić rolami w rowerem . Ale widoki rzeczywiście super zwłaszcza jeśli przejrzystość powietrza odpowiednia. Dobrze też jechać w grupie zwłaszcza w terenie z kamyczkami i nie wielkim ruchem turystycznym. A co do skałek rzeczywiście Diable boisko i Wieprzek spokojnie do zrobienia z domu podczas jednej wycieczki całkiem mozliwe że przy najbliższej okazji-) Miłego dnia.
grzesiekst999 - 07:05 wtorek, 27 sierpnia 2013 | linkuj
Super wycieczka, widać, że się dobrze bawiliście:))) Tak trzymać, piękne widoczki
Nefre - 21:19 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj
Drzewo rosnące przy Wieprzku ładnie się wygięło i ominęło skałę :]
Chyba niektóre zdjęcia się zdublowały :] marusia - 14:28 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj
Chyba niektóre zdjęcia się zdublowały :] marusia - 14:28 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj
Aż wstyd przyznać tyle razy na Jamnej ze wszystkich stron a Skałek jakoś nie dane było odwiedzić -)) na wieży w Bruśniku też nie byłem. Ale może to dobrze będzie temat będzie temat do zrobienia na kolejna niedzielę. Czytam też że kolejne wieże mają powstać np. na Boheńcu i Kokoczu obok wiaty. Wczoraj za to udało mi się zaliczyć Jaworz(Kretówkę) , jak to dobrze że ktoś całkiem nie dawno o min napisał. Pozdrawiam-))
grzesiekst999 - 06:37 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!