Czwartek, 29 sierpnia 2013
Dolina Izy
W sumie to tak…
"Nuda jak w polskim filmie":). Akcji brak, no może z wyjątkiem żaby i szumiącego strumyka.
No, ale chciałam „pokazać” trochę letniej Doliny Izy.
&feature=youtu.be
Dzień urlopu.
Po załatwieniu różnych spraw, zostało mi trochę czasu, więc postanowiłam to wykorzystać na jazdę.
Popołudniami, wieczorami jest już chłodno, a ja miałam dzisiaj ten komfort, że jechałam pomiędzy 12 a 15. Było dość ciepło.
Celem było poćwiczenie szutrowych zjazdów i podjazdów, więc pomyślałam, że pojadę do Doliny Izy.
Ale jakoś tak wielkiej „weny” do jazdy nie miałam dzisiaj. Może to dlatego, że wczoraj spontanicznie narodził się pewien pomysł i od wczoraj myślę o jego realizacji, więc myśli zupełnie nie w rowerowym kierunku mi biegły i jakoś tak ciężko skupić się było na jeździe.
Podjechałam szutrowym podjazdem na Lubinkę.
Dopiero kiedy wjechałam do Doliny Izy, poczułam radość z jazdy. 3 km w doł po szutrze, to było to o co mi chodziło. Chociaż szutru trochę za mało, za to dużo piachu. Pojechałam dość szybko ( jak na mnie).
Potem przejazd korytem strumyka ( lubię to) i podjazd do szlabanu. To nie jest łatwy podjazd, terenowy, męczący, wysysający wszystkie siły. Myślałam, że tym razem uda mi się go pokonać w całości, ale jednak .. cóż w pewnym momencie „spadłam” z roweru, za mało siły, za mało techniki. Niewiele brakowało, ale kilka metrów trzeba było podpychać.
Jak dojechałam do szlabanu to zjechałam do Doliny z powrotem. Tak długo się podjeżdża ( 1 km) , a tak krótko zjeżdża:). Zjazd jest fajny, szybki, ale trzeba być czujnym.
Dzisiaj wyjątkowo, bo dużo patyków, a ja mam na nie ostatnio alergię, tym bardziej, że wczoraj został założony nowy, niestety nie tani hak. Ale nie ma wyjścia, bez tego małego elementu rower nie pojedzie.
3 km podjazdu szutrem i kiedy wyjechałam z lasu, ujrzałam ciemne chmury nad Wałem, pomyślałam, że muszę kierować się w stronę domu.
Zjechałam szutrem na Lubince ( znowu 3 km zjazdu) i do Szczepanowic. Stamtąd powrót przez Buczynę. Jakaś słabość mnie ogarnęła, kiedy byłam już w Buczynie, ale to chyba z głodu . Po dordze jeszcze myjka, bo dzisiaj trzeba było przygotować rower na weekendowe wojaże.
Będzie mocno rowerowy w weekend.
"Nuda jak w polskim filmie":). Akcji brak, no może z wyjątkiem żaby i szumiącego strumyka.
No, ale chciałam „pokazać” trochę letniej Doliny Izy.
&feature=youtu.be
Dzień urlopu.
Po załatwieniu różnych spraw, zostało mi trochę czasu, więc postanowiłam to wykorzystać na jazdę.
Popołudniami, wieczorami jest już chłodno, a ja miałam dzisiaj ten komfort, że jechałam pomiędzy 12 a 15. Było dość ciepło.
Celem było poćwiczenie szutrowych zjazdów i podjazdów, więc pomyślałam, że pojadę do Doliny Izy.
Ale jakoś tak wielkiej „weny” do jazdy nie miałam dzisiaj. Może to dlatego, że wczoraj spontanicznie narodził się pewien pomysł i od wczoraj myślę o jego realizacji, więc myśli zupełnie nie w rowerowym kierunku mi biegły i jakoś tak ciężko skupić się było na jeździe.
Podjechałam szutrowym podjazdem na Lubinkę.
Dopiero kiedy wjechałam do Doliny Izy, poczułam radość z jazdy. 3 km w doł po szutrze, to było to o co mi chodziło. Chociaż szutru trochę za mało, za to dużo piachu. Pojechałam dość szybko ( jak na mnie).
Potem przejazd korytem strumyka ( lubię to) i podjazd do szlabanu. To nie jest łatwy podjazd, terenowy, męczący, wysysający wszystkie siły. Myślałam, że tym razem uda mi się go pokonać w całości, ale jednak .. cóż w pewnym momencie „spadłam” z roweru, za mało siły, za mało techniki. Niewiele brakowało, ale kilka metrów trzeba było podpychać.
Jak dojechałam do szlabanu to zjechałam do Doliny z powrotem. Tak długo się podjeżdża ( 1 km) , a tak krótko zjeżdża:). Zjazd jest fajny, szybki, ale trzeba być czujnym.
Dzisiaj wyjątkowo, bo dużo patyków, a ja mam na nie ostatnio alergię, tym bardziej, że wczoraj został założony nowy, niestety nie tani hak. Ale nie ma wyjścia, bez tego małego elementu rower nie pojedzie.
3 km podjazdu szutrem i kiedy wyjechałam z lasu, ujrzałam ciemne chmury nad Wałem, pomyślałam, że muszę kierować się w stronę domu.
Zjechałam szutrem na Lubince ( znowu 3 km zjazdu) i do Szczepanowic. Stamtąd powrót przez Buczynę. Jakaś słabość mnie ogarnęła, kiedy byłam już w Buczynie, ale to chyba z głodu . Po dordze jeszcze myjka, bo dzisiaj trzeba było przygotować rower na weekendowe wojaże.
Będzie mocno rowerowy w weekend.
W Dunajcu bardzo mało wody© lemuriza1972
Żaba© lemuriza1972
Jeziorko w Dolinie© lemuriza1972
Krzywy Las© lemuriza1972
Krzywy Las 2© lemuriza1972
- DST 47.00km
- Teren 25.00km
- Czas 02:47
- VAVG 16.89km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Uśmiałem sie:
http://www.youtube.com/watch?v=LgNeikLhrMI grzesiekst999 - 11:01 piątek, 30 sierpnia 2013 | linkuj
http://www.youtube.com/watch?v=LgNeikLhrMI grzesiekst999 - 11:01 piątek, 30 sierpnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!