Piątek, 6 września 2013
Oszukany KTM
Tatry w oddali© lemuriza1972
Cytat z bloga Labudu:
„ Tam zaczyna z nami rozmawiać jakiś Pan, zagaduje o sprzęcie, widać coś się zna. Chciałby mieć Scotta, KTM`a by nie chciał, ale widział że lekko KTM-y chodzą bo go kiedyś wyprzedziła jakaś Pani na KTM-ie i widać było że jechało jej się lekko a jechała szybko. hmm, mimo wszystko kampania reklamowa KTMa się nie powiodła bo Pan jeździ Kellysem.”
Hm… przeczytałam zadumałam się i pomyślałam, że mnie oszukano:).
Bo skoro KTM-y lekko chodzą ( czy jeżdżą), to z moim coś chyba nie tak. Ledwie się rusza pod górę, przyspieszać nie chce, jakiś wybrakowany chyba jest:).
A może mi się po prostu trafił leń największy ze wszystkich KTM-ów???
Dzisiaj zabrałam go na jazdę, chociaż pewnie był zaskoczony, a może nawet zły ( co tłumaczyło by różne przypadki, które mi się przytrafiły), bo w piątki rzadko jeżdżę. Piątek to dzień dla domu. Ale wszystko się poprzesuwało, dzień dla domu był wczoraj, więc dzisiaj był dzień dla KTM-a.
Na pewno jednak nie dzień dla mnie. Niemrawa ta jazda była , z małymi kłopotami i jakimś dziwnymi myślami ( np. podczas pierwszego podjazdu na Marcinkę „ Jakie maratony… przecież kompletnie siły nie masz…”) ale spuśćmy na to zasłonę milczenia.
Spotkaliśmy się pod kościółkiem na Tuchowskiej. Chciałam go nawet obejrzeć, bo Krysia powiedziała, że w środku jest piękny, ale kiedy zbliżyłam się do ogrodzenia i zobaczyłam na ławkach wokół kościoła ludzi, zrezygnowałam. Mój strój mnie powstrzymał.
Spotkanie pod Kościółkiem© lemuriza1972
Skład dzisiejszy rozszerzony: Krysia, Marcin, Staszek, Krzysiek, a pod koniec trasy dołączył jeszcze Dawid czyli Labudu .
Zaczęliśmy podjazdem szutrowym na Marcinkę. Początek nawet w miarę, potem coraz bardziej opadałam z sił.
Rower szwankował.. przerzutki coś niefajnie chodzą. Obawiam się trochę czy to nie również wina haka ( w przypadku tylnej), ale cóż.. trzeba to sprawdzić. Generalnie mordowałam się dzisiaj z nimi.
Kilkaset metrów przed przekaźnikiem zadzwonił mi telefon i to całkowicie wybiło mnie z rytmu. Takie rwane podjazdy nie są dobre. Co prawda jak już wsiadłam na rower, to dość mocno sobie przycisnęłam pod przekaźnik, ale to i tak nie to samo, co ciągła jazda pod górę przez te ok 2 km.
No i potem sobie jedziemy, Krzysiek ma nas poprowadzić na jakiś super nowy podjazd.
Trzeba przyznać – podjazd słuszny, naprawdę konkretny. Najpierw asfaltowa ścianka , a potem długo teren. Bardzo długo .. i to taki, że trzeba było walczyć o utrzymanie się na rowerze. Naprawdę podjazd wart poznania.
Potem już trochę bardziej znane ścieżki. M.in. zjazd , którym jechaliśmy podczas rajdu Sokoła ( tylko wtedy był pełen błota). Zjechaliśmy i okazało się, że zgubił się nam Staszek. Za chwilę zjechał i wtedy doszliśmy do wniosku, że wracamy i podjeżdżamy. No więc znowu trzeba było włożyć dużo sił w tę jazdę.
Staszek zjeżdża© lemuriza1972
Krysia podjeżdża© lemuriza1972
A potem różne ścieżki już bardziej znane ( zjazd z maratonu), ale już podjazd w kierunku Tarnowa nieznany mi ( Krysia mówiła, że ostatni maraton tarnowski tędy prowadził, ale ja nie pamiętam). Słabo znam te akurat okolice. Trzeba będzie jednak zapamiętać te ścieżki, bo fajne.
Powoli robi się ciemno, a mnie rozładowuje się lampka. Ot taki dzień dzisiaj…Ale zaczyna się bajkowy krajobraz.. zachodzi słońce, pięknie widać Tatry, znowu mgły unoszące się na łąkami.
Tylko żal, że nie mam dobrego aparatu, żeby zrobić w tych ciemnościach fajne zdjęcia.
Wracamy przez Skrzyszów i tam chłopaki podkręcają tempo tak, że momentami jedziemy 38 km/h. No nieźle jak na górala i terenowe opony.
Po drodze mała scysja z Panią z Auta, która każe ( nie wiedzieć czemu) jechać nam chodnikiem.
Wjeżdżamy do miasta. Tam jakiś gość wymusza pierwszeństwo na Marcinie i Marcin cudem unika kolizji ( a jedzie na swoim nowym szybkim KTM. Może on trafił na ten szybki egzemplarz?).
W okolicach sądu z podporządkowanej ulicy wyjeżdża dziewczyna na rowerze, na którym wiezie swoją koleżankę. Pyta czy może dołączyć.
Mówię, ze jasne, a ona na to: udanych świąt..
No cóż.. zielone kręcone chyba robi w tym mieście furorę.
Za chwilę dołącza do nas następny gość.
Pyta Labudu czy może z nami jechać, tyle ze nie ma hamulców.
Ma jakiś dziwny rower, ja się nie znam.. jakiś taki do skakania…
Labudu się śmieje, że jeszcze chwila , a zrobiła się z tego masa krytyczna.
Gdzieś tam© lemuriza1972
Marcinka w oddali© lemuriza1972
W Tarnowie© lemuriza1972
W jednym z ostatnich wpisów Sufa sfotografował dla mnie dwie ślunskie Bozie ( bo myśli, że u nich są ładniejsze).
Więc podejmuje wyzwanie i zamierzam kilka z nich sfotografować, a jest ich co nie miara. Jedną mam nawet na osiedlu.
Ślunskie Bozie nie dadzą rady małopolskim. Nasze są ładniejsze i jest ich zdecydowanie więcej. Zwyciężmy.
Chociaż ta dzisiejsza… no cóż..musiał artysta mieć gorszy dzień. Może akurat były imieniny jakiegoś kolegi?
Ale ja jeszcze znajdę takie piękne, najpiękniejsze…
Jedna z wielu w naszej okolicy© lemuriza1972
- DST 49.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:36
- VAVG 18.85km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
tak, KTM ma charyzmę:) niewątpliwie.
Bozie... któż to wie, kto je robił?:)
Tej tajemnicy już zgłębiać nie będę. Gość - 20:28 wtorek, 17 września 2013 | linkuj
Bozie... któż to wie, kto je robił?:)
Tej tajemnicy już zgłębiać nie będę. Gość - 20:28 wtorek, 17 września 2013 | linkuj
Niedawno, w Jeleniej Górze, widziałem drugiego KTM-a identycznego jak Twój i trzeba przyznać, że pozytywnie się wyróżnia w tłumie i zapada w pamięć. Może to charyzma? ;)
PS. być może masz poniedziałkowy egzemplarz. ;)
A te "Bozie" aby na pewno robili lokalni artyści? Czy zwykli ludzie, "w co drugim domu" - zważywszy chociażby na ich ilość i lokalizację na posesjach...
mors - 19:33 wtorek, 17 września 2013 | linkuj
PS. być może masz poniedziałkowy egzemplarz. ;)
A te "Bozie" aby na pewno robili lokalni artyści? Czy zwykli ludzie, "w co drugim domu" - zważywszy chociażby na ich ilość i lokalizację na posesjach...
mors - 19:33 wtorek, 17 września 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!