Poniedziałek, 23 września 2013
Suplement do Istebnej oraz o sezonie, którego miało nie być
Takie małe uzupełnienie do wczorajszej relacji.
Dwa zdjęcia.
Pierwsze to specjalnie dla Sufy, żeby wiedział, że moja nagroda od niego znalazła się w godnym miejscu. „Przygarnięta” przez moje koleżanki w pracy, które jestem pewna otoczą ją opieką.
Drugie zdjęcie to Sufa- zwycięzca.
Autorem jest Marcin, który to zdjęcie zrobił nam jakoś niespodziewanie.
Natomiast mam podejrzenia, że je wyretuszował, obrobił i zrobił co tam jeszcze potrafi jako specjalista od tej roboty, bo coś my zbyt ładnie na nim wyglądamy, zwłaszcza Sufa aż taki ładny no to nie jest:).
A może jest?:).
A moze to medal dodał mu blasku?
A jako, że dzień dzisiaj jest jaki jest ( nie wiem jak u Was, ale u nas ciemno, chłodno i deszczowo, widocznie ta modlitwa parlamentarzystów – odsyłam do bloga Sufa, miała wielką moc sprawczą), no to rower stoi w kącie, a ja w kącie siedzę i postanowiłam zrobić krótkie podsumowanie sezonu, którego miało nie być, a jednak był.
Był on mierny i bez większych sukcesów, ale jako że był, to wypada o nim wspomnieć.
Jak już wiele razy wspominałam, zamiaru startowania u mnie nie było, bo się nie przygotowywałam, chęci jakichś specjalnych nie było.
I tutaj , w tym miejscu muszę podziękować Marcinowi Be i wszystkim innym, którzy przyczynili się do organizacji wojnickiego maratonu, bo gdyby nie ten maraton, pewnie nie byłoby mnie w tym roku na trasach.
Ale jako, że maraton był tak blisko ( 10 km) od domu, to pojechałam i na nowo poczułam „zew”.
Wojnicz był rozpoznawczy.. czy jeszcze daję radę, czy jeszcze mi się chce. Chciało.
Miejsce było 3 w kategorii, ale cóż.. konkurencja niewielka, a mój czas taki sobie. Ale tamtego dnia najważniejsze było to , że znowu jestem na trasie. Po 1,5 roku przerwy.
Potem miałam jechać do Strzyżowa, ale zdrowie trochę zaszwankowało i nic z tego nie wyszło.
Ale za to potem było mocne uderzenie, bo zachciało mi się znowu spróbować u Grześka G., jako że zawsze uważałam, ze to absolutna Ekstraliga maratonowa.
I wiem, że mam rację.
A tutaj można poczytać jak konfrontację z trasami mtb widział zawodnik jeżdżący na co dzień w Cyklo.
http://www.mtb.opteam.pl/2012/08/powerade-garmin-mtb-marathon-korbielow-arek-ii-m-na-giga/
Wybrałam sobie świetny czas i świetne miejsce, bo Piwniczna doświadczyła wszystkich ciężko, że względu na ciągłe opady deszczu, znikające w oczach klocki, błoto i zimno.
Ale udało się dojechać/ dojść do mety i początkową złość zastąpiła bardzo szybko satysfakcja i poczucie dumy, ze udało się przetrwać i nie uciekłam z tej trasy, jak to się zdarzyło niektórym:). Z litości ich imienia nie wspomnę:).
Miejsce w kategorii niespodziewanie było pierwsze, ale to również zasługa małej konkurencji, a nie mojej wspaniałej formy.
Potem nadszedł czas na Duklę, która była w nieznacznej części błotnista, a potem dość szybka ( w Cyklokarpatach te mega są dość krótkie i przewyższenie umiarkowane naprawdę).
Ale jakoś specjalnie dobrze mi się nie jechało. Miejsce w kategorii 4.
Po Dukli była Komańcza i wielki upał, który to jakoś udało mi się przetrwać, a w końcówce nawet nieźle zawalczyć, więc w sumie występ należy uznać za umiarkowanie udany ( miejsce 4 znowu).
I nadszedł czas na długo oczekiwaną Wierchomlę, ona niestety przyniosła rozczarowanie, bo pomyliłam trasę i był dnf.
W międzyczasie zupełnie przypadkiem była Wisła u Grabka, pojechana tak sobie, ale w efekcie dała 2 miejsce w kategorii ( chociaż konkurencja znowu bardzo mała).
No i na koniec Jasło, punktowo pojechane nieźle, ale miejsce znowu 4 ( cóż chyba przypisane mi na Cyklo).
Zdecydowanie najtrudniej było rzecz jasna w Piwnicznej, na drugim miejscu Wisła, potem , daleko potem Jasło, Duklę i Komańczę trzeba postawić na jednym miejscu, najłatwiejszy Wojnicz.
Mało tych startów, ale za to w aż trzech cyklach.
Cóż.. było fajnie, a teraz nadchodzi czas krótkiego odpoczynku i.. spróbujemy przygotować się do następnego sezonu, by był lepszy, efektywniejszy.
Jak będzie, czas pokaże, bo życie lubi niestety sprawiać niespodzianki i to niekoniecznie te miłe.
Na dzień dzisiejszy po prostu cieszę się, że znowu byłam na trasach.
I mam nadzieję .. do zobaczenia!
Dwa zdjęcia.
Pierwsze to specjalnie dla Sufy, żeby wiedział, że moja nagroda od niego znalazła się w godnym miejscu. „Przygarnięta” przez moje koleżanki w pracy, które jestem pewna otoczą ją opieką.
Moja nagroda na właściwym miejscu© lemuriza1972
Drugie zdjęcie to Sufa- zwycięzca.
Autorem jest Marcin, który to zdjęcie zrobił nam jakoś niespodziewanie.
Natomiast mam podejrzenia, że je wyretuszował, obrobił i zrobił co tam jeszcze potrafi jako specjalista od tej roboty, bo coś my zbyt ładnie na nim wyglądamy, zwłaszcza Sufa aż taki ładny no to nie jest:).
A może jest?:).
A moze to medal dodał mu blasku?
Zwycięzca:)© lemuriza1972
A jako, że dzień dzisiaj jest jaki jest ( nie wiem jak u Was, ale u nas ciemno, chłodno i deszczowo, widocznie ta modlitwa parlamentarzystów – odsyłam do bloga Sufa, miała wielką moc sprawczą), no to rower stoi w kącie, a ja w kącie siedzę i postanowiłam zrobić krótkie podsumowanie sezonu, którego miało nie być, a jednak był.
Był on mierny i bez większych sukcesów, ale jako że był, to wypada o nim wspomnieć.
Jak już wiele razy wspominałam, zamiaru startowania u mnie nie było, bo się nie przygotowywałam, chęci jakichś specjalnych nie było.
I tutaj , w tym miejscu muszę podziękować Marcinowi Be i wszystkim innym, którzy przyczynili się do organizacji wojnickiego maratonu, bo gdyby nie ten maraton, pewnie nie byłoby mnie w tym roku na trasach.
Ale jako, że maraton był tak blisko ( 10 km) od domu, to pojechałam i na nowo poczułam „zew”.
Wojnicz był rozpoznawczy.. czy jeszcze daję radę, czy jeszcze mi się chce. Chciało.
Miejsce było 3 w kategorii, ale cóż.. konkurencja niewielka, a mój czas taki sobie. Ale tamtego dnia najważniejsze było to , że znowu jestem na trasie. Po 1,5 roku przerwy.
Potem miałam jechać do Strzyżowa, ale zdrowie trochę zaszwankowało i nic z tego nie wyszło.
Ale za to potem było mocne uderzenie, bo zachciało mi się znowu spróbować u Grześka G., jako że zawsze uważałam, ze to absolutna Ekstraliga maratonowa.
I wiem, że mam rację.
A tutaj można poczytać jak konfrontację z trasami mtb widział zawodnik jeżdżący na co dzień w Cyklo.
http://www.mtb.opteam.pl/2012/08/powerade-garmin-mtb-marathon-korbielow-arek-ii-m-na-giga/
Wybrałam sobie świetny czas i świetne miejsce, bo Piwniczna doświadczyła wszystkich ciężko, że względu na ciągłe opady deszczu, znikające w oczach klocki, błoto i zimno.
Ale udało się dojechać/ dojść do mety i początkową złość zastąpiła bardzo szybko satysfakcja i poczucie dumy, ze udało się przetrwać i nie uciekłam z tej trasy, jak to się zdarzyło niektórym:). Z litości ich imienia nie wspomnę:).
Miejsce w kategorii niespodziewanie było pierwsze, ale to również zasługa małej konkurencji, a nie mojej wspaniałej formy.
Potem nadszedł czas na Duklę, która była w nieznacznej części błotnista, a potem dość szybka ( w Cyklokarpatach te mega są dość krótkie i przewyższenie umiarkowane naprawdę).
Ale jakoś specjalnie dobrze mi się nie jechało. Miejsce w kategorii 4.
Po Dukli była Komańcza i wielki upał, który to jakoś udało mi się przetrwać, a w końcówce nawet nieźle zawalczyć, więc w sumie występ należy uznać za umiarkowanie udany ( miejsce 4 znowu).
I nadszedł czas na długo oczekiwaną Wierchomlę, ona niestety przyniosła rozczarowanie, bo pomyliłam trasę i był dnf.
W międzyczasie zupełnie przypadkiem była Wisła u Grabka, pojechana tak sobie, ale w efekcie dała 2 miejsce w kategorii ( chociaż konkurencja znowu bardzo mała).
No i na koniec Jasło, punktowo pojechane nieźle, ale miejsce znowu 4 ( cóż chyba przypisane mi na Cyklo).
Zdecydowanie najtrudniej było rzecz jasna w Piwnicznej, na drugim miejscu Wisła, potem , daleko potem Jasło, Duklę i Komańczę trzeba postawić na jednym miejscu, najłatwiejszy Wojnicz.
Mało tych startów, ale za to w aż trzech cyklach.
Cóż.. było fajnie, a teraz nadchodzi czas krótkiego odpoczynku i.. spróbujemy przygotować się do następnego sezonu, by był lepszy, efektywniejszy.
Jak będzie, czas pokaże, bo życie lubi niestety sprawiać niespodzianki i to niekoniecznie te miłe.
Na dzień dzisiejszy po prostu cieszę się, że znowu byłam na trasach.
I mam nadzieję .. do zobaczenia!
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Hmm... może trza by jakiś podtim skonstruować?
Die Skandalisten czyli nas czt i waty kilo, tak na przykład?
Nooo... jest na tym świeci kilka niezłych wykonów. A to słyszałaś? sufa - 21:03 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
Die Skandalisten czyli nas czt i waty kilo, tak na przykład?
Nooo... jest na tym świeci kilka niezłych wykonów. A to słyszałaś? sufa - 21:03 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
no tak.. gdyby tak jeszcze płyta, a nie sluchanie z kompa...
Powiem Ci tak, to jest COŚ.
Chyba posłucham sobie drugi raz
I muszę zaraz posłać mojemu koledze Mirkowi, wielkiemu fanowi Pink Floyd. Ciekawe co powie... Lemuriza1972 - 20:53 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
Powiem Ci tak, to jest COŚ.
Chyba posłucham sobie drugi raz
I muszę zaraz posłać mojemu koledze Mirkowi, wielkiemu fanowi Pink Floyd. Ciekawe co powie... Lemuriza1972 - 20:53 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
skandale to od tego sezonu żywioł mój oraz jednej Pani Krystyny, toteż odpowiada mi Twój punkt widzenia, a teraz zbieram się do gaszenia światła i słuchania
Lemuriza1972 - 20:43 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
Och tam, dla kogo... tak ogólnie. naczynimy wiele hec tudzież skandali i nie będziemy pamiętali, czyli nie liczy się i robimy od nowa hyh
sufa - 14:05 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
Dobrze rokuje?
Tylko nie wiem dla kogo:)
Tak kuchnia, gotowanie to nie te klimaty:) Lemuriza1972 - 13:57 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
Tylko nie wiem dla kogo:)
Tak kuchnia, gotowanie to nie te klimaty:) Lemuriza1972 - 13:57 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
Acha, Twoja niepamięć dobrze rokuje :)
No nie, w kuchni przy gotowaniu nie bardzo... sufa - 13:09 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
No nie, w kuchni przy gotowaniu nie bardzo... sufa - 13:09 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
To takie proste?
Spodziewałam się jakieś zagadki:)
Hm.. jedno mnie niepokoi .. naprawdę nie pamiętam takiej rozmowy:)
no , ale ok, zrobi się dzisiaj, bo wczoraj słuchałam, ale w kuchni, gotując obiad na dzisiaj, a to nie to samo, prawda? Lemuriza1972 - 04:39 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
Spodziewałam się jakieś zagadki:)
Hm.. jedno mnie niepokoi .. naprawdę nie pamiętam takiej rozmowy:)
no , ale ok, zrobi się dzisiaj, bo wczoraj słuchałam, ale w kuchni, gotując obiad na dzisiaj, a to nie to samo, prawda? Lemuriza1972 - 04:39 czwartek, 26 września 2013 | linkuj
Izo, majlejdy... przecież podano na tacy, to dokładnie ten a nie inny kawałek. Zgaś światło i voilà.
sufa - 21:26 środa, 25 września 2013 | linkuj
Pani Izo, służę pomocą. Przywracam z zakamarków niepamięci.
sufa - 16:54 środa, 25 września 2013 | linkuj
Czy Pani Iza uczyniła to, o czym rozmawialiśmy pamiętnego wieczora oraz pod wpływem?
W sensie, to co należy zrobić po ciemku i na maksa?
I jak było? sufa - 16:06 środa, 25 września 2013 | linkuj
W sensie, to co należy zrobić po ciemku i na maksa?
I jak było? sufa - 16:06 środa, 25 września 2013 | linkuj
Tak, to wiele tłumaczy.
Bo do tej pory myślałem o tych tabunach fanek pod oknami, że jakieś są ślepe, albo sprawne inaczej na umyśle... a tu okazuje się, że one wiedzą, czego chcą.
Mmmm... sufa - 16:49 wtorek, 24 września 2013 | linkuj
Bo do tej pory myślałem o tych tabunach fanek pod oknami, że jakieś są ślepe, albo sprawne inaczej na umyśle... a tu okazuje się, że one wiedzą, czego chcą.
Mmmm... sufa - 16:49 wtorek, 24 września 2013 | linkuj
No to jesteśmy namówieni. Ja pogadałem z Tobą, ty przygwarzysz z pomarańczowym... gdybyś jednakże pożądała bardziej dogłębnego dialogu, to wiesz gdzie i kiedy się na takie i podobne rozmowy umawialiśmy :)
sufa - 20:22 poniedziałek, 23 września 2013 | linkuj
Matka od Boska patrzy na Was z góry oraz wszystko kołonotuje.
sufa - 19:53 poniedziałek, 23 września 2013 | linkuj
Ejno dziołcha, ładnie macz bardzo mnie tu poszturchujesz sobie nieznacznie.
Oczywiście w kontekście Piwnicznej imja mego wymawiać nie należy hyh. No ale przyznaj, gdybym nie wymiękł, to świat straciłby niewątpliwą przyjemność z ekscytowania się słynną już wymianą zdań...
Oraz... Ty już tam wiesz na jakich (też) trasach się widzimy :) sufa - 19:53 poniedziałek, 23 września 2013 | linkuj
Oczywiście w kontekście Piwnicznej imja mego wymawiać nie należy hyh. No ale przyznaj, gdybym nie wymiękł, to świat straciłby niewątpliwą przyjemność z ekscytowania się słynną już wymianą zdań...
Oraz... Ty już tam wiesz na jakich (też) trasach się widzimy :) sufa - 19:53 poniedziałek, 23 września 2013 | linkuj
..."a teraz nadchodzi czas krótkiego odpoczynku"...
Mam rozumieć że ten odpoczynek to gonitwa po ośnieżonych szczytach Tatr i nie tylko.
Na udany sezon pracujemy okrągły rok więc w zimie nie możemy z leniuchować. kondor - 17:36 poniedziałek, 23 września 2013 | linkuj
Mam rozumieć że ten odpoczynek to gonitwa po ośnieżonych szczytach Tatr i nie tylko.
Na udany sezon pracujemy okrągły rok więc w zimie nie możemy z leniuchować. kondor - 17:36 poniedziałek, 23 września 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!