Niedziela, 5 stycznia 2014
Cud
Wczoraj w telewizji pokazano kolejny koncert z cyklu Made in Polska. O godz. 00.30.
I to był mój ukochany Indios Bravos.
I chociaż oglądałam już ten koncert dwa razy, to wczoraj obejrzałam znowu, bo oglądała go moja znajoma i na gorąco pisałyśmy smsy, dzieląc się wrażeniami. Chciałam wiedzieć, jak odbiera Indios Bravos.
Chciałam wiedzieć, bo wybieramy się wspólnie na koncert.
A jeśli ktoś były zainteresowany, to koncert można obejrzeć na YT. Ja gorąco polecam, bo jest po prostu świetny.
A wczoraj zdarzył się cud. Wiele tutaj pisałam, kilka lat temu o książce Olgi i Piotra Morawskich „ Od początku do końca”. Moim zdaniem cudownej książce, dzięki której człowiek ma wiarę, że czasem zdarza się miłość zupełnie nieprawdopodobna, że spotyka się dwoje ludzi.. ciekawych świata, inteligentnych, z pasjami, oczytanych, którzy mają dużo życia w życiu. Którzy się wspierają w tym co robią, wspierają w życiu codziennym, troszczą o siebie. A przy tym w tej książce jest wiele o górach. Jest wiele pięknych zdjęć. To była dla mnie ważna książka ( tym bardziej, że to był prezent od przyjaciółki). Kiedyś komuś ją pożyczyłam. I pomimo tego, że wielokrotnie prosiłam o zwrot, nigdy jej nie odzyskałam. Było mi bardzo żal, bo to jedna z moich najbardziej ulubionych książek. Chciałam ją więc sobie „odkupić”. Niestety ku mojej „rozpaczy” dostępne było jedynie wydanie kieszonkowe. Bez zdjęć ( a ta książka bez zdjęć traci połowę swojej wartości). Nigdzie jej nie było. Szukałam dwa lata. I oto wczoraj, w mojej przydomowej księgarni zerknęłam sobie na półkę z książkami podróżniczymi i .. zobaczyłam JĄ. Nie mogłam uwierzyć, ponieważ jej dalej nie ma. W księgarniach , w sieci. Więc skąd się tam wzięła? Może leżała już długo, a ja po prostu do najbliższej księgarni nie zajrzałam? A może panie z księgarni znalazły ją w jakiejś hurtowni? Nie wiem. Nieważne. Jest. Znowu ją czytam, przeglądam, uśmiecham się czytając.
A dzisiaj sobie odpoczęłam nieco od sportu i tylko trochę poćwiczyłam w domu. Stwierdziłam, że potrzebny mi jeden dzień odpoczynku.
A na koniec fragment wyżej wspomnianej książki: „ Wierzę, że życie jest po to, żeby mieć marzenia. Wierzę, , że warto spróbować tych marzeń dotknąć , że warto spróbować zamienić marzenia w cele, i że cały czas warto marzyć dalej. Marzyłam o życiu ciekawym, marzyłam o życiu w podróży, marzyłam o domu, dzieciach, wielkim stole i wspólnym czasie razem, marzyłam o wielkiej miłości, a przede wszystkim marzyłam o wolności. Tylko czym jest wolność? Czym jest wolność w związku, w rodzinie, w życiu takim jak mieliśmy razem? Wolność to chyba zgoda na to, żeby jechał, i to wsparcie na odległość, napisane w sms-ach i powiedziane w szybkich słowach przez telefon, przez telefon satelitarny. Wolność to moje poczucie, że jak ja bym chciała jechać do Meksyku – sadzić kaktusy, to on by powiedział – Jedź- bo to ważne, żeby marzenia zamieniać w cele i marzyć dalej”. Tylko, że ja nigdy nie pojechałam do Meksyku. Zawsze byłam obok, byłam wsparciem i oparciem. I on dla mnie w tym moim życiu – bardziej przyziemnym, bo w domu, w pracy, w samochodzie – był wielkim wsparciem. Jego wyjazdy to była moja wolność, to było to na co ja się nigdy nie odważyłam, ale miałam wystarczająco dużo odwagi, żeby jego wspierać. Zatem ta moja wolność z drugiej ręki, to były jego wyjazdy. Moje ciekawe życie, też z drugiej ręki, to były wyjazdy, pokazy slajdów. Nawet myślałam przez jakiś czas, ze to moje wyjazdy, moje życie i moja wolność. Marzenia , miłość, wolność są tym w co wierzę. I tego nauczę moich synów. Wierzę też, że część moich marzeń zamieni się w cele. Wiem też, znajdę swoją drogę, wiem, że gdzieś jest, a ja mam odwagę , żeby nią pójść”. I znalazła. W świecie bez Piotra , niestety już bez, pisze książki, wychowuje synów. Mądra i dzielna kobieta.
A wczoraj zdarzył się cud. Wiele tutaj pisałam, kilka lat temu o książce Olgi i Piotra Morawskich „ Od początku do końca”. Moim zdaniem cudownej książce, dzięki której człowiek ma wiarę, że czasem zdarza się miłość zupełnie nieprawdopodobna, że spotyka się dwoje ludzi.. ciekawych świata, inteligentnych, z pasjami, oczytanych, którzy mają dużo życia w życiu. Którzy się wspierają w tym co robią, wspierają w życiu codziennym, troszczą o siebie. A przy tym w tej książce jest wiele o górach. Jest wiele pięknych zdjęć. To była dla mnie ważna książka ( tym bardziej, że to był prezent od przyjaciółki). Kiedyś komuś ją pożyczyłam. I pomimo tego, że wielokrotnie prosiłam o zwrot, nigdy jej nie odzyskałam. Było mi bardzo żal, bo to jedna z moich najbardziej ulubionych książek. Chciałam ją więc sobie „odkupić”. Niestety ku mojej „rozpaczy” dostępne było jedynie wydanie kieszonkowe. Bez zdjęć ( a ta książka bez zdjęć traci połowę swojej wartości). Nigdzie jej nie było. Szukałam dwa lata. I oto wczoraj, w mojej przydomowej księgarni zerknęłam sobie na półkę z książkami podróżniczymi i .. zobaczyłam JĄ. Nie mogłam uwierzyć, ponieważ jej dalej nie ma. W księgarniach , w sieci. Więc skąd się tam wzięła? Może leżała już długo, a ja po prostu do najbliższej księgarni nie zajrzałam? A może panie z księgarni znalazły ją w jakiejś hurtowni? Nie wiem. Nieważne. Jest. Znowu ją czytam, przeglądam, uśmiecham się czytając.
A dzisiaj sobie odpoczęłam nieco od sportu i tylko trochę poćwiczyłam w domu. Stwierdziłam, że potrzebny mi jeden dzień odpoczynku.
A na koniec fragment wyżej wspomnianej książki: „ Wierzę, że życie jest po to, żeby mieć marzenia. Wierzę, , że warto spróbować tych marzeń dotknąć , że warto spróbować zamienić marzenia w cele, i że cały czas warto marzyć dalej. Marzyłam o życiu ciekawym, marzyłam o życiu w podróży, marzyłam o domu, dzieciach, wielkim stole i wspólnym czasie razem, marzyłam o wielkiej miłości, a przede wszystkim marzyłam o wolności. Tylko czym jest wolność? Czym jest wolność w związku, w rodzinie, w życiu takim jak mieliśmy razem? Wolność to chyba zgoda na to, żeby jechał, i to wsparcie na odległość, napisane w sms-ach i powiedziane w szybkich słowach przez telefon, przez telefon satelitarny. Wolność to moje poczucie, że jak ja bym chciała jechać do Meksyku – sadzić kaktusy, to on by powiedział – Jedź- bo to ważne, żeby marzenia zamieniać w cele i marzyć dalej”. Tylko, że ja nigdy nie pojechałam do Meksyku. Zawsze byłam obok, byłam wsparciem i oparciem. I on dla mnie w tym moim życiu – bardziej przyziemnym, bo w domu, w pracy, w samochodzie – był wielkim wsparciem. Jego wyjazdy to była moja wolność, to było to na co ja się nigdy nie odważyłam, ale miałam wystarczająco dużo odwagi, żeby jego wspierać. Zatem ta moja wolność z drugiej ręki, to były jego wyjazdy. Moje ciekawe życie, też z drugiej ręki, to były wyjazdy, pokazy slajdów. Nawet myślałam przez jakiś czas, ze to moje wyjazdy, moje życie i moja wolność. Marzenia , miłość, wolność są tym w co wierzę. I tego nauczę moich synów. Wierzę też, że część moich marzeń zamieni się w cele. Wiem też, znajdę swoją drogę, wiem, że gdzieś jest, a ja mam odwagę , żeby nią pójść”. I znalazła. W świecie bez Piotra , niestety już bez, pisze książki, wychowuje synów. Mądra i dzielna kobieta.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Żono kogoś z - proszę spojrzeć tutaj, to powinno pomóc.
sufa - 23:52 niedziela, 5 stycznia 2014 | linkuj
Droga Pani, każdy ma prawo do swoich opinii i przekonań, również tych dotyczących kontroli urodzeń i eutanazji.
Pozdrawiam Lemuriza1972 - 23:07 niedziela, 5 stycznia 2014 | linkuj
Pozdrawiam Lemuriza1972 - 23:07 niedziela, 5 stycznia 2014 | linkuj
Powinna się Pani zastanowić nad życiem kobiet, których mężowie mają tzw. pasję! Ale jako panna (chyba?) nigdy Pani tego nie zrozumie!!! Mój mąż i jego pasja pozostawiły pustkę w życiu jego syna! Zginą w wypadku samochodowym jako kierowca TIR-a-bo to była jego "Pasja". Nikodem nie miał nigdy ojca, bo ważniejsze było "kółko" niż rodzina!!! Więc kierownica czy góry, morze, etc. to przeczy rodzinie!!! No chyba, że uczestniczy się w tym razem: z mężem, dziećmi...Nie ma Pani prawa wypowiadać się na temat rodziny nigdy jej nie posiadając!!! Czytając Pani bloga (polecił mi kolega z pracy w "Gazach") utwierdzam się w przekonaniu, że trzeba tępić apodyktyczność i egoizm...czytając to wszystko co Pani pisze jestem za kontrolą urodzeń i eutanazją!!!
żona kogoś z - 22:59 niedziela, 5 stycznia 2014 | linkuj
o książce, o której piszesz, przeczytałam kiedyś, w jakiejś innej książce. Zapamiętałam tytuł, bo cóż... nie da się nie zapamiętać.
Ale nigdy jej nie przeczytałam. Kto wie, może teraz przeczytam?
Tak sobie teraz pomyślałam... że nie potrafiłabym określić, która książka jest moją ulubioną.
Jest tak wiele wspaniałych książek na świecie, że to byłoby dla mnie zadanie nie do wykonania, wybrać najlepszą według mnie.
Ale mam ulubionych autorów... Olga Tokarczuk, Wiesław Myśliwski, Paweł Huelle, Jerzy Pilch ( to jeśli chodzi o polskich), teraz odkryłam Kaję Malanowską, Joannę Bator.
Jeśli chodzi o zagranicznych.. Margaret Atwood, Milan Kundera, Hrabal to chyba ci najważniejsi.
Ale wiele książek i wielu autorów mam.. w sercu.
Jeśli chodzi o Pawlikowską to ja czytałam " W dżungli życia" i jeszcze drugą książkę o podobnej tematyce ( nie pamiętam tytułu).
Pozdrawiam
Lemuriza1972 - 19:02 niedziela, 5 stycznia 2014 | linkuj
Ale nigdy jej nie przeczytałam. Kto wie, może teraz przeczytam?
Tak sobie teraz pomyślałam... że nie potrafiłabym określić, która książka jest moją ulubioną.
Jest tak wiele wspaniałych książek na świecie, że to byłoby dla mnie zadanie nie do wykonania, wybrać najlepszą według mnie.
Ale mam ulubionych autorów... Olga Tokarczuk, Wiesław Myśliwski, Paweł Huelle, Jerzy Pilch ( to jeśli chodzi o polskich), teraz odkryłam Kaję Malanowską, Joannę Bator.
Jeśli chodzi o zagranicznych.. Margaret Atwood, Milan Kundera, Hrabal to chyba ci najważniejsi.
Ale wiele książek i wielu autorów mam.. w sercu.
Jeśli chodzi o Pawlikowską to ja czytałam " W dżungli życia" i jeszcze drugą książkę o podobnej tematyce ( nie pamiętam tytułu).
Pozdrawiam
Lemuriza1972 - 19:02 niedziela, 5 stycznia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!