Niedziela, 12 stycznia 2014
Szpilki na Giewoncie 2
O szpilkach na Giewoncie part one ( oczywiście jeśli ktoś ma ochotę), można przeczytać tutaj:
http://lemuriza1972.bikestats.pl/444952,Szpilki-n...
Dzisiaj Giewont zimą, przytrafił mi się po raz drugi. „Przytrafił” to jest chyba dobre słowo, bo jakoś szczerze mówiąc nie miałam wielkiej ochoty na wyjazd dzisiaj. Cały tydzień był bardzo ciężki i marzyłam o wyspaniu się i takiej pełnej regeneracji przed nadchodzącym kolejnym tygodniem . Marzyłam o dniu z książką i herbatą ( żeby było śmieszniej czytam teraz książkę „zimową”, którą ujrzałam na zdjęciu na fejsbuku u.. królowej naszej zimowej, czyli Justyny Kowalczyk – Dziecko śniegu .. taki tytuł ma książka). No, ale .. słowo się rzekło. Godzina 3.50 budzi mnie okropny wiatr. Mam dzwonić do Krysi.. co ona na to…. Ale jakoś się powstrzymuję.. myślę: nie będę pękać.. Leżę , słucham wiatru, wstaje o 4.40 , piję kawę, ubieram się i w drogę. Dzisiaj będzie duża grupa, więc jedziemy na dwa auta. JA z Mirkiem, Tomkiem i Staszkiem. Na autostradzie doganiamy Krysię, z którą jadą: Adam, Kiszon i Marcin. W Zakopanem czekają na nas : Darek Wierzbicki i kolega Adam czyli reprezentacja „Ślunska”. Jedziemy do Kuźnic, a tam chwila wahania gdzie idziemy . Są dwie opcje : Giewont i Czerwone Wierchy i.. Granaty. Głosowanie. Bardzo dziwne głosowanie. Jeszcze nie widziałam, żeby trzy głosy na tak ( Giewont) decydowały. Trzy na Giewont, dwa na Granaty, reszta nie wiadomo na co.. ot brak zdecydowania. No to kierunek Giewont. Pogoda najlepsza nie jest. Zaczyna padać śnieg, widoczność dość kiepska, tym razem górek nie pooglądamy. To jest najładniejsze zdjęcie Giewontu z dzisiaj. Niestety nie z trasy a z kalendarza, który wisi u mnie w kuchni.
Giewont:) © lemuriza1972
Drugie w kolejności zdjęcie dzisiejsze, to to z Gomolątkiem. Co też ono z nami ma… Wichura, zimno, śnieg… a ono musi z nami… Tak , to już jest jak się przyjdzie na świat w nieco patologicznej rodzinie… która zamiast zajadać niedzielny rosół, włóczy
się nie wiadomo gdzie.
Gomolątko na szczycie © lemuriza1972
Jak już wspomniałam dzisiaj słuszna grupa: Mirek, Tomek, Staszek, Krysia, Adam,Mateusz vel Kiszon, Marcin, Darek, Adam II i ja.
Przygotowania do drogi © lemuriza1972 Zaczynamy od Kuźnic . Na razie jest spokojnie i cieplutko.
Od Kuźnic © lemuriza1972 Ale trochę rozgrzać się trzeba mimo wszystko.
Chwila przerwy na .. herbatę © lemuriza1972 A potem jest coraz wyżej, coraz ciężej i coraz zimniej.
Na pierwszym planie Tomek © lemuriza1972 A gdzieś tam majaczy nasz cel… zaczynam się już trochę ociągać, więc reszta grupy w przodzie jak widać.
Giewont © lemuriza1972
Wkrótce niepokojąco zaczynają mi marznąć dłonie, im wyżej tym wieje mocniejszy wiatr, nawet nie chcę mi się myśleć o tym, żeby stanąć i wyjąć drugie rękawiczki, bo chwila postoju i.. jest brrrr.. zimno. I to był błąd, trzeba było jednak wyciągnąć. Palce u rąk bolą coraz bardziej, sama nie wiem jak wchodzę na ten Giewont, bo paluchy już bardzo przemarznięte, a tu jeszcze trzeba trzymać się łańcuchów. Jest bardzo ślisko, ale my rzecz jasna mamy raki, więc nie ma aż takich wielkich kłopotów. Niemniej jednak z Giewontu schodzi mi się bardzo źle. Ten mój „kulas” jednak mnie bardzo ogranicza. Gdyby było więcej śniegu pewnie byłoby łatwiej. Paluchy szczypią… i wołają „ pomocy”, zimny wiatr.. tak bardzo „rani” mi twarz… że zastanawiam się jak ja wytrzymam wędrówkę przez Czerwone Wierchy jeszcze. Mirek mówi: wiesz, co, jak już jesteś taka zmarznięta, to chyba nie ma sensu żebyś szła na Czerwone, bo może być źle. Tam będzie bardzo, bardzo wiało. I myślę sobie: chyba ma rację. Byłam tam już nie raz. Tę trasę zimą przy podobnej pogodzie przeszłam, nie ma co sobie na siłę udowadniać jakim się jest strasznie dzielnym. Tym bardziej, ze widoki zerowe, więc dzisiaj jest to tylko wędrówka, dla wędrówki. Zmęczenia , treningu może, a nie nasycenia się widokami. Jak się później okazuje, Mirkowi zależało żeby być wcześniej w domu, więc schodzi razem ze mną. Decyduje się zejść również Tomek, który jest też już solidnie przemarznięty i pewnie jeszcze nie przyzwyczajony do takich wędrówek zimowych, bo po Tatrach chodził dotychczas latem, jesienią czy wiosną. No to sobie idziemy i jak nigdy się cieszę, że podjęłam taką decyzję. Idziemy sobie wolniutko i spokojnie, jest coraz cieplej, czasem tylko wiatr doskwiera. Rozmawiamy sobie i jest fajnie. Docieramy do schroniska na Hali Kondratowej i tam wreszcie mogę się napić herbaty i skorzystać z wc. A potem już zejście do Kuźnic i obiad ( pyszna zupa czosnkowa i pizza plus grzane piwo). Pomimo tego, ze sama wyprawa nie dostarczyła mi dzisiaj wielu przyjemności, to w drodze powrotnej było fajnie. Miałam okazję sobie dłużej pogadać z Tomkiem i Mirkiem. Myślę, ze to była słuszna decyzja, bo opuszki palców z przemarznięcia bolą mnie teraz bardzo, boli też kolano i gdybym poszła na te Czerwone, byłoby teraz gorzej pewnie. Znacznie gorzej. Być może to zimno było dzisiaj tak odczuwalne, ponieważ zimy nie ma i nie jesteśmy do warunków zimowych przyzwyczajeni? A może ten wiatr był dzisiaj taki dotkliwy, taki bardzo zimny…? Jak odczułam go dzisiaj bardzoooooooo…. Jak sobie przypomnę jak mi „wbijał się” w twarz… brrrrrr…… Musiałam momentami zatrzymywać się i odwracać. No cóż.. nie wszystko zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. A może to po prostu moje nastawienie do tego wyjazdu, spowodowało, że tak to wszystko odczułam? Zdjęć mało ( bo nie miałam odwagi wyjmować telefonu i narażać palców na marznięcie), a poza tym jak już wcześniej wspomniałam , widoczność kiepska , więc nie było sensu zdjęć robić. W drodze jakoś tak ok 5 godzin chyba i 12 km ( te km to dane od Tomka). Niewiele, no ale cóż... to i tak więcej pewnie niż mój mój trening od poniedziałku do czwartku.
Z Mirkiem © lemuriza1972
Z Tomkiem © lemuriza1972
I jeszcze raz z Tomkiem © lemuriza1972
Dzisiaj Giewont zimą, przytrafił mi się po raz drugi. „Przytrafił” to jest chyba dobre słowo, bo jakoś szczerze mówiąc nie miałam wielkiej ochoty na wyjazd dzisiaj. Cały tydzień był bardzo ciężki i marzyłam o wyspaniu się i takiej pełnej regeneracji przed nadchodzącym kolejnym tygodniem . Marzyłam o dniu z książką i herbatą ( żeby było śmieszniej czytam teraz książkę „zimową”, którą ujrzałam na zdjęciu na fejsbuku u.. królowej naszej zimowej, czyli Justyny Kowalczyk – Dziecko śniegu .. taki tytuł ma książka). No, ale .. słowo się rzekło. Godzina 3.50 budzi mnie okropny wiatr. Mam dzwonić do Krysi.. co ona na to…. Ale jakoś się powstrzymuję.. myślę: nie będę pękać.. Leżę , słucham wiatru, wstaje o 4.40 , piję kawę, ubieram się i w drogę. Dzisiaj będzie duża grupa, więc jedziemy na dwa auta. JA z Mirkiem, Tomkiem i Staszkiem. Na autostradzie doganiamy Krysię, z którą jadą: Adam, Kiszon i Marcin. W Zakopanem czekają na nas : Darek Wierzbicki i kolega Adam czyli reprezentacja „Ślunska”. Jedziemy do Kuźnic, a tam chwila wahania gdzie idziemy . Są dwie opcje : Giewont i Czerwone Wierchy i.. Granaty. Głosowanie. Bardzo dziwne głosowanie. Jeszcze nie widziałam, żeby trzy głosy na tak ( Giewont) decydowały. Trzy na Giewont, dwa na Granaty, reszta nie wiadomo na co.. ot brak zdecydowania. No to kierunek Giewont. Pogoda najlepsza nie jest. Zaczyna padać śnieg, widoczność dość kiepska, tym razem górek nie pooglądamy. To jest najładniejsze zdjęcie Giewontu z dzisiaj. Niestety nie z trasy a z kalendarza, który wisi u mnie w kuchni.
Giewont:) © lemuriza1972
Drugie w kolejności zdjęcie dzisiejsze, to to z Gomolątkiem. Co też ono z nami ma… Wichura, zimno, śnieg… a ono musi z nami… Tak , to już jest jak się przyjdzie na świat w nieco patologicznej rodzinie… która zamiast zajadać niedzielny rosół, włóczy
się nie wiadomo gdzie.
Gomolątko na szczycie © lemuriza1972
Jak już wspomniałam dzisiaj słuszna grupa: Mirek, Tomek, Staszek, Krysia, Adam,Mateusz vel Kiszon, Marcin, Darek, Adam II i ja.
Przygotowania do drogi © lemuriza1972 Zaczynamy od Kuźnic . Na razie jest spokojnie i cieplutko.
Od Kuźnic © lemuriza1972 Ale trochę rozgrzać się trzeba mimo wszystko.
Chwila przerwy na .. herbatę © lemuriza1972 A potem jest coraz wyżej, coraz ciężej i coraz zimniej.
Na pierwszym planie Tomek © lemuriza1972 A gdzieś tam majaczy nasz cel… zaczynam się już trochę ociągać, więc reszta grupy w przodzie jak widać.
Giewont © lemuriza1972
Wkrótce niepokojąco zaczynają mi marznąć dłonie, im wyżej tym wieje mocniejszy wiatr, nawet nie chcę mi się myśleć o tym, żeby stanąć i wyjąć drugie rękawiczki, bo chwila postoju i.. jest brrrr.. zimno. I to był błąd, trzeba było jednak wyciągnąć. Palce u rąk bolą coraz bardziej, sama nie wiem jak wchodzę na ten Giewont, bo paluchy już bardzo przemarznięte, a tu jeszcze trzeba trzymać się łańcuchów. Jest bardzo ślisko, ale my rzecz jasna mamy raki, więc nie ma aż takich wielkich kłopotów. Niemniej jednak z Giewontu schodzi mi się bardzo źle. Ten mój „kulas” jednak mnie bardzo ogranicza. Gdyby było więcej śniegu pewnie byłoby łatwiej. Paluchy szczypią… i wołają „ pomocy”, zimny wiatr.. tak bardzo „rani” mi twarz… że zastanawiam się jak ja wytrzymam wędrówkę przez Czerwone Wierchy jeszcze. Mirek mówi: wiesz, co, jak już jesteś taka zmarznięta, to chyba nie ma sensu żebyś szła na Czerwone, bo może być źle. Tam będzie bardzo, bardzo wiało. I myślę sobie: chyba ma rację. Byłam tam już nie raz. Tę trasę zimą przy podobnej pogodzie przeszłam, nie ma co sobie na siłę udowadniać jakim się jest strasznie dzielnym. Tym bardziej, ze widoki zerowe, więc dzisiaj jest to tylko wędrówka, dla wędrówki. Zmęczenia , treningu może, a nie nasycenia się widokami. Jak się później okazuje, Mirkowi zależało żeby być wcześniej w domu, więc schodzi razem ze mną. Decyduje się zejść również Tomek, który jest też już solidnie przemarznięty i pewnie jeszcze nie przyzwyczajony do takich wędrówek zimowych, bo po Tatrach chodził dotychczas latem, jesienią czy wiosną. No to sobie idziemy i jak nigdy się cieszę, że podjęłam taką decyzję. Idziemy sobie wolniutko i spokojnie, jest coraz cieplej, czasem tylko wiatr doskwiera. Rozmawiamy sobie i jest fajnie. Docieramy do schroniska na Hali Kondratowej i tam wreszcie mogę się napić herbaty i skorzystać z wc. A potem już zejście do Kuźnic i obiad ( pyszna zupa czosnkowa i pizza plus grzane piwo). Pomimo tego, ze sama wyprawa nie dostarczyła mi dzisiaj wielu przyjemności, to w drodze powrotnej było fajnie. Miałam okazję sobie dłużej pogadać z Tomkiem i Mirkiem. Myślę, ze to była słuszna decyzja, bo opuszki palców z przemarznięcia bolą mnie teraz bardzo, boli też kolano i gdybym poszła na te Czerwone, byłoby teraz gorzej pewnie. Znacznie gorzej. Być może to zimno było dzisiaj tak odczuwalne, ponieważ zimy nie ma i nie jesteśmy do warunków zimowych przyzwyczajeni? A może ten wiatr był dzisiaj taki dotkliwy, taki bardzo zimny…? Jak odczułam go dzisiaj bardzoooooooo…. Jak sobie przypomnę jak mi „wbijał się” w twarz… brrrrrr…… Musiałam momentami zatrzymywać się i odwracać. No cóż.. nie wszystko zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. A może to po prostu moje nastawienie do tego wyjazdu, spowodowało, że tak to wszystko odczułam? Zdjęć mało ( bo nie miałam odwagi wyjmować telefonu i narażać palców na marznięcie), a poza tym jak już wcześniej wspomniałam , widoczność kiepska , więc nie było sensu zdjęć robić. W drodze jakoś tak ok 5 godzin chyba i 12 km ( te km to dane od Tomka). Niewiele, no ale cóż... to i tak więcej pewnie niż mój mój trening od poniedziałku do czwartku.
Z Mirkiem © lemuriza1972
Z Tomkiem © lemuriza1972
I jeszcze raz z Tomkiem © lemuriza1972
- Aktywność Wędrówka
Komentarze
Fakt, nie znałem Waszego doświadczenia itd. Dziwię się jednak po co aż tak ryzykować znając pogodę. Chyba że ktoś lubi takie ryzyko. Noo, ale różnych ludzi kręcą różne ekstrema.
Tak czy inaczej, życzę udanych powrotów ! Lechita - 19:49 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj
Tak czy inaczej, życzę udanych powrotów ! Lechita - 19:49 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj
do tego co napisał Marcin muszę jeszcze dodać, że byliśmy wyposażeni w:
raki, czekany, a nawet lina i uprząż się znalazła w ekwipunku. Lemuriza1972 - 18:48 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj
raki, czekany, a nawet lina i uprząż się znalazła w ekwipunku. Lemuriza1972 - 18:48 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj
nigdy nie podchodzimy do sprawy na zasadzie: idziemy za wszelką cenę.
zdarzało się zawracać, jeżeli okazywało się, że warunki są zbyt ciężkie.
Nie kieruje nami zasada - za wszelką cenę wdrapać się na jakiś szczyt, czy przejść jakąś trasę. Lemuriza1972 - 17:14 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj
zdarzało się zawracać, jeżeli okazywało się, że warunki są zbyt ciężkie.
Nie kieruje nami zasada - za wszelką cenę wdrapać się na jakiś szczyt, czy przejść jakąś trasę. Lemuriza1972 - 17:14 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj
Leszku :-)
Na jakiej podstawie sądzisz, że nasze wyjście w góry nie było poprzedzone sprawdzeniem pogody i warunków w Tatrach?
Nie jesteśmy osobami, które na co dzień tylko siedzą przed tv i ruszają palcami po pilocie.
Praktycznie każdy uczestnik tej wycieczki ma doświadczenie w chodzeniu po górach , a niektórzy we wspinaniu.
Zdziwił byś się od kogo i jakie mieliśmy informacje odnośnie pogody i warunków na szlaku.To że sypie śnieg, wieje wiatr i jest mróz, nie znaczy że jesteśmy lekkoduchami, którzy się tam przypadkowo znaleźli.
Dokładnie wiedzieliśmy gdzie jedziemy, z kim i jakie będą warunki, a grożenie palcem zostaw tym, którzy myślą, że wszystko już wiedzą :-)
Pozdrawiam Marcin - 14:47 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj
Na jakiej podstawie sądzisz, że nasze wyjście w góry nie było poprzedzone sprawdzeniem pogody i warunków w Tatrach?
Nie jesteśmy osobami, które na co dzień tylko siedzą przed tv i ruszają palcami po pilocie.
Praktycznie każdy uczestnik tej wycieczki ma doświadczenie w chodzeniu po górach , a niektórzy we wspinaniu.
Zdziwił byś się od kogo i jakie mieliśmy informacje odnośnie pogody i warunków na szlaku.To że sypie śnieg, wieje wiatr i jest mróz, nie znaczy że jesteśmy lekkoduchami, którzy się tam przypadkowo znaleźli.
Dokładnie wiedzieliśmy gdzie jedziemy, z kim i jakie będą warunki, a grożenie palcem zostaw tym, którzy myślą, że wszystko już wiedzą :-)
Pozdrawiam Marcin - 14:47 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj
Dementuję plotki jakobym nie kręcił się po górach w zimie :)
Tomek - 21:39 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
Tak myślałem, że opcja podzielenia się.
Wyjście było zaplanowane bez względu na pogodę ? Dlatego to pokiwanie.
Są i tacy co trzymają się zasady; - "jest ryzyko, jest zabawa". Lechita - 20:27 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
Wyjście było zaplanowane bez względu na pogodę ? Dlatego to pokiwanie.
Są i tacy co trzymają się zasady; - "jest ryzyko, jest zabawa". Lechita - 20:27 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
No widzisz...
jeśli chodzi o ekipę to wszyscy, że tak powiem maratonowi wyjadacze ( więc z siłami sporymi) i z wyjątkiem Tomka i Kiszona, wszyscy z doświadczeniem w zimie, a Mirek nawet wielokrotny uczestnik rajdów ekstremalnych ( i sporo już też chodził w zimie, na Rysach np był zimą).
Jesli chodzi o mnie to kilka takich wypraw też mam za sobą i jeśli czytałeś linka to jest wśród nich ta sama dokładnie trasa.
I była opcja , żeby podzielić się na dwie grupy: jedna na Giewont , druga na Granaty. Ja na pewno na Granaty nie poszłabym wczoraj.
Czyli rozumiem "pokiwanie" palcem , mam rozumieć jako "pogrożenie" palcem? bo to trochę zmienia postać rzeczy:) Lemuriza1972 - 20:11 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
jeśli chodzi o ekipę to wszyscy, że tak powiem maratonowi wyjadacze ( więc z siłami sporymi) i z wyjątkiem Tomka i Kiszona, wszyscy z doświadczeniem w zimie, a Mirek nawet wielokrotny uczestnik rajdów ekstremalnych ( i sporo już też chodził w zimie, na Rysach np był zimą).
Jesli chodzi o mnie to kilka takich wypraw też mam za sobą i jeśli czytałeś linka to jest wśród nich ta sama dokładnie trasa.
I była opcja , żeby podzielić się na dwie grupy: jedna na Giewont , druga na Granaty. Ja na pewno na Granaty nie poszłabym wczoraj.
Czyli rozumiem "pokiwanie" palcem , mam rozumieć jako "pogrożenie" palcem? bo to trochę zmienia postać rzeczy:) Lemuriza1972 - 20:11 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
Szczerze mówiąc to nie wiedziałem, ale wiem, że takie wyjście ustawia się do najsłabszego uczestnika, ale dobrze by też było gdyby wszyscy mieli podobny stopień doświadczenia.
"Pokiwać" nie zaszkodzi, zwłaszcza jeśli chodzi o ocenę pogody.
Następny raz będzie lepszy. Lechita - 19:55 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
"Pokiwać" nie zaszkodzi, zwłaszcza jeśli chodzi o ocenę pogody.
Następny raz będzie lepszy. Lechita - 19:55 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
Leszku, a co oznacza sformułowanie "pokiwać palcem"?:)
Co do Granatów....wiesz, są pewne rzeczy, które są jednak dla ludzi.
Np są tacy co chodzą zimą po Orlej.
Nie mówiąc już o tych, którzy zdobywają wysokie szczyty w Himalajach.
Ja oczywiście do tych osób nie należę, ale np Adam z Krysią mają spore doświadczenie.
Nie wiem czy wiesz , ale oni kiedyś uprawiali wspinaczkę ( podobnie jak Marcin), więc nie było to zadanie niemożliwe do wykonania.
Oczywiście nie dla mnie akurat, z moimi umiejętnościami, a raczej ich brakiem, oraz ograniczeniami i niewielkim w sumie doświadczeniem w chodzeniu po zimowych Tatrach. Lemuriza1972 - 16:19 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
Co do Granatów....wiesz, są pewne rzeczy, które są jednak dla ludzi.
Np są tacy co chodzą zimą po Orlej.
Nie mówiąc już o tych, którzy zdobywają wysokie szczyty w Himalajach.
Ja oczywiście do tych osób nie należę, ale np Adam z Krysią mają spore doświadczenie.
Nie wiem czy wiesz , ale oni kiedyś uprawiali wspinaczkę ( podobnie jak Marcin), więc nie było to zadanie niemożliwe do wykonania.
Oczywiście nie dla mnie akurat, z moimi umiejętnościami, a raczej ich brakiem, oraz ograniczeniami i niewielkim w sumie doświadczeniem w chodzeniu po zimowych Tatrach. Lemuriza1972 - 16:19 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj
Pomysł dobry, ale nie ta pogoda ! Tylko pokiwać palcem !
Druga opcja(Granaty), nawet w lato-jesień ciężko. Najważniejsze są jednak rozsądne decyzje. Lechita - 21:17 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Druga opcja(Granaty), nawet w lato-jesień ciężko. Najważniejsze są jednak rozsądne decyzje. Lechita - 21:17 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Po zdjęciach z tamtego wypadu widać, że wtedy warunki były chyba gorsze. O zmęczeniu materiału będziesz mogła mówić jak już będziesz na emeryturze ;} Może po prostu miałaś dziś gorszy dzień?
Na razie wspomagaj kolana tymi kijkami, no i jak najlżejszym plecakiem. Może jakieś ćwiczenia na wzmocnienie mięśni nóg... Mi też kolana zaczęły wysiadać po kilku godzinach, zwłaszcza schodzenia. Gdy już mogłem zdjąć raki -było trochę lepiej.
Okienka pięknej pogody w Tatrach to niestety wyjątek. Trzeba do tego przywyknąć. Mam nadzieję, że się nie zrażasz? Twój aktualny avatar do czegoś zobowiązuje ;) marusia - 20:56 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Na razie wspomagaj kolana tymi kijkami, no i jak najlżejszym plecakiem. Może jakieś ćwiczenia na wzmocnienie mięśni nóg... Mi też kolana zaczęły wysiadać po kilku godzinach, zwłaszcza schodzenia. Gdy już mogłem zdjąć raki -było trochę lepiej.
Okienka pięknej pogody w Tatrach to niestety wyjątek. Trzeba do tego przywyknąć. Mam nadzieję, że się nie zrażasz? Twój aktualny avatar do czegoś zobowiązuje ;) marusia - 20:56 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
PS
co do tych, którzy wczoraj nie wrócili, to mam mocne podejrzenie, że mogli nie mieć raków.
Wyjście bez raków na chwilę obecną to jest rzeczywiście samobójstwo.
jest momentami bardzo ślisko. Lemuriza1972 - 20:55 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
co do tych, którzy wczoraj nie wrócili, to mam mocne podejrzenie, że mogli nie mieć raków.
Wyjście bez raków na chwilę obecną to jest rzeczywiście samobójstwo.
jest momentami bardzo ślisko. Lemuriza1972 - 20:55 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Tak to racja, Granaty to nie był dobry pomysł.
Dlatego ja głosowałam przeciwko Granatom.
I dlatego też ponieważ czułam się już mocno zmarznięta, zeszłam w kierunku Kuźnic, po zejściu z Giewontu. Lemuriza1972 - 20:54 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Dlatego ja głosowałam przeciwko Granatom.
I dlatego też ponieważ czułam się już mocno zmarznięta, zeszłam w kierunku Kuźnic, po zejściu z Giewontu. Lemuriza1972 - 20:54 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Sam pomysł był szalony, chyba, że ktoś chce iść w góry pierwszy i ostatni raz.
Granaty ? Ten kogo to był pomysł sam powinien sobie najpierw taki włożyć do kieszeni !
Wszystko jest piękne gdy cieszy się, że jednak udało się wrócić, ale kiedyś może się nie udać.
Wczoraj jednak nie wszystkim się udało wrócić z Tatr. Gość - 20:46 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Granaty ? Ten kogo to był pomysł sam powinien sobie najpierw taki włożyć do kieszeni !
Wszystko jest piękne gdy cieszy się, że jednak udało się wrócić, ale kiedyś może się nie udać.
Wczoraj jednak nie wszystkim się udało wrócić z Tatr. Gość - 20:46 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
dobrze widzieć śnieg w górach bo będzie można na nartach pośmigać :) a za wyprawę wielki szacunek, bo góry w zimie to nie byle co. A jeszcze chyba wybraliście sobie jeden z gorszych pogodowo dni w ostatnich dniach.
labudu - 20:40 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Komentarz ? Tzn bez komentarza :
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/martwym-ku-pamieci-zywym-ku-przestrodze-cmentarz-u-podnoza-sniezki,368233.html Gość - 19:44 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/martwym-ku-pamieci-zywym-ku-przestrodze-cmentarz-u-podnoza-sniezki,368233.html Gość - 19:44 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Hej, Zuch dziewczyna:) Modrą podjęłaś decyzję, na Twoim miejscu też bym tak uczynił, nie warto nieraz zgrywać bohaterki, bo może się to zemścić, a Matka Natura nie toleruje ignorantów i "przygłupów"(sorry za bezpośredniość). Góry są pełne duchów tych, co za mocno ryzykowali:(
Pozdrawiam:) Darek z Tczewa. daro - 19:14 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Pozdrawiam:) Darek z Tczewa. daro - 19:14 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!