Piątek, 24 stycznia 2014
Górnolotni
" MM: Teraz pytanie z rodzaju „głupie dziennikarskie”: dlaczego Pan to w ogóle robi?
Wojciech Lewandowski: Po pierwsze robię to całe życie. Po drugie nic innego chyba już nie chcę robić. Po trzecie, chyba najważniejszej, po prostu to kocham. Góry mi dały wszystko co w życiu najlepsze, i miłość i przyjaźń. Z kręgów wspinaczkowych mam najlepszych przyjaciół. Najbardziej oddanych. To też sposób na życie i poznanie świata. No i life power, bo jeszcze przecież nie skończyłem. Dla radości życia. W górach jak dostaniemy nieźle w tzw. d... to głupia herbata z cytryną jest spełnieniem marzeń. Zaczyna się doceniać rzeczy. Jest w tym jakiś paradoks, bo najpierw od tych rzeczy się ucieka, a później chce się wracać. I tak w kółko. W górach nie można udawać. Tam się poznaje ludzi na pewniaka, bo jak ktoś jest głodny, zmarznięty i się boi, to przestaje udawać, przestaje grać kogoś innego. "
Dzisiaj w Tarnowie pierwszy dzień spotkań pt Górnolotni. Dzisiaj gościem był Wojciech Lewandowski, alpinista i naukowiec. Przepełniony oczywiście pasją do gór, dowcipny, z dystansem do siebie i świata. Ciekawe spotkanie. Bardzo ciekawe. I od razu tęsknota za przygodą, wyprawą, podróżą. Nie wiedziałam, że Polacy tak bardzo zaznaczyli swoją obecność w Andach. I tak sobie słuchałam, słuchałam, słucham… Przemknęła mi nawet przez głowę myśl: A może rzucić te całe maratony i zbierać pieniądze na jakąś podróż? Wypowiedziałam tę myśl głośno, ale nikt z moich towarzyszy nie podjął tematu:) Więc jednak chyba dalej maratony:). Póki co. Ale utkwiła mi też w pamięci opowieść o jednym panu, który o kulach przeszedł Orlą Perć. Jak on to zrobił? Nie wiem… Ale ziarno zostało zasiane… i jakiś „ głos” mi powiedział: a Ty się boisz.... nie możesz się bać... PS Sufa, a wiesz, ze w Argentynie funkcjonuje takie powiedzenia: Pan Bóg jest wszędzie, ale Biuro ma na pewno w Buenos Aires. Może byś się wybrał, pogadać z nim w końcu?:)
MM: Ale to chyba nie jest szaleństwo, wbrew temu, co często ludzie sądzą?
Wojciech Lewandowski: Absolutnie. Bardzo często kiedy w górach stanie się coś złego, to nagle zaczyna się o nich wypowiadać w mediach bardzo dużo ludzi, często zwykłych idiotów. Przez to góry są rozumiane opacznie. Ja nie znam osób bardziej kochających życie niż osoby chodzące po górach. To jest forma szaleństwa, ale skalkulowanego. Do wypadków dochodzi wtedy, kiedy ludzie nie wiedzą co robią. Kiedy się robi rzeczy, do których nie jest się gotowym. Trzeba wiedzieć kim się jest, jakie się ma możliwości i trzeba się z tym pogodzić. Jakby mi pan dał furę pieniędzy i powiedział, że jedziemy na ośmiotysięcznik, powiedziałbym: "odpadam".
http://www.mmsilesia.pl/451359/2013/6/14/wojciech...
Wojciech Lewandowski: Po pierwsze robię to całe życie. Po drugie nic innego chyba już nie chcę robić. Po trzecie, chyba najważniejszej, po prostu to kocham. Góry mi dały wszystko co w życiu najlepsze, i miłość i przyjaźń. Z kręgów wspinaczkowych mam najlepszych przyjaciół. Najbardziej oddanych. To też sposób na życie i poznanie świata. No i life power, bo jeszcze przecież nie skończyłem. Dla radości życia. W górach jak dostaniemy nieźle w tzw. d... to głupia herbata z cytryną jest spełnieniem marzeń. Zaczyna się doceniać rzeczy. Jest w tym jakiś paradoks, bo najpierw od tych rzeczy się ucieka, a później chce się wracać. I tak w kółko. W górach nie można udawać. Tam się poznaje ludzi na pewniaka, bo jak ktoś jest głodny, zmarznięty i się boi, to przestaje udawać, przestaje grać kogoś innego. "
Dzisiaj w Tarnowie pierwszy dzień spotkań pt Górnolotni. Dzisiaj gościem był Wojciech Lewandowski, alpinista i naukowiec. Przepełniony oczywiście pasją do gór, dowcipny, z dystansem do siebie i świata. Ciekawe spotkanie. Bardzo ciekawe. I od razu tęsknota za przygodą, wyprawą, podróżą. Nie wiedziałam, że Polacy tak bardzo zaznaczyli swoją obecność w Andach. I tak sobie słuchałam, słuchałam, słucham… Przemknęła mi nawet przez głowę myśl: A może rzucić te całe maratony i zbierać pieniądze na jakąś podróż? Wypowiedziałam tę myśl głośno, ale nikt z moich towarzyszy nie podjął tematu:) Więc jednak chyba dalej maratony:). Póki co. Ale utkwiła mi też w pamięci opowieść o jednym panu, który o kulach przeszedł Orlą Perć. Jak on to zrobił? Nie wiem… Ale ziarno zostało zasiane… i jakiś „ głos” mi powiedział: a Ty się boisz.... nie możesz się bać... PS Sufa, a wiesz, ze w Argentynie funkcjonuje takie powiedzenia: Pan Bóg jest wszędzie, ale Biuro ma na pewno w Buenos Aires. Może byś się wybrał, pogadać z nim w końcu?:)
MM: Ale to chyba nie jest szaleństwo, wbrew temu, co często ludzie sądzą?
Wojciech Lewandowski: Absolutnie. Bardzo często kiedy w górach stanie się coś złego, to nagle zaczyna się o nich wypowiadać w mediach bardzo dużo ludzi, często zwykłych idiotów. Przez to góry są rozumiane opacznie. Ja nie znam osób bardziej kochających życie niż osoby chodzące po górach. To jest forma szaleństwa, ale skalkulowanego. Do wypadków dochodzi wtedy, kiedy ludzie nie wiedzą co robią. Kiedy się robi rzeczy, do których nie jest się gotowym. Trzeba wiedzieć kim się jest, jakie się ma możliwości i trzeba się z tym pogodzić. Jakby mi pan dał furę pieniędzy i powiedział, że jedziemy na ośmiotysięcznik, powiedziałbym: "odpadam".
http://www.mmsilesia.pl/451359/2013/6/14/wojciech...
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!