Sobota, 25 stycznia 2014
Górnolotni 2
Jest pięknie, jest biało, jest mocno śnieżnie.
Nareszcie!!!
A zanim opowiem o drugiej części Górnolotnych, to jeszcze obowiązki:). Aga , melduję, dzisiaj ponad godzinę mocnych ćwiczeń. Ale za to jutro podziałam coś dłużej outside. Koniecznie. Nie można zmarnować tej cudownej, zimowej pogody. Żyć się chcę, jak człowiek przez okno popatrzy.
Zanim usłyszałam co usłyszałam podczas spotkań z „górnolotnymi”, w telewizji zupełnie przypadkiem trafiłam na krótki wywiad na żywo z jednym z nich, Marcinem Tomaszewskim ( specjalistą od wytyczania nowych dróg na ścianach). Pani prowadząca ( jak to zwykle bywa, kiedy panie prowadzące rozmawiają z ludźmi gór) , zadała nieśmiertelne pytania:
Co pana gna w góry?
Odpowiedź: Życie
Co jest nagrodą?
Odpowiedź: Wspomnienia
Otóż cała prosta nieskomplikowana prawda o górach.
A dzisiaj były aż 4 spotkania. Pierwsze bardzo mnie zainteresowało, ponieważ prowadzący, instruktor PZA, opowiadał o Zarządzaniu Ryzykiem w Górach. Mówił różne ciekawe, a momentami dość kontrowersyjne rzeczy. Np. o zwyczajach TOPROWCÓW, albo o tym, że jak ktoś dobrze wygląda , to lepiej z nim nie chodzić w góry. No, ale generalnie to bardzo na plus.
Drugie spotkanie , to było spotkanie z Marcinem Lewandowskim, synem Pana Wojciecha , prelegenta z dnia poprzedniego. Ku naszemu zaskoczeniu ów Marcin, w pewnym momencie podszedł do Mirka, przywitał się , mówiąc: znamy się z rajdów ( tych ekstremalnych rzecz jasna). Potem mieliśmy okazję chwilę z nim porozmawiać. Ma różne plany górskie. Generalnie jego pasją są via ferraty. O tym też opowiadał dzisiaj. Mirek oczywiście zapałał chęcią, do odwiedzenia jednej z nich, a jak już się dowiedział, ze najbliższa jest gdzieś koło Wiednia… no to pewnie się skonczy tak, że któregoś dnia wsiądziemy w samochód i… na via ferratę:).
A potem Marcin Tomaszewski opowiadał o zdobywaniu ścian. Ciekawe to opowieści, imponujące wyczyny. Zrobiło wrażenie na nas.
I na koniec Piotr Pustelnik. Przedstawiać nie muszę. Inteligencja, doświadczenie, mądrość, osiągnięcia. Przyjemność słuchania. Przyjemność obserwowania celnych ripost w kierunku prowadzącej spotkanie. Słusznie. Kto był, wie dlaczego, ja rozwijać tematu nie chce. Krótko tylko powiem, że do katalogu pytań do ludzi gór, dołączyło ostatnio pytanie o Broad Peak ( "Można ich było uratować? nie można? a czy kierownik wyprawy jest winny, czy nie jest?"). Momentami niestety czułam się jak na widowni jakiegoś talk show. Pierwsze zadane pytanie Panu Piotrowi wprawiło mnie w osłupienie: " Himalaizm to patologia?". Szkoda, że nie możecie zobaczyć jego wyrazu twarzy, kiedy usłyszał to pytanie.
Cieszę się, ze miałam okazję zobaczyć tego wybitnego himalaistę na żywo. No i wróciłam z książką Wojtka Kurtyki „ Chiński maharadża”. Ponieważ czytałam kilka wywiadów z nim i wiem, że to bardzo ciekawy człowiek, myśliciel… to kupiłam i spodziewam się fascynującej lektury. No zresztą on jest z Zabierzowa. Tak jak Mirek. To wszystko tłumaczy:).
A zanim opowiem o drugiej części Górnolotnych, to jeszcze obowiązki:). Aga , melduję, dzisiaj ponad godzinę mocnych ćwiczeń. Ale za to jutro podziałam coś dłużej outside. Koniecznie. Nie można zmarnować tej cudownej, zimowej pogody. Żyć się chcę, jak człowiek przez okno popatrzy.
Zanim usłyszałam co usłyszałam podczas spotkań z „górnolotnymi”, w telewizji zupełnie przypadkiem trafiłam na krótki wywiad na żywo z jednym z nich, Marcinem Tomaszewskim ( specjalistą od wytyczania nowych dróg na ścianach). Pani prowadząca ( jak to zwykle bywa, kiedy panie prowadzące rozmawiają z ludźmi gór) , zadała nieśmiertelne pytania:
Co pana gna w góry?
Odpowiedź: Życie
Co jest nagrodą?
Odpowiedź: Wspomnienia
Otóż cała prosta nieskomplikowana prawda o górach.
A dzisiaj były aż 4 spotkania. Pierwsze bardzo mnie zainteresowało, ponieważ prowadzący, instruktor PZA, opowiadał o Zarządzaniu Ryzykiem w Górach. Mówił różne ciekawe, a momentami dość kontrowersyjne rzeczy. Np. o zwyczajach TOPROWCÓW, albo o tym, że jak ktoś dobrze wygląda , to lepiej z nim nie chodzić w góry. No, ale generalnie to bardzo na plus.
Drugie spotkanie , to było spotkanie z Marcinem Lewandowskim, synem Pana Wojciecha , prelegenta z dnia poprzedniego. Ku naszemu zaskoczeniu ów Marcin, w pewnym momencie podszedł do Mirka, przywitał się , mówiąc: znamy się z rajdów ( tych ekstremalnych rzecz jasna). Potem mieliśmy okazję chwilę z nim porozmawiać. Ma różne plany górskie. Generalnie jego pasją są via ferraty. O tym też opowiadał dzisiaj. Mirek oczywiście zapałał chęcią, do odwiedzenia jednej z nich, a jak już się dowiedział, ze najbliższa jest gdzieś koło Wiednia… no to pewnie się skonczy tak, że któregoś dnia wsiądziemy w samochód i… na via ferratę:).
A potem Marcin Tomaszewski opowiadał o zdobywaniu ścian. Ciekawe to opowieści, imponujące wyczyny. Zrobiło wrażenie na nas.
I na koniec Piotr Pustelnik. Przedstawiać nie muszę. Inteligencja, doświadczenie, mądrość, osiągnięcia. Przyjemność słuchania. Przyjemność obserwowania celnych ripost w kierunku prowadzącej spotkanie. Słusznie. Kto był, wie dlaczego, ja rozwijać tematu nie chce. Krótko tylko powiem, że do katalogu pytań do ludzi gór, dołączyło ostatnio pytanie o Broad Peak ( "Można ich było uratować? nie można? a czy kierownik wyprawy jest winny, czy nie jest?"). Momentami niestety czułam się jak na widowni jakiegoś talk show. Pierwsze zadane pytanie Panu Piotrowi wprawiło mnie w osłupienie: " Himalaizm to patologia?". Szkoda, że nie możecie zobaczyć jego wyrazu twarzy, kiedy usłyszał to pytanie.
Cieszę się, ze miałam okazję zobaczyć tego wybitnego himalaistę na żywo. No i wróciłam z książką Wojtka Kurtyki „ Chiński maharadża”. Ponieważ czytałam kilka wywiadów z nim i wiem, że to bardzo ciekawy człowiek, myśliciel… to kupiłam i spodziewam się fascynującej lektury. No zresztą on jest z Zabierzowa. Tak jak Mirek. To wszystko tłumaczy:).
Mirek z Marcinem Lewandowskim © lemuriza1972
Książka taka:) © lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Bardzo ładne top zdjęcie. Też takie chcę :]
Dobrze, że są takie spotkania z ludźmi którzy zarażają swoimi pasjami. Ferraty to kolejny stopień wtajemniczenia. Znacznie więcej powietrza pod stopami i wbrew pozorom znacznie bezpieczniej niż np. na Orlej Perci. No to nie pozostaje mi nic innego jak czekać na relację z austriackich klettersteig-ów ;] marusia - 23:57 sobota, 25 stycznia 2014 | linkuj
Dobrze, że są takie spotkania z ludźmi którzy zarażają swoimi pasjami. Ferraty to kolejny stopień wtajemniczenia. Znacznie więcej powietrza pod stopami i wbrew pozorom znacznie bezpieczniej niż np. na Orlej Perci. No to nie pozostaje mi nic innego jak czekać na relację z austriackich klettersteig-ów ;] marusia - 23:57 sobota, 25 stycznia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!