Sobota, 22 lutego 2014
Próba KTM-a
Nadszedł dzień, żeby wypróbować KTM-a . Nie jest to próba
miarodajna, bo nie po górkach i bez zjazdów, ale trzymam się swoich zasad i jak
co roku, wcześniej niż po dwóch tygodniach jazdy po płaskim, w górki nie
wyjeżdżam.
Tak sobie kiedyś wymyśliłam i tego się trzymam.
Rzekomo bardzo „zaburzona” geometria KTM-a spowodowana zamontowaniem nowego amortyzatora, chyba wielkiej szkody mi nie czyni.
Tak póki co to oceniam, ale prawdziwa próba nadejdzie w górkach i na dłuższych dystansach.
Dystans dzisiaj niezbyt długi, bo pomimo temperatury wysokiej ( 10 stopni), zmarzłam nieco, więc po 1,5 godzinie wróciłam do domu.
Pokręciłam się trochę po Lesie Radłowskim. Dzisiaj jechało mi się znacznie lepiej, jakby więcej siły, może organizm po chorobie już się zregenerował, a może to po prostu zasługa KTM-a, bo jednak niby rower sam nie jeździ, a jednak jest zasadnicza różnica między nim a Magnusem.
Bo rower sam nie jeździ, to prawda, a jednak jakość sprzętu ma duże znaczenie i rzecz to oczywista. Gdyby tak nie było, nie inwestowalibyśmy w coraz to lepszy sprzęt.
Taki fragment dzisiaj „Dziennika” Jerzego Pilcha. „Dziennik” polecam, Pilch pisze zabawnie, madrze i „stylowo”, jak to Pilch.
Jak wiadomo jest wielkim kibicem piłki nożnej. Również jestem, co nie przeszkadza mi z dystansem ( podobnie jak i Pilch) patrzeć na „wyczyny” polskich piłkarzy.
„ Ze skamieniałym sercem wypowiadam wojnę futbolową Cracovii Kraków. Ja wiem, że prawdziwy kibic stoi przy swoim klubie bez względu na wszystko. Dochodzę jednak do wniosku, że upór stania przy Cracovii jest uporem debila. Za stary jestem na szlachetne, ale psychiatryczne wytrwałości.
Wojtek Kuczok w smsie z Berlina: „Bóg ich nie kocha”. W mojej perspektywie Bóg ich nie kocha od 50 lat. Wystarczy zarówno na Pańską wiekuistość, jak i na moją arcyszlachetną wierność.
Nie ma już ratunku, nie ma już wierności, nie ma rozumu i nie ma sportu we wszystkich jego elementarnych przejawach. Nawet gdyby tym nieszczęśnikom puszczać w kółko finisz ( finisze) Kowalczyk na Olimpiadzie .. nie zrozumieją. Pomyślą, że po co im patrzeć na biegi narciarskie, skoro są piłkarzami. To jest klub naznaczony takim fatalizmem, taką nieumiejętnością i pustką, że nikt, nawet Orest Lenczyk nie pomoże. Mnie ten fatalizm, ta pustka tyle zeżarły zdrowia, że wreszcie czas na umiar. Czasu zostało tak mało, ze nie pora na honor kibica. Zwłaszcza jak z tego honoru jedenastu nieudaczników co tydzień jaja sobie robi”.
PS
500 brzuszków rzecz jasna w dzisiejszym sportowym pakiecie:)
Tak sobie kiedyś wymyśliłam i tego się trzymam.
Rzekomo bardzo „zaburzona” geometria KTM-a spowodowana zamontowaniem nowego amortyzatora, chyba wielkiej szkody mi nie czyni.
Tak póki co to oceniam, ale prawdziwa próba nadejdzie w górkach i na dłuższych dystansach.
Dystans dzisiaj niezbyt długi, bo pomimo temperatury wysokiej ( 10 stopni), zmarzłam nieco, więc po 1,5 godzinie wróciłam do domu.
Pokręciłam się trochę po Lesie Radłowskim. Dzisiaj jechało mi się znacznie lepiej, jakby więcej siły, może organizm po chorobie już się zregenerował, a może to po prostu zasługa KTM-a, bo jednak niby rower sam nie jeździ, a jednak jest zasadnicza różnica między nim a Magnusem.
Bo rower sam nie jeździ, to prawda, a jednak jakość sprzętu ma duże znaczenie i rzecz to oczywista. Gdyby tak nie było, nie inwestowalibyśmy w coraz to lepszy sprzęt.
Taki fragment dzisiaj „Dziennika” Jerzego Pilcha. „Dziennik” polecam, Pilch pisze zabawnie, madrze i „stylowo”, jak to Pilch.
Jak wiadomo jest wielkim kibicem piłki nożnej. Również jestem, co nie przeszkadza mi z dystansem ( podobnie jak i Pilch) patrzeć na „wyczyny” polskich piłkarzy.
„ Ze skamieniałym sercem wypowiadam wojnę futbolową Cracovii Kraków. Ja wiem, że prawdziwy kibic stoi przy swoim klubie bez względu na wszystko. Dochodzę jednak do wniosku, że upór stania przy Cracovii jest uporem debila. Za stary jestem na szlachetne, ale psychiatryczne wytrwałości.
Wojtek Kuczok w smsie z Berlina: „Bóg ich nie kocha”. W mojej perspektywie Bóg ich nie kocha od 50 lat. Wystarczy zarówno na Pańską wiekuistość, jak i na moją arcyszlachetną wierność.
Nie ma już ratunku, nie ma już wierności, nie ma rozumu i nie ma sportu we wszystkich jego elementarnych przejawach. Nawet gdyby tym nieszczęśnikom puszczać w kółko finisz ( finisze) Kowalczyk na Olimpiadzie .. nie zrozumieją. Pomyślą, że po co im patrzeć na biegi narciarskie, skoro są piłkarzami. To jest klub naznaczony takim fatalizmem, taką nieumiejętnością i pustką, że nikt, nawet Orest Lenczyk nie pomoże. Mnie ten fatalizm, ta pustka tyle zeżarły zdrowia, że wreszcie czas na umiar. Czasu zostało tak mało, ze nie pora na honor kibica. Zwłaszcza jak z tego honoru jedenastu nieudaczników co tydzień jaja sobie robi”.
PS
500 brzuszków rzecz jasna w dzisiejszym sportowym pakiecie:)
- DST 35.00km
- Teren 12.00km
- Czas 01:30
- VAVG 23.33km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
ano widzisz, czy uwierzysz czy nie, udało mi sie dwa razy osiągnąc taką średnią ( dwa razy w życiu).
Raz jadąc z kolegami ( częściowo po Lesie Radłowskim, ale tam są ubite twarde dukty, więc przy dobrej formie łatwo osiągać dobre średnie), a koledzy mocni byli wtedy i ja również byłam wtedy w dobrej formie. To była krótka trasa 30 km i porządny trening.
Drugi raz to było podczas jazdy z Mielca do Tarnowa.
Asfaltowa, stosunkowo płaska trasa i dystans 56 km. W życiu tak szybko nie pojechałam, rzadko kto w to wierzył, ale ja wiem, że tak szybko właśnie przejechałam.
Bo licznik licznikiem, ale jest jeszcze czas jazdy i ilość kilometrów, które zna się z jazdy samochodem i to sobie można łatwo obliczyć.
Czy wierzysz czy nie, dla mnie nie ma to większego znaczenia, bo ja wiem, że mi się udało i to mi wystarczy. Miałam ogromną satysfakcję:). Byłam wtedy w niezłej formie, na pewno jednak nie olimpijskiej - więc złośliwości niepotrzebne. Naprawdę.
Miłego dnia Lemuriza1972 - 09:14 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Raz jadąc z kolegami ( częściowo po Lesie Radłowskim, ale tam są ubite twarde dukty, więc przy dobrej formie łatwo osiągać dobre średnie), a koledzy mocni byli wtedy i ja również byłam wtedy w dobrej formie. To była krótka trasa 30 km i porządny trening.
Drugi raz to było podczas jazdy z Mielca do Tarnowa.
Asfaltowa, stosunkowo płaska trasa i dystans 56 km. W życiu tak szybko nie pojechałam, rzadko kto w to wierzył, ale ja wiem, że tak szybko właśnie przejechałam.
Bo licznik licznikiem, ale jest jeszcze czas jazdy i ilość kilometrów, które zna się z jazdy samochodem i to sobie można łatwo obliczyć.
Czy wierzysz czy nie, dla mnie nie ma to większego znaczenia, bo ja wiem, że mi się udało i to mi wystarczy. Miałam ogromną satysfakcję:). Byłam wtedy w niezłej formie, na pewno jednak nie olimpijskiej - więc złośliwości niepotrzebne. Naprawdę.
Miłego dnia Lemuriza1972 - 09:14 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
z tego co piszą inni na swoich wpisach to średnią 30 to mają na rowerach szosowych na asfalcie a średnia 30 w lesie to musi być ok 30 kilka żeby była taka średnia. Więc albo jest źle ustawiony licznik albo z takimi wynikami to trzeba jechać na olimpiadę a nie jeździć po lesie.
Coś tu więc nie gra. Biedronka - 08:58 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Coś tu więc nie gra. Biedronka - 08:58 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Sorki, o "wyższą średnią", bo ta akurat jest niczego sobie :)))
k4r3l - 18:50 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Jeżdżąc po górkach, zwłaszcza na góralu to ciężko o dobrą średnią i trzeba wziąć na to poprawkę :) Pozdrawiam!
k4r3l - 18:50 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
średnia 23 to na prawdę trzeba się okręcić, chyba, że coś z licznikiem.
/Pozdrawiam. Biedronka - 18:34 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
/Pozdrawiam. Biedronka - 18:34 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!