Niedziela, 23 lutego 2014
Wesołów
…bywa że jestem silny
ale bywam też słaby
czasem wszystko się układa
czasem się gmatwają sprawy
raz się cieszę zwycięstwem a raz martwię przegraną
głowę trzymam raz w chmurach
raz mam w piasek schowaną
Wszystko ruchome jest i chwiejne,
Wszystko nietrwałe jest i zmienne
Zmienne jest…
No właśnie. Wczoraj jechało mi się lepiej, dzisiaj tak sobie…
Stwierdziłam, że dzisiaj czas na odrobinę dłuższą jazdę, bo przecież jeszcze nawet w tym roku 40 km nie przejechałam. Swoją drogą rozpieszcza nas ta pogoda w tym roku. Tak sobie sprawdziłam z ciekawości jak to wyglądało w ub roku i w ub roku w lutym miałam przejechane 15 km, a w marcu ( !), 40. Ci, którzy zainwestowali pieniążki w jakieś obozy na Chorwacji, w Hiszpanii itd. muszą sobie pluć w brodę, bo przecież u nas warunki takie same. No chyba, że marzec przyniesie nam jakąś niespodziankę. Miejmy nadzieję, że nie.
Tak więc dzisiaj postanowiłam znaleźć pewien kompromis ( tak żeby dotrzymać swojego postanowienia niejeżdżenia przez 2 tyg po górkach , a żeby jakieś inne widoki niż Las Radłowski były, no i jakieś delikatne wzniesienia).
Pojechaliśmy więc wraz z Tomkiem niebieskim naddunajcowym do Zakliczyna ( dotarliśmy w końcu do Wesołowa). W Buczynie bardzo duże błoto, ale przejechać się dało. W Dąbrówce Szczapanowskiej spotkaliśmy Marcina Be. Tak sobie trochę podyskutowaliśmy między innymi o wieku. Marcin stwierdził, że jak miał 42 lata ( czyli tyle ile niebawem ja będę mieć) to pani doktor wykryła u niego jakieś szumy w uszach. Nie wiem, wiec czy mam już się na te szumy szykować, czy jak?:)
Do Wesołowa dotarliśmy w miarę dobrej kondycji ( tzn Tomek bardzo dobrej, bo odjeżdżał mi skutecznie). Z powrotem już tak wesoło nie było, wiatr trochę utrudniał zadanie, ale powtarzałam sobie cały czas, że to lepszy trening. Około 50 km zaczęło mi już odcinać prąd i potem to już się tylko toczyłam. Nie wiem, czy jest to efekt mojej małej ilości kilometrów przejeżdżonych w tym roku czy też po prostu zbyt mało zjadłam, bo rzeczywiście śniadanie takie sobie było. W każdym bądź razie wróciłam do domu nieco sfrustrowana, no i teraz sobie samej tłumaczę, że naprawdę muszę być cierpliwa. Jest w końcu dopiero luty. Z każdym przejechanym kilometrem będzie lepiej. Nie od razu Kraków zbudowano. A dzisiaj przecież była pierwsza dłuższa trasa. Niby bez górek, ale kilka wzniesień było .
Tomek jedzie © lemuriza1972
Dunajec zimowy w sumie jeszcze © lemuriza1972
Prawie nowy rower:) i nowe barwy © lemuriza1972
Niebieskim naddunajcowym © lemuriza1972
No to jedziemy dalej © lemuriza1972 A na koniec wywiad z Piotrkiem Banachem
ale bywam też słaby
czasem wszystko się układa
czasem się gmatwają sprawy
raz się cieszę zwycięstwem a raz martwię przegraną
głowę trzymam raz w chmurach
raz mam w piasek schowaną
Wszystko ruchome jest i chwiejne,
Wszystko nietrwałe jest i zmienne
Zmienne jest…
No właśnie. Wczoraj jechało mi się lepiej, dzisiaj tak sobie…
Stwierdziłam, że dzisiaj czas na odrobinę dłuższą jazdę, bo przecież jeszcze nawet w tym roku 40 km nie przejechałam. Swoją drogą rozpieszcza nas ta pogoda w tym roku. Tak sobie sprawdziłam z ciekawości jak to wyglądało w ub roku i w ub roku w lutym miałam przejechane 15 km, a w marcu ( !), 40. Ci, którzy zainwestowali pieniążki w jakieś obozy na Chorwacji, w Hiszpanii itd. muszą sobie pluć w brodę, bo przecież u nas warunki takie same. No chyba, że marzec przyniesie nam jakąś niespodziankę. Miejmy nadzieję, że nie.
Tak więc dzisiaj postanowiłam znaleźć pewien kompromis ( tak żeby dotrzymać swojego postanowienia niejeżdżenia przez 2 tyg po górkach , a żeby jakieś inne widoki niż Las Radłowski były, no i jakieś delikatne wzniesienia).
Pojechaliśmy więc wraz z Tomkiem niebieskim naddunajcowym do Zakliczyna ( dotarliśmy w końcu do Wesołowa). W Buczynie bardzo duże błoto, ale przejechać się dało. W Dąbrówce Szczapanowskiej spotkaliśmy Marcina Be. Tak sobie trochę podyskutowaliśmy między innymi o wieku. Marcin stwierdził, że jak miał 42 lata ( czyli tyle ile niebawem ja będę mieć) to pani doktor wykryła u niego jakieś szumy w uszach. Nie wiem, wiec czy mam już się na te szumy szykować, czy jak?:)
Do Wesołowa dotarliśmy w miarę dobrej kondycji ( tzn Tomek bardzo dobrej, bo odjeżdżał mi skutecznie). Z powrotem już tak wesoło nie było, wiatr trochę utrudniał zadanie, ale powtarzałam sobie cały czas, że to lepszy trening. Około 50 km zaczęło mi już odcinać prąd i potem to już się tylko toczyłam. Nie wiem, czy jest to efekt mojej małej ilości kilometrów przejeżdżonych w tym roku czy też po prostu zbyt mało zjadłam, bo rzeczywiście śniadanie takie sobie było. W każdym bądź razie wróciłam do domu nieco sfrustrowana, no i teraz sobie samej tłumaczę, że naprawdę muszę być cierpliwa. Jest w końcu dopiero luty. Z każdym przejechanym kilometrem będzie lepiej. Nie od razu Kraków zbudowano. A dzisiaj przecież była pierwsza dłuższa trasa. Niby bez górek, ale kilka wzniesień było .
Tomek jedzie © lemuriza1972
Dunajec zimowy w sumie jeszcze © lemuriza1972
Prawie nowy rower:) i nowe barwy © lemuriza1972
Niebieskim naddunajcowym © lemuriza1972
No to jedziemy dalej © lemuriza1972 A na koniec wywiad z Piotrkiem Banachem
- DST 60.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:50
- VAVG 21.18km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dziękuję Jacku.
Rzeczywiście ładny jest, to nie podlega dyskusji, a jak się będzie sprawował to zobaczymy:).
Do zobaczenia w Murowanej :) Lemuriza1972 - 17:55 środa, 26 lutego 2014 | linkuj
Rzeczywiście ładny jest, to nie podlega dyskusji, a jak się będzie sprawował to zobaczymy:).
Do zobaczenia w Murowanej :) Lemuriza1972 - 17:55 środa, 26 lutego 2014 | linkuj
Bardzo ładny i wysokiej klasy jest ten Twój nowy amorek Foxa :)
JPbike - 17:52 środa, 26 lutego 2014 | linkuj
Sprawdzone. Faktycznie było za nisko i to sporo.
Kiedy jechałam w czwartek na myjkę ( po długiej przerwie niejeżdżenia na KTM-ie) coś mi się wydawało nie tak. Miałam sprawdzić i.. zapomniałam...
I tak przejechałam sobotę i niedzielę i jakoś... nic mnie nie bolało specjalnie, ani kolana ani kręgosłup.
Dziwne, że tego nie poczułam:).
No, ale już poprawione. Lemuriza1972 - 17:58 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj
Kiedy jechałam w czwartek na myjkę ( po długiej przerwie niejeżdżenia na KTM-ie) coś mi się wydawało nie tak. Miałam sprawdzić i.. zapomniałam...
I tak przejechałam sobotę i niedzielę i jakoś... nic mnie nie bolało specjalnie, ani kolana ani kręgosłup.
Dziwne, że tego nie poczułam:).
No, ale już poprawione. Lemuriza1972 - 17:58 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj
Albo mi się wydaję albo masz za nisko siodełko i to sporo
Gość - 17:17 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj
A ja to zawsze mam zdjęcia z dupy strony.. Labu, a że to tak na rowerze, czy bez? W sumie, to ciężko Cię przegapić ;)
Tomek - 21:33 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
haha, takich marzeń nie miałam, ale tysiące złych myśli w głowie.
Na szczęście byłam już blisko domu, ale to nic przyjemnego jak człowiek na podjeździe który normalnie daje radę wjechać z blatu toczy się na młynku. Lemuriza1972 - 20:55 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Na szczęście byłam już blisko domu, ale to nic przyjemnego jak człowiek na podjeździe który normalnie daje radę wjechać z blatu toczy się na młynku. Lemuriza1972 - 20:55 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Mnie dzisiaj jak odcięło to nie marzyłem o niczym innym jak rzucić rower w rów i sobie poleżeć obok :)
piotrkol - 19:56 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
A w tej modzie obojętnie bez której rękawiczki będę jeździł? bo nie wiem którą wyrzucić :P
labudu - 18:04 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
patrzyłem na zdjęcie 3 razy i mi się coś dziwne wydawało i nie wiedziałem dlaczego. Później doczytałem- GTA. A to jakaś nowa moda na jazdę w jednej rękawiczce? Tomek znowu jedną ręką, ehh ci kolarze :P A Tomka dziś minąłem na Mościckiego ale mnie nie widział :D
labudu - 17:54 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!