Niedziela, 9 marca 2014
Górki
I wstał nowy dzień. Słońce bezczelnie zaświeciło , jak gdyby nigdy nic. Tak to już jest.
Po długim rozstaniu z rowerem, wyruszyłam dzisiaj znowu, bo żal byłoby nie wykorzystać takiej pogody. Nadszedł czas żeby popróbować się z górkami. Założyłam sobie, że będzie spokojnie, bo tydzień bez treningów zrobił swoje. No, a poza tym pierwszy to mój pobyt w górkach, po zimowej przerwie. Z pewnego, ważnego dla mnie powodu postanowiłam sobie wjazd w okolice Lubinki szutrowym podjazdem. No nie jest to najłtwiejszy podjazd jak na pierwszy raz, ale jakoś się wczołgałam. Myśli nie były zbyt dobre.. ( takie tam... że nie dam rady itd) nawet pisać o nich nie będę, ale z każdym kolejnym podjazdem rozjaśniało się i potem to już nawet chciałam tych podjazdów więcej i więcej. Dunajec i górki – to robi swoje. Zbierałam sobie więc dzisiaj te „drobinki” szczęścia. Popatrzyłam na Przehybę z oddali, dobrze , że ją widać. No i tak się pokręciłam. Na Lubince wjechałam w las. Jest w miarę sucho, spokojnie już można trenować w terenie. Tak więc wymyśliłam, że z Lubinki zjadę zjazdem terenowym, którym nie jechałam jeszcze, ale miałam nadzieję, że nic nie pokręcę i wyjadę tam gdzie chcę. Tak też było. Zjazd super, długi, dość wymagający, bo dużo kolein, trochę błota, dużo liści i patyków. Ale dość dobrze się zjeżdżało. Zaprzyjaźniamy się z Foxem. Fajnie wybiera. Będzie dobrze. Tak czuję. Dystans niezbyt długi, ale jak na pierwszy raz w górkach, myślę, ze wystarczy.
A Mirek szaleniec poszedł sobie dzisiaj na Rysy, samotnie i przeszedł trasę w 6 godzin i 35 min. Kto wie co to Rysy zimą, to zapewne doceni ten wyczyn.
Przeczytałam dzisiaj na Onecie fragment wywiadu z Małgorzatą Tusk. Książki nie czytałam i nie zamierzam, nie jestem fanką tego typu pozycji. Ale jedno zdanie utkwiło mi w pamięci:
„Prawdziwy przyjaciel jest czasami największym szczęściem. To kwestia przypadku, czy na niego trafimy, czy nie. Spotkania z osobami, które się zna i które są dla nas niemal jak rodzina, mają w sobie coś z terapii. Jesteśmy wolni w tym, co mówimy. Mamy do tych osób zaufanie”.
Codziennie dziękuję Losowi za Przyjaciół, których mam i na których naprawdę mogę liczyć. To jest bezcenne.
.
Jak zwykle pięknie błękitny Dunajec © lemuriza1972
Po długim rozstaniu z rowerem, wyruszyłam dzisiaj znowu, bo żal byłoby nie wykorzystać takiej pogody. Nadszedł czas żeby popróbować się z górkami. Założyłam sobie, że będzie spokojnie, bo tydzień bez treningów zrobił swoje. No, a poza tym pierwszy to mój pobyt w górkach, po zimowej przerwie. Z pewnego, ważnego dla mnie powodu postanowiłam sobie wjazd w okolice Lubinki szutrowym podjazdem. No nie jest to najłtwiejszy podjazd jak na pierwszy raz, ale jakoś się wczołgałam. Myśli nie były zbyt dobre.. ( takie tam... że nie dam rady itd) nawet pisać o nich nie będę, ale z każdym kolejnym podjazdem rozjaśniało się i potem to już nawet chciałam tych podjazdów więcej i więcej. Dunajec i górki – to robi swoje. Zbierałam sobie więc dzisiaj te „drobinki” szczęścia. Popatrzyłam na Przehybę z oddali, dobrze , że ją widać. No i tak się pokręciłam. Na Lubince wjechałam w las. Jest w miarę sucho, spokojnie już można trenować w terenie. Tak więc wymyśliłam, że z Lubinki zjadę zjazdem terenowym, którym nie jechałam jeszcze, ale miałam nadzieję, że nic nie pokręcę i wyjadę tam gdzie chcę. Tak też było. Zjazd super, długi, dość wymagający, bo dużo kolein, trochę błota, dużo liści i patyków. Ale dość dobrze się zjeżdżało. Zaprzyjaźniamy się z Foxem. Fajnie wybiera. Będzie dobrze. Tak czuję. Dystans niezbyt długi, ale jak na pierwszy raz w górkach, myślę, ze wystarczy.
A Mirek szaleniec poszedł sobie dzisiaj na Rysy, samotnie i przeszedł trasę w 6 godzin i 35 min. Kto wie co to Rysy zimą, to zapewne doceni ten wyczyn.
Przeczytałam dzisiaj na Onecie fragment wywiadu z Małgorzatą Tusk. Książki nie czytałam i nie zamierzam, nie jestem fanką tego typu pozycji. Ale jedno zdanie utkwiło mi w pamięci:
„Prawdziwy przyjaciel jest czasami największym szczęściem. To kwestia przypadku, czy na niego trafimy, czy nie. Spotkania z osobami, które się zna i które są dla nas niemal jak rodzina, mają w sobie coś z terapii. Jesteśmy wolni w tym, co mówimy. Mamy do tych osób zaufanie”.
Codziennie dziękuję Losowi za Przyjaciół, których mam i na których naprawdę mogę liczyć. To jest bezcenne.
.
Wiosna:) © lemuriza1972
W lesie © lemuriza1972
Wiosna 2 © lemuriza1972
Dunajec i górki © lemuriza1972
- DST 41.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:18
- VAVG 17.83km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Na Twoich zdjęciach wiosna w pełni, piękne zdjęcia :) Pozdrowienia :)
daro - 10:05 niedziela, 16 marca 2014 | linkuj
Z podjazdami tak to już jest - wciągają ;) Ja się już od nich uzależniłem a jazdę po płaskim traktuję jak karę ;)
k4r3l - 18:15 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!