Niedziela, 16 marca 2014
Rain
Świat ostatnio postanowił zapłakać się na śmierć.
W sumie niespecjalnie mu się dziwię.
Tak czasem bywa, że człowiek chce zapłakać na śmierć. Czemu świat miałby nie chcieć?
Pada od dwóch dni, wieje potężnie od dwóch dni. I to akurat w weekend, kiedy jest więcej czasu i więcej chęci do zrobienia czegoś. W taką pogodę chęci spadają do poziomu zerowego. W zasadzie to najlepiej byłoby przykryć się kołdrą.. przespać, przeczekać.
Złamałam swój zakaz nałożony samej na siebie , zakaz kupowania książek w tym miesiącu ( no bo już kupiłam dwie). Nie mogłam się powstrzymać, kiedy w księgarni wpadła mi w ręce „Dolina Muminków”. Jedna z moich ulubionych książek z okresu dzieciństwa.
„ Pewnego szarego poranka na Dolinę Muminków spadł pierwszy śnieg. Padał miękko i cicho- w parę godzin wszystko było białe. Muminek stał na schodkach przed domem , patrząc, jak dolina skrywa się zimową kołdrą. „Dziś wieczorem – myślał sobie – ułożymy się do długiego zimowego snu ( wszystkie trolle, Muminki układają się do snu zimowego, gdzieś około listopada. Bardzo to rozsądne ze strony każdego, kto nie lubi zimna i zimowych ciemności”.
My z zimnem i ciemnością sobie jakoś radzimy, więc wybraliśmy się ( Pani Krystyna, Pan Adam i ja) na basen. Takie to sobie było pływanie. Nie patrzyłam na czas, nie liczyłam specjalnie basenów. Gdzieś ok 55 przepłynęłam. Nędznie i mizernie, ale jakoś mało mi póki co na tym zależy. Na razie cieszę się, że w ogóle się zmobilizowałam i wyszłam z domu. Od czegoś trzeba zaczynać powrót do „ rzeczywistości”. Małymi krokami. A teraz będzie trochę prywaty, w końcu to mój blog , to mogę, prawda?
Zachęcam Was do przeczytania tego, co w linku poniżej. Zachęcam tych, którzy mogą pomóc - do pomocy. Niestety choroby przychodzą do nas i naszych bliskich. I jakoś trzeba sobie z tym radzić. Niewiele publicznie na temat choroby, która dotknęła moją Rodzinę się wypowiadałam. W zasadzie na taką skalę nigdy. Nadszedł ten czas i mam nadzieję, że dzięki temu pomogę KOMUŚ, kto chce zrobić coś dobrego. Przeczytajcie, jeśli pomóc możecie, byłoby bardzo fajnie.
http://goo.gl/HcWvmT
Czytam Drugi Dziennik Pilcha. Pisze o chorobie, bo jak wiadomo jest chory na chorobę Parkinsona. Cenne są to refleksje. Do bólu szczere. Bez znieczulenia podane. O wiele bardziej czuć niż w Pierwszym Dzienniku, zaniepokojenie chorobą, strach przed zniedołężnieniem, przed staniem się zależnym od innych…
„ Choroba nie jest twoim największym nieszczęściem, największym nieszczęściem jest osoba, która rzeczowo uważa, że choroba jest sumą twoich błędów. W ogóle zło z błędów, dobro z bez-błędów. Na błędach uczą się nieudacznicy. Mistrzowie i kandydaci na mistrzów studiują bezbłędność. Szkoda wielka, w zasadzie wszystko nieodwracalne , ale jakbyś się poprawił, kto wie, kto wie”.
„ Generalnie ludzie umierają w ten sposób , że są, a potem ich nie ma. Jednych się wspomina krócej, innych dłużej, za jedynymi się tęskni, za innymi wcale- śmierć , koniec czyjegoś świata, w zasadzie nie ma dla świata znaczenia, świat istnieje dalej. Z wyjątkiem tych przypadków, kiedy przestaje istnieć, wylatuje w powietrze, idzie w rozsypkę. Z wyjątkiem tych przypadków, kiedy powstają w nim wyrwy jak po katastrofie, leje jak po bombardowaniu i finezyjne szczeliny, przez które przebija sine światło daremności istnienia”
J. Pilch, Drugi dziennik
A na koniec jeszcze jedna bardzo ładna piosenka. Ale jeśli komuś muzyka taka nieco jazzowa ( bo chyba tak ją nazwać można) rozstraja nerwy ( a wiem, ze tacy istnieją:)), no to lepiej niech nie słuchają. Jak usłyszałam dzisiaj w Radiu Kraków. Spodobało mi się.
Tak czasem bywa, że człowiek chce zapłakać na śmierć. Czemu świat miałby nie chcieć?
Pada od dwóch dni, wieje potężnie od dwóch dni. I to akurat w weekend, kiedy jest więcej czasu i więcej chęci do zrobienia czegoś. W taką pogodę chęci spadają do poziomu zerowego. W zasadzie to najlepiej byłoby przykryć się kołdrą.. przespać, przeczekać.
Złamałam swój zakaz nałożony samej na siebie , zakaz kupowania książek w tym miesiącu ( no bo już kupiłam dwie). Nie mogłam się powstrzymać, kiedy w księgarni wpadła mi w ręce „Dolina Muminków”. Jedna z moich ulubionych książek z okresu dzieciństwa.
„ Pewnego szarego poranka na Dolinę Muminków spadł pierwszy śnieg. Padał miękko i cicho- w parę godzin wszystko było białe. Muminek stał na schodkach przed domem , patrząc, jak dolina skrywa się zimową kołdrą. „Dziś wieczorem – myślał sobie – ułożymy się do długiego zimowego snu ( wszystkie trolle, Muminki układają się do snu zimowego, gdzieś około listopada. Bardzo to rozsądne ze strony każdego, kto nie lubi zimna i zimowych ciemności”.
My z zimnem i ciemnością sobie jakoś radzimy, więc wybraliśmy się ( Pani Krystyna, Pan Adam i ja) na basen. Takie to sobie było pływanie. Nie patrzyłam na czas, nie liczyłam specjalnie basenów. Gdzieś ok 55 przepłynęłam. Nędznie i mizernie, ale jakoś mało mi póki co na tym zależy. Na razie cieszę się, że w ogóle się zmobilizowałam i wyszłam z domu. Od czegoś trzeba zaczynać powrót do „ rzeczywistości”. Małymi krokami. A teraz będzie trochę prywaty, w końcu to mój blog , to mogę, prawda?
Zachęcam Was do przeczytania tego, co w linku poniżej. Zachęcam tych, którzy mogą pomóc - do pomocy. Niestety choroby przychodzą do nas i naszych bliskich. I jakoś trzeba sobie z tym radzić. Niewiele publicznie na temat choroby, która dotknęła moją Rodzinę się wypowiadałam. W zasadzie na taką skalę nigdy. Nadszedł ten czas i mam nadzieję, że dzięki temu pomogę KOMUŚ, kto chce zrobić coś dobrego. Przeczytajcie, jeśli pomóc możecie, byłoby bardzo fajnie.
http://goo.gl/HcWvmT
Czytam Drugi Dziennik Pilcha. Pisze o chorobie, bo jak wiadomo jest chory na chorobę Parkinsona. Cenne są to refleksje. Do bólu szczere. Bez znieczulenia podane. O wiele bardziej czuć niż w Pierwszym Dzienniku, zaniepokojenie chorobą, strach przed zniedołężnieniem, przed staniem się zależnym od innych…
„ Choroba nie jest twoim największym nieszczęściem, największym nieszczęściem jest osoba, która rzeczowo uważa, że choroba jest sumą twoich błędów. W ogóle zło z błędów, dobro z bez-błędów. Na błędach uczą się nieudacznicy. Mistrzowie i kandydaci na mistrzów studiują bezbłędność. Szkoda wielka, w zasadzie wszystko nieodwracalne , ale jakbyś się poprawił, kto wie, kto wie”.
„ Generalnie ludzie umierają w ten sposób , że są, a potem ich nie ma. Jednych się wspomina krócej, innych dłużej, za jedynymi się tęskni, za innymi wcale- śmierć , koniec czyjegoś świata, w zasadzie nie ma dla świata znaczenia, świat istnieje dalej. Z wyjątkiem tych przypadków, kiedy przestaje istnieć, wylatuje w powietrze, idzie w rozsypkę. Z wyjątkiem tych przypadków, kiedy powstają w nim wyrwy jak po katastrofie, leje jak po bombardowaniu i finezyjne szczeliny, przez które przebija sine światło daremności istnienia”
J. Pilch, Drugi dziennik
A na koniec jeszcze jedna bardzo ładna piosenka. Ale jeśli komuś muzyka taka nieco jazzowa ( bo chyba tak ją nazwać można) rozstraja nerwy ( a wiem, ze tacy istnieją:)), no to lepiej niech nie słuchają. Jak usłyszałam dzisiaj w Radiu Kraków. Spodobało mi się.
- Aktywność Pływanie
Komentarze
Dziękuję za miłe słowa.
Życzę powodzenia zarówno w życiu jak i na rowerowych szlakach. Lemuriza1972 - 14:55 wtorek, 18 marca 2014 | linkuj
Życzę powodzenia zarówno w życiu jak i na rowerowych szlakach. Lemuriza1972 - 14:55 wtorek, 18 marca 2014 | linkuj
Pani Izo prosze sie trzymac. Jest pani mocną kobietą nie tylko fizycznie.. poza tym ma pani tylu fajnych ludzi wokół siebie.ja również mimo że się nie znamy ( choć często jeżdzimy po tych samych dróżkach) bardzo pani kibicuje, pozdrawiam-(prawie)stały czytelnik bloga.
Sergio - 09:12 wtorek, 18 marca 2014 | linkuj
Mama Muminka mądrą kobietą była:)
no tak... wkładało się "bajkę" i kręciło pokrętłem... to były czasy:) Lemuriza1972 - 21:47 poniedziałek, 17 marca 2014 | linkuj
no tak... wkładało się "bajkę" i kręciło pokrętłem... to były czasy:) Lemuriza1972 - 21:47 poniedziałek, 17 marca 2014 | linkuj
Mama Muminka na każdą sytuację miała jakaś gotowa sentencję :P
A urządzenie -to rzutnik slajdów. Pamiętam z dzieciństwa jak przez mgłę, te kolorowe obrazki na ścianie... marusia - 21:16 poniedziałek, 17 marca 2014 | linkuj
A urządzenie -to rzutnik slajdów. Pamiętam z dzieciństwa jak przez mgłę, te kolorowe obrazki na ścianie... marusia - 21:16 poniedziałek, 17 marca 2014 | linkuj
Trochę zazdroszczę Ci tego dzieciństwa z Muminkami :] Ja zetknąłem się z nimi dość późno i to w TV (dobranocka). A szkoda, bo to bardzo mądra bajka. Pamiętam ,że zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Teraz czytam ją na dobranoc mojej sześcioletniej siostrzenicy. Ale wygląda na to, że bajka wciąga mnie bardziej niż ją :]
marusia - 20:49 poniedziałek, 17 marca 2014 | linkuj
dziś przynajmniej nie było tłoku na basenie i miejsca do pływania jakby więcej :D
labudu - 20:55 niedziela, 16 marca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!