Wtorek, 18 marca 2014
Wał
Słońce zaszczyciło nas wreszcie swoją obecnością. Grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Ciężko czasem zmobilizować się do wyjazdu, tuż po pracy. Nie będę ukrywać, że ciężko. Ale innym też ciężko, a jednak trenują, więc wyjechałam. Wyjechałam ze świadomością, że jak już swoje przejadę, zmęczę się to będę zadowolona, szczęśliwsza.
Plan na dzisiaj – długi podjazd. Postanowiłam więc zaryzykować ( zaryzykować bo w mojej obecnej nie formie, to było ryzyko). No , ale jak powiedział Jerzy Pilch:
„ Kto nie ryzykuje , przyrostu dopaminy nie zazna”
Pojechałam więc na Wał. 5 km podjazdu. No łatwo nie było. Jak wiadomo ten asfaltowy podjazd nie jest jakiś specjalnie trudny, ot dwa cięższe momenty kiedy serpentyny wydają się nie mieć końca. No, ale oprócz tych serpentyn cały czas jest jednak niż pod górę. Nogi słabe po tej zimie niestety, ale nie przejmuję się. Jadę pod górę po prostu. Powoli. Przyjdzie dzień, że jechać się będzie łatwiej. Tuż przed szczytem minął mnie zjeżdżający Buria z kolegą ( kolegi nie rozpoznałam). Tak więc Wał i kilka pomniejszych podjazdów. Przyjemność na zjeździe. Nawet na asfaltowym zjeździe czuć przyjemność z „działalności” Foxa. Na zjeździe z Lubinki doznałam takich fajnych emocji. Takich jakie miewałam jak zaczynałam jeździć na rowerze. Taki powiew przeszłości, taka czysta radość z jazdy, jak za dawnych lat. No i te górki… Ich widok wart jest każdej męczarni. To jest widok przynoszący taką zupełnie czystą radość. Radość prawie za darmo. No może niezupełnie, bo jednak trzeba się trochę namęczyć żeby wjechać. No, ale warto. Naprawdę warto.
„ Prawda nigdy nie jest po stronie nizin, prawda jest zawsze po stronie gór”
znowu J. Pilch ( mądry gość).
Poświęcam swój czas i swoją uwagę dwóm książkom na raz ( użycie słowa „poświęcam” jest jednak chyba nadużyciem, bo żadne to w końcu poświęcenie, a czysta przyjemność). Tak więc dzisiaj będą dwa fragmenty. Oto pierwszy:
„ … poza tym czuję się dzisiaj nieswojo – dodał .
- Dlaczego? – spytała Panna Migotka ze współczuciem – w taki piękny dzień?
Paszczak potrząsnął głową. - I tak nie zrozumielibyście mnie – powiedział.
- Postaramy się – powiedział Muminek- Czy znowu zgubiłeś jakiś cenny znaczek?
- Przeciwnie – powiedział Paszczak ponuro. Mam wszystkie. Wszystkie, co do jednego. Mój zbiór znaczków jest skompletowany. Niczego w nim nie brak
. - No więc czemu, czemu się smucisz? – powiedziała Panna Migotka, chcąc dodać mu otuchy. - Powiedziałem przecież , że nigdy mnie nie zrozumiecie – mruknął Paszczak.
Muminek i Panna Migotka spojrzeli po sobie zatroskani. Przyhamowali trochę swoje obłoczki, by nie drażnić Paszczaka, i jechali tuż za jego plecami. Szedł sobie wciąż przed siebie, a oni czekali, aż powie co leży mu na sercu.
- Ha , beznadziejne to wszystko- zawołał w końcu Paszczak. A po chwili dodał: - Co to wszystko warte? Możecie wziąć mój zbiór znaczków na makulaturę.
- Ach- zawołała Panna Migotka przerażona. Nie mów takich rzeczy. Twój zbiór znaczków jest najpiękniejszy na świecie.
- Otóż to właśnie – powiedział Paszczak z rozpaczą – Jest skompletowany!
Nie ma takiego znaczka na świecie z błędem czy bez, którego nie posiadałabym w swoim zbiorze. Ani jednego! Co ja teraz pocznę?
- Zdaje mi się, że zaczynam rozumieć – stwierdził Muminek po głębokim namyśle – Nie jesteś już zbieraczem. Jesteś tylko posiadaczem, a to nie jest równie przyjemne.
- Tak- rzekł Paszczak z ciężkim westchnieniem i odwrócił do nich pofałdowaną w smutku twarz- To wcale niewesołe!”
„ W dolinie Muminków” T. Jansson.
Szczęście osiągnięte przestaje być szczęściem?
No to chyba warto jednak coś ciągle zbierać:).
A teraz trochę o korzyściach płynących z przebywania z pesymistą. Wątpicie, że takowe istnieją? No to przeczytajcie:
„ Te dyskusje w pustym banku były jakby ożywczą kąpielą dla uczuć. Zachodziło to samo zjawisko co w rozmowach z Jurą, beznadziejny pesymizm mojego rozmówcy wywoływał we mnie poczucie siły, poczucie strumienia twórczego przepływającego przeze mnie i ratował mnie przed moim własnym pesymizmem, który był uzasadniony chyba w tym momencie historycznym, momencie decyzji i wyboru”.
J. Iwaszkiewicz „ Podróże do Polski” ( bardzo ciekawa książka. Pokazuje Polskę, której niestety już nie ma. Nie w takim wymiarze jaka była w czasach kiedy podróżował po niej Iwaszkiewicz).
Tak więc wynika z tego, że czasem dobrze poprzebywać z kimś kto widzi świat w czarnych barwach, żeby się przekonać , że z nami nie jest tak źle:).
Mimo wszystko jednak dla poprawy nastroju i przyrostu dopaminy, preferuję wyjazd w góry.
Polecam:).
Pojechałam więc na Wał. 5 km podjazdu. No łatwo nie było. Jak wiadomo ten asfaltowy podjazd nie jest jakiś specjalnie trudny, ot dwa cięższe momenty kiedy serpentyny wydają się nie mieć końca. No, ale oprócz tych serpentyn cały czas jest jednak niż pod górę. Nogi słabe po tej zimie niestety, ale nie przejmuję się. Jadę pod górę po prostu. Powoli. Przyjdzie dzień, że jechać się będzie łatwiej. Tuż przed szczytem minął mnie zjeżdżający Buria z kolegą ( kolegi nie rozpoznałam). Tak więc Wał i kilka pomniejszych podjazdów. Przyjemność na zjeździe. Nawet na asfaltowym zjeździe czuć przyjemność z „działalności” Foxa. Na zjeździe z Lubinki doznałam takich fajnych emocji. Takich jakie miewałam jak zaczynałam jeździć na rowerze. Taki powiew przeszłości, taka czysta radość z jazdy, jak za dawnych lat. No i te górki… Ich widok wart jest każdej męczarni. To jest widok przynoszący taką zupełnie czystą radość. Radość prawie za darmo. No może niezupełnie, bo jednak trzeba się trochę namęczyć żeby wjechać. No, ale warto. Naprawdę warto.
„ Prawda nigdy nie jest po stronie nizin, prawda jest zawsze po stronie gór”
znowu J. Pilch ( mądry gość).
Poświęcam swój czas i swoją uwagę dwóm książkom na raz ( użycie słowa „poświęcam” jest jednak chyba nadużyciem, bo żadne to w końcu poświęcenie, a czysta przyjemność). Tak więc dzisiaj będą dwa fragmenty. Oto pierwszy:
„ … poza tym czuję się dzisiaj nieswojo – dodał .
- Dlaczego? – spytała Panna Migotka ze współczuciem – w taki piękny dzień?
Paszczak potrząsnął głową. - I tak nie zrozumielibyście mnie – powiedział.
- Postaramy się – powiedział Muminek- Czy znowu zgubiłeś jakiś cenny znaczek?
- Przeciwnie – powiedział Paszczak ponuro. Mam wszystkie. Wszystkie, co do jednego. Mój zbiór znaczków jest skompletowany. Niczego w nim nie brak
. - No więc czemu, czemu się smucisz? – powiedziała Panna Migotka, chcąc dodać mu otuchy. - Powiedziałem przecież , że nigdy mnie nie zrozumiecie – mruknął Paszczak.
Muminek i Panna Migotka spojrzeli po sobie zatroskani. Przyhamowali trochę swoje obłoczki, by nie drażnić Paszczaka, i jechali tuż za jego plecami. Szedł sobie wciąż przed siebie, a oni czekali, aż powie co leży mu na sercu.
- Ha , beznadziejne to wszystko- zawołał w końcu Paszczak. A po chwili dodał: - Co to wszystko warte? Możecie wziąć mój zbiór znaczków na makulaturę.
- Ach- zawołała Panna Migotka przerażona. Nie mów takich rzeczy. Twój zbiór znaczków jest najpiękniejszy na świecie.
- Otóż to właśnie – powiedział Paszczak z rozpaczą – Jest skompletowany!
Nie ma takiego znaczka na świecie z błędem czy bez, którego nie posiadałabym w swoim zbiorze. Ani jednego! Co ja teraz pocznę?
- Zdaje mi się, że zaczynam rozumieć – stwierdził Muminek po głębokim namyśle – Nie jesteś już zbieraczem. Jesteś tylko posiadaczem, a to nie jest równie przyjemne.
- Tak- rzekł Paszczak z ciężkim westchnieniem i odwrócił do nich pofałdowaną w smutku twarz- To wcale niewesołe!”
„ W dolinie Muminków” T. Jansson.
Szczęście osiągnięte przestaje być szczęściem?
No to chyba warto jednak coś ciągle zbierać:).
A teraz trochę o korzyściach płynących z przebywania z pesymistą. Wątpicie, że takowe istnieją? No to przeczytajcie:
„ Te dyskusje w pustym banku były jakby ożywczą kąpielą dla uczuć. Zachodziło to samo zjawisko co w rozmowach z Jurą, beznadziejny pesymizm mojego rozmówcy wywoływał we mnie poczucie siły, poczucie strumienia twórczego przepływającego przeze mnie i ratował mnie przed moim własnym pesymizmem, który był uzasadniony chyba w tym momencie historycznym, momencie decyzji i wyboru”.
J. Iwaszkiewicz „ Podróże do Polski” ( bardzo ciekawa książka. Pokazuje Polskę, której niestety już nie ma. Nie w takim wymiarze jaka była w czasach kiedy podróżował po niej Iwaszkiewicz).
Tak więc wynika z tego, że czasem dobrze poprzebywać z kimś kto widzi świat w czarnych barwach, żeby się przekonać , że z nami nie jest tak źle:).
Mimo wszystko jednak dla poprawy nastroju i przyrostu dopaminy, preferuję wyjazd w góry.
Polecam:).
- DST 36.00km
- Teren 1.00km
- Czas 01:44
- VAVG 20.77km/h
- VMAX 56.00km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Może to dziwne ale pamiętam ten fragment z ''Muminków'' :) Pamiętam jak czytałem kiedyś tą wspaniałą serię, super książki :)
Dziś rzeczywiście pogoda dopisała, chyba nawet jeden z wykładowców u mnie o tym wiedział i odwołał zajęcia dzięki czemu i ja mogłem chwilę pojeździć ;) piotrkol - 23:04 wtorek, 18 marca 2014 | linkuj
Dziś rzeczywiście pogoda dopisała, chyba nawet jeden z wykładowców u mnie o tym wiedział i odwołał zajęcia dzięki czemu i ja mogłem chwilę pojeździć ;) piotrkol - 23:04 wtorek, 18 marca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!