Czwartek, 12 lutego 2015
Ballada o pączkach
Będzie dzisiaj.. łyżka dziegciu w całym tym słodkim dniu:).
Tradycja… rzecz święta.
Staram się ją szanować i podchodzić do niej poważnie. Tej „tłustoczwartkowej” mówię jednak zdecydowane „NIE” (nie tylko jako neofitka w zakresie zdrowego odżywiania… jakoś nigdy ta tradycja do mnie nie przemawiała, o tym już wiecie, pisałam o tym w ubiegłym roku).
Straszono mnie rok temu, że jeśli nie zjem ani jednego pączka, nie będzie się mi w życiu wiodło. Kiedy patrzę wstecz, nie odnotowuję jakichś znaczących klęsk życiowych, żaden kataklizm nie nastąpił.
Śmiało więc i bez obaw zamierzam kontynuować swoją nową święcką tradycję niejedzenia pączków i innych słodkości w Tłusty Czwartek. I kto mi zabroni?:).
Bardzo więc proszę nie przekonujcie mnie, że to niemądre, że to tradycja i można sobie pofolgować, że jeden pączek przecież nie zaszkodzi. Rzecz nie w jednym pączku – rzecz w tym, że od kilku miesięcy staram się jeść.. zdrowo, a tenże "niewinny" pączek wyjątkowo w mojej świadomości jawi się jako symbol niezdrowego jedzenia:).
A kto wie o co chodzi w tej tradycji Tłustego Czwartku i dlaczego taka a nie inna? Podobno sięga XVII wieku. Podobno wtedy jadano pączki nie na słodko, ale na słono ze skwarkami. Podobno najadano się w ten dzień, aby „najeść się” na zapas przed 40 dniowym postem.
Teraz raczej nie pościmy, ale ochoczo hołdujemy tradycji i ¾ nas w ten dzień pożera pączki. „Pożera” jest właściwym słowem w tym przypadku, ponieważ to nie jeden pączek, a zwykle dwa albo nawet trzy, a do tego dochodzi tzw chrust czy też inaczej mówiąc faworki.
Każdy jest panem swego losu – chcecie, lubicie możecie jeść do woli. Nie będę przekonywać, że nie warto, że słodycze i cukier to niezbyt fajna sprawa, w zamian jednak obiecajcie mi, że Wy nie będziecie mnie przekonywać, że źle robię nie szanując tej tradycji:).
Nie chcę pączków bo:
- nie są zdrowe (a ja staram się jeść zdrowo) i staram się być w tym konsekwentna,
- nie chcę pączków bo oprócz tego, że zawierają masę cukru (a on to nie tylko tycie, ale też inne przypadłości), to te nie pieczone w domu zawierają też masę innych rzeczy. Jakich? Proszę bardzo:
• Składniki pączka o smaku waniliowym: mąka pszenna, woda, mieszanka do ciasta drożdżowego (mąka pszenna, tłuszcz palmowy, cukier, serwatka w proszku (mleko), laktoza (mleko), sól jodowana, jaja w proszku, emulgator (E472a, lecytyny), substancje spulchniające (fosforany wapnia, węglany sodu), enzymy, przyprawy, aromat, wanilina, regulator kwasowości (kwas askorbinowy), barwnik (karoteny), nadzienie waniliowe (5%): (cukier, skrobia modyfikowana: acetylowany fosforan diskrobiowy), tłuszcz roślinny, serwatka w proszku (mleko), substancja zagęszczająca (alginian sodu), aromat, barwniki (karoteny), regulator kwasowości (trifosforany), sól jodowana, drożdże •
Składniki pączka z marmoladą: mąka pszenna, woda, mieszanka ciasta drożdżowego (mąka pszenna, tłuszcz palmowy, cukier, serwatka w proszku (z mleka), laktoza (mleko), sól jodowana, jaja w proszku, emulgatory (E472a, lecytyny), substancje spulchniające: (E341c, E500), przyprawy, aromat, wanilina, regulator kwasowości (kwas askorbinowy), barwnik (karoteny), sól, drożdże, nadzienie wieloowocowe (5%) (owoce mieszane, cukier, substancje konserwujące: (E211), kwas cytrynowy), drożdże • Składniki pączka z nadzieniem toffi: mąka pszenna, woda, mieszanka do ciasta drożdżowego: (mąka pszenna, tłuszcz palmowy, cukier, serwatka w proszku (mleko), laktoza (mleko), sól jodowana, białko i żółtko jaja kurzego w proszku, emulgator (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem mono- i diacetylowinowym, lecytyny), substancja spulchniająca (fosforany wapnia, węglany sodu), enzymy, przyprawy, aromat wanilina, regulator kwasowości (kwas askorbinowy), barwnik (karoteny)), pomada (cukier), nadzienie o smaku toffi (5%) (cukier, woda, syrop glukozowo-fruktozowy z pszenicy, skrobia modyfikowana kukurydziana, tłuszcze: mieszanina nieutwardzonych tłuszczów roślinnych (tłuszcz palmowy, tłuszcz z rośliny shea), emulgator (lecytyny), utwardzony olej rzepakowy, barwniki (karmel amoniakalny, dwutlenek tytanu, ekstrakt z papryki), stabilizatory (sól sodowa karboksymetylocelulozy, guma gellan), regulator kwasowości (cytryniany wapnia), substancja konserwująca (sorbinian potasu), aromaty, sól), posypka karmelowa, drożdże.
Bardzo proszę, nie dziwcie się za bardzo, jeśli kiedyś poczęstujecie mnie czymś słodkim z cukierni czy sklepu, a ja być może powiem „nie, dziękuję”.
Nie namawiajcie i nie nalegajcie (bo to odmawianie i tłumaczenie się „dlaczego nie” jest nieco męczące i wydaje mi się takie zupełnie zbyteczne, żeby trzeba było się tłumaczyć z tego, że nie chce się jeść czegoś co nie jest zdrowe).
Postarajcie się podejść do sprawy ze zrozumieniem i odrobiną tolerancji – ja po prostu „tylko” albo „aż” STARAM SIĘ DOBRZE ODŻYWIAĆ. Unikam „chemii” w jedzeniu. I stało się to jednym ze znaczących elementów mojego życia.
W dzisiejszej audycji na temat uzależnienia od cukru (Radio Kraków), ktoś powiedział, że „jemy słodycze ponieważ lubimy sobie sprawiać przyjemność, bo wówczas pojawia się dopamina. I że być może warto byłoby wobec tego poszukać przyjemności innego rodzaju. Że może warto się zastanowić co jeszcze sprawia nam przyjemność”.
Nie muszę się specjalnie zastanawiać. Ja to wiem. I dlatego najpierw zjadłam dobry, własnoręcznie przygotowany obiad (przepis poniżej), teraz pójdę na siłownię i poćwiczę, a kiedy wrócę, to będę się wylegiwać w wannie pełnej gorącej wody, czytając. Taki mój „Przyjemny Czwartek” zamiast Tłustego.
Całe morze dopaminy dzisiaj, czego i Wam życzę (a jak jej sobie dostarczycie, to już Wasz wybór).
I przepis: Jeden podwójny filet z kurczaka (kroimy na małe kawałki, przyprawiamy czym chcemy, ale powinno być curry, u mnie jeszcze tymianek, estragon, pieprz), 2 szklanki dobrych płatków kukurydzianych zawijamy w czystą ścierkę i rozwałkujemy, kawałki kurczaka obtaczamy w mące (u mnie żytnia), potem w jajku i następnie w płatkach. A potem jeszcze do piekarnika (wykładamy na papierze do pieczenia) na 20 minut w 230 stopniach. Ja do tego zrobiłam sobie jeszcze warzywa (kalafior, brokuły, marchewka) z sosem czosnkowym (jogurt, czosnek) i komosą. Smacznego zdrowego jedzenia!
Tradycja… rzecz święta.
Staram się ją szanować i podchodzić do niej poważnie. Tej „tłustoczwartkowej” mówię jednak zdecydowane „NIE” (nie tylko jako neofitka w zakresie zdrowego odżywiania… jakoś nigdy ta tradycja do mnie nie przemawiała, o tym już wiecie, pisałam o tym w ubiegłym roku).
Straszono mnie rok temu, że jeśli nie zjem ani jednego pączka, nie będzie się mi w życiu wiodło. Kiedy patrzę wstecz, nie odnotowuję jakichś znaczących klęsk życiowych, żaden kataklizm nie nastąpił.
Śmiało więc i bez obaw zamierzam kontynuować swoją nową święcką tradycję niejedzenia pączków i innych słodkości w Tłusty Czwartek. I kto mi zabroni?:).
Bardzo więc proszę nie przekonujcie mnie, że to niemądre, że to tradycja i można sobie pofolgować, że jeden pączek przecież nie zaszkodzi. Rzecz nie w jednym pączku – rzecz w tym, że od kilku miesięcy staram się jeść.. zdrowo, a tenże "niewinny" pączek wyjątkowo w mojej świadomości jawi się jako symbol niezdrowego jedzenia:).
A kto wie o co chodzi w tej tradycji Tłustego Czwartku i dlaczego taka a nie inna? Podobno sięga XVII wieku. Podobno wtedy jadano pączki nie na słodko, ale na słono ze skwarkami. Podobno najadano się w ten dzień, aby „najeść się” na zapas przed 40 dniowym postem.
Teraz raczej nie pościmy, ale ochoczo hołdujemy tradycji i ¾ nas w ten dzień pożera pączki. „Pożera” jest właściwym słowem w tym przypadku, ponieważ to nie jeden pączek, a zwykle dwa albo nawet trzy, a do tego dochodzi tzw chrust czy też inaczej mówiąc faworki.
Każdy jest panem swego losu – chcecie, lubicie możecie jeść do woli. Nie będę przekonywać, że nie warto, że słodycze i cukier to niezbyt fajna sprawa, w zamian jednak obiecajcie mi, że Wy nie będziecie mnie przekonywać, że źle robię nie szanując tej tradycji:).
Nie chcę pączków bo:
- nie są zdrowe (a ja staram się jeść zdrowo) i staram się być w tym konsekwentna,
- nie chcę pączków bo oprócz tego, że zawierają masę cukru (a on to nie tylko tycie, ale też inne przypadłości), to te nie pieczone w domu zawierają też masę innych rzeczy. Jakich? Proszę bardzo:
• Składniki pączka o smaku waniliowym: mąka pszenna, woda, mieszanka do ciasta drożdżowego (mąka pszenna, tłuszcz palmowy, cukier, serwatka w proszku (mleko), laktoza (mleko), sól jodowana, jaja w proszku, emulgator (E472a, lecytyny), substancje spulchniające (fosforany wapnia, węglany sodu), enzymy, przyprawy, aromat, wanilina, regulator kwasowości (kwas askorbinowy), barwnik (karoteny), nadzienie waniliowe (5%): (cukier, skrobia modyfikowana: acetylowany fosforan diskrobiowy), tłuszcz roślinny, serwatka w proszku (mleko), substancja zagęszczająca (alginian sodu), aromat, barwniki (karoteny), regulator kwasowości (trifosforany), sól jodowana, drożdże •
Składniki pączka z marmoladą: mąka pszenna, woda, mieszanka ciasta drożdżowego (mąka pszenna, tłuszcz palmowy, cukier, serwatka w proszku (z mleka), laktoza (mleko), sól jodowana, jaja w proszku, emulgatory (E472a, lecytyny), substancje spulchniające: (E341c, E500), przyprawy, aromat, wanilina, regulator kwasowości (kwas askorbinowy), barwnik (karoteny), sól, drożdże, nadzienie wieloowocowe (5%) (owoce mieszane, cukier, substancje konserwujące: (E211), kwas cytrynowy), drożdże • Składniki pączka z nadzieniem toffi: mąka pszenna, woda, mieszanka do ciasta drożdżowego: (mąka pszenna, tłuszcz palmowy, cukier, serwatka w proszku (mleko), laktoza (mleko), sól jodowana, białko i żółtko jaja kurzego w proszku, emulgator (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem mono- i diacetylowinowym, lecytyny), substancja spulchniająca (fosforany wapnia, węglany sodu), enzymy, przyprawy, aromat wanilina, regulator kwasowości (kwas askorbinowy), barwnik (karoteny)), pomada (cukier), nadzienie o smaku toffi (5%) (cukier, woda, syrop glukozowo-fruktozowy z pszenicy, skrobia modyfikowana kukurydziana, tłuszcze: mieszanina nieutwardzonych tłuszczów roślinnych (tłuszcz palmowy, tłuszcz z rośliny shea), emulgator (lecytyny), utwardzony olej rzepakowy, barwniki (karmel amoniakalny, dwutlenek tytanu, ekstrakt z papryki), stabilizatory (sól sodowa karboksymetylocelulozy, guma gellan), regulator kwasowości (cytryniany wapnia), substancja konserwująca (sorbinian potasu), aromaty, sól), posypka karmelowa, drożdże.
Bardzo proszę, nie dziwcie się za bardzo, jeśli kiedyś poczęstujecie mnie czymś słodkim z cukierni czy sklepu, a ja być może powiem „nie, dziękuję”.
Nie namawiajcie i nie nalegajcie (bo to odmawianie i tłumaczenie się „dlaczego nie” jest nieco męczące i wydaje mi się takie zupełnie zbyteczne, żeby trzeba było się tłumaczyć z tego, że nie chce się jeść czegoś co nie jest zdrowe).
Postarajcie się podejść do sprawy ze zrozumieniem i odrobiną tolerancji – ja po prostu „tylko” albo „aż” STARAM SIĘ DOBRZE ODŻYWIAĆ. Unikam „chemii” w jedzeniu. I stało się to jednym ze znaczących elementów mojego życia.
W dzisiejszej audycji na temat uzależnienia od cukru (Radio Kraków), ktoś powiedział, że „jemy słodycze ponieważ lubimy sobie sprawiać przyjemność, bo wówczas pojawia się dopamina. I że być może warto byłoby wobec tego poszukać przyjemności innego rodzaju. Że może warto się zastanowić co jeszcze sprawia nam przyjemność”.
Nie muszę się specjalnie zastanawiać. Ja to wiem. I dlatego najpierw zjadłam dobry, własnoręcznie przygotowany obiad (przepis poniżej), teraz pójdę na siłownię i poćwiczę, a kiedy wrócę, to będę się wylegiwać w wannie pełnej gorącej wody, czytając. Taki mój „Przyjemny Czwartek” zamiast Tłustego.
Całe morze dopaminy dzisiaj, czego i Wam życzę (a jak jej sobie dostarczycie, to już Wasz wybór).
I przepis: Jeden podwójny filet z kurczaka (kroimy na małe kawałki, przyprawiamy czym chcemy, ale powinno być curry, u mnie jeszcze tymianek, estragon, pieprz), 2 szklanki dobrych płatków kukurydzianych zawijamy w czystą ścierkę i rozwałkujemy, kawałki kurczaka obtaczamy w mące (u mnie żytnia), potem w jajku i następnie w płatkach. A potem jeszcze do piekarnika (wykładamy na papierze do pieczenia) na 20 minut w 230 stopniach. Ja do tego zrobiłam sobie jeszcze warzywa (kalafior, brokuły, marchewka) z sosem czosnkowym (jogurt, czosnek) i komosą. Smacznego zdrowego jedzenia!
Zamiast pączka © Iza
- Aktywność Ciężary
Komentarze
Ja to do pączków mogę pisać ody :D Wczoraj pokonało mnie 6 sztuk ;)
k4r3l - 09:17 piątek, 13 lutego 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!