Środa, 22 kwietnia 2015
Terenowo
Nogi się dzisiaj zbuntowały.
Widocznie zbyt je zmęczyłam wczoraj i dzisiaj potrzebowały odpoczynku. Bardzo jednak chciałam wyjechać, bo jutro nie będę mieć czasu, a pogoda była sympatyczna. No to wyjechałam.
Już pierwszy podjazd dał mi sygnał, że łatwo nie będzie. W Buczynie natknęłam się na jakieś chłopaczka na rowerze. Jechał długo za mną, aż na niebieskim naddunajcowym minął mnie jak błyskawica. Sporo go to chyba kosztowało, bo po chwili opadł z sił. Minęłam go, jechałam przed nim, a potem skręciłam na pitstopowy podjazd, on pojechał prosto.
Początek podjazdu to był wielki ból nóg. Zastanawiałam się jak to jest możliwe, że tydzień temu, po dzień wcześniej zrobionym podjazdowym treningu, wjeżdżało mi się dobrze,a dzisiaj… No, ale tak to bywa ...sport.
Dzisiaj… miałam takie myśli na początku podjazdu żeby zawrócić do domu. No ale się jednak duch walki zwyciężył:), wjechałam i zrealizowałam do końca mój plan czyli zjazdem Adama do Doliny Izy, pod górę do szlabanu, a na koniec zjazd z Lubinki szutrowy od szlabanu. Powrót naddunajcowym i przez Buczynę. A ponieważ treningu dzisiaj nie dało się zrobić z powodu mojej słabości, była tylko takie powolne toczenie się pod górę, to porobiłam sobie trochę zdjęć. I to by było na tyle. Zmęczona jestem. Czas spać.
Widocznie zbyt je zmęczyłam wczoraj i dzisiaj potrzebowały odpoczynku. Bardzo jednak chciałam wyjechać, bo jutro nie będę mieć czasu, a pogoda była sympatyczna. No to wyjechałam.
Już pierwszy podjazd dał mi sygnał, że łatwo nie będzie. W Buczynie natknęłam się na jakieś chłopaczka na rowerze. Jechał długo za mną, aż na niebieskim naddunajcowym minął mnie jak błyskawica. Sporo go to chyba kosztowało, bo po chwili opadł z sił. Minęłam go, jechałam przed nim, a potem skręciłam na pitstopowy podjazd, on pojechał prosto.
Początek podjazdu to był wielki ból nóg. Zastanawiałam się jak to jest możliwe, że tydzień temu, po dzień wcześniej zrobionym podjazdowym treningu, wjeżdżało mi się dobrze,a dzisiaj… No, ale tak to bywa ...sport.
Dzisiaj… miałam takie myśli na początku podjazdu żeby zawrócić do domu. No ale się jednak duch walki zwyciężył:), wjechałam i zrealizowałam do końca mój plan czyli zjazdem Adama do Doliny Izy, pod górę do szlabanu, a na koniec zjazd z Lubinki szutrowy od szlabanu. Powrót naddunajcowym i przez Buczynę. A ponieważ treningu dzisiaj nie dało się zrobić z powodu mojej słabości, była tylko takie powolne toczenie się pod górę, to porobiłam sobie trochę zdjęć. I to by było na tyle. Zmęczona jestem. Czas spać.
Moja rzeka czyli Dunajec © Iza
Zazdrościcie mi tych widoków? Powinniście. Kojące, prawda?
Raz jeszcze © Iza
Coraz bardziej zielona Dolina Izy © Iza
Zawilce w Dolinie © Iza
Cmentarz wojenny © Iza
W Buczynie © Iza
- DST 36.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:09
- VAVG 16.74km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pozazdrościć można tym co mieszkają w tym domu na zdj. 1. Mi się marzy dom z takim widokiem, lub ewentualnie, a może bardziej na góry. Choćby taki Bocheniec u nas, u Was nie wiem jak to wygląda. Ale niestety, jedyne co widzę z domu to zapuszczone i opuszczone domy sąsiadów oraz ekrany autostrady :)
piotrkol - 16:57 czwartek, 23 kwietnia 2015 | linkuj
Dobre jak sie okazuje sporo osób dzisiaj jeździło tymi samymi drogami-)) Nie wszyscy jednak robili zdjęcia , a było warto..
grzesiekst999 - 07:17 czwartek, 23 kwietnia 2015 | linkuj
miałem robić dziś zdjęcie z tego samego miejsca co zdj 1, ale robiłem wcześniej z góry i nie chciało mi się "znowu" zatrzymywać. Teraz widzę że dobrze bo byłyby dwa :P
labudu - 21:45 środa, 22 kwietnia 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!