Czwartek, 25 czerwca 2015
Na przemyśl!!! ( z Rudą tą z GTA)
Ponieważ jeszcze wraz z Rudą (tą z Gomoli) jeszcze jakoś tam „kulamy się” po tych maratonowych trasach pomimo zmęczenia materiału i wieku już prawie balzakowskiego, to wypada od czasu do czasu coś potrenować.
No więc tak sobie postanowiłyśmy, że razem będziemy to robić od czasu do czasu, bo jak się nie chce razem, to jakoś bardziej się chce.
Ruda wymyśliła wczoraj, że pojedziemy „na przemyśl”, co miała na myśli, sama chyba nie wiedziała, ale że chciała na przemyśl to pojechałyśmy. Zaczęłyśmy przez Buczynę, potem trochę nad Dunajcem, a tam takie cuda….
Makowe pole © Iza
Dojechałyśmy do Czchowa cały czas wzdłuż Dunajca. Na nas-weterankach ten szlak niebieski wielkiego wrażenia już nie robi, ale jest wyjątkowej urody.
Poza tym jak trening to trening – skupiałyśmy się (zwłaszcza w pierwszej fazie jazdy, na jeździe samej, a nie na widokach) i do Czchowa dojechałyśmy ze średnią 25 km/h, więc tylko odrobinę gorszą niż tydzień temu, kiedy jechałam sama.
Czchowski ogródek grzybowy © Iza
Tym razem śmiały plan miałam, że po drodze do przemyśla, skoczymy jeszcze na Habalinę, bo dawno tam nie byłam, a podjazd to słuszny, taki górsko-leśny a widoki z góry pierwszorzędne. No to rozpoczęłyśmy zmagania z Habaliną.
Rudej zmagania z Habaliną © Iza
Widok z Habaliny © Iza
Moje sampoczucie rowerowe było gorsze niż tydzień temu i gorzej mi się jechało, zwłaszcza podjeżdżało, no ale jakoś się wturlałam.
.
Ruda i mniej Ruda (bardziej siwa) na Habalinie © Iza
Jeśli się nie mylę (a chyba nie) to właśnie pasmo Radziejowej, które oczywiście widać też z bliższych okolic Tarnowa, ale jednak stąd było jakby bliżej, no bo było bliżej o jakieś 25 km.
Pasmo Radziejowej © Iza
No i na koniec dojechałyśmy do przemyśla i ujrzałyśmy tradycyjną architekturę przemyską.
Tradycyjna architektura przemyska © Iza
(tak naprawdę to architektura tarnowsko - powiatowa).
Rudej (tej z Gomoli) bardzo dziękuję za nowatorski pomysł jazdy do przemyśla. Nie ma to jak jechać w jakieś nowe miejsce.
W maju do Przemyśla jechać nie chciała, to pewnie stąd to nagłe pragnienie.
Ciekawe co wymyśli następnym razem?
Byleby nie Gdańsk, bo możemy nie obrócić przed zmrokiem.
W Strzyżowie jeden człowiek powiedział nam, że Bartek Janowski z tym miśkiem w Polańczyku, to żartował. Zaprotestowałyśmy (chociaż miśka na trasie nie spotkałyśmy), ale parę dni po maratonie słyszałyśmy w Radiu Kraków, że niedźwiedź Iwo, co jest śledzony przez jakieś tajne służby i biega z nadajnikiem (nawet na Węgry był zaszedł), zawitał w Bieszczady.
Oto dowód, że Bartek prawdę mówił. Wisi u mnie na lodówce w pracy.
A jednak tam był © Iza
A jutro z Rudą co ma również ksywę Idziemy na miasto – idziemy na miasto. Będzie się działo.
No więc tak sobie postanowiłyśmy, że razem będziemy to robić od czasu do czasu, bo jak się nie chce razem, to jakoś bardziej się chce.
Ruda wymyśliła wczoraj, że pojedziemy „na przemyśl”, co miała na myśli, sama chyba nie wiedziała, ale że chciała na przemyśl to pojechałyśmy. Zaczęłyśmy przez Buczynę, potem trochę nad Dunajcem, a tam takie cuda….
Makowe pole © Iza
Dojechałyśmy do Czchowa cały czas wzdłuż Dunajca. Na nas-weterankach ten szlak niebieski wielkiego wrażenia już nie robi, ale jest wyjątkowej urody.
Poza tym jak trening to trening – skupiałyśmy się (zwłaszcza w pierwszej fazie jazdy, na jeździe samej, a nie na widokach) i do Czchowa dojechałyśmy ze średnią 25 km/h, więc tylko odrobinę gorszą niż tydzień temu, kiedy jechałam sama.
Czchowski ogródek grzybowy © Iza
Tym razem śmiały plan miałam, że po drodze do przemyśla, skoczymy jeszcze na Habalinę, bo dawno tam nie byłam, a podjazd to słuszny, taki górsko-leśny a widoki z góry pierwszorzędne. No to rozpoczęłyśmy zmagania z Habaliną.
Rudej zmagania z Habaliną © Iza
Widok z Habaliny © Iza
Moje sampoczucie rowerowe było gorsze niż tydzień temu i gorzej mi się jechało, zwłaszcza podjeżdżało, no ale jakoś się wturlałam.
.
Ruda i mniej Ruda (bardziej siwa) na Habalinie © Iza
Jeśli się nie mylę (a chyba nie) to właśnie pasmo Radziejowej, które oczywiście widać też z bliższych okolic Tarnowa, ale jednak stąd było jakby bliżej, no bo było bliżej o jakieś 25 km.
Pasmo Radziejowej © Iza
No i na koniec dojechałyśmy do przemyśla i ujrzałyśmy tradycyjną architekturę przemyską.
Tradycyjna architektura przemyska © Iza
(tak naprawdę to architektura tarnowsko - powiatowa).
Rudej (tej z Gomoli) bardzo dziękuję za nowatorski pomysł jazdy do przemyśla. Nie ma to jak jechać w jakieś nowe miejsce.
W maju do Przemyśla jechać nie chciała, to pewnie stąd to nagłe pragnienie.
Ciekawe co wymyśli następnym razem?
Byleby nie Gdańsk, bo możemy nie obrócić przed zmrokiem.
W Strzyżowie jeden człowiek powiedział nam, że Bartek Janowski z tym miśkiem w Polańczyku, to żartował. Zaprotestowałyśmy (chociaż miśka na trasie nie spotkałyśmy), ale parę dni po maratonie słyszałyśmy w Radiu Kraków, że niedźwiedź Iwo, co jest śledzony przez jakieś tajne służby i biega z nadajnikiem (nawet na Węgry był zaszedł), zawitał w Bieszczady.
Oto dowód, że Bartek prawdę mówił. Wisi u mnie na lodówce w pracy.
A jednak tam był © Iza
A jutro z Rudą co ma również ksywę Idziemy na miasto – idziemy na miasto. Będzie się działo.
- DST 85.00km
- Teren 8.00km
- Czas 03:34
- VAVG 23.83km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!