Wtorek, 11 sierpnia 2015
Nasze miasto nocą
Hurra… myślałam, że jutro będę musiała wracać do pracy, ale jednak nie… więc jeszcze trzy dni wolnego.. uffff…
Cieszę się.
Z tej radości pojechałam dzisiaj na dwie godziny nad Dunajec (tam upał jest do zniesienia, wiatr wieje od rzeki). Mój licznik dzisiaj pokazywał 43 stopnie. Tak więc dzisiaj do południa jedynie jazda nad Dunajec i z powrotem.
Za to wieczorem…. Pojechałyśmy z .. Rudą... Pojechałyśmy nie na przemyśl, nie na gdańsk. Pojechałyśmy.. na miasto. Miasto Tarnów (no i okolice). Nic nie byłoby w tym niezwykłego gdyby nie to, że ciemno było. Ale momentami iluminacje rozświetlały nam drogę (patrz: zdjęcia poniżej).
Było dość niebezpiecznie ponieważ Ruda zakłócała ciszę nocną (tak strasznie słychać było jej hamulce). Istniało więc spore niebezpieczeństwo, że skończymy z jakimś mandatem. Udało się jednak (nie skończyć).
Pozdrawiali nas nieznajomi rowerzyści, pozdrawiali panowie z ławki na przystanku w Porębie Radlnej („ o jakie fajne sportówki”). Kobiety na rowerach w strojach sportowych często budzą zdziwienie (zainteresowanie?), ale już nocne kobiety, to w ogóle:).
Odbyłyśmy również bardzo ciekawą rozmowę z panią ze sklepu nocnego. Panią zagadnęłyśmy o psa, co na skwerze leżał, obok niego pojemniki z wodą. Wyglądał na porzuconego, zagubionego, więc chciałyśmy się czegoś dowiedzieć.
Pani: aaa... nie, ja nic nie wiem, ja jestem nietutejsza, ja tutaj tylko sprzedaje...
Hm....
Pani: a on taki krasy był?
Ruda: Słucham?
Ja: (moja babcia używała słowa "krasy", więc załapałam): tak, tak.. (szylkretowy był, tak z kronikarskiego obowiązku wyjaśniam). Pani: aaaa... to Pusia... tego pana z naprzeciwka.
(hm.. a podobno pani nietutejsza). Pusia, Pusia, ona tak lata wkoło.
Ruda: Ale to jest chyba pies.. a nie suka..
Pani: No... ale na to Pusia wołają...
A tak wyglądamy my i nasze miasto nocą.
Z tej radości pojechałam dzisiaj na dwie godziny nad Dunajec (tam upał jest do zniesienia, wiatr wieje od rzeki). Mój licznik dzisiaj pokazywał 43 stopnie. Tak więc dzisiaj do południa jedynie jazda nad Dunajec i z powrotem.
Za to wieczorem…. Pojechałyśmy z .. Rudą... Pojechałyśmy nie na przemyśl, nie na gdańsk. Pojechałyśmy.. na miasto. Miasto Tarnów (no i okolice). Nic nie byłoby w tym niezwykłego gdyby nie to, że ciemno było. Ale momentami iluminacje rozświetlały nam drogę (patrz: zdjęcia poniżej).
Było dość niebezpiecznie ponieważ Ruda zakłócała ciszę nocną (tak strasznie słychać było jej hamulce). Istniało więc spore niebezpieczeństwo, że skończymy z jakimś mandatem. Udało się jednak (nie skończyć).
Pozdrawiali nas nieznajomi rowerzyści, pozdrawiali panowie z ławki na przystanku w Porębie Radlnej („ o jakie fajne sportówki”). Kobiety na rowerach w strojach sportowych często budzą zdziwienie (zainteresowanie?), ale już nocne kobiety, to w ogóle:).
Odbyłyśmy również bardzo ciekawą rozmowę z panią ze sklepu nocnego. Panią zagadnęłyśmy o psa, co na skwerze leżał, obok niego pojemniki z wodą. Wyglądał na porzuconego, zagubionego, więc chciałyśmy się czegoś dowiedzieć.
Pani: aaa... nie, ja nic nie wiem, ja jestem nietutejsza, ja tutaj tylko sprzedaje...
Hm....
Pani: a on taki krasy był?
Ruda: Słucham?
Ja: (moja babcia używała słowa "krasy", więc załapałam): tak, tak.. (szylkretowy był, tak z kronikarskiego obowiązku wyjaśniam). Pani: aaaa... to Pusia... tego pana z naprzeciwka.
(hm.. a podobno pani nietutejsza). Pusia, Pusia, ona tak lata wkoło.
Ruda: Ale to jest chyba pies.. a nie suka..
Pani: No... ale na to Pusia wołają...
A tak wyglądamy my i nasze miasto nocą.
Jest noc, jest zabawa © Iza
Tarnów z Marcinki © Iza
A podobno kryzys energetyczny jest (jak to jest Sufa? Ty robisz "w prądzie", to co Ty na to?)
Po drodze © Iza
- DST 40.00km
- Czas 01:58
- VAVG 20.34km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
pies Pusia.... no spoko, ja znałem sukę, która się wabiła Bobek ;))) ps. a ta Maryjka już dawno odłączona, to po prostu CUD ;) trzeba w tym miejscu postawić bazylikę ;)
k4r3l - 05:44 środa, 12 sierpnia 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!