Poniedziałek, 8 lutego 2016
Bieganie (23)
Temperatura taka, że w zasadzie „wypadałoby” wyciągnąć rower i trochę popedałować.
Czuć było wiosnę w powietrzu (chociaż to chyba takie złudne „czucie”, ciężko uwierzyć, że zima już nie powróci).
Perspektywa braku startowych perspektyw jednak sprawia, że nie czuję „przymusu” pedałowania w ciemnościach.
Kiedy wiedziałam, że będę startować, było inaczej.
Kiedy tylko można było jeździć, nie było śniegu – to jeździłam. Teraz nie muszę i nie chcę mi się, więc biegam.
Dzisiaj znowu niezły dystans, bez odpoczywania.
Przeczytałam wczoraj.. ktoś pisał coś w tym stylu.. po co biegać na czas, lepiej mieć czas na bieganie…
No właśnie – takie jest to moje bieganie. Dla przyjemności, kondycji. I tyle.
„ Często słyszę pytania: kto ci o tym wszystkim powiedział, kto wskazał drogę, poprowadził za rękę? Mnie akurat nikt nie prowadził, robiły to książki. To one były moim jedynym nauczycielem. Książki odpowiednio przeczytane, czyli takie, które przeżywa się jak własne losy i przygody. Książki nauczyły mnie zachowań w sytuacjach pozornie beznadziejnych”. Marek Kamiński, „Alfabet”.
Kiedyś jeden z moich kolegów powiedział mi: nie czytaj tyle, zepsujesz sobie oczy… Wtedy zaśmiałam się, nic nie odpowiedziałam, bo na tak zdumiewające stwierdzenie, nie bardzo wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Kilka lat potem (co za refleks!:)) przyszła mi do głowy taka odpowiedź: mam oczy do patrzenia na świat i mam oczy po to żebym czytała.
Po to stworzone są OCZY. Tak więc wykorzystuję je zgodnie z przeznaczeniem:).
Zakochałam się. Zakochałam się w Andrzeju Stasiuku. Zdecydowanie i nieodwołalnie. I będę teraz nadrabiać zaległości. Sporo napisał, więc chwilę mi zejdzie.
Najpierw była książka – wywiad, o niej już pisałam. „Życie to jednak strata jest”.
Potem „Wschód”. Nie czytało mi się łatwo. Stasiuk pisze „powolnie” i poetycko, wymaga skupienia. To nie jest książka do czytania w drodze do pracy i w drodze z pracy, a ja głównie wtedy czytam.
Stasiuka muszę zostawić na wieczory i weekendy. Jest niełatwy w odbiorze, ale jest magnetyzujący.
Jest taki bardzo… galicyjski, a to mnie przyciąga.
Przecież to moje miejsce, moje życie. Mam słabość do tych galicyjskich miasteczek z pożydowskimi śladami, mam słabość do tych wszystkich przepięknych cmentarzy z I wojny światowej, mam słabość do Beskidu Niskiego z połemkowskim śladami, cerkwiami, prawosławnymi cmentarzami, chyżami.
To jest taki niesamowicie inny świat, jakby odległy, jakby nieco zacofany.Będąc tam mam takie odczucie jakby świat się zatrzymał i nie chciał ruszać dalej. Ale to mnie właśnie w tych beskidoniskich okolicach urzeka najbardziej. Ta odległość od rzeczywistości. Ta jakby… nierealność tamtego świata.
I on o tym pisze, o takim świecie, ten KLIMAT jest wyczuwalny w jego książkach.
Obejrzałam niedawno film pt „Wino truskawkowe”, na podstawie „Opowieści galicyjskich” Stasiuka (zresztą on napisał scenariusz).
CUD! Co za film! I nawet krajobraz mi bliski, jechałam maraton w Dukli, nie raz, więc szczyty na horyzoncie poznaję (ach ta Cergowa… „ Stożek Cergowej jak zwykle podtrzymywał niebo”.)
Tak mnie urzekł ten film, że w sobotę w Mielcu, pobiegłam do Matrasu i szukałam, szukałam… i znalazłam „Opowieści”. Cud jakiś bo to jest wydanie (wznowienie) z 2011r. Ale znalazłam! Owszem mogłam zamówić przez internet, ale ja potrzebowałam mieć teraz, NATYCHMIAST. Od razu zacząć czytać.
„No więc bez reszty oddany zmysłom i ostrożności, szybkiemu rozumowaniu na użytek chwili. „Kiedy jesz to jedz. Kiedy pijesz, to pij”. To są wskazówki, jakich udzielają mistrzowie adeptom zen. Prawdopodobnie wzbudziłby w Józku szczery śmiech. Mistrzowie tracą mnóstwo czasu na odkrycie podstawowych prawd. Lecz i on uprawiał refleksję, jeśli mogła przynieść pocieszenie.
Któregoś dnia spotkałem go w lesie. Siedział w swoim traktorze, przyciskał gaz do dechy i z wolna pogrążał się w bagnie. Z pijackim optymizmem wierzył, że wyrwie się z mulistej toni, choć błoto wlewało się już do gumiaków. – Spokojnie. Takie jest życie – powtarzał co chwilę – Czasami się uda, czasami nie.”.
Opowieści galicyjskie, Andrzej Stasiuk.
Musze sobie tę józkową prawdę przyswoić. Zapamiętać. Utrwalić. "Spokojnie, takie jest życie, czasami się uda, czasami nie”.
Czuć było wiosnę w powietrzu (chociaż to chyba takie złudne „czucie”, ciężko uwierzyć, że zima już nie powróci).
Perspektywa braku startowych perspektyw jednak sprawia, że nie czuję „przymusu” pedałowania w ciemnościach.
Kiedy wiedziałam, że będę startować, było inaczej.
Kiedy tylko można było jeździć, nie było śniegu – to jeździłam. Teraz nie muszę i nie chcę mi się, więc biegam.
Dzisiaj znowu niezły dystans, bez odpoczywania.
Przeczytałam wczoraj.. ktoś pisał coś w tym stylu.. po co biegać na czas, lepiej mieć czas na bieganie…
No właśnie – takie jest to moje bieganie. Dla przyjemności, kondycji. I tyle.
„ Często słyszę pytania: kto ci o tym wszystkim powiedział, kto wskazał drogę, poprowadził za rękę? Mnie akurat nikt nie prowadził, robiły to książki. To one były moim jedynym nauczycielem. Książki odpowiednio przeczytane, czyli takie, które przeżywa się jak własne losy i przygody. Książki nauczyły mnie zachowań w sytuacjach pozornie beznadziejnych”. Marek Kamiński, „Alfabet”.
Kiedyś jeden z moich kolegów powiedział mi: nie czytaj tyle, zepsujesz sobie oczy… Wtedy zaśmiałam się, nic nie odpowiedziałam, bo na tak zdumiewające stwierdzenie, nie bardzo wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Kilka lat potem (co za refleks!:)) przyszła mi do głowy taka odpowiedź: mam oczy do patrzenia na świat i mam oczy po to żebym czytała.
Po to stworzone są OCZY. Tak więc wykorzystuję je zgodnie z przeznaczeniem:).
Zakochałam się. Zakochałam się w Andrzeju Stasiuku. Zdecydowanie i nieodwołalnie. I będę teraz nadrabiać zaległości. Sporo napisał, więc chwilę mi zejdzie.
Najpierw była książka – wywiad, o niej już pisałam. „Życie to jednak strata jest”.
Potem „Wschód”. Nie czytało mi się łatwo. Stasiuk pisze „powolnie” i poetycko, wymaga skupienia. To nie jest książka do czytania w drodze do pracy i w drodze z pracy, a ja głównie wtedy czytam.
Stasiuka muszę zostawić na wieczory i weekendy. Jest niełatwy w odbiorze, ale jest magnetyzujący.
Jest taki bardzo… galicyjski, a to mnie przyciąga.
Przecież to moje miejsce, moje życie. Mam słabość do tych galicyjskich miasteczek z pożydowskimi śladami, mam słabość do tych wszystkich przepięknych cmentarzy z I wojny światowej, mam słabość do Beskidu Niskiego z połemkowskim śladami, cerkwiami, prawosławnymi cmentarzami, chyżami.
To jest taki niesamowicie inny świat, jakby odległy, jakby nieco zacofany.Będąc tam mam takie odczucie jakby świat się zatrzymał i nie chciał ruszać dalej. Ale to mnie właśnie w tych beskidoniskich okolicach urzeka najbardziej. Ta odległość od rzeczywistości. Ta jakby… nierealność tamtego świata.
I on o tym pisze, o takim świecie, ten KLIMAT jest wyczuwalny w jego książkach.
Obejrzałam niedawno film pt „Wino truskawkowe”, na podstawie „Opowieści galicyjskich” Stasiuka (zresztą on napisał scenariusz).
CUD! Co za film! I nawet krajobraz mi bliski, jechałam maraton w Dukli, nie raz, więc szczyty na horyzoncie poznaję (ach ta Cergowa… „ Stożek Cergowej jak zwykle podtrzymywał niebo”.)
Tak mnie urzekł ten film, że w sobotę w Mielcu, pobiegłam do Matrasu i szukałam, szukałam… i znalazłam „Opowieści”. Cud jakiś bo to jest wydanie (wznowienie) z 2011r. Ale znalazłam! Owszem mogłam zamówić przez internet, ale ja potrzebowałam mieć teraz, NATYCHMIAST. Od razu zacząć czytać.
„No więc bez reszty oddany zmysłom i ostrożności, szybkiemu rozumowaniu na użytek chwili. „Kiedy jesz to jedz. Kiedy pijesz, to pij”. To są wskazówki, jakich udzielają mistrzowie adeptom zen. Prawdopodobnie wzbudziłby w Józku szczery śmiech. Mistrzowie tracą mnóstwo czasu na odkrycie podstawowych prawd. Lecz i on uprawiał refleksję, jeśli mogła przynieść pocieszenie.
Któregoś dnia spotkałem go w lesie. Siedział w swoim traktorze, przyciskał gaz do dechy i z wolna pogrążał się w bagnie. Z pijackim optymizmem wierzył, że wyrwie się z mulistej toni, choć błoto wlewało się już do gumiaków. – Spokojnie. Takie jest życie – powtarzał co chwilę – Czasami się uda, czasami nie.”.
Opowieści galicyjskie, Andrzej Stasiuk.
Musze sobie tę józkową prawdę przyswoić. Zapamiętać. Utrwalić. "Spokojnie, takie jest życie, czasami się uda, czasami nie”.
- Aktywność Bieganie
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!