Sobota, 25 marca 2017
Wietrzna sobota
Odwlekłam, zwlekałam (dzisiaj nie wiem dlaczego, bo w nieskonczość zwlekać się nie da, pewnie dlatego, że najpierw maratony, teraz częste wyjazdy do Mielca, mało czasu na odpoczynek). No, ale nareszcie przeprowadziłam remont w mieszkaniu. Czas był najwyższy, w maju minie bowiem 9 lat odkąd tu mieszkam. Wszystko się „postrzało”, centralne ogrzewanie dało radę sufitom, niektóre rzeczy przestały nadawać się do użytku, a książki leżały na podłodze…
Praca to była ogromna dla mnie (pakowanie, znoszenie do piwnicy, dźwiganie w pojedynkę, to nie jest łatwa sprawa, potem sprzątanie, zakupy, malowanie drobnych sprzętów).
6 dni, bardzo intensywnych dni. Ale jest pięknie, jest świeżo, jest wysprzątane na maksa (chyba nigdy nie miałam tak posprzątanego mieszkania). No i satysfakcja na mecie.. jak po maratonie.
Mieszkanie więc wygląda pięknie (wg. mnie, tak jak chciałam, ma mój styl, moje pomysły i moją "duszę"), ze mną gorzej. Niewyspanie, niedojedzenie zmęczenie zrobiło swoje.
Bardzo chciałam wyjechać na rower, z tymże nie był to jednak dobry pomysł. Dwie poprzednie noce spałam po 4 godziny, słabo jadłam w tym tygodniu, więc organizm był wyeksploatowany.
Ale się uparłam. Pojechaliśmy z Tomkiem. Tomek na nowej, pięknej maszynie, wreszcie ma motywację żeby znowu jeździć na rowerze.
Zrobiliśmy jedną pętlę na Trzech Kopcach i to było wystarczające, bowiem bardzo źle mi się jechało. Do tego wiał duży wiatr. Śmiałam się, że na górkę w Koszycach w życiu tak wolno nie wjeżdzałam. No ale naprawdę nie miałam siły.
Minusem tego wyjazdu był ogrom drzewnych zniszczeń, które zobaczyłam. Najpierw w parku przy Czarnej Drodze w Mościcach, a potem na terenie gm. Pleśna.
Wszędzie, dosłownie wszędzie gdzie okiem sięgnąć powycinane drzewa. Ludzie oszaleli.
Praca to była ogromna dla mnie (pakowanie, znoszenie do piwnicy, dźwiganie w pojedynkę, to nie jest łatwa sprawa, potem sprzątanie, zakupy, malowanie drobnych sprzętów).
6 dni, bardzo intensywnych dni. Ale jest pięknie, jest świeżo, jest wysprzątane na maksa (chyba nigdy nie miałam tak posprzątanego mieszkania). No i satysfakcja na mecie.. jak po maratonie.
Mieszkanie więc wygląda pięknie (wg. mnie, tak jak chciałam, ma mój styl, moje pomysły i moją "duszę"), ze mną gorzej. Niewyspanie, niedojedzenie zmęczenie zrobiło swoje.
Bardzo chciałam wyjechać na rower, z tymże nie był to jednak dobry pomysł. Dwie poprzednie noce spałam po 4 godziny, słabo jadłam w tym tygodniu, więc organizm był wyeksploatowany.
Ale się uparłam. Pojechaliśmy z Tomkiem. Tomek na nowej, pięknej maszynie, wreszcie ma motywację żeby znowu jeździć na rowerze.
Zrobiliśmy jedną pętlę na Trzech Kopcach i to było wystarczające, bowiem bardzo źle mi się jechało. Do tego wiał duży wiatr. Śmiałam się, że na górkę w Koszycach w życiu tak wolno nie wjeżdzałam. No ale naprawdę nie miałam siły.
Minusem tego wyjazdu był ogrom drzewnych zniszczeń, które zobaczyłam. Najpierw w parku przy Czarnej Drodze w Mościcach, a potem na terenie gm. Pleśna.
Wszędzie, dosłownie wszędzie gdzie okiem sięgnąć powycinane drzewa. Ludzie oszaleli.
Pokój © Iza
Pokój 2 © Iza
Kuchnia i Z. Stryjeńska:) © Iza
Przedpokój © Iza
Kuchnia © Iza
Z Tomkiem © Iza
- DST 42.00km
- Czas 02:18
- VAVG 18.26km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ludzie oszaleli - trafne stwierdzenie :( Osobiście byłem w niemałym szoku po pierwszej, dłuższej pozimowej trasie. Krajobraz zmieniony bardzo mocno w wielu miejscach :(
Remontu lekko zazdroszczę, strasznie lubię zapach świeżego, wyremontowanego mieszkania i satysfakcji z wykonanej pracy :) piotrkol - 20:53 niedziela, 26 marca 2017 | linkuj
Remontu lekko zazdroszczę, strasznie lubię zapach świeżego, wyremontowanego mieszkania i satysfakcji z wykonanej pracy :) piotrkol - 20:53 niedziela, 26 marca 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!