Wtorek, 25 sierpnia 2009
Wtorek
Płasko - Las Radłowski
Po 3 dniach przerwy w treningach dzisiaj jechało się dosyć dobrze, chociaż pod koniec jazdy trochę bolały kolana.
Było dosyć mocno.
Cięzko powiedzieć zebym odpoczęła przez te 3 dni, bo w sobotę byłam na weselu i tanczyłam przez wiele godzin. Na drugi dzień miałam zakwasy i czułam sie jakbym przejechała maraton:)
w niedzielę poprawiny, w poniedziałek cięzki dzień w pracy, po południu do serwisu z rowerem.
Zrobiłam sobie dzisiaj takie podsumowanie moich wydatków na rower w tym roku...
Przerażające... wyszło na to, że miałabym full wypas wakacje.
Sam osprzęt ( wymieniałam w zasadzie coś co miesiąc) plus nowy licznik, bo stary sie zepsuł, plus nowe opony kosztował mnie ok 1600 zł.
Do tego wpisowe za maratony plus opłaty za noclegi... jakies 400 zł.
Niezła sumka nie? Byłby za to nowy rower... ale taki za 2000 zł, niestety już mi nie wystarcza. Marzenia sięgają wyżej:)
Tak... zapłaciłam duzo za realizację swojej pasji. Musiałam przez to zrezygnować z innych rzeczy, ktore też lubiłam. Z kupowania książek np. Zminimalizować lub w ogóle zrezygnować z zakupu ciuchów, butów, torebek ( takie moje małe szalenstwa to zawsze były).
No ale.. cóż. Tak jest i mogę powiedzieć, ze nie żałuję.
Rower i to co dzieki temu przezywam jest tego wart...
a na horyzoncie nieśmiało pojawił się wysniony nowy rower... zobaczymy jak to bedzie, muszę sprawę przemyśleć bo...wpędzę się w kolejne długi, ale ... no po prostu warto. Chyba...
Tak myślę:)
Na podsumowanie sezonu przyjdzie jeszcze czas.
Juz teraz mogę napisać, ze to mój najbradziej pracowity i wartościowy sezon.
I wiele się nauczyłam. I o rowerze i coś tam przy nim robić i wiele sie nauczyłam rownież jeśli chodzi o samą jazdę.
Jeszcze duzo pracy przede mną, ale doświadczenia tego sezonu napewno zaprocentują w przyszłym
Po 3 dniach przerwy w treningach dzisiaj jechało się dosyć dobrze, chociaż pod koniec jazdy trochę bolały kolana.
Było dosyć mocno.
Cięzko powiedzieć zebym odpoczęła przez te 3 dni, bo w sobotę byłam na weselu i tanczyłam przez wiele godzin. Na drugi dzień miałam zakwasy i czułam sie jakbym przejechała maraton:)
w niedzielę poprawiny, w poniedziałek cięzki dzień w pracy, po południu do serwisu z rowerem.
Zrobiłam sobie dzisiaj takie podsumowanie moich wydatków na rower w tym roku...
Przerażające... wyszło na to, że miałabym full wypas wakacje.
Sam osprzęt ( wymieniałam w zasadzie coś co miesiąc) plus nowy licznik, bo stary sie zepsuł, plus nowe opony kosztował mnie ok 1600 zł.
Do tego wpisowe za maratony plus opłaty za noclegi... jakies 400 zł.
Niezła sumka nie? Byłby za to nowy rower... ale taki za 2000 zł, niestety już mi nie wystarcza. Marzenia sięgają wyżej:)
Tak... zapłaciłam duzo za realizację swojej pasji. Musiałam przez to zrezygnować z innych rzeczy, ktore też lubiłam. Z kupowania książek np. Zminimalizować lub w ogóle zrezygnować z zakupu ciuchów, butów, torebek ( takie moje małe szalenstwa to zawsze były).
No ale.. cóż. Tak jest i mogę powiedzieć, ze nie żałuję.
Rower i to co dzieki temu przezywam jest tego wart...
a na horyzoncie nieśmiało pojawił się wysniony nowy rower... zobaczymy jak to bedzie, muszę sprawę przemyśleć bo...wpędzę się w kolejne długi, ale ... no po prostu warto. Chyba...
Tak myślę:)
Na podsumowanie sezonu przyjdzie jeszcze czas.
Juz teraz mogę napisać, ze to mój najbradziej pracowity i wartościowy sezon.
I wiele się nauczyłam. I o rowerze i coś tam przy nim robić i wiele sie nauczyłam rownież jeśli chodzi o samą jazdę.
Jeszcze duzo pracy przede mną, ale doświadczenia tego sezonu napewno zaprocentują w przyszłym
- DST 32.00km
- Teren 18.00km
- Czas 01:10
- VAVG 27.43km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!