Środa, 25 listopada 2009
Tańcząc w ciemnosciach
Napisałam "tańcząc", bo tak czułam się momentami na wilgotnym, czasem nieco błotnistym podłozu w Lesie Radłowskim.
Oponki w Magnusie mam załozone raczej takie mało blotne, więc jest zabawa.
Cięzko się jedzie w ciemnościach... kiedy nie widać dziur, kamieni, sliskich patyków.
Jazda w lesie w nocy to coś niesamowitego. Te sarny przemykające sobie między drzewami...
Dzisiaj w starym składzie: Mirek i Alek.
bardzo spokojnie.
Trudno to nazwać treningiem. Ot przejażdzka dla rozruszania kości.
Nawet nie było tak zimno.
Pod koniec jazdy jednak poczułam ze moje palce u nóg mają już dość:)
Oponki w Magnusie mam załozone raczej takie mało blotne, więc jest zabawa.
Cięzko się jedzie w ciemnościach... kiedy nie widać dziur, kamieni, sliskich patyków.
Jazda w lesie w nocy to coś niesamowitego. Te sarny przemykające sobie między drzewami...
Dzisiaj w starym składzie: Mirek i Alek.
bardzo spokojnie.
Trudno to nazwać treningiem. Ot przejażdzka dla rozruszania kości.
Nawet nie było tak zimno.
Pod koniec jazdy jednak poczułam ze moje palce u nóg mają już dość:)
- DST 32.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:35
- VAVG 20.21km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Jednym słowem tańczyłaś z sarnami.Gdybyś tak zawitała w Bieszczady to nocną porą tańcowała byś z wilkami
Anonimowy tchórz - 14:04 czwartek, 26 listopada 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!