Czwartek, 1 kwietnia 2010
Górki
Dzisiaj z Mirkiem.
Miałam takie mysli już żeby nie jechać ( mój diabeł antytreningowy).
ale dzien w pracy byl taki koszmarnie cięzki..
wszyscy biora urlopy, sprzatają, robią zakupy, no a u nas jak to u nas. Szans nie ma.
Przynajmniej ja nie mam. No ale nie ma co narzekać.
w kazdym bądź razie ledwie dowlokłam sie do domu.. taka byłam zmęczona,wiec trzeba było mocno sie mobilizowac zeby wyjechać na ten rowerek.
wiedziałam, ze jak już wyjadę, przejadę pierwsze km, bedzie ok.
Lekko sie dzisiaj nie jechało, zwłaszcza pod górę. Mordowałam się dość, ale trudno.. taki dzien. Nie zawsze bedzie super.
Pojechalismy niebieskim szlakiem wzdłuz Dunajca ( wał, Buczyna, potem dalej niebieskim aż do skrzyżowania w Janowicach i tam do góry, długim podjazdem ok, 6km.. ). Nie jest ciezki ten podjazd , tylko koncówka momentami dosyć stroma, ale jakos cieżko mi było.
No i z blatu jechałam.
Potem jeszcze do centrum Tarnowa i z powrotem.
Co tam górki:), jazda po mieście to jest dopiero hardcore. Dobrze, ze tak rzadko jeżdzę rowerem po mieście.
P.S dzisiaj przyszła do mnie do pracy zona jednego kolegi bikera. Ona widziała mnie raz w zyciu, w rowerowym ubranku i kasku.
Oczywiscie nie poznała mnie na korytarzu.
I mówi do mnie:
Iza , jak Ty sie zmieniłaś.. tzn jak cie widziałam to w tym kasku i w ogóle.. zupełnie inaczej wyglądasz.
Jeszcze jeden przykład na to ze ludzie, którzy znaja mnie " z roweru" nie poznają mnie w cywlinych ciuchach i na odwrót.
Kiedys jechałam na rowerze i machałam koleżance z pracy..
zero reakcji:)
Miałam takie mysli już żeby nie jechać ( mój diabeł antytreningowy).
ale dzien w pracy byl taki koszmarnie cięzki..
wszyscy biora urlopy, sprzatają, robią zakupy, no a u nas jak to u nas. Szans nie ma.
Przynajmniej ja nie mam. No ale nie ma co narzekać.
w kazdym bądź razie ledwie dowlokłam sie do domu.. taka byłam zmęczona,wiec trzeba było mocno sie mobilizowac zeby wyjechać na ten rowerek.
wiedziałam, ze jak już wyjadę, przejadę pierwsze km, bedzie ok.
Lekko sie dzisiaj nie jechało, zwłaszcza pod górę. Mordowałam się dość, ale trudno.. taki dzien. Nie zawsze bedzie super.
Pojechalismy niebieskim szlakiem wzdłuz Dunajca ( wał, Buczyna, potem dalej niebieskim aż do skrzyżowania w Janowicach i tam do góry, długim podjazdem ok, 6km.. ). Nie jest ciezki ten podjazd , tylko koncówka momentami dosyć stroma, ale jakos cieżko mi było.
No i z blatu jechałam.
Potem jeszcze do centrum Tarnowa i z powrotem.
Co tam górki:), jazda po mieście to jest dopiero hardcore. Dobrze, ze tak rzadko jeżdzę rowerem po mieście.
P.S dzisiaj przyszła do mnie do pracy zona jednego kolegi bikera. Ona widziała mnie raz w zyciu, w rowerowym ubranku i kasku.
Oczywiscie nie poznała mnie na korytarzu.
I mówi do mnie:
Iza , jak Ty sie zmieniłaś.. tzn jak cie widziałam to w tym kasku i w ogóle.. zupełnie inaczej wyglądasz.
Jeszcze jeden przykład na to ze ludzie, którzy znaja mnie " z roweru" nie poznają mnie w cywlinych ciuchach i na odwrót.
Kiedys jechałam na rowerze i machałam koleżance z pracy..
zero reakcji:)
- DST 52.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:09
- VAVG 24.19km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- HRmax 174 ( 92%)
- HRavg 158 ( 84%)
- Kalorie 1010kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!