Niedziela, 9 maja 2010
Błotna Brzanka
Błotna masakra, jednym krótkim zdaniem. Dawno nie zmywałam z siebie i roweru tylu ton błota.
Błoto wszędzie.. w Lesie Trzemeskim , gdzie błoto jest zawsze, a dzisiaj było bardzooo duzo błota. Błoto na podjeździe na Brzankę..ale na szczescie była przyczepnośc, tyle, ze trzeba sie było nasiłować.. błoto momentami na trasie.
Dawno nie byłam na Brzance na rowerze ( na maratonie w ub roku ostatnio).
Początek wiadomo.. Marcinka.. haha.. to jest niezły podjazd na rozruch.
Postanowiłam nie ryzzykowac i dzisiaj odcinek od restauracji to asfaltu na młynku, ale nastepnym razem będę juz na średniej wjeżdzac , jak w ub roku.
Nie spieszyłam sie specjalnie, bo wiedziałam ze trasa dluga przede mną, ale czas odrobinę lepszy niz w ub roku.
Trzeba go poprawić jeszcze:).
Niestety potem na podjazdach szło mi coraz gorzej.. Andżelika i Łukasz często mi uciekali na podjazdach, Tomek czasem też.
Nie ma mocy, ale też starałam sie pamietac o tym co mówił Mirek zeby nie zachowywać sie teraz nerwowo i spokojnie sobie wjeżdżac.
No i ten niezablokowany amor na podjazdach ( blokada nie działa) tez pewnie nie pomaga.
ale to nie zmienia faktu ze formy nie ma.
Na zjazdach było lepiej, bez rewelacji rzecz jasna, ale jechało mi sie dobrze, takie psychiczne wzmocnienie przyda sie przed Zlotym Stokiem.
A zjazdy były sliskie.
Mocno też pobłądzilismy kilka razy, stąd taki przedłuzony czas jazdy.
Np w Lesie Tuchowskim zamiast zjazdem dostać sie do jeziorek zrobilismy sobie okrężny podjazd.
Gdyby maraton był dzisiaj to działoby się..
Strasznie dużo tego błota i kawałki trasy nieprzejezdne niestety:(
Np Piekło w Zalasowej, które nawet na sucho nie jest łatwe.
Poszła masa kalorii, wiec zjadłam obiad, ciasto a teraz jeszcze smazyłam sobie frytki:)
Potrzeba mi wiecej takich jazd.
Błoto wszędzie.. w Lesie Trzemeskim , gdzie błoto jest zawsze, a dzisiaj było bardzooo duzo błota. Błoto na podjeździe na Brzankę..ale na szczescie była przyczepnośc, tyle, ze trzeba sie było nasiłować.. błoto momentami na trasie.
Dawno nie byłam na Brzance na rowerze ( na maratonie w ub roku ostatnio).
Początek wiadomo.. Marcinka.. haha.. to jest niezły podjazd na rozruch.
Postanowiłam nie ryzzykowac i dzisiaj odcinek od restauracji to asfaltu na młynku, ale nastepnym razem będę juz na średniej wjeżdzac , jak w ub roku.
Nie spieszyłam sie specjalnie, bo wiedziałam ze trasa dluga przede mną, ale czas odrobinę lepszy niz w ub roku.
Trzeba go poprawić jeszcze:).
Niestety potem na podjazdach szło mi coraz gorzej.. Andżelika i Łukasz często mi uciekali na podjazdach, Tomek czasem też.
Nie ma mocy, ale też starałam sie pamietac o tym co mówił Mirek zeby nie zachowywać sie teraz nerwowo i spokojnie sobie wjeżdżac.
No i ten niezablokowany amor na podjazdach ( blokada nie działa) tez pewnie nie pomaga.
ale to nie zmienia faktu ze formy nie ma.
Na zjazdach było lepiej, bez rewelacji rzecz jasna, ale jechało mi sie dobrze, takie psychiczne wzmocnienie przyda sie przed Zlotym Stokiem.
A zjazdy były sliskie.
Mocno też pobłądzilismy kilka razy, stąd taki przedłuzony czas jazdy.
Np w Lesie Tuchowskim zamiast zjazdem dostać sie do jeziorek zrobilismy sobie okrężny podjazd.
Gdyby maraton był dzisiaj to działoby się..
Strasznie dużo tego błota i kawałki trasy nieprzejezdne niestety:(
Np Piekło w Zalasowej, które nawet na sucho nie jest łatwe.
Poszła masa kalorii, wiec zjadłam obiad, ciasto a teraz jeszcze smazyłam sobie frytki:)
Potrzeba mi wiecej takich jazd.
- DST 80.00km
- Teren 45.00km
- Czas 05:27
- VAVG 14.68km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 175 ( 93%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie 2500kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!