Środa, 2 czerwca 2010
Lubinka w deszczu
Tak... znowu pada i pada i pada...
Ale byłam bardzo zdeterminowana na jazdę, cokolwiek by się nie działo. Mirek powiedział: jedziemy chyba ze bedzie jakis cyklon.
Ok 17 zaczeło nieźle padać. Napisałam do Mirka: co robimy?, odpisał: ja jadę, a TY?:)
I co miałam zrobić?:)
Twardym trzeba być. Ale szczerze powiedziawszy miałam ochotę na taką deszczową ekstremę, bo jak to powiedział potem Mirek: jak człowiek w taką pogodę wyjdzie z domu, to ma większą satysfakcję.
No i pojechaliśmy:) i to jeszcze w górki.
Było naprawdę fajnie.
Pojechalismy do Dąbrówki Szczepanowskiej , wzdłuż Dunajca. Mirek pokazał mi drogę totalnie zniszczoną przez powódź, połamane słupy wysokiego napięcia, domy zniszczone przez osuwiska. Masakryczny widok naprawdę.
Dunajec znowu rozlanyyyyyy....
Woda leci z gór, mgła...
Wjechalismy od Janowic na Lubinkę.
Na Lubince ... krajobraz jak z horroru, wszystko zasnute mgłą...
Niestety przypłaciłam tę jazdę potęzną migreną, która złapała mnie tuż po jeździe..
1,5 h wyjęte z zyciorysu ( nic nie widziałam), a dzisiaj sie czuję jakby walec po mnie po mnie przejechał.
Teraz zastanawiam się..jak ja byłam w stanie przejechać maratony na których złapała mnie migrena ( Przemysl, Kraków i ostatnio Jasło).
Wczoraj nie widziałam prawie nic przez 1,5 h...
Ale byłam bardzo zdeterminowana na jazdę, cokolwiek by się nie działo. Mirek powiedział: jedziemy chyba ze bedzie jakis cyklon.
Ok 17 zaczeło nieźle padać. Napisałam do Mirka: co robimy?, odpisał: ja jadę, a TY?:)
I co miałam zrobić?:)
Twardym trzeba być. Ale szczerze powiedziawszy miałam ochotę na taką deszczową ekstremę, bo jak to powiedział potem Mirek: jak człowiek w taką pogodę wyjdzie z domu, to ma większą satysfakcję.
No i pojechaliśmy:) i to jeszcze w górki.
Było naprawdę fajnie.
Pojechalismy do Dąbrówki Szczepanowskiej , wzdłuż Dunajca. Mirek pokazał mi drogę totalnie zniszczoną przez powódź, połamane słupy wysokiego napięcia, domy zniszczone przez osuwiska. Masakryczny widok naprawdę.
Dunajec znowu rozlanyyyyyy....
Woda leci z gór, mgła...
Wjechalismy od Janowic na Lubinkę.
Na Lubince ... krajobraz jak z horroru, wszystko zasnute mgłą...
Niestety przypłaciłam tę jazdę potęzną migreną, która złapała mnie tuż po jeździe..
1,5 h wyjęte z zyciorysu ( nic nie widziałam), a dzisiaj sie czuję jakby walec po mnie po mnie przejechał.
Teraz zastanawiam się..jak ja byłam w stanie przejechać maratony na których złapała mnie migrena ( Przemysl, Kraków i ostatnio Jasło).
Wczoraj nie widziałam prawie nic przez 1,5 h...
- DST 40.00km
- Czas 01:39
- VAVG 24.24km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!