Wtorek, 27 lipca 2010
Bez treningu i trochę o marzeniach:)
Bez treningu bo .. strułam sie czymś wczoraj i przezyłam koszmarny wieczór i noc, a dzisiaj słabizna taka ze hej.
wskoczyłam na wagę, a tu 49 kg ( 3, 5 kg od wczoraj mi ubyło).
Troche się boję ze to sie odbije na mnie podczas maratonu w Gluszycy, ale też szybko wybijam sobie te mysli z głowy, zeby sobie czegoś znowu nie wmowić i nie nastawić psychiki znowu źle.
" Wierzę, ze zycie jest po to żeby mieć marzenia. Wierzę, że warto próbować, tych marzeń dotknąć, ze warto spróbować marzenia zamienić w cele, i że cały czas warto marzyć dalej"
" Doszłam do bram klasztoru i nagle zobaczyłam Everest, Lhotse i Ama Dablam, najpiękniejszy widok świata. I stojąc tam i patrząc zrozumiałam, że skoro świat jest piękny, to życie musi być piękne. I pomimo tego , ze jestem skazana na ciężką probę piękno tego świata przekonuje mnie żeby żyć dalej"
Olga Morawska, żona Piotra, himalaisty, ktory zginał w ub roku.
czytam i uśmiecham się . Mądra kobieta z tej Olgi bardzo. Podziwam hart ducha i podziwiam umiejetnosc życia dalej pomimo tragedii jaka ją spotkała.
I myślę sobie: ile trzeba miec w sobie pasji, mądrości zeby do tych gór co zabrały jej męża nie mieć żalu, pretensji, a jeszcze z nich własnie czerpać siłę.
Coś w tym jednak chyba jest, w tych górach. Jakaś moc niepojęta.
Przezywałam rózne chwile, bardzo trudne naprawdę. Zycie na rozdrozu, zycie bez przyszłosci, ciemnosc... i ratowały mnie góry. Wyciągałam rower, jechałam w górki i one jakby dodawały siły... patrzyłam na te piękne widoki i myslałam tak jak Olga: jest tak pięknie, tak pieknie, świat jest taki piekny i dlatego warto zyć! Dla takich chwil.
Dopóki marzymy, żyjemy!
Jak sięgnę pamiecią wstecz to wiele moich marzeń , ktore zamieniałam w cele i konskwentnie do nich dążyłam , stało się faktem. Takich, ktore kiedys tam wydawały sie nieprawdopodobne do zrealizowania.
Więc coz innego pozostaje? Marzyć dalej i zamieniać marzenia w cele:)
wskoczyłam na wagę, a tu 49 kg ( 3, 5 kg od wczoraj mi ubyło).
Troche się boję ze to sie odbije na mnie podczas maratonu w Gluszycy, ale też szybko wybijam sobie te mysli z głowy, zeby sobie czegoś znowu nie wmowić i nie nastawić psychiki znowu źle.
" Wierzę, ze zycie jest po to żeby mieć marzenia. Wierzę, że warto próbować, tych marzeń dotknąć, ze warto spróbować marzenia zamienić w cele, i że cały czas warto marzyć dalej"
" Doszłam do bram klasztoru i nagle zobaczyłam Everest, Lhotse i Ama Dablam, najpiękniejszy widok świata. I stojąc tam i patrząc zrozumiałam, że skoro świat jest piękny, to życie musi być piękne. I pomimo tego , ze jestem skazana na ciężką probę piękno tego świata przekonuje mnie żeby żyć dalej"
Olga Morawska, żona Piotra, himalaisty, ktory zginał w ub roku.
czytam i uśmiecham się . Mądra kobieta z tej Olgi bardzo. Podziwam hart ducha i podziwiam umiejetnosc życia dalej pomimo tragedii jaka ją spotkała.
I myślę sobie: ile trzeba miec w sobie pasji, mądrości zeby do tych gór co zabrały jej męża nie mieć żalu, pretensji, a jeszcze z nich własnie czerpać siłę.
Coś w tym jednak chyba jest, w tych górach. Jakaś moc niepojęta.
Przezywałam rózne chwile, bardzo trudne naprawdę. Zycie na rozdrozu, zycie bez przyszłosci, ciemnosc... i ratowały mnie góry. Wyciągałam rower, jechałam w górki i one jakby dodawały siły... patrzyłam na te piękne widoki i myslałam tak jak Olga: jest tak pięknie, tak pieknie, świat jest taki piekny i dlatego warto zyć! Dla takich chwil.
Dopóki marzymy, żyjemy!
Jak sięgnę pamiecią wstecz to wiele moich marzeń , ktore zamieniałam w cele i konskwentnie do nich dążyłam , stało się faktem. Takich, ktore kiedys tam wydawały sie nieprawdopodobne do zrealizowania.
Więc coz innego pozostaje? Marzyć dalej i zamieniać marzenia w cele:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Odmrożone czarne stopy i ręce często amputowane.Kalectwo i śmierć.Grób tam gdzie rodzina nigdy nie zapali znicza i nie przyklęknie w zadumie.
Połamane ramy i obręcze,pogubione pompki i zrypane okładziny.Wydany ostatni grosz aby sprzęt funkcjonował nie zawodnie do kolejnego wyjazdu.Siniaki,otarcia,połamane kości i długa rehabilitacja.Zdarza się i wózek inwalidzki.
Jednak jakaś nie widzialna siła gna nas na kolejny szczyt i łamanie kolejnych barier. kondor - 07:29 środa, 28 lipca 2010 | linkuj
Połamane ramy i obręcze,pogubione pompki i zrypane okładziny.Wydany ostatni grosz aby sprzęt funkcjonował nie zawodnie do kolejnego wyjazdu.Siniaki,otarcia,połamane kości i długa rehabilitacja.Zdarza się i wózek inwalidzki.
Jednak jakaś nie widzialna siła gna nas na kolejny szczyt i łamanie kolejnych barier. kondor - 07:29 środa, 28 lipca 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!