Sobota, 22 stycznia 2011
BABIA MOUNTAIN WINTER EXPEDITION
Tak naszą wyprawę nazwał Mirek.
Planowana była od kilku tygodni, ale wciąż coś stało na przeszkodzie. Dzisiaj w końcu udało się zrealizować plany.
2,5 jazdy samochodem i jesteśmy na parkingu w Krowiarkach. Mirek pyta parkingowego czy gdzieś tutaj jest może wc, a Pan parkingowy ( na głowie wielka futrzana czapa) mówi: o tam za tym autem można….
No tak… pomijając już brak intymności, no to jednak jest trochę zimno.
Mnóstwo śniegu, co ogromnie nas cieszy, bo przecież u nas nie ma go prawie w ogóle.
Ruszamy.
Krysia, Mirek i ja.
Nie ukrywam, że miałam obawy przed tą wyprawą. Nie mam przecież doświadczenia w górach prawie w ogóle, a już o doświadczeniu w górach zimą – mogę tylko pomarzyć. Chodzenie po Marcince, Jamnej czy Brzance, moze dać kondycję, ale doświadczenia potrzebnego na takich górskich szlakach mi nie da.
No i to moje kolano… czy wytrzyma? No i ten mój kręgosłup.. czy da radę? Często podczas długiego chodzenia niestety dają o sobie znać, a Mirek zapowiada 7 godzinną wędrówkę.
Pogoda taka sobie. Nie ma wielkiego mrozu, ale nie ma też słonca, niebo jest zachmurzone, więc nie zapowiada się zebysmy mieli piękne widoki.
Wchodzimy do lasu i od razu robi się bardzo stromo pod górę. Jak się chodzi po sniegu to każdy wie, jak się chodzi po sniegu pod górę może nie każdy wie.
Chodzi się ciężko.
Pierwsze metry ciężkie, bo jest bardzo stromo pod górę, tętno szaleje i zaczynają się głupie myśli w głowie pt:
Kobieto co Ty tu robisz? Jest jak na pierwszym podjeżdzie na maratonie.. cięzko, ogromnie ciężko…
Coraz stromiej. Zimno mi w palce u nóg i myślę sobie: o Jezu.. a to dopiero początek.. przecież odmrożę sobie palce…
Ale potem palce się rozgrzewają, a las robi się coraz piękniejszy. Jest biało, tak snieżniobiało, cicho…
Pierwszy punkt widokowy Sokolica… ( 1300 m npm) Niewiele widać ( mgła), ale i tak wpadam i krzyczę: Jak pięknie…..
Robimy zdjęcia i idziemy dalej bo robi się zimno.
Mirek nie forsuje tempa, wiadomo gdyby narzucił tempo takie na jakie go stać, z pewnością byłoby nam trudno je wytrzymać. No ale idziemy dzielnie:)
Po drodze żartujemy , ze to taka prawie kobieca wyprawa, a własciwie babska na Babią Górę.
Już lepiej się idzie. Tętno się wyrównało, organizm przestawił na wysiłek. Jest dobrze, jest pięknie, cudownie.
Jestesmy coraz wyżej, co widać po coraz niższej rosliności, która mnie zachwyca. Jak dzieło artysty, tak wyglądają te drzewka przykryte śniegiem.
Im bliżej szczytu tym robi się zimniej, wiec wkładam kurtkę i opatulam się, coraz ciezej się też idzie, coraz słabsza widoczność…
Zaczynam się czuć trochę jak himalaista.. bo robi się trochę ekstremalnie. Ledwie widzę Mirka przed sobą, ale to ze zaczyna się cięzej , trudniej cieszy mnie:)
Dużo lodu pod sniegiem i trzeba naprawdę uważać, bo jest momentami niebezpiecznie. Mgła ograniczająca widoczność, zawiewa wiatrem. No spacerek po Krupówkach to to nie jest:), a pomimo tego serce sie raduje, nogi mnie niosą...
Mówię do Krysi: ale fajnie….
Krysia: dobrze, ze nie słyszy tego ktoś normalny…
Ja: no i własnie dlatego nie mówię tego do nikogo normalnego.
Idę, jestem już trochę zmęczona.. ale ogromnie szczęsliwa i w tym momencie myślę sobie, ze teraz jeszcze bardziej rozumiem ludzi gór. Dlaczego idą tak wysoko.
Mirek mówi: to prawda, że w górach jest wolność….
Jest. To prawda.
Oprócz nas na szlaku spotykamy dosłownie kilka osób, wiec rzeczywiście jest cisza, spokój.
My i góry.
Im bliżej szczytu, tym trudniej, zimniej i jakoś tak nawet trochę starszno… Jak w horrorze... szaro , buro... pusto... i tylko my i nasze oddechy.
Są momenty że buty zeslizguja mi się ze skałek, mam problemy..
Jestesmy prawie na szczycie i wtedy cos niesmowitego.. chmury się przesuwają.. na chwile wychodzi słonce i widać przez ułamek sekundy panoramę Tatr.
Krzyczę, krzyczę ze szczęscia, bo to jest COŚ tak niewiarygodnie pięknego, że ja wiem, ze czegos takiego jeszcze nie widziałam.
Ta biel, to słonce, te chmury, te Tatry… To jest jak jakiś obraz kosmiczny, jak coś zupełnie nierzeczywistego, jak jakis inny świat.
BO TO JEST INNY ŚWIAT. TAM NA GÓRZE JEST ZUPEŁNIE INNY ŚWIAT. ODMIENNY OD TEGO NA DOLE. JEDYNY W SWOIM RODZAJU.
Docieramy na szczyt.
Jest zimno, odczuwalna temperatura pewnie około minus 15. Kiedy wyciagam termos i zdejmuję rękawiczki palce momentalnie mi marzną.
Dalej jest mgła… ale co jakis czas chmury przechodzą i pokazują się Tatry. To są sekundy i polujemy na nie żeby zrobić zdjęcie.
Widoki są tak niewiarygodne, ze za każdym razem kiedy widać Tatry piszczę jak dziecko.
Nie potrafię w sobie poskromić tej naturalnej, dzieciecej jakies takiej zupełnie pierwotnej radości.
I zdarza się cud. Wychodzi zza chmur słonce. Pokazują się niesamowite widoki, przepiękne kolory ( biel najbielsza i błękit nieba). Mogłabym stac i stać i patrzeć.
Jestem na wysokosci 1700 m nmp, na najwyższym polskim szczycie poza Tatrami. W zimie. Czy to nie jest piękne???
Jest zimno. I co z tego? Warto marznać żeby to wszystko zobaczyć.
Zejście jest trudne. Jest ślisko, są skały, przewracam się kilka razy.
Po trudnym kawałku, schodzimy na łatwiejsze tereny, idzie się przyjemniej, pomimo tego trzeba uważać, duzo lodu pod spodem. Widzimy kilka osób w rakach. Czasem zjeżdza się w dół, prawie jak na nartach.
Dochodzimy do schroniska ( nie pamietam gdzie). Przed schroniskiem kilka osób. Widzę, ze jeden bardzo okutany człowiek przygląda mi się. Nagle mówi:
Izka???
Przypatruje mu się i rozpoznaje w „Okutanym” Mariusza vel Sąsiada, znajomego z maratonów ( tarnowianina z urodzenia, teraz mieszka w Krakowie). Jeździ na giga, w ub sezonie w Bydzia Power, teraz będzie jeździł w rowerowaniu. Są z nim koledzy z rowerowania.
Po prostu smiejemy się Krysią głosno bo jeszcze na parkingu w Krowiarkach wspominałysmy Mariusza, a tu proszę… dosłownie kilkanaście osób spotkanych dzisiaj na szlaku i wśród nich Mariusz.
Krótka pogawędka, wspolne zdjęcia i idziemy na herbatkę do schroniska, a potem dalej w drogę.
Mirek narzuca dosyć ostre tempo.
I dlatego trasę robimy nie w 7 godzin ( tak było zakładane) a w niecałe 5.
Wczoraj Adam Małysz powiedział: dla takich chwil się żyję…
Kiedy stałam dzisiaj na szczycie Babiej Góry, a widoki miałam takie jakie dotąd widziałam tylko na zdjęciach, pomyslałam: tak Adam, własnie tak.. dla takich chwil się żyję.
To był CZAS SPEŁNIENIA
I fotorelacja:
„ NA POCZĄTKU JEST NAJŁATWIEJ, GDY SIE W PEŁNI SIŁ I WIARY”
„ BYKA CHWYTA SIĘ ZA ROGI, Z ŻYCIEM BIERZE SIĘ ZA BARY”
POTEM JEST NIESTETY TRUDNIEJ
SIŁY MNIEJSZE, MARNA WIARA
JUŻ SIĘ NIE GNA TAK DO PRZODU, WCIĄŻ SIĘ JEDNAK CZŁOWIEK STARA
JAK TO DALEJ BĘDZIE NIE WIEM, JESTEM GDZIEŚ W POŁOWIE DROGI
JESZCZE CHCE MI SIĘ WĘDROWAĆ, LECZ JUŻ TROCHĘ BOLĄ NOGI
Planowana była od kilku tygodni, ale wciąż coś stało na przeszkodzie. Dzisiaj w końcu udało się zrealizować plany.
2,5 jazdy samochodem i jesteśmy na parkingu w Krowiarkach. Mirek pyta parkingowego czy gdzieś tutaj jest może wc, a Pan parkingowy ( na głowie wielka futrzana czapa) mówi: o tam za tym autem można….
No tak… pomijając już brak intymności, no to jednak jest trochę zimno.
Mnóstwo śniegu, co ogromnie nas cieszy, bo przecież u nas nie ma go prawie w ogóle.
Ruszamy.
Krysia, Mirek i ja.
Nie ukrywam, że miałam obawy przed tą wyprawą. Nie mam przecież doświadczenia w górach prawie w ogóle, a już o doświadczeniu w górach zimą – mogę tylko pomarzyć. Chodzenie po Marcince, Jamnej czy Brzance, moze dać kondycję, ale doświadczenia potrzebnego na takich górskich szlakach mi nie da.
No i to moje kolano… czy wytrzyma? No i ten mój kręgosłup.. czy da radę? Często podczas długiego chodzenia niestety dają o sobie znać, a Mirek zapowiada 7 godzinną wędrówkę.
Pogoda taka sobie. Nie ma wielkiego mrozu, ale nie ma też słonca, niebo jest zachmurzone, więc nie zapowiada się zebysmy mieli piękne widoki.
Wchodzimy do lasu i od razu robi się bardzo stromo pod górę. Jak się chodzi po sniegu to każdy wie, jak się chodzi po sniegu pod górę może nie każdy wie.
Chodzi się ciężko.
Pierwsze metry ciężkie, bo jest bardzo stromo pod górę, tętno szaleje i zaczynają się głupie myśli w głowie pt:
Kobieto co Ty tu robisz? Jest jak na pierwszym podjeżdzie na maratonie.. cięzko, ogromnie ciężko…
Coraz stromiej. Zimno mi w palce u nóg i myślę sobie: o Jezu.. a to dopiero początek.. przecież odmrożę sobie palce…
Ale potem palce się rozgrzewają, a las robi się coraz piękniejszy. Jest biało, tak snieżniobiało, cicho…
Pierwszy punkt widokowy Sokolica… ( 1300 m npm) Niewiele widać ( mgła), ale i tak wpadam i krzyczę: Jak pięknie…..
Robimy zdjęcia i idziemy dalej bo robi się zimno.
Mirek nie forsuje tempa, wiadomo gdyby narzucił tempo takie na jakie go stać, z pewnością byłoby nam trudno je wytrzymać. No ale idziemy dzielnie:)
Po drodze żartujemy , ze to taka prawie kobieca wyprawa, a własciwie babska na Babią Górę.
Już lepiej się idzie. Tętno się wyrównało, organizm przestawił na wysiłek. Jest dobrze, jest pięknie, cudownie.
Jestesmy coraz wyżej, co widać po coraz niższej rosliności, która mnie zachwyca. Jak dzieło artysty, tak wyglądają te drzewka przykryte śniegiem.
Im bliżej szczytu tym robi się zimniej, wiec wkładam kurtkę i opatulam się, coraz ciezej się też idzie, coraz słabsza widoczność…
Zaczynam się czuć trochę jak himalaista.. bo robi się trochę ekstremalnie. Ledwie widzę Mirka przed sobą, ale to ze zaczyna się cięzej , trudniej cieszy mnie:)
Dużo lodu pod sniegiem i trzeba naprawdę uważać, bo jest momentami niebezpiecznie. Mgła ograniczająca widoczność, zawiewa wiatrem. No spacerek po Krupówkach to to nie jest:), a pomimo tego serce sie raduje, nogi mnie niosą...
Mówię do Krysi: ale fajnie….
Krysia: dobrze, ze nie słyszy tego ktoś normalny…
Ja: no i własnie dlatego nie mówię tego do nikogo normalnego.
Idę, jestem już trochę zmęczona.. ale ogromnie szczęsliwa i w tym momencie myślę sobie, ze teraz jeszcze bardziej rozumiem ludzi gór. Dlaczego idą tak wysoko.
Mirek mówi: to prawda, że w górach jest wolność….
Jest. To prawda.
Oprócz nas na szlaku spotykamy dosłownie kilka osób, wiec rzeczywiście jest cisza, spokój.
My i góry.
Im bliżej szczytu, tym trudniej, zimniej i jakoś tak nawet trochę starszno… Jak w horrorze... szaro , buro... pusto... i tylko my i nasze oddechy.
Są momenty że buty zeslizguja mi się ze skałek, mam problemy..
Jestesmy prawie na szczycie i wtedy cos niesmowitego.. chmury się przesuwają.. na chwile wychodzi słonce i widać przez ułamek sekundy panoramę Tatr.
Krzyczę, krzyczę ze szczęscia, bo to jest COŚ tak niewiarygodnie pięknego, że ja wiem, ze czegos takiego jeszcze nie widziałam.
Ta biel, to słonce, te chmury, te Tatry… To jest jak jakiś obraz kosmiczny, jak coś zupełnie nierzeczywistego, jak jakis inny świat.
BO TO JEST INNY ŚWIAT. TAM NA GÓRZE JEST ZUPEŁNIE INNY ŚWIAT. ODMIENNY OD TEGO NA DOLE. JEDYNY W SWOIM RODZAJU.
Docieramy na szczyt.
Jest zimno, odczuwalna temperatura pewnie około minus 15. Kiedy wyciagam termos i zdejmuję rękawiczki palce momentalnie mi marzną.
Dalej jest mgła… ale co jakis czas chmury przechodzą i pokazują się Tatry. To są sekundy i polujemy na nie żeby zrobić zdjęcie.
Widoki są tak niewiarygodne, ze za każdym razem kiedy widać Tatry piszczę jak dziecko.
Nie potrafię w sobie poskromić tej naturalnej, dzieciecej jakies takiej zupełnie pierwotnej radości.
I zdarza się cud. Wychodzi zza chmur słonce. Pokazują się niesamowite widoki, przepiękne kolory ( biel najbielsza i błękit nieba). Mogłabym stac i stać i patrzeć.
Jestem na wysokosci 1700 m nmp, na najwyższym polskim szczycie poza Tatrami. W zimie. Czy to nie jest piękne???
Jest zimno. I co z tego? Warto marznać żeby to wszystko zobaczyć.
Zejście jest trudne. Jest ślisko, są skały, przewracam się kilka razy.
Po trudnym kawałku, schodzimy na łatwiejsze tereny, idzie się przyjemniej, pomimo tego trzeba uważać, duzo lodu pod spodem. Widzimy kilka osób w rakach. Czasem zjeżdza się w dół, prawie jak na nartach.
Dochodzimy do schroniska ( nie pamietam gdzie). Przed schroniskiem kilka osób. Widzę, ze jeden bardzo okutany człowiek przygląda mi się. Nagle mówi:
Izka???
Przypatruje mu się i rozpoznaje w „Okutanym” Mariusza vel Sąsiada, znajomego z maratonów ( tarnowianina z urodzenia, teraz mieszka w Krakowie). Jeździ na giga, w ub sezonie w Bydzia Power, teraz będzie jeździł w rowerowaniu. Są z nim koledzy z rowerowania.
Po prostu smiejemy się Krysią głosno bo jeszcze na parkingu w Krowiarkach wspominałysmy Mariusza, a tu proszę… dosłownie kilkanaście osób spotkanych dzisiaj na szlaku i wśród nich Mariusz.
Krótka pogawędka, wspolne zdjęcia i idziemy na herbatkę do schroniska, a potem dalej w drogę.
Mirek narzuca dosyć ostre tempo.
I dlatego trasę robimy nie w 7 godzin ( tak było zakładane) a w niecałe 5.
Wczoraj Adam Małysz powiedział: dla takich chwil się żyję…
Kiedy stałam dzisiaj na szczycie Babiej Góry, a widoki miałam takie jakie dotąd widziałam tylko na zdjęciach, pomyslałam: tak Adam, własnie tak.. dla takich chwil się żyję.
To był CZAS SPEŁNIENIA
I fotorelacja:
„ NA POCZĄTKU JEST NAJŁATWIEJ, GDY SIE W PEŁNI SIŁ I WIARY”
„ BYKA CHWYTA SIĘ ZA ROGI, Z ŻYCIEM BIERZE SIĘ ZA BARY”
Na szlaku© lemuriza1972
POTEM JEST NIESTETY TRUDNIEJ
Momentami widoczność była kiepska© lemuriza1972
SIŁY MNIEJSZE, MARNA WIARA
JUŻ SIĘ NIE GNA TAK DO PRZODU, WCIĄŻ SIĘ JEDNAK CZŁOWIEK STARA
JAK TO DALEJ BĘDZIE NIE WIEM, JESTEM GDZIEŚ W POŁOWIE DROGI
JESZCZE CHCE MI SIĘ WĘDROWAĆ, LECZ JUŻ TROCHĘ BOLĄ NOGI
Baba na szczycie Babiej:)© lemuriza1972
Wierzchołki Tatr© lemuriza1972
- Czas 04:55
- HRmax 165 ( 87%)
- HRavg 138 ( 73%)
- Kalorie 1998kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Super widoczki ;) Ekstra wycieczka szkoda że tak daleko ode mnie :(
Maks - 17:26 niedziela, 23 stycznia 2011 | linkuj
Zimowe wejście na Babią - świetny pomysł dla tych co kochają góry :)
Zainspirowałaś mnie - też chcę !
Patrząc na cudne zdjęcia (jak na komórkę) mam wrażenie jakbyś zdobywała himalaje :)
JPbike - 10:13 niedziela, 23 stycznia 2011 | linkuj
Zainspirowałaś mnie - też chcę !
Patrząc na cudne zdjęcia (jak na komórkę) mam wrażenie jakbyś zdobywała himalaje :)
JPbike - 10:13 niedziela, 23 stycznia 2011 | linkuj
Fajna relacja, szkoda, że mam tak daleko do Babiej, pozdrawiam
surf-removed - 00:32 niedziela, 23 stycznia 2011 | linkuj
wow ale niesamowite widoki... tylko tyle powiem ;)
marcin1111 - 22:27 sobota, 22 stycznia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!