Wtorek, 22 lutego 2011
Tarnov walking:)
Ogarnęło mnie dzisiaj.. lenistwo.
Byłam bardzo zmęczona po pracy i zdecydowałam, że nie jadę do Q10.
Nie lubię lenistwa, ale czasem naprawdę lepiej jest odpocząć , nic robić cos na siłę.
A kiedy pomyślałam o półgodzinnej jeździe w zimnym autobusie i znowu półgodzinym powrocie w jeszcze bardziej zimnym autobusie.... to zrezygnowałam. Pomyślałam,ze poćwiczę w domu.
Ugotowałam obiad, odpoczęłam, cos tam sobie zrobiłam w domku... ale jak myślałam o domowych ćwiczeniach, to wiedziałam, że wielkiej radości nie przyniosą mi one.
I kombinowałam co by tu zrobić ( sportowo rzecz jasna). Pomyslałam przez chwilę o bieganiu , ale szybko tę myśl porzuciłam, bo moje kolana źle tolerują bieganie.
Poszłam wyrzucić śmieci, dopadł mnie fajny mrozik, śnieg padał i nagle.. Eureka.
Przypomniałam sobie, ze stacjonują u mnie pożyczone od Mirka kijki trekkingowe. Przypomniałam sobie, ze ub zimy często sama wędrowałam, wiec : dlaczego nie?
Decyzja szybka, wskakuje w sportowe ciuszki, kijki do rąk i w drogę.
Po raz pierwszy szłam z kijkami po płaskim. Fajnie. Naprawdę odciąża kolana.
Zimnoooo... ale jest radość.. snieżek pada, pięknie sie mieni...
No to idę. Najpierw przez park, potem obok kościoła, niebieskim rowerowym ( skrótem do ścieżki rowerowej do drogi w kierunku Ostrowa), potem Ostrów i most na Dunajcu i powrót.
Pewnie jakieś 7 km. Szybkim równym tempem, a koncówkę to nawet sobie mocniej przyfiniszowałam, bo raz, ze wyobrazałam sobie koncówkę maratonu, dwa, ze nie byłam do konca bardzo ciepło ubrana i .. zmarzła mi trochę pupa:).
I tym o to sposobem uniknełam nudnych ćwiczen domowych, a dotleniłam się trochę po tym całym dniu siedzenia w papierach.
Czytałam dzisiaj we "Wprost" artykuł o Kubicy ( swoją drogą zmieniło sie to "Wprost" zmieniło bardzo... nie miałam dawno tej gazetki w rękach).
" Syn należał do tych dzieciaków, które nigdy nie mają dośc. Do dzisiaj widzę w nim to nienasycenie" ( ojciec Roberta).
ładne stwierdzenie prawda?
Nienasycenie...
Tylko z takiego nienasycenia i pasji, mogą się rodzić sukcesy.
I koncówka artykułu:
Można zaryzykować stwierdzenie, ze Kubica wróci na tor, a jesli wróci będzie Kubicą, czyli przy odrobinie szczęscia w koncu wejdzie na szczyt"
Też bardzo mocno w to wierzę.
W tym samym "Wprost", fajna rozmowa z Joanną Krauze. Fajna kobieta, podoba mi sie jej sposób myślenia.
" Boi sie pani przyszłości?
Nie, ja zawsze jestem przyszłości ciekawa. Przyszłość to spotkanie z samą sobą, z konsekwencjami własnych wyborów. Ja jestem podekscytowana nawet wizją emerytury"
No...ja przez ostatnie dni obmyslam co by tu zrobić , ze na emeryturze przeprowadzić się np do .. Zakopanego i mieć Tatry na wyciagniecie ręki.
Moze już nie bede miała siły po nich chodzić, ale moze przynajmniej bede je widziec z okna?
Chociaż przy dobrej pogodzie to ja mogłabym je widzieć z ktoregoś z wiezowców w Tarnowie... ale to chyba jednak nie to samo...
Byłam bardzo zmęczona po pracy i zdecydowałam, że nie jadę do Q10.
Nie lubię lenistwa, ale czasem naprawdę lepiej jest odpocząć , nic robić cos na siłę.
A kiedy pomyślałam o półgodzinnej jeździe w zimnym autobusie i znowu półgodzinym powrocie w jeszcze bardziej zimnym autobusie.... to zrezygnowałam. Pomyślałam,ze poćwiczę w domu.
Ugotowałam obiad, odpoczęłam, cos tam sobie zrobiłam w domku... ale jak myślałam o domowych ćwiczeniach, to wiedziałam, że wielkiej radości nie przyniosą mi one.
I kombinowałam co by tu zrobić ( sportowo rzecz jasna). Pomyslałam przez chwilę o bieganiu , ale szybko tę myśl porzuciłam, bo moje kolana źle tolerują bieganie.
Poszłam wyrzucić śmieci, dopadł mnie fajny mrozik, śnieg padał i nagle.. Eureka.
Przypomniałam sobie, ze stacjonują u mnie pożyczone od Mirka kijki trekkingowe. Przypomniałam sobie, ze ub zimy często sama wędrowałam, wiec : dlaczego nie?
Decyzja szybka, wskakuje w sportowe ciuszki, kijki do rąk i w drogę.
Po raz pierwszy szłam z kijkami po płaskim. Fajnie. Naprawdę odciąża kolana.
Zimnoooo... ale jest radość.. snieżek pada, pięknie sie mieni...
No to idę. Najpierw przez park, potem obok kościoła, niebieskim rowerowym ( skrótem do ścieżki rowerowej do drogi w kierunku Ostrowa), potem Ostrów i most na Dunajcu i powrót.
Pewnie jakieś 7 km. Szybkim równym tempem, a koncówkę to nawet sobie mocniej przyfiniszowałam, bo raz, ze wyobrazałam sobie koncówkę maratonu, dwa, ze nie byłam do konca bardzo ciepło ubrana i .. zmarzła mi trochę pupa:).
I tym o to sposobem uniknełam nudnych ćwiczen domowych, a dotleniłam się trochę po tym całym dniu siedzenia w papierach.
Czytałam dzisiaj we "Wprost" artykuł o Kubicy ( swoją drogą zmieniło sie to "Wprost" zmieniło bardzo... nie miałam dawno tej gazetki w rękach).
" Syn należał do tych dzieciaków, które nigdy nie mają dośc. Do dzisiaj widzę w nim to nienasycenie" ( ojciec Roberta).
ładne stwierdzenie prawda?
Nienasycenie...
Tylko z takiego nienasycenia i pasji, mogą się rodzić sukcesy.
I koncówka artykułu:
Można zaryzykować stwierdzenie, ze Kubica wróci na tor, a jesli wróci będzie Kubicą, czyli przy odrobinie szczęscia w koncu wejdzie na szczyt"
Też bardzo mocno w to wierzę.
W tym samym "Wprost", fajna rozmowa z Joanną Krauze. Fajna kobieta, podoba mi sie jej sposób myślenia.
" Boi sie pani przyszłości?
Nie, ja zawsze jestem przyszłości ciekawa. Przyszłość to spotkanie z samą sobą, z konsekwencjami własnych wyborów. Ja jestem podekscytowana nawet wizją emerytury"
No...ja przez ostatnie dni obmyslam co by tu zrobić , ze na emeryturze przeprowadzić się np do .. Zakopanego i mieć Tatry na wyciagniecie ręki.
Moze już nie bede miała siły po nich chodzić, ale moze przynajmniej bede je widziec z okna?
Chociaż przy dobrej pogodzie to ja mogłabym je widzieć z ktoregoś z wiezowców w Tarnowie... ale to chyba jednak nie to samo...
- Czas 01:08
- Temperatura -10.0°C
- HRmax 150 ( 79%)
- HRavg 134 ( 71%)
- Kalorie 426kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!