Niedziela, 3 kwietnia 2011
Ostatnia niedziela czyli Tarnów- Mielec, Mielec- Tarnów
Piosenka z płyty, którą sobie "podarowałam" wczoraj. Płyta ma tytuł " Być kobietą". Takie tam stare przeboje.. Alicja Majewska, Danuta Błażejczyk, Ewa Bem, Halina Frąckowiak i inne wspaniałe panie.
A w tej piosence Anny Jantar... do kogo ona śpiewa ? do Boga?
ostatnia niedziela.. przed zawodami:)
A było tak... w nocy zły sen.." jadę na rowerze, nagle patrzę , a ja nie mam koła, przerzutka urwana".
To zapewne efekt tego co zdarzyło sie wczoraj tzn zmieniając koło ( zmieniałam koło przednie gdzie mam załozonego pythonka, żeby sie nie mordować na asfalcie) z przerażeniem zauważyłam, ze koło jest nie do konca dokręcone.
A ja przecież tyle szybkich zjazdów robiłam ot choćby wczoraj.
Mało tego.. dzisiaj wynosząc rower... poczułam,że tylne sie "telepie"... też było odkręcone.
Co jest grane??? przecież ja bardzo dokładnie zawsze sprawdzam stan umocowania kół, bo już raz jechałam na niedokręconym i o mało nie skonczyło sie źle...
No... historia jak z filmu... jakby ktoś mi celowo je odkręcił:). Można byłoby tak pomyśleć.
Wczoraj dość solidny zjazd z osuwiska... czy aż tak mogły sie zaciski poluzować?
Nie sądzę.
No więc z lekkimi obawami wyruszyłam do Mielca ( przez ten sen)
Jechało się cięzko. Niestety nogi odczuły wczorajszy trening i chyba glikogenu.. niet. Męczyłam się i już w drodze do Mielca wiedziałam, ze to nie byl dobry pomysł.
No ale w planie i tak miałam trening 3 godzinny. Tyle, ze dzisiaj przekroczyłam go o 2 godziny. Oczywiście w porozumieniu z Kubą, który powiedział, ze owszem, ale mam nie jechać na czas, tylko spokojnie. Tak też jechałam, stąd czas dramatyczny. W zyciu tak długo do Mielca nie jechałam. Na usprawiedliwienie swoje mogę napisać, ze okrutny, bezlitosny wiatr wiał - ależ go wyzywałam! Nie ośmieliłabym sie zacytować:)
No ale jakoś dojechałam do Mielca i kiedy znalazłam sie na moście, nagle usłyszałam jakiś szum na oponie. Zaniepokoiło mnie to mocno, więc zatrzymałam się i zaczełam oglądać oponę.
No tak.. w oponie tkwiło szkło, ktore ją przecięło.
" O matko, jak ja wrócę" pomyślałam, "dętka pewnie przebita, a ja mam tylko jeden zapas"
Obserwowałam więc rower przez całe 5 godzin pobytu u siostry. Nic się nie działo. Z lekkimi jednak obawami wyruszyłam w drogę powrotną. Jechało sie zdecydowanie lepiej niż rano ( może dlatego ze rano - wyjechałam o 7. 40 było zimno), a po południu cieplutko.
Mirek opowiedział mi co mówił jego trener.
" Są trzy grupy zawodników. Jedni to lenie i nigdy nie trzymają się planu, drudzy to tacy co przesadzają i trenują znacznie więcej niz mają w planie, a trzeci to ci co trzymają się planu. I własnie ci wygrywają".
No.. staram się trzymać planu, więc zobaczymy, zobaczymy...
Przeczytałam dzisiaj wywiad z Olgą Krzyżanowską ( o jej ojcu słynnym generale).
Cytat:
" Pisał do mnie, że człowiek jest wart tyle , na ile jest w stanie się zdobyć, a to jest uzależnione od niego samego.
Największa trudność życiowa polega na tym, ażeby w życiu znaleźć samego siebie, w absolutnym uniezależnieniu się od warunków. I samego siebie trzeba znaleźć nie w pozycji leżąco- stękającej, lecz zawsze tylko wyprostowanej i zdolnej do powstania nawet po największym upadku. Nawet wtedy gdy człowiek jest starty na proszek - musi zawsze w nim coś pozostać, coś co powinno go zregenerować"
Przekonywał mnie, że ważne jest, by człowiek umiał uniezależnić się od klęski i powiedzieć sobie, że będzie trwał nadal i nie pozwoli sobie na taki luksus jak zbankrutowanie".
Mądre prawda?
To była moja pierwsza setka w tym sezonie.
To było bardzo pracowite dwa tygodnie i bardzo pracowita zima, zobaczymy jakie będą efekty. Już za tydzien zobaczymy.
Nie mogę się doczekać.
a dzisiaj spaliłam tyle kalorii, ze zjadłam całą czekoladę:)
Podobno dzięki niej wydzielają sie endorfiny.
mam nadzieję, przyda mi się dzisiaj. Taki to był sobie dzień...
Samopoczucie podczas jazdy i w ogóle ( trochę rodzinnych problemów) na 3.
Ale jutro będzie lepiej, będzie nowy dzień:)))i musi byc lepiej.
- DST 112.00km
- Czas 04:56
- VAVG 22.70km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 165 ( 87%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie 2082kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dobry cytat, choć my, maratończycy, zmagając się na prawie wyłącznie fizycznej płaszczyźnie - mamy łatwiej. Klęska odniesiona na płaszczyźnie psychicznej (jak u wysokich wojskowych) jest trudniejsza do zniesienia.
Do zobaczenia za tydzień :). klosiu - 19:03 niedziela, 3 kwietnia 2011 | linkuj
Do zobaczenia za tydzień :). klosiu - 19:03 niedziela, 3 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!