Czwartek, 1 września 2011
Mistrzostwa Świata w kolarstwie górskim
Śledzę uważnie.
Marek Konwa, Anna Szafraniac ( miałam to szczęscie, że widywałam ich na maratonach), Bartek Wawak i Paula Gorycka jeszcze niedawno przyjeżdzali na Puchar Tarnowa.
Dzisiaj na MŚ.
I jaki pech. Wczoraj pech w sztafecie ( defekt Osickiego), dzisiaj złamany obojczyk Szafraniec, urwany Łancuch Bartka.. Paula zeszła z trasy
"Niestety, okazało się, że osiem mocnych treningów w okresie przygotowawczym do najważniejszej imprezy sezonu to zdecydowanie za mało. Jestem zła, rozgoryczona, wściekła - powiedziała łamiącym się głosem zawodniczka CCC Polkowice. - Nie miałam dziś sił i zupełnie nie czułam roweru. Siadłam na nim zaledwie trzy dni przed wyścigiem i to niestety było dziś widać. Zabrakło mi również objeżdżenia na trasie. Na dobrą sprawę - rundę mistrzostw świata przejechałam raptem kilka razy. To najgorszy wyścig w moim życiu. Nie wiem jak to zrobię, ale chcę wrócić do trenera Andrzeja Piątka. To był sprawdzony układ, który został w sposób nieodpowiedzialny przerwany, a ja nie miałam na to wpływu - dodała Paula Gorycka"
Mocno.
Nie rozumiem jednego. Jak można jechać MŚ na niesprawdzonym, nowym rowerze.
Ja na maraton bym sie bała, a tu wysyła sie zawodniczkę reprezentacji Polski do boju o medale na nowym rowerze?
Szkoda.
Ale liczę na dobry wstęp Mai w sobotę i dobry występ Marka Konwy.
A u mnie dzisiaj nieco dłuższa jazda.
Z Mirkiem dzisiaj.
Pojechalismy do Pleśnej zrobić podjazd żółtym pieszym.
Mirek zapytał: pod prąd jedziemy?:)
No tak, zwykle zjeżdzamy.
I muszę powiedzieć tak.. zjazd chociaż wymagający pewnych umiejetnosci i koncetracji, jednak jest łatwiejszy. Podjazd wymaga wiele siły i techniki ( brakowało mi dzisiaj i tego i tego).
To jest podjazd podczas którego ogarnia mnie zwątpienie we wszystko.
W sens jazdy na rowerze, w sens jazdy na maratonach, w swoja siłę i umiejetnosci.
Długi i bardzo wyczerpujący. Cały czas jazda naprawdę na granicy utraty przeczepności. Trochę korzeni itp i ostro pod górę. Na młyneczku cały czas.
Więc ogarnia mnie zwątpienie, ale kiedy już wjadę , jestem zadowolona.
Potem wjazd na skrzyżowanie na Lubince , wjazd do góry w okolice winnicy uroczysko, zjazd w dół i powrót niebieskim nad Dunajcem przez Buczynę.
Zmeczyłam się, a do tego znowu bardzo bolało miejsce po łąkotce, tak bolało, że czasem cieżko było pedałować.
nie czułam dzisiaj zreszta specjalnej mocy.
Cóż..
teraz 3 dni przymusowego odpoczynku, może kolana odpoczną..
Marek Konwa, Anna Szafraniac ( miałam to szczęscie, że widywałam ich na maratonach), Bartek Wawak i Paula Gorycka jeszcze niedawno przyjeżdzali na Puchar Tarnowa.
Dzisiaj na MŚ.
I jaki pech. Wczoraj pech w sztafecie ( defekt Osickiego), dzisiaj złamany obojczyk Szafraniec, urwany Łancuch Bartka.. Paula zeszła z trasy
"Niestety, okazało się, że osiem mocnych treningów w okresie przygotowawczym do najważniejszej imprezy sezonu to zdecydowanie za mało. Jestem zła, rozgoryczona, wściekła - powiedziała łamiącym się głosem zawodniczka CCC Polkowice. - Nie miałam dziś sił i zupełnie nie czułam roweru. Siadłam na nim zaledwie trzy dni przed wyścigiem i to niestety było dziś widać. Zabrakło mi również objeżdżenia na trasie. Na dobrą sprawę - rundę mistrzostw świata przejechałam raptem kilka razy. To najgorszy wyścig w moim życiu. Nie wiem jak to zrobię, ale chcę wrócić do trenera Andrzeja Piątka. To był sprawdzony układ, który został w sposób nieodpowiedzialny przerwany, a ja nie miałam na to wpływu - dodała Paula Gorycka"
Mocno.
Nie rozumiem jednego. Jak można jechać MŚ na niesprawdzonym, nowym rowerze.
Ja na maraton bym sie bała, a tu wysyła sie zawodniczkę reprezentacji Polski do boju o medale na nowym rowerze?
Szkoda.
Ale liczę na dobry wstęp Mai w sobotę i dobry występ Marka Konwy.
A u mnie dzisiaj nieco dłuższa jazda.
Z Mirkiem dzisiaj.
Pojechalismy do Pleśnej zrobić podjazd żółtym pieszym.
Mirek zapytał: pod prąd jedziemy?:)
No tak, zwykle zjeżdzamy.
I muszę powiedzieć tak.. zjazd chociaż wymagający pewnych umiejetnosci i koncetracji, jednak jest łatwiejszy. Podjazd wymaga wiele siły i techniki ( brakowało mi dzisiaj i tego i tego).
To jest podjazd podczas którego ogarnia mnie zwątpienie we wszystko.
W sens jazdy na rowerze, w sens jazdy na maratonach, w swoja siłę i umiejetnosci.
Długi i bardzo wyczerpujący. Cały czas jazda naprawdę na granicy utraty przeczepności. Trochę korzeni itp i ostro pod górę. Na młyneczku cały czas.
Więc ogarnia mnie zwątpienie, ale kiedy już wjadę , jestem zadowolona.
Potem wjazd na skrzyżowanie na Lubince , wjazd do góry w okolice winnicy uroczysko, zjazd w dół i powrót niebieskim nad Dunajcem przez Buczynę.
Zmeczyłam się, a do tego znowu bardzo bolało miejsce po łąkotce, tak bolało, że czasem cieżko było pedałować.
nie czułam dzisiaj zreszta specjalnej mocy.
Cóż..
teraz 3 dni przymusowego odpoczynku, może kolana odpoczną..
- DST 45.00km
- Teren 16.00km
- Czas 02:08
- VAVG 21.09km/h
- VMAX 58.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 175 ( 93%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie 900kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!