Środa, 7 września 2011
Środowa jazda i jeszcze trochę o Orlej Perci:)
Jak sie okazało... odczuwam jeszcze skutki mojego głupiego maratonowego upadku, stąd długi odpoczynek od roweru.
Miałam sporo szczęscia , w tym nieszczesciu. Nie miała takiego szczęscia Iza Cieniuszek jak sie okazało.
Tuz przed sama metą, pewnie z jakieś 5 m, wjechał w nią żądny sławy Pan z kat M5, no bo przecież fajnie na samej kresce wyprzedzić kobietę i tym samym zając pewnie 550 m open... Kretynizm ( przepraszam za słowo), którego nigdy nie zdołam pojąć.
I chyba dlatego nie przepadam za maratonem w Krakowie. Za dużo ludzi i za duzo ludzi z przypadku niestety, którzy naprawdę nie potrafią zachować sie na trasie i robią dziwne rzeczy zwłaszcza na zjazdach. Doświadczyłam tego podczas moich pierwszych maratonów krakowskich, kiedy leżałam nie raz i nie dwa z powodu takich żadnych sławy...
W międzyczasie ( tzn w międzyczasie między moimi jazdami) Maja zdobyła srebrny medal MŚ.
Chwała jej za to, bo jakie były okoliczności wywalczenia tego medalu, wiemy.
Dla mnie w tej jej karierze najbardziej fenomenalne jest to, że ona na te najwazniejsze imprezy w sezonie , potrafi tak sie zmobilizowac i tak trafić z formą i tak wytrzymać psychiczną presję, ze jest w niesamowitym cugu. Gdyby nie ten defekt, kto wie, moze byłoby drugie z rzędu mistrzostwo.
Moja siostra oglądając koncówkę wyścigu , powiedziała: jak można wjeżdzac na rowerze pod taką górkę?
Uśmiechnęłam się i pomyślałam: jeżdzę na rowerze, wiedzą o tym moi znajomi, rodzina.
Nikt jednak, kto nie jeździ, kto nie przejechał jednego chociażby podjazdu w górach w terenie, jednego zjazdu.. nigdy nie zrozumie jaki to jest ogromny wysiłek przejechać maraton w górach.
Ile to kosztuje sił, samozaparcia, treningu..
Patrzyłam na Maję, na jej wykrzywioną z wysiłku twarz i .. myslałam: ależ tam jest ból, ale cierpienie, ale hart ducha, jaka siła !!!
Brawo!!!
No a teraz będzie o Orlej znowu.
Kiedy poznałam smak tego szlaku, powiedziałam do Mirka: musisz tam iść, koniecznie.
Musisz iść sam, zeby Cie nikt nie opoźniał, chciałabym zobaczyć ile czasu Ci to zajmie.
W sieci piszą, że samo przejście Orlej ( 3, 9 km) od Zawratu do Krzyżnego , to ok 6 godzin.
Do tego dojście i zejście, razem kilkanaście godzin. Większość "rozkłada"Orlą na dwa dni.
Mirek wyruszył o 6.00 rano z parkingu. o 15 był na parkingu z powrotem. I nie szedl z Murowańca na Zawrat, tylko jeszcze sobie zahaczył o Świnicę:)
Orlą przeszedł w 3, 5 godziny.
Myślę, że to jest jakis rekord Polski:)
Gratulacje wielkie, jestem dumna, że mam takiego kolegę , ale ja wiedziałam, że tak będzie:).
Mirek nawawia mnie na Odyseję Ponidzką:). Myślę... nie nastartowałam sie w tym oku, więc może..
Mielismy jechać w ub roku.. nie pojechalismy. Może warto spróbować czegoś nowego?
a dzisiaj krótka , ale treściwa jazda.
Po płaskim, ale naprawde szybko. Noga dośc podawała:)
Niezła średnia, nie oszczędzałam się.
Cytat z sieci:
"To wspaniały szlak, niebezpieczny przy załamaniu pogody, ale jakże piękny! Lęk wysokości nie wskazany :)
najlepszy kawałek wg mnie jest od Zawratu do Koziego :)
Kto nie przeszedł Orlej, to jakby nie wiedział co to jest chodzenie po Tatrach"
Nie przeszłam całej...:(
więc muszę kiedyś wrócić...:)
Miałam sporo szczęscia , w tym nieszczesciu. Nie miała takiego szczęscia Iza Cieniuszek jak sie okazało.
Tuz przed sama metą, pewnie z jakieś 5 m, wjechał w nią żądny sławy Pan z kat M5, no bo przecież fajnie na samej kresce wyprzedzić kobietę i tym samym zając pewnie 550 m open... Kretynizm ( przepraszam za słowo), którego nigdy nie zdołam pojąć.
I chyba dlatego nie przepadam za maratonem w Krakowie. Za dużo ludzi i za duzo ludzi z przypadku niestety, którzy naprawdę nie potrafią zachować sie na trasie i robią dziwne rzeczy zwłaszcza na zjazdach. Doświadczyłam tego podczas moich pierwszych maratonów krakowskich, kiedy leżałam nie raz i nie dwa z powodu takich żadnych sławy...
W międzyczasie ( tzn w międzyczasie między moimi jazdami) Maja zdobyła srebrny medal MŚ.
Chwała jej za to, bo jakie były okoliczności wywalczenia tego medalu, wiemy.
Dla mnie w tej jej karierze najbardziej fenomenalne jest to, że ona na te najwazniejsze imprezy w sezonie , potrafi tak sie zmobilizowac i tak trafić z formą i tak wytrzymać psychiczną presję, ze jest w niesamowitym cugu. Gdyby nie ten defekt, kto wie, moze byłoby drugie z rzędu mistrzostwo.
Moja siostra oglądając koncówkę wyścigu , powiedziała: jak można wjeżdzac na rowerze pod taką górkę?
Uśmiechnęłam się i pomyślałam: jeżdzę na rowerze, wiedzą o tym moi znajomi, rodzina.
Nikt jednak, kto nie jeździ, kto nie przejechał jednego chociażby podjazdu w górach w terenie, jednego zjazdu.. nigdy nie zrozumie jaki to jest ogromny wysiłek przejechać maraton w górach.
Ile to kosztuje sił, samozaparcia, treningu..
Patrzyłam na Maję, na jej wykrzywioną z wysiłku twarz i .. myslałam: ależ tam jest ból, ale cierpienie, ale hart ducha, jaka siła !!!
Brawo!!!
No a teraz będzie o Orlej znowu.
Kiedy poznałam smak tego szlaku, powiedziałam do Mirka: musisz tam iść, koniecznie.
Musisz iść sam, zeby Cie nikt nie opoźniał, chciałabym zobaczyć ile czasu Ci to zajmie.
W sieci piszą, że samo przejście Orlej ( 3, 9 km) od Zawratu do Krzyżnego , to ok 6 godzin.
Do tego dojście i zejście, razem kilkanaście godzin. Większość "rozkłada"Orlą na dwa dni.
Mirek wyruszył o 6.00 rano z parkingu. o 15 był na parkingu z powrotem. I nie szedl z Murowańca na Zawrat, tylko jeszcze sobie zahaczył o Świnicę:)
Orlą przeszedł w 3, 5 godziny.
Myślę, że to jest jakis rekord Polski:)
Gratulacje wielkie, jestem dumna, że mam takiego kolegę , ale ja wiedziałam, że tak będzie:).
Mirek nawawia mnie na Odyseję Ponidzką:). Myślę... nie nastartowałam sie w tym oku, więc może..
Mielismy jechać w ub roku.. nie pojechalismy. Może warto spróbować czegoś nowego?
a dzisiaj krótka , ale treściwa jazda.
Po płaskim, ale naprawde szybko. Noga dośc podawała:)
Niezła średnia, nie oszczędzałam się.
Cytat z sieci:
"To wspaniały szlak, niebezpieczny przy załamaniu pogody, ale jakże piękny! Lęk wysokości nie wskazany :)
najlepszy kawałek wg mnie jest od Zawratu do Koziego :)
Kto nie przeszedł Orlej, to jakby nie wiedział co to jest chodzenie po Tatrach"
Nie przeszłam całej...:(
więc muszę kiedyś wrócić...:)
- DST 35.00km
- Teren 2.00km
- Czas 01:16
- VAVG 27.63km/h
- VMAX 36.00km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dokładnie, czy chodzi o to żeby smigać Orlą na czas? Przyśpieszać można wejście i zejście, ale śmiganie tym szlakiem tylko żeby go przejść to lekka profanacja.
Chociaż Mirek Bieniasz jest doświadczonym górołazem i może to dla niego normalne tempo nawet tam gdzie sporo rąk trzeba używać. Mnie by było trochę szkoda. Od Krzyżnego do zielonego szlaku za Granatami szedłem ostatnio "podręcznikowe" 2.5h i nie uważam tego za czas stracony ;). klosiu - 19:35 środa, 7 września 2011 | linkuj
Chociaż Mirek Bieniasz jest doświadczonym górołazem i może to dla niego normalne tempo nawet tam gdzie sporo rąk trzeba używać. Mnie by było trochę szkoda. Od Krzyżnego do zielonego szlaku za Granatami szedłem ostatnio "podręcznikowe" 2.5h i nie uważam tego za czas stracony ;). klosiu - 19:35 środa, 7 września 2011 | linkuj
Orla w 3,5 h to wyczyn -nawet przy dobrych warunkach. Tylko czy o to chodzi we wspinaniu się po górach? Przejść szlak jak najszybciej, by go po prostu zaliczyć? Oczywiście zdarzają się sytuacje wyjątkowe -nadciągająca burza, itp. -kiedy trzeba zmykać stamtąd jak najszybciej, ale ja osobiście staram się zawsze przedłużać ten czas spędzony na grani, jak tylko się da. Robię zdjęcia, chłonę widoki i chcę jak najdłużej sycić się tym stanem prawie nieważkości :] No ale każdy pewnie odbiera góry nieco inaczej.
A może Mirek po prostu spieszył się do domu na obiad :P
Niebawem w Tatrach spadnie śnieg. Czekam na Twoją relację z Orlej ;) Pozdrower.
marusia - 18:23 środa, 7 września 2011 | linkuj
A może Mirek po prostu spieszył się do domu na obiad :P
Niebawem w Tatrach spadnie śnieg. Czekam na Twoją relację z Orlej ;) Pozdrower.
marusia - 18:23 środa, 7 września 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!