Czwartek, 29 września 2011
Lubinka:)
Lubinka... Lubię ją:). Pisałam już?:)
Lubię bo jest całkiem blisko mojego domu. Lubię bo jest tyle mozliwości podjazdu ( a niektóre są bardzo cięzkie, ot choćby Golgota). Lubię bo ma ładną nazwę.
Lubię bo od niej zaczęła sie moja przygoda z górkami.
Dzisiaj miało nie być jazdy, bo mecz siatkarek... ale skoro okazało się, ze mecz jest o 20, no to czas się znalazł.
Dzisiaj z Mirkiem. Poprosilam go żeby było spokojnie, raz, że wczoraj jechałam szybko, dwa, że w sobotę zawody.
No to spokojnie podjechalismy sobie Lubinkę, rozmawiając. Jak za dawnych lat, jak zaczynalismy razem jeździć. Mirek mówił... i podjazd mijał nie wiem kiedy.
Zjechalismy lasem, czyli po szutrze, co było dla mnie nie do końca łatwe, bo dzisiaj na Magnusie, a on wiadomo.. kiepskie hamulce, wytłuczony amor, opony nieterenowe. No ale udało się.
Wracałam ... było juz prawie ciemno ( późno wyjechaliśmy).
Bedzie coraz mniej jazdy na rowerze, ale nie martwi mnie to.
Dlaczego? Sprawa prosta, odkąd stałam się miłośniczką zimy , zimowych wypraw i nart biegowych, zima jest przeze mnie wyczekiwana:).
Dzisiaj sąsiad powiedział: niestety zima idzie.
Odpowiedziałam: a ja sie cieszę..
On: ale na rowerze nie będzie można jeździć.
Tylko sie usmiechnełam:)
Wiele , wiele lat temu po rozmowie z jednym panem leśnikiem ( w pracy), bardzo interesującej rozmowie, doznałam pewnego olśnienia.
Olśnienie to polegało mniej więcej na tym, że zrozumiałam , ze tak mało wiemy o ludziach , z którymi pracujemy.
Jest jakiś Pan Andrzej, jakaś pani Kasia... w pracy robia to i owo.
a co robią po pracy?
No własnie.. po pracy mogą robić mnóstwo interesujących rzeczy.
I tak dzisiaj przypadkiem odkryłam to drugie ( a moze to prawdziwe zycie?) jednej pani z pracy.
Pani do pewnego momentu jawiła mi się jako... najoględniej mówiąc niezbyt sympatyczna osoba.
Aż do pewnego wyjazdu integracyjnego, który miał miejsce kilka lat temu.
Tam zobaczyłam w owej Pani coś , co pozwoliło mi mieć pewną nadzieję, że Pani owa nie tylko jest sympatyczna, ale wściekle inteligentna i bardzo interesująca.
Podejrzewałam ją o to wszystko i dzisiaj okazało się, że miałam rację.
przypadkiem trafiłam na jej bloga.
I zobaczyłam zupełnie inną osobę.
Inspirującą kobietę, czytającą, podróżującą, gotującą wspaniałe potrawy i bardzo ciekawie piszącą.
I pojawiła sie taka refleksja, że... byc może wokół nas jest tyle interesujących osób, ale... o ilu z nich sie dowiemy?
Szkoda.
Lubię bo jest całkiem blisko mojego domu. Lubię bo jest tyle mozliwości podjazdu ( a niektóre są bardzo cięzkie, ot choćby Golgota). Lubię bo ma ładną nazwę.
Lubię bo od niej zaczęła sie moja przygoda z górkami.
Dzisiaj miało nie być jazdy, bo mecz siatkarek... ale skoro okazało się, ze mecz jest o 20, no to czas się znalazł.
Dzisiaj z Mirkiem. Poprosilam go żeby było spokojnie, raz, że wczoraj jechałam szybko, dwa, że w sobotę zawody.
No to spokojnie podjechalismy sobie Lubinkę, rozmawiając. Jak za dawnych lat, jak zaczynalismy razem jeździć. Mirek mówił... i podjazd mijał nie wiem kiedy.
Zjechalismy lasem, czyli po szutrze, co było dla mnie nie do końca łatwe, bo dzisiaj na Magnusie, a on wiadomo.. kiepskie hamulce, wytłuczony amor, opony nieterenowe. No ale udało się.
Wracałam ... było juz prawie ciemno ( późno wyjechaliśmy).
Bedzie coraz mniej jazdy na rowerze, ale nie martwi mnie to.
Dlaczego? Sprawa prosta, odkąd stałam się miłośniczką zimy , zimowych wypraw i nart biegowych, zima jest przeze mnie wyczekiwana:).
Dzisiaj sąsiad powiedział: niestety zima idzie.
Odpowiedziałam: a ja sie cieszę..
On: ale na rowerze nie będzie można jeździć.
Tylko sie usmiechnełam:)
Wiele , wiele lat temu po rozmowie z jednym panem leśnikiem ( w pracy), bardzo interesującej rozmowie, doznałam pewnego olśnienia.
Olśnienie to polegało mniej więcej na tym, że zrozumiałam , ze tak mało wiemy o ludziach , z którymi pracujemy.
Jest jakiś Pan Andrzej, jakaś pani Kasia... w pracy robia to i owo.
a co robią po pracy?
No własnie.. po pracy mogą robić mnóstwo interesujących rzeczy.
I tak dzisiaj przypadkiem odkryłam to drugie ( a moze to prawdziwe zycie?) jednej pani z pracy.
Pani do pewnego momentu jawiła mi się jako... najoględniej mówiąc niezbyt sympatyczna osoba.
Aż do pewnego wyjazdu integracyjnego, który miał miejsce kilka lat temu.
Tam zobaczyłam w owej Pani coś , co pozwoliło mi mieć pewną nadzieję, że Pani owa nie tylko jest sympatyczna, ale wściekle inteligentna i bardzo interesująca.
Podejrzewałam ją o to wszystko i dzisiaj okazało się, że miałam rację.
przypadkiem trafiłam na jej bloga.
I zobaczyłam zupełnie inną osobę.
Inspirującą kobietę, czytającą, podróżującą, gotującą wspaniałe potrawy i bardzo ciekawie piszącą.
I pojawiła sie taka refleksja, że... byc może wokół nas jest tyle interesujących osób, ale... o ilu z nich sie dowiemy?
Szkoda.
- DST 30.00km
- Teren 3.00km
- Czas 01:25
- VAVG 21.18km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 168 ( 89%)
- HRavg 140 ( 74%)
- Kalorie 550kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
A ja napiszę: u mnie w pracy, w której siedzę już 16 lat prawie wszyscy nawet nie wiedzą o istnieniu mojego bloga !
Wydaje Im się że jestem zwykłym rowerzystą co jeździ jedynie do/z pracy.
Co za tym idzie, nie znają mnie tak dobrze jak wszyscy rowerowi pasjonaci :) JPbike - 17:59 piątek, 30 września 2011 | linkuj
Wydaje Im się że jestem zwykłym rowerzystą co jeździ jedynie do/z pracy.
Co za tym idzie, nie znają mnie tak dobrze jak wszyscy rowerowi pasjonaci :) JPbike - 17:59 piątek, 30 września 2011 | linkuj
Czasem ludziom łatwiej uzewnętrzniać się na internetowych blogach niż w życiu realnym. Niektórzy już tak po prostu mają :)
marusia - 15:50 piątek, 30 września 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!