Środa, 15 lutego 2012
"Cisza, ja i czas"
Nie pisałam dość długo.
Nie było o czym, a i chęci nie było, przyznam szczerze.
Wielu z Was , w tym osoby, których nie znam, pytały: dlaczego? Co się stało?
Pisały nawet, że czytają mojego bloga do poduszki, albo zaczynają dzień od niego.
Miłe.
Wtedy myślałam: to może warto pisać, skoro dla kogoś to coś znaczy:)
Ale wciąż jakoś było bez chęci.
Dzisiaj, dzisiaj przekonała mnie jedna Kobieta, że powinnam, bo ludzie czytają, bo są tacy, którzy lubią to miejsce.
Ja też je lubię.
No to piszę.
Sama nie wiem czy to będzie tak często jak kiedyś. Zobaczymy , czas pokaże.
Byłam wczoraj na nartkach, po bardzo długiej przerwie nierobienia sportowo NIC.
Kompletnie do mnie niepodobne, a jednak.
Byłam, więc. Efekt? Zakwasy dzisiaj:)
Mizernie mi szło, naprawdę.
Kondycja kiepska, chęci też jakby mniej, ale nie od razu Kraków zbudowano.
Bez przerwy się przewracałam…. Raz zniechęcona, raz z myślami w głowie: Iza, nie zniechęcaj się, próbuj.
Co rusz słyszałam od biegających panów: jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz.
A ja dodatkowo zapomniałam stabilzatora na kolano, co powodowało blokadę w głowie i lęk.
No ale coś tam pobiegałam.
Pogoda była piękna, słoneczko i w miarę ciepło.
Bardzo lubię pisać Wam o spełnianiu marzeń, bo przecież to jest jedna z ważniejszych rzeczy w naszym zyciu, żeby marzenia realizować. Te małe i te większe.
Ponad miesiąc temu zajrzałam na stronę krakowskiego klubu Studio i zobaczyłam, że jest koncert Hey.
Zastanawiałam się, bo czas jakiś nie do końca sprzyjający był.
Pomyslałam jednak: Iza, już kiedyś nie pojechałaś.. chcesz czekać na okazję nastepne dwa lata ?
I szybka akcja… koleżanka w Krakowie kupuje bilety i… już wiem, ze pojadę na koncert.
Kaśka magnetyczna, przyciagająca uwagę.. muzyka najlepsza z najlepszych.
Siedzę , słucham i myślę:
Mam 3 ulubione polskie zespoły…
Widziałam już na zywo Indios Bravos, Myslovitz, teraz Hey.
Można umierać:)
Ale zaraz myśl: zaraz , zaraz Iza… a Sting, a Himalaje…
Jeszcze trzeba trochę przeżyć..
Po koncercie siedzimy jeszcze i Aneta mówi: nie wychodzę stąd.
Śmieje się i mówię: po Myslovitz też takie miałam odczucia.
Kaśka w czasie koncertu mówi:
Opowiem Wam coś.
Mieszkam sobie w tej Warszawie, ze swoim synem i poszłam sobie kiedyś do dużego sklepu z płytami i książkami.
Kupiłam sobie kilka filmów klasycznych klasyków i wpadła mi też w ręce książka pt Radykalne wybaczanie . Przeczytałam ją sobie w wanience ( pomyslałam: o Kaśka też czyta w wannie) i pomyslałam:
Kurcze zmarnowałam 40 lat życia….
Więc wybaczyłam ojcu!
Pomyslałam: 20 lat śpiewam i Was dołuję…koniec.
Następna płyta będzie optymistyczna!
No … mieszkam sobie w tym Tarnowie, pisze sobie czasem radośnie, czasem mniej, czasem w ogóle, nie mogę obiecać , że będzie zawsze optymistycznie, ale.. mogę spróbować:)
Nie było o czym, a i chęci nie było, przyznam szczerze.
Wielu z Was , w tym osoby, których nie znam, pytały: dlaczego? Co się stało?
Pisały nawet, że czytają mojego bloga do poduszki, albo zaczynają dzień od niego.
Miłe.
Wtedy myślałam: to może warto pisać, skoro dla kogoś to coś znaczy:)
Ale wciąż jakoś było bez chęci.
Dzisiaj, dzisiaj przekonała mnie jedna Kobieta, że powinnam, bo ludzie czytają, bo są tacy, którzy lubią to miejsce.
Ja też je lubię.
No to piszę.
Sama nie wiem czy to będzie tak często jak kiedyś. Zobaczymy , czas pokaże.
Byłam wczoraj na nartkach, po bardzo długiej przerwie nierobienia sportowo NIC.
Kompletnie do mnie niepodobne, a jednak.
Byłam, więc. Efekt? Zakwasy dzisiaj:)
Mizernie mi szło, naprawdę.
Kondycja kiepska, chęci też jakby mniej, ale nie od razu Kraków zbudowano.
Bez przerwy się przewracałam…. Raz zniechęcona, raz z myślami w głowie: Iza, nie zniechęcaj się, próbuj.
Co rusz słyszałam od biegających panów: jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz.
A ja dodatkowo zapomniałam stabilzatora na kolano, co powodowało blokadę w głowie i lęk.
No ale coś tam pobiegałam.
Pogoda była piękna, słoneczko i w miarę ciepło.
Bardzo lubię pisać Wam o spełnianiu marzeń, bo przecież to jest jedna z ważniejszych rzeczy w naszym zyciu, żeby marzenia realizować. Te małe i te większe.
Ponad miesiąc temu zajrzałam na stronę krakowskiego klubu Studio i zobaczyłam, że jest koncert Hey.
Zastanawiałam się, bo czas jakiś nie do końca sprzyjający był.
Pomyslałam jednak: Iza, już kiedyś nie pojechałaś.. chcesz czekać na okazję nastepne dwa lata ?
I szybka akcja… koleżanka w Krakowie kupuje bilety i… już wiem, ze pojadę na koncert.
Kaśka magnetyczna, przyciagająca uwagę.. muzyka najlepsza z najlepszych.
Siedzę , słucham i myślę:
Mam 3 ulubione polskie zespoły…
Widziałam już na zywo Indios Bravos, Myslovitz, teraz Hey.
Można umierać:)
Ale zaraz myśl: zaraz , zaraz Iza… a Sting, a Himalaje…
Jeszcze trzeba trochę przeżyć..
Po koncercie siedzimy jeszcze i Aneta mówi: nie wychodzę stąd.
Śmieje się i mówię: po Myslovitz też takie miałam odczucia.
Kaśka w czasie koncertu mówi:
Opowiem Wam coś.
Mieszkam sobie w tej Warszawie, ze swoim synem i poszłam sobie kiedyś do dużego sklepu z płytami i książkami.
Kupiłam sobie kilka filmów klasycznych klasyków i wpadła mi też w ręce książka pt Radykalne wybaczanie . Przeczytałam ją sobie w wanience ( pomyslałam: o Kaśka też czyta w wannie) i pomyslałam:
Kurcze zmarnowałam 40 lat życia….
Więc wybaczyłam ojcu!
Pomyslałam: 20 lat śpiewam i Was dołuję…koniec.
Następna płyta będzie optymistyczna!
No … mieszkam sobie w tym Tarnowie, pisze sobie czasem radośnie, czasem mniej, czasem w ogóle, nie mogę obiecać , że będzie zawsze optymistycznie, ale.. mogę spróbować:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Można by napisać nieco metaforycznie, że większość ludzi woli ciepło, ale wewnątrz są zimni.
Nieliczni, tacy jak my - odwrotnie. ;)) mors - 23:19 piątek, 17 lutego 2012 | linkuj
Nieliczni, tacy jak my - odwrotnie. ;)) mors - 23:19 piątek, 17 lutego 2012 | linkuj
Kilka dni temu przyśniła mi się "Cisza, ja i czas", chociaż daaawno tego nie słuchałem.
Po czym sie obudziłem, chociaż nie wiem, czy od tego..
Włączyłem radio na przypadkowej stacji, w środku nocy, i... własnie to leciało! :>
Na ten blog zaglądam jednak niekoniecznie przypadkiem ;) - chociaż nic mi nie mówią nazwy okolic Tarnowa ani imiona ludzi, jednak czytam, bo wiem, że będzie ciepło i spokojnie, nawet gdy nie dzieje się dobrze... i z kojącą ufnością, że nie będzie wybuchów agresji, chamstwa, czy choćby tylko "humorów". A to coraz rzadsza postawa... mors - 19:12 piątek, 17 lutego 2012 | linkuj
Po czym sie obudziłem, chociaż nie wiem, czy od tego..
Włączyłem radio na przypadkowej stacji, w środku nocy, i... własnie to leciało! :>
Na ten blog zaglądam jednak niekoniecznie przypadkiem ;) - chociaż nic mi nie mówią nazwy okolic Tarnowa ani imiona ludzi, jednak czytam, bo wiem, że będzie ciepło i spokojnie, nawet gdy nie dzieje się dobrze... i z kojącą ufnością, że nie będzie wybuchów agresji, chamstwa, czy choćby tylko "humorów". A to coraz rzadsza postawa... mors - 19:12 piątek, 17 lutego 2012 | linkuj
..."Co słychać w Twoich Bieszczadach?"...
Tęsknota.
Wiesz jak to jest zjeżdżasz z Lubinki czy Jaworzyny i już byś chciała ponownie pod nią się wspinać.
Nie wiem ile już razy w "kapuściane górki" jeździłem i za każdym razem coś nowego da się w nich zauważyć.
Wiele lat jeździłem na zjazdówkach więc zima oczy cieszyła.Teraz z utęsknieniem czekam na ocieplenie. kondor - 19:03 czwartek, 16 lutego 2012 | linkuj
Tęsknota.
Wiesz jak to jest zjeżdżasz z Lubinki czy Jaworzyny i już byś chciała ponownie pod nią się wspinać.
Nie wiem ile już razy w "kapuściane górki" jeździłem i za każdym razem coś nowego da się w nich zauważyć.
Wiele lat jeździłem na zjazdówkach więc zima oczy cieszyła.Teraz z utęsknieniem czekam na ocieplenie. kondor - 19:03 czwartek, 16 lutego 2012 | linkuj
Iza !! Pisz i wklejaj zdjęcia !!! Czytając Twojego bloga przynajniej wiadomo co sie dzieje w tarnowskiej strefie MTB. Jesteś jedynym, odpowiedzialnym i wiarygodnym Blogerem /Blogerką/. Pozdrawiam
Anonimowy tchórz - 08:06 czwartek, 16 lutego 2012 | linkuj
W tym zimowym letargu nie jesteś samotna.Ja też z utęsknieniem oczekuję wiosny.
Już czuję zapach opisu gdy z Tybetu powrócisz. kondor - 20:13 środa, 15 lutego 2012 | linkuj
Już czuję zapach opisu gdy z Tybetu powrócisz. kondor - 20:13 środa, 15 lutego 2012 | linkuj
no wreszcie jesteś ! :) a tak na przyszłość to sprzedam Ci jedno optymistyczne zdanie... wszystko będzie dobrze :)
M. kropkacom - 17:56 środa, 15 lutego 2012 | linkuj
M. kropkacom - 17:56 środa, 15 lutego 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!